W niedawno przygotowanym przez Kasię poradniku zakupowym ze smartfonami do 1500 złotych, OnePlus Nord N10 5G trafił na ławkę rezerwowych. Dziś sprawdzam, czy smartfon jest faktycznie wart naszej uwagi, czy może jednak lepiej wybrać inny sprzęt. Jesteście ciekawi jak ten smartfon wypadł po moich blisko 2-miesięcznych testach? Jeśli tak, to zapraszam do lektury.
Specyfikacja techniczna OnePlus Nord N10 5G
- ekran 6,49 cala, 1080×2400 pikseli, 90 Hz, IPS,
- procesor Snapdragon 690 z grafiką Adreno 619L,
- 6 GB RAM,
- 128 GB pamięci wewnętrznej,
- hybrydowy dual SIM,
- WiFi 802.11 a/b/g/n/ac,
- 4G LTE,
- 5G,
- Bluetooth 5.1,
- GPS, A-GPS, GLONASS,
- aparat główny 64 Mpix (f/1,79) + 8 Mpix (f/2.25) szeroki kąt 119 stopni + 2 Mpix (f/2.4) macro +2 Mpix (f/2.4) pomiar głębi,
- kamerka 16 Mpix (f/2.0),
- port USB typu C,
- gniazdo słuchawkowe,
- akcelerometr, żyroskop,
- skaner linii papilarnych w na tyle obudowy,
- system operacyjny Android 10,
- akumulator o pojemności 4300 mAh,
- wymiary: 163 x 74,7 x 8,95 mm,
- waga: 190 g.
Wideorecenzja
Cena OnePlus Nord N10 5G w momencie publikacji recenzji: 1499 złotych
OnePlus Nord N10 5G w Media Expert
Obudowa
OnePlus Nord N10 5G to smartfon wyglądający dość standardowo. Na tyle zagościło tworzywo sztuczne, z którego odstaje szklana wstawka z aparatami, na przodzie ekran z otworem na kamerkę. To po prostu klasyczna konstrukcja powtarzająca się w wielu smartfonach.
Omawiając jeszcze tył warto zwrócić uwagę na dwa elementy. Pozytywnym aspektem jest obecność skanera linii papilarnych, który jest delikatnie zagłębiony w odbudowę. Negatywnie z kolei odbieram trwałość obudowy, która delikatnie się ugina pod palcami. Całość też strasznie łatwo łapie odciski palców, co nie wygląda zbyt estetycznie.
Przechodząc do krawędzi – po prawej stronie mamy włącznik, a po lewej klawisze do zmiany głośności. Jest tu także tacka, która obsługuje jednocześnie dwie karty nanoSIM lub jedną kartę nanoSIM i drugą microSD. Musimy więc wybierać, jaka konfiguracja nam bardziej odpowiada.
Od góry zamontowano tylko mikrofon. Stanowczo więcej dzieje się od dołu, gdzie znalazło się gniazdo słuchawkowe, złącze USB typu C, poza tym mikrofon oraz głośnik. Jest więc wszystko, co przydatne w codziennym użytkowaniu.
Głośnik multimedialny tak naprawdę nie jest jeden. Drugi został zamontowany nad wyświetlaczem i, trzeba przyznać, takie połączenie sprawdza się nad wyraz dobrze.
Dźwięk jest czysty i wyraźny, charakteryzuje się sporą głośnością i słyszalną głębią. Szczególnie, gdy trzymamy telefon poziomo, słychać stanowczo lepszej jakości dźwięk niż w przypadku głośników monofonicznych.
Na froncie do dyspozycji mamy ekran IPS o przekątnej 6,49 cala i rozdzielczości 1080 x 2400 pikseli. Jego wyróżnikiem jest obecność odświeżania 90 Hz, które sprawia, że animacje są przyjaźniejsze dla oka. Widać to nawet podczas przesuwania pulpitów na ekranie głównym – całość jest bardzo płynna i dodaje dodatkowego kopa sprawiając, że smartfon wydaje się szybszy.
Ekran ma też ładne, żywe kolory, doskonale odzwierciedlające wyświetlane obrazy. W domyślnych ustawieniach mocno przekłamana wydaje się jedynie biel, można to jednak dostosować w ustawieniach. Wokół ekranu zastosowano umiarkowanej szerokości ramki, zauważalnie większa jest jedynie ramka od dołu.
System
OnePlus Nord N10 5G działa pod kontrolą Androida 10 z nakładką Oxygen OS. Jest ona bardzo przyjemna dla oka, mocno spójna wizualnie, a jednocześnie wyposażona raczej tylko w podstawowe funkcje, bez zaawansowanych urozmaiceń. Z drugiej strony może to i dobrze – smartfon może dzięki temu działać nieco szybciej.
Mamy oczywiście takie funkcje, jak możliwość aktywowania trybu nocnego z regulacją filtra i harmonogramem oraz tryb czytania optymalizujący sposób wyświetlania treści, żeby nasze oczy męczyły się jak najmniej. Poza tym jest możliwe ręczne ustawienie częstotliwości odświeżania ekranu (dostępne 90 lub 60 Hz), jest także opcja zamaskowania wcięcia w ekranie poprzez zaczernienie obszaru po bokach. W ustawieniach ekranu brakuje jednak opcji regulacji kolorów (jest tylko balans bieli) oraz, przede wszystkim, trybu ciemnego – ten jednak został przeniesiony do zakładki dostosowywanie.
W opcjach dostosowywania mamy dostępne funkcje zmiany kolorystyki, wyświetlanych ikon, tapety oraz stylu zegara przy włączeniu trybu Ambient. Polega on na pokazywaniu powiadomień oraz godziny po podniesieniu telefonu lub po otrzymaniu nowej wiadomości. Jest to wyświetlane na czarnym tle. Nie ma jednak możliwości ustawienia Always on Display z cały czas widocznym zegarem.
Przechodząc do gestów. Do dyspozycji mamy przede wszystkim opcję sterowania systemem korzystając z przesunięć przy krawędziach ekranu zamiast klawiszy funkcyjnych. Jest też możliwość zrobienia zrzutu po przesunięciu trzema placami w dół czy wybudzania po dwukrotnym stuknięciu w ekran.
Dostępne jest także sterowanie muzyką wykonując gesty na wyłączonym wyświetlaczu, jak również włączanie konkretnych aplikacji po narysowaniu zdefiniowanej litery. Dwa gesty są też zastosowane na domyślnym klawiszu zasilania. Dwukrotne wciśnięcie aktywuje szybko