Nawet Lamborghini, które swoją obecną renomę zawdzięcza ogromnym silnikom spalinowym, wydającym niesamowity dźwięk, zamierza iść w kierunku elektromobilności. Właśnie poznaliśmy plany włoskiego producenta supersamochodów.
Motoryzacja zmienia się na naszych oczach
Konserwatywni fani motoryzacji nie mają ostatnio łatwego życia. Wielu producentów, nawet takich jak Porsche, Aston Martin czy Lamborghini, sprzedaje obecnie SUV-y. Owszem niezwykle mocne i nawet sprawdzające się na torze, ale z najsłynniejszymi sportowymi modelami nie mające wspólnego zbyt dużo.
Cierpią jeszcze osoby preferujące duże silniki spalinowe. Spotykane są one coraz rzadziej. Zamiast ogromnym jednostek, otrzymujemy turbodoładowane, znacznie mniejsze silniki. Do tego dochodzą układy hybrydowe. Przykładowo nowy Mercedes klasy C w najmocniejszej odmianie AMG otrzyma 2-litrową benzynę wspomaganą silnikem elektrycznym. Należy przypomnieć, że poprzednik mógł pochwalić się ogromnym V8.
Zmiany dotyczące silników wpływają również na supersamochody. Konserwatywni fani nie tylko muszą pogodzić się ze wspomnianymi wcześniej SUV-ami, ale również z hybrydami i elektrykami. Należy jednak tutaj zaznaczyć, że wprowadzenie dodatkowych jednostek elektrycznych nie jest podyktowane wyłącznie „ekologią”, ale również (lub przede wszystkim) wykręceniem jeszcze lepszych osiągów. Wystarczy spojrzeć na możliwości Porsche 918 lub Ferrari SF90 Stradale.
Lamborghini zamierza iść w kierunku elektromobilności
Jak informuje serwis Car and Driver, w planach Włochów jest pełna elektryfikacja gamy samochodów. Tak, dobrze czytacie – elektromobilność to przyszłość Lamborghini i to przyszłość już niedaleka. Zmiany zaczną się od wprowadzenia hybrydy plug-in, a następnie zobaczymy model w pełni elektryczny.
Należy mieć na uwadze, że mamy do czynienia z oficjalnymi planem, nazwanym „Direzione Cor Tauri” i ogłoszonym przez dyrektora generalnego firmy. Dowiedzieliśmy się również, że ostatni samochód, który będzie napędzany wyłącznie przez silnik spalinowy, powstanie przed końcem 2024 roku.
Bez obaw, spore silniki nagle nie znikną z oferty producenta. Zamiast z nich rezygnować, Włosi wspomagą jednostkami elektrycznymi chociażby swoje kultowe V12, znane z modelu Aventador. Mniej ciekawy los może spotkać następcę Huracana. Niewykluczone, że silnik V10 zostanie zastąpiony turbodoładowane V8.
Miejmy więc nadzieję, że zmiany, które niebawem zacznie wdrażać Lamborghini, zapewnią efekty zbliżone do wspomnianego już Porsche 918 czy Ferrari SF90 Stradale, a nie będą tylko ukłonem w kierunku „ekologii”.