Nokia niemal od zawsze kojarzy się z wytrzymałością. Model XR20 wraca do tego skojarzenia poprzez zapakowanie smartfona w odporną na upadki obudowę. Z drugiej strony to jednak sprzęt ze średnimi podzespołami i w mocno wygórowanej cenie… Jak wypada takie połączenie w praktyce?
Wideorecenzja
Specyfikacja techniczna Nokia XR20
Model | Nokia XR20 |
---|---|
Wymiary | 171,64 x 81,50 x 10,64 mm |
Waga | 248 g |
Wyświetlacz | 6,67 cala, IPS, FullHD+ |
Procesor | Snapdragon 480 5G |
GPU | Adreno 619 |
RAM | 4/6 GB |
Pamięć wewnętrzna | 64/128 GB |
Aparaty | 48 Mpix, f/2.4; 13 Mpix, f/2.4, 123 stopnie |
Kamerka frontowa | 8 Mpix, f/2.0 |
Audio | Głośniki stereo, gniazdo słuchawkowe |
Bateria | 4630 mAh, ładowanie bezprzewodowe 15 W, ładowanie przewodowe 18 W |
Porty | USB-C 3.0, slot kart microSD (slot hybrydowy) |
Łączność | 5G, WiFi 6, Bluetooth 5.1, NFC |
Dual SIM | Tak, hybrydowy |
Biometria | Skaner linii papilarnych (na ramce), rozpoznawanie twarzy (kamerka) |
System | Android 11 |
Cena | 2399 złotych (4/64 GB), cena wariantu 6/128GB nieznana |
Obudowa i wyświetlacz
Jeśli szukacie smukłego, lekkiego, bezramkowego sprzętu, to Nokia XR20 nie będzie dla Was dobrym wyborem. To całkowite przeciwieństwo najpopularniejszych smartfonowych brył. Tu króluje solidna, odporna na wodę i upadki konstrukcja (standardy IP68, MIL-STD-910H) o stanowczo większych rozmiarach.
Szczególnie uwagę zwraca grubość, która wynosi ponad centymetr. Znajomy, biorąc ten model do ręki, pierwsze co, to spytał, jak można zdjąć to etui, bo mocno się trzyma. Jak się domyślacie – żadnego etui tu nie było ;).
Bryła przypomina mi testowanego już wiele miesięcy temu Hammera Blade 2 Pro. Masywna, duża konstrukcja, typowo dedykowana wąskiej grupie klientów. Obstawiam, że jest to sprzęt głównie dla osób pracujących fizycznie, gdzie telefon jest wyjątkowo podatny na uszkodzenia. Zresztą, producent sam reklamuje Nokię XR20 hasłem „Zaprojektowany na dłużej. Stworzony, aby radzić sobie z trudami życia”. No i faktycznie, coś w tym jest.
Nie sądzę jednak, by był to sprzęt idealny do codziennego użytkowania. Oczywiście, do rozmiarów czy wagi da się przyzwyczaić, ale, mimo to, dłuższe korzystanie ze smartfona może być męczące. Mimo, że lubię smartfony z dużymi wyświetlaczami, to grubość i waga Nokii XR20 sprawiają, że raczej na stałe nie mógłbym się przesiąść na ten model. Niezaprzeczalnie jednak znajdą się osoby, dla których taka obudowa może być strzałem w dziesiątkę.
Omawiając poszczególne elementy wmontowane w obudowę, z tyłu znajdziemy odstający moduł z aparatami. Mimo sporej grubości, soczewki i tak odstają na kilka milimetrów. Dodatkowo, całość jest otoczona znów wystającą, metalową ramką, która podczas przesuwania urządzenia po blacie wydaje dość nieprzyjemny dźwięk.
Na tym module umieszczono cztery kółeczka, jednak na aparaty (sygnowane przez ZEISS) przeznaczono tylko dwa z nich. Dwa pozostałe otwory skrywają w sobie łącznie trzy diody doświetlające, które skutecznie rozświetlają nawet największe ciemności. Na tyle umieszczono jeszcze logo producenta, symbole i znaki towarowe oraz mikrofony. Całość dopełnia zastosowana świetnej jakości pokrywa z prążkowaną teksturą. Wygląda to bardzo dobrze, a przy okazji zwiększa przyczepność i sprawia, że urządzenie jest po prostu przyjemne w dotyku.
Przechodząc do krawędzi – po bokach znajdziemy głównie metal, natomiast góra i dół to już matowe tworzywo sztuczne. Po prawej stronie mamy klawisze głośności oraz włącznik ze skanerem linii papilarnych. Niestety, ten drugi jest umieszczony nieco za nisko, by móc komfortowo korzystać ze smartfona. Zazwyczaj, chcąc intuicyjnie podświetlić ekran, trafiałem palcem w przestrzeń pomiędzy włącznikiem a klawiszami głośności. Szczególnie że, z uwagi na skaner, całość jest nieco zagłębiona i słabo wyczuwalna pod palcem.
