Jak już Jarek zdążył Was poinformować, na wieczornej konferencji Samsung zaprezentował światu trzy urządzenia: tabletofon Galaxy Note 3, zegarek Galaxy Gear oraz tablet, na którego czekałam z wielką niecierpliwością, Galaxy Note 10.1 2014 Edition, czyli następcę Galaxy Note 10.1, którego premiera miała miejsce pod koniec ubiegłego roku.
Co ciekawe, dopiero po powrocie do hostelu dotarło do mnie (pewnie przez długą podróż poprzedzoną trzema godzinami snu), że Samsung nazwał swój najnowszy tablet Galaxy Note 10.1 2014 Edition. Nie 2013. Prawdopodobnie z racji tego, że bieżący rok powoli zbliża się ku końcowi i zaprezentowany model będzie flagowcem na przyszły rok. Znajdujecie jakieś inne wytłumaczenie? Tym bardziej, że jego sprzedaż zaplanowana została na drugą połowę października.
Przejdźmy jednak do samego urządzenia.
Pamiętacie czego czepiałam się w Galaxy Note 10.1 najbardziej? Przede wszystkim rozdzielczości wyświetlacza (skoro flagowiec, to i ekran powinien być Full HD – a tu psikus) oraz plastikowego wykończenia. Co ciekawe, zdaje się, że Samsung posłuchał mojego głosu ;) bo w najnowszym produkcie znalazła się matryca o dużo wyższej niż 1280 x 800 pikseli rozdzielczości – 2560 x 1600 pikseli oraz ze skóro-podobnym wykończeniem.
Parametry techniczne:
– ekran 10,1″ 2560 x 1600 pikseli,
– czterordzeniowy Qualcomm Snapdragon 800 2,3 GHz dla LTE, Samsung Exynos Octa 1,9 GHz – dla WiFi,
– 3GB RAM,
– 16/32/64 GB pamięci wewnętrznej,
– slot kart microSD,
– Android 4.3 Jelly Bean,
– aparat 8 Mpix,
– kamerka 2 Mpix,
– Bluetooth 4.0,
– WiFi 802.11 a/b/g/n/ac,
– GPS z Glonass,
– akumulator o pojemności 8220 mAh,
– wymiary: 243,1 x 171,4 x 7,9 mm,
– waga: 535 g (WiFi), 545 g (LTE).
Pierwsze wrażenie wizualnie nowy Note 10.1 sprawia bardzo dobre, choć… nie obeszło się tu bez czegoś, co moim zdaniem jest zbędne – przyciski pod ekranem, które (według mnie) wyłącznie szpecą przedni panel urządzenia. Tył z kolei wykonany został ze skóro-podobnego tworzywa, które jest bardzo miłe w dotyku. Produkt prezentuje się elegancko, jego wzornictwo i zastosowane do stworzenia komponenty nie pozostawiają wiele do życzenia. Podobnie jak jakość wykonania, do której nie można mieć zastrzeżeń. Egzemplarz, który trzymałam w rękach, nie trzeszczał, a jego poszczególne elementy obudowy były odpowiednio ze sobą spasowane.
Mocy drzemiącej pod obudową tabletu zbytnio nie poczułam. Być może przez to, że urządzenia targowe zawsze są męczone przez wiele różnych osób, które włączają wszystkie możliwe funkcje, by sprawdzić, jak działają w rzeczywistości. Strony internetowe wczytywały się szybko, nawigacja po poszczególnych witrynach i pulpitach domowych była płynna, więc nie mogę się tu do niczego przyczepić. Choć pewnie po dłuższej chwili spędzonej z tym modelem mogłabym zmienić zdanie… Zobaczymy jak przyjdzie pora na szczegółowe testy – oby jak najszybciej!
Ekran, jak na kilka chwil korzystania z urządzenia, jest rewelacyjny. Zarówno pod względem zastosowanej rozdzielczości, jak również reakcji na dotyk, odwzorowania i nasycenia kolorów po kąty widzenia – nie można się tu do niczego przyczepić. Warto jednak pamiętać, że ekran reaguje zarówno na dotyk palca użytkownika, jak również na rysik. Ten, by polecenie zostało poprawnie odczytane, musi być umieszczony precyzyjnie nad ekranem – z korzystaniem z S Pena pod kątem bywają problemy. A przynajmniej ja takowe odnotowałam w testowanym egzemplarzu.
Ten właśnie wspomniany rysik (swoją drogą, niewielkich rozmiarów i poręczny) jest tu tak naprawdę największym bohaterem, bo to za jego pośrednictwem możemy korzystać z najważniejszych funkcji i możliwości, jakie oferuje nowy Galaxy Note 10.1. A tu, poza znanymi już funkcjami z poprzednika, znajdziemy kilka nowości. Wśród nich opisywane już przez Jarka, a wspomniane przeze mnie na poniższym wideo.
Air Command wywołuje menu podręczne ułatwiające nawigację po menu i aplikacjach, Pen Window uruchamia nowe okno programu po narysowaniu odpowiedniego kształtu na ekranie (np. gdy chcemy uruchomić mały kalkulator, wystarzy, że narysujemy niewielki prostokąt i wskażemy aplikację, która ma się w nim otworzyć) oraz poprawiony tryb wielozadaniowości pozwalający na otwarcie tej samej aplikacji w dwóch oknach jednocześnie (choć to z ciekawości sprawdziłam i nie chciało działać). Odświeżenia doczekały się także wygląd i funkcjonalności pozostałych programów dla rysika S Pen: Action Memo, Scrapbook, S Finder, S Note, My Magazine i inne.
Ogólnie nowy Galaxy Note 10.1 zrobił na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie. Nie mogę się doczekać chwili, w której urządzenie trafi do mnie na dużo dłuższe testy…
Poniżej zamieszczam wideo z IFA 2013. Nieco chaotyczne, ale spróbujcie sami odnaleźć się w takim zgiełku: