Dla wszystkich, którzy liczyli, że pojawienie się notcha w MacBookach to zapowiedź wdrożenia Face ID, nie mamy dobrych informacji. Apple najwidoczniej ma inne plany.
Notch „zainfekował” inne urządzenia z Cupertino
Charakterystyczne wycięcie w ekranie, często nazywane notchem, w przypadku iUrządzeń zadebiutowało wraz jubileuszowym iPhonem X. Co prawda, Apple nie było pierwszą firmą, która w ten sposób zarezerwowała miejsce dla przedniej kamery w smartfonie, ale to zespół Tima Cooka odpowiada za popularyzację tego rozwiązania. Należy jednak zaznaczyć, że za chwilową popularność.
Wielu producentów smartfonów z Androidem dość szybko zrezygnowało ze sporego wycięcia, zastępując je znacznie mniejszym lub nawet pozbywając się go całkowicie na rzecz otworów w ekranie czy wysuwanych kamer. Natomiast Apple od kilku lat stosuje notcha w swoich smartfonach i dopiero w zeszłym roku doczekał się on niewielkiego zmniejszenia.
Pojawiają się plotki, że tegoroczne iPhone’y 14, dokładniej modele z linii Pro, będą już pozbawione tej szpetnej narośli na górze ekranu. Nie jest to jednak pewne. Ponadto, coraz więcej informacji wskazuje, że wycięcie ma jeszcze przed sobą przynajmniej kilka lat istnienia w MacBookach i niewykluczone, że również w wybranych stacjonarnych Makach.
Najnowsze MacBooki Pro, oparte na aktualnie topowych procesorach M1 Pro i Max, mają już wycięcie na górze ekranu. Co więcej, ma ono pojawić się w nowym MacBooku Air.
Bez Face ID
Po premierze nowych laptopów Apple niektórzy oczekiwali, że wątpliwą urodę wycięcia w ekranie zrekompensuje Face ID. Trzeba tutaj zauważyć, że system rozpoznawania twarzy mógłby sprawdzić się w komputerach jeszcze lepiej niż w przypadku iPhone’ów – w końcu zazwyczaj twarz użytkownika znajduje się w polu widzenia kamerki, a więc również ewentualnego zestawu czujników do skanowania twarzy.
Niestety, powyższe oczekiwania mogą się nie spełnić. Mark Gurman z Bloomberga, mający spore doświadczenie w ujawnianiu planów zespołu Tima Cooka, twierdzi, że technologia umożliwiająca osadzenie modułu Face ID w MacBooku nie istnieje. Owszem, ma on notcha, podobnie jak iPhone’y, ale pokrywa, w której znajduje się wyświetlacz, jest po prostu zbyt cienka, aby zmieścić w niej wszystkie niezbędne elementy systemu rozpoznawania twarzy.
Pozostaje więc przyzwyczaić się do szpetnego wycięcia w laptopach z Cupertino, mając świadomość, że wciąż jedynym biometrycznym zabezpieczeniem będzie czytnik linii papilarnych Touch ID.
Co ciekawe, ewentualne pojawienie się notcha iMakach może już jednak wiązać z wprowadzeniem Face ID. Po pierwsze, mają one odpowiedni zapas miejsca dla całego modułu. Po drugie, podobno Apple już prowadziło prace nad takim rozwiązaniem.
Brak lepszego ekranu i niepotrzebne zamieszanie w ofercie?
Pojawienie się wyłącznie droższych, ale także wyposażonych w topową specyfikację MacBooków Pro z układami M1 Pro i M1 Max, sugerowało, że Apple wyraźniej oddzieli linię Pro od podstawowych modeli Air. Byłoby to jak najbardziej logiczne rozwiązanie – w końcu nadchodzący MacBook Air z M2 powinien zapewnić wydajność wystarczającą dla większości użytkowników.
Sprzedawanie tylko nieznacznie lepszego, bazowego Pro straciło większy sens. W sumie od początku było to kwestią dyskusyjną. Cóż, okazuje się, że Apple nie zamierza zrezygnować z tej strategii. Ostatnie rewelacje wskazują, że w ofercie wciąż znajdzie się miejsce dla tylko lekko usprawnionego laptopa Pro, rywalizującego raczej z modelem Air niż laptopami konkurencji skierowanymi dla bardziej wymagających użytkowników.
Według Marka Gurmana, bazowy MacBook Pro zostanie pozbawiony paska Touch Bar, identycznie jak drożsi i mocniejsi bracia. Może mieć minimalnie mniejszy ekran, a także otrzyma gorszą specyfikację. Jego sercem ma być układ M2. Zabraknie wyświetlacza mini LED, a także technologii odświeżania ProMotion.
Patrząc na obecne informacje, obawiam się, że jedyną różnicą względem laptopa Air będzie aktywny system chłodzenia, a także wyższa cena. Cóż – stanowczo za mało, aby otrzymać przydomek Pro.