Na lewym boku umieszczono świetnie wyczuwalny, prążkowany klawisz, służący do uruchamiania Asystenta Google. Ciekawostką jest jeszcze jeden przycisk – ten umiejscowiony od góry. Możemy go sobie dowolnie skonfigurować w ustawieniach, osobiście mam zdefiniowane, że pojedyncze wciśnięcie uruchamia latarkę, a dłuższe przytrzymanie aktywuje kalkulator. Równie dobrze możemy jednak ustalić, że będzie to klawisz do wywołania połączenia z numerami alarmowymi, jak to jest domyślnie.
Od góry umieszczono jeszcze niehybrydowy slot DualSIM, który jednocześnie obsłuży albo dwie karty nanoSIM, albo po jednej nanoSIM i microSD. Od spodu z kolei jest głośnik multimedialny, mikrofon, gniazdo słuchawkowe, port USB typu C oraz miejsce na zamocowanie smyczy. Aż się łezka w oku kręci, przypominając sobie stare dobre Nokie, noszone za dzieciaka na smyczy. Tu jednak mam obawę, czy przy tej wadze sprzętu smycz długo utrzyma ciężar…
Drugi głośnik multimedialny jest umieszczony nad ekranem. Łącznie mamy więc dwa głośniki, które naprawdę fajnie sprawdzają się podczas odtwarzania multimediów. Muzyka jest głośna, dźwięk czysty – szczególnie trzymając telefon poziomo wyczuwalna jest przyjemna głębia. Brakuje może jedynie większego podbicia i basu.
Na froncie znajdziemy wyświetlacz o przekątnej 6,67 cala. Jest to ekran IPS o rozdzielczości Full HD+ (1080×2400 pikseli), pokryty szkłem Corning Gorilla Glass Victus. Wyświetlane treści są wyraźne, jednak ekran kolorystyką nie powala. Część kolorów zdaje się być pastelowa, inne z kolei są zbyt jaskrawe. Brak tu jakiegoś wyważenia, przez co ostateczny odbiór jest przeciętny.
Najwyższy poziom jasności jest wystarczający do komfortowego czytania treści nawet w bardziej słoneczne dni. Najniższy z kolei jest zbyt wysoki, sięgając po telefon w nocy, chciałoby się go jeszcze trochę przygasić.
Wokół ekranu umieszczono stosunkowo szerokie ramki, które nawet można powiedzieć, że są podwójne. Bezpośrednio przy ekranie mamy bowiem czarną obramówkę, a oprócz tego, równie szeroka jest nachodząca na przód część boków. Delikatnie odstaje ona od szkła, co pozwala uchronić je przed pęknięciem podczas upadku na płaskie powierzchnie. Warto jeszcze dodać, że ekran jest objęty roczną ochroną, więc w przypadku chociażby pęknięcia, producent zapewni darmową wymianę.
System
Nokia XR20 działa pod kontrolą Androida 11 w czystej wersji, bez jakichkolwiek nakładek. Włączając urządzenie mamy nawet informację o przynależności do projektu Android One.
Producent gwarantuje, że przez cztery lata od premiery smartfon będzie otrzymywał comiesięczne poprawki zabezpieczeń, Nokia XR20 ma otrzymać też trzy kolejne wersje Androida, które w międzyczasie zostaną wydane.
Co do funkcjonalności systemu, to nie ma tu zbyt wielu dodatków od producenta. Jedyne nowości w ustawieniach dotyczą ponadprogramowych klawiszy. Są bowiem opcje wyłączenia klawisza Asystenta Google oraz przeprogramowania, co będzie działo się po wciśnięciu przycisku od góry.
Poza tym jest kilka elementów, które są znane z niemal każdego smartfona z Androidem, a wśród nich:
- nawigacja po systemie za pomocą gestów, zamiast klawiszy funkcyjnych,
- wyciszanie dzwonków po odwróceniu ekranem do dołu,
- wybudzanie po dwukrotnym stuknięciu w ekran,
- wyświetlanie godziny i powiadomień po podniesieniu urządzenia do góry,
- szybkie uruchamianie aparatu po dwukrotnym wciśnięciu włącznika,
- tryb ciemny z harmonogramem,
- filtr światła niebieskiego (nazwane jako podświetlenie nocne) z harmonogramem,
- cyfrowa równowaga,
- kontrola rodzicielska.
Wszystkie niezbędne funkcje są więc obecne. Z drugiej strony, producent nie narzuca nam zbędnych elementów, które mogłyby zapełnić pamięć i spowolnić system. A ma to, niestety, spore znaczenie. Nokia XR20 nie oferuje zbyt wyszukanej specyfikacji.
Do dyspozycji mamy średniopółkowy procesor Qualcomm Snapdragon 480 5G, 4 lub 6 GB RAM oraz 64 lub 128 GB pamięci wbudowanej. Tę ostatnią możemy rozbudować za pomocą kart microSD, wtedy jednak pozbawiamy się możliwości korzystania z dwóch kart SIM jednocześnie.
Te podzespoły, szczególnie w testowanej wersji z 6 GB RAM, jak najbardziej sprawdzają się w codziennych zastosowaniach. Nie widać zbyt dużych spadków płynności, zamykania się aplikacji, z których korzystamy czy pojawiania się jakichkolwiek błędów. Okej, czasami trzeba nieco dłużej zaczekać na załadowanie się któregoś programu czy funkcji, jednak nie są to jakieś bardzo uciążliwe sytuacje.
Nieco gorzej wypada utrzymywanie aplikacji czy kart w przeglądarce internetowej, które są stosunkowo szybko „ubijane” w tle. Nie będzie to też sprzęt do zapewnienia najlepszych wrażeń z grania. To raczej sprzęt do bardziej podstawowych zastosowań i codziennego, zwykłego korzystania.
Ponadprzeciętne są za to moduły łączności. Internet działa bezproblemowo i szybko, zarówno po WiFi (obsługiwane jest tu nawet WiFi 6), jak i transmisji danych (gdzie możemy skorzystać także z 5G). Bluetooth 5.1 też świetnie radzi sobie z utrzymywaniem połączeń ze sprzętami, takimi jak słuchawki czy zegarki, a NFC umożliwia płatności zbliżeniowe.
Bezproblemowo działa także GPS, który szybko, z dużą precyzją określa naszą lokalizację i nie ma problemów podczas nawigacji. Jednym wyjątkiem jest praca GPS w tle – jeśli wygasimy ekran, moduł nie zawsze chce działać, co ma znaczenie chociażby przy inteligentnych zamkach śledzących nasze położenie względem domu.
Pozytywnie oceniam rozmowy telefoniczne, których jakość jest wysokiej jakości. Maksymalna głośność jest wysoka (tak, że zazwyczaj musiałem zmniejszać nieco głośność, żeby komfortowo rozmawiać), moi rozmówcy nie skarżyli się też na jakość mojego głosu. Sprzęt nie traci także zasięgu. Podczas podróży, w miejscach, gdzie trzy inne telefony nie miały zasięgu, Nokia XR20 dzielnie łapała sygnał sieci.
A jak wypada Nokia XR20 w testach syntetycznych? Poniżej kilka zrzutów z najpopularniejszych benchmarków:
Zabezpieczenia
Skaner linii papilarnych w Nokii XR20 umieszczony jest na boku, w klawiszu zasilania. Jak już wspomniałem, lokalizacja nie jest zbyt trafiona. Całość jest delikatnie za nisko, przez co wygodne trafianie w czytnik nie jest możliwe. Co prawda, z czasem można się przyzwyczaić do takiego umieszczenia skanera, jednak sięganie do niego dalej jest mało naturalne.
Skaner nadrabia jednak szybkością działania i precyzyjnością. Delikatne przyłożenie na ułamek sekundy sprawia, że czujemy wibrację, oznaczającą poprawne rozpoznanie odcisku. Sytuacje nieprawidłowego odczytania lub zablokowania skanera praktycznie się nie zdarzają. Przyczepić można się jedynie do tego, że od przyłożenia palca do podświetlenia ekranu mija czasem kilka sekund. To mogłoby zostać nieco usprawnione.
Alternatywnie można skorzystać z rozpoznawania twarzy. W tym celu używana jest kamerka frontowa, która skutecznie weryfikuje naszą tożsamość. Skanowanie jest też szybkie, wystarczy dosłownie chwila po podświetleniu ekranu, a smartfon jest gotowy do użytku. Kamerka rozpoznaje twarz także pod kątem czy od dołu, urządzenie nie odblokuje się jednak po zeskanowaniu zdjęcia.
Aparat
W Nokii XR20 umieszczono podwójny aparat główny. Jest złożony z matrycy 48 Mpix z przysłoną f/1.79 oraz 13 Mpix z przysłoną f/2.4 i ultraszerokokątną soczewką do 123 stopni. Zabrakło za to jakiegokolwiek teleobiektywu, nie ma także matrycy do macro czy pomiaru głębi.
Jakość zdjęć oceniam przyzwoicie. Za dnia fotografie mają sporo szczegółów, przyjemne dla oka kolory i niezłą ostrość. Aparat odpowiednio wyostrza także mniejsze elementy, tworząc delikatnie rozmazane tło. Przeciętnie wypadają za to zdjęcia pod światło lub na tle nieba, całość wygląda wtedy nieco ciemniej.
Ultraszeroki kąt ma już nieco słabszą jakość. Po przybliżeniu widać poszarpane krawędzie i zmniejszoną ostrość, kolory także są mniej wyraziste. Niezaprzeczalnie jednak aparat uchwyci więcej elementów na jednej fotografii, a to w ultraszerokokątnym obiektywie najważniejsze.
Jakość zdjęć, niestety, mocno spada po zachodzie słońca. Przede wszystkim są one zapisywane stosunkowo wolno, więc łatwo o rozmazania. Do tego kolory są mało wyraziste, a przyglądając się poszczególnym elementom można dostrzec wszechobecne ziarno. Poniżej kilka przykładów tego, jak aparat radzi sobie w praktyce.
Z przodu zastosowano kamerkę z matrycą 8 Mpix i przysłoną f/2.0. Ogólnie nie jest źle, fotografie są przyzwoite, z poprawnymi kolorami i sporą szczegółowością. Zauważam jednak, że smartfon powoli zapisuje fotografie i notorycznie zdarzało mi się je rozmazywać. Ponadto, przybliżając poszczególne fragmenty twarzy, widać trochę nierówności i spadki ostrości. Jakość zdjęć drastycznie spada nocą.
W aplikacji aparatu większość funkcji jest standardowa. Mamy zdjęcia panoramiczne, tryb poklatkowy, zwolnione tempo, tryb profesjonalny (dla zdjęcia i wideo), portret i tryb nocny. Ciekawostkami są jednak tryb SpeedWarp, pozwalający stworzyć wideo z naprzemiennie ułożonymi przyspieszonymi i spowolnionymi momentami, niektórych zainteresuje na pewno też tryb Dual Sight, wykonujący zdjęcia jednocześnie z dwóch aparatów. Nie zabrakło także wsparcia dla Google Lens.
Akumulator
Nokia XR20 została wyposażona w akumulator o pojemności 4630 mAh. Naładujemy go na dwa sposoby: albo przewodowo, z pomocą ładowarki zakończonej przewodem USB typu C (obsługiwana moc maksymalnie 18W), albo bezprzewodowo – wspierany jest standard Qi do 15 W.
Przewód USB-USB C znajdziemy w opakowaniu, jednak ładowarki (ani przewodowej, ani tym bardziej, bezprzewodowej) już do zestawu nie dorzucono. Musimy ją dokupić oddzielnie.
Czasy, jakie uzyskamy po jednym ładowaniu, oscylują w granicy od 5 godzin na samej transmisji danych, przez około 7 godzin w trybie mieszanym (automatyczna jasność, naprzemiennie WiFi i transmisja danych, pełna synchronizacja) do około 8,5-9 godzin na ekranie wyłącznie z WiFi. Są to całkiem akceptowalne czasy, pozwalające na uzyskanie dwóch średniointensysnych dni pracy lub jednego o wzmożonej aktywności.
Podsumowanie
Nokia XR20 trafi do sprzedaży pod koniec tego miesiąca. Wersja z 4 GB RAM i 64 GB pamięci na nasze pliki została wyceniona na 2399 złotych. Testowany model jest bardziej „wypasiony”, mając – odpowiednio – 6 GB RAM i 128 GB pamięci. Cena tego wariantu nie została podana, jednak kwoty mniejszej niż około 2500 złotych bym się nie spodziewał. No cóż, trochę sporo…
Jasne, jest to sprzęt o trwałej obudowie, z certyfikatami i zapewnieniami w kontekście napraw ekranu przez rok czy ciągłości aktualizacji nawet przez 4 lata. Z drugiej strony, patrząc na wnętrze i możliwości, jest to jednak bardzo przeciętny sprzęt. Słabe podzespoły, zaledwie przyzwoite aparaty i poprawna płynność systemu to za mało, żeby wydać tyle pieniędzy. Gdyby nie odporna obudowa, sprzęt ten kosztowałby pewnie o połowę mniej…
No właśnie, ale to w tej odporności może być rzecz… przeglądając rynek takich odpornych smartfonów, z łatwością można zauważyć, że zazwyczaj są to sprzęty stanowczo droższe, a jednocześnie dużo słabsze (pod względem specyfikacji) niż klasyczne konstrukcje. Skłaniałbym się więc ku opinii, że jest to ciekawy model w wysokiej cenie, ale jeśli zależy Wam na odpornej obudowie, to można rozważyć taki zakup. Według mnie, nie jest to jednak sprzęt do korzystania na co dzień, głównie przez wzgląd na masywną obudowę.
A co Wy myślicie o Nokii XR20? Czy taki sprzęt sprawdziłby się u Was? Dajcie znać w komentarzach!