Oddworld Soulstorm Collector’s Oddition – co w środku? (rozpakowanie)

Dzisiejsza edycja kolekcjonerska jest pokrótce moim powrotem do dzieciństwa. 1997 rok – Oddworld: Abe’s Oddysee… pierwsza gra platformowa, w którą grałem na konsoli Playstation i jednocześnie pierwsza, której zawsze się bałem :P. I wiecie co? Trauma powraca! Na szczęście w dobrym tego słowa znaczeniu.

Ponownie wcielamy się w Abe’a – sympatycznego Mudokona, któremu, jak zwykle, udało się uciec z rąk Glukkonów… ale dzisiaj nie o samej grze, a o specjalnej edycji kolekcjonerskiej. Zapraszam was dziś na unboxing Oddworld Soulstorm Collector’s Oddition na PS4.

Żeby odpowiednio zacząć, przyjrzyjmy się, co znajdziemy w środku tej edycji:

  • kolekcjonerskie pudełko,
  • Oddworld: Soulstorm’s w edycji standardowej na PS4,
  • metalowe pudełko – nie jest to steelbook,
  • 22-centymetrowa figurka Abe’a,
  • 160-stronicowy artbook,
  • brelok Mining Company,
  • trzy grafiki,
  • naklejki Ancient Mudokon Tribal,
  • tatuaż na rękę.

No to lecimy!

Pierwsze dobre wrażenie jest jak najbardziej pożądane, w końcu kupujemy wpierw oczami, a Oddworld Soulstorm Collector’s Oddition ma w sobie to coś, co można nazwać „zwierzęcym magnetyzmem”. Przyciąga mój wzrok od razu, chociaż nie to, co z zewnątrz, ale to, co w środku, interesuje nas najbardziej!

Samego pudełka z grą nie ma co opisywać – pudełko jak pudełko, dlatego przejdźmy głębiej… do steelbooka? No waśnie niekoniecznie steelbooka, a metalowego pudełka – nie jest to steelbook!!!

Ale co jak co, robi wrażenie – wypukła ręka Abe’a oraz grafiki wewnątrz pudełka są bardzo dobre jakościowo.

160-stronicowy artbook

Już to wielokrotnie powtarzałem i powtórzę raz jeszcze – artbooki to totalny must have w takich edycjach… i ten też mnie nie zawiódł! 160 stron na grubym papierze kredowym, dobra jakość tuszu, całość opakowana twardą okładką. I zawartość… genialne szkice artystyczne z gry, komentarze producentów oraz głębsze przedstawienie bohaterów gry jest czymś doskonałym, więc – tak – polecam :)

Pomniejsze gadżety

Brelok Mining Company / trzy grafiki koncepcyjne / naklejki Ancient Mudokon Tribal / tatuaż na rękę – te elementy wrzuciłem do jednego worka, bo nie ma sensu przedstawiać ich osobno.

Brelok jak to brelok – fajny! Grafiki/pocztówki? Też spoko – trzeba oddać producentom, że postarali się co do jakości – wykonane są świetnie, na solidnym, grubym, kartonie – sztos!

Naklejki – no tutaj mam małe zastrzeżenie, bo są… małe :P mogli by dać coś większego -tak samo tatuaż na rękę (pamiętacie tattoo z chipsów? – to jest coś podobnego, ale taki level wyżej). No i też mógłby być trochę większy! To są ogólnie dodatki, które mogą się podobać lub niekoniecznie, ale każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Mnie niestety nic, oprócz breloka, jakoś szczególnie nie zachwyciło.

Abe

Dobra! Pora na ostatni element, który jest sztosem! Abe w formie 22-centymetrowej figurki jest wykonany GENIALNE! Poza, którą znamy chyba najlepiej (i w sumie zawsze możemy Abe’a w tej pozie zobaczyć) prezentuje się po prostu znakomicie.

Jakość detali, dobry rodzaj farby, jakość malowania!!! To wszystko składa się na świetną figurkę, która śmiało może przyozdobić niejedną szafkę bądź biurko! Dodatkowo mega podoba mi się pomysł z „ruchomym elementem”, jakim jest skrzynka na napoje… Tak, ten element tej edycji kupił mnie całkowicie! Zresztą – zobaczcie sami!

Podsumowanie oraz cena

Zacznijmy od ceny, w końcu nigdzie jej nie podałem… Ta różni się zależnie od platformy, na jakiej gramy. Za wersję na PS4 przyjdzie nam zapłacić 539 złotych, natomiast wersja na PS5 jest już ciut ciut droższa – wynosi 599 złotych (warto też poszukać informacji o cenie w różnych sklepach, bo gdzieniegdzie widziałem ceny 539 złotych za wersję na PS5 – a to dobry deal).

Jak mogę podsumować tę edycję? Jest edycją kompletną! Dość kompaktowe opakowanie, ale w środku jest wszystko to, czego bym od takiej edycji oczekiwał. A do tego jakość wykonania na naprawdę wysokim poziomie!

Jedyne, co może odstraszać, to cena… ale jak ktoś jest fanem serii to myślę, że wydatek lekko ponad 500 złotych jest w stanie sobie jakoś racjonalnie wytłumaczyć (albo swojej drugiej połówce – co czasem bywa trudnym zadaniem :D). Ewentualnie zawsze można poczekać na różne przeceny – jak nie wykupią nakładu jest szansa, że zdobędziemy całość taniej. A o to bym się nie martwił – to gra z serii, która ma miejsce w panteonie klasyków… ale paradoksalnie wiele osób o niej nie słyszało.

Jednym słowem? Polecam!