Coraz częściej mówi się, że Apple planuje w najbliższym czasie zaprezentować światu odświeżone wizualnie iMaki. Jest to o tyle intrygujące, gdyż w przeciwieństwie do innych sprzętów z portfolio producenta, wysłużona bryła komputera AiO z nadgryzionym jabłkiem nie uległa znaczącej zmianie od ponad dekady. To właśnie one mają skorzystać najwięcej na przesiadce z procesorów Intela.
Piękno kryje się we wnętrzu
Obecnie zaledwie kilka urządzeń giganta z Cupertino śmiga na autorskich procesorach ARM pierwszej generacji, jednak pod wieloma względami już teraz zjadają konkurencję na śniadanie. W kolejce po nowe podzespoły cierpliwie czekają m.in. 16-calowy Macbook Pro, iMac i Mac Pro.
Najwięcej emocji słusznie budzą projekty iMaków na rok 2021. Nie zobaczymy w nich już rzucającego się w oczy „podbródka”, do wyboru otrzymamy kilka wersji kolorystycznych, a po internecie krążą słuchy o nawet 30-calowym monitorze.
Dopieszczona wersja procesora Apple M1 – Apple M1X – ma wynieść nasze dotychczasowe doświadczenia z obcowania z komputerami na wyższy poziom. Podwojona zostanie liczba wysokowydajnych rdzeni Firestorm względem młodszego brata. Liczba energooszczędnych rdzeni
Ciepło, cieplej… gorąco!
Jak zwykł mawiać klasyk, z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. Nie inaczej będzie w przypadku Apple M1X. Szacuje się, że nawet zastosowanie nowego układu chłodzenia w Macbookach nie wystarczy, aby zaspokoić apetyt procesora i związaną z nim ilość wydzielanego ciepła.
Prawdopodobnie stąd decyzja o wprowadzeniu jeszcze większego modelu iMaca, którego olbrzymia powierzchnia chłodząca ujarzmi zapędy nowego procesora. Tym samym, iMac będzie jedynym urządzeniem zdolnym do wykorzystania całego potencjału drzemiącego w M1X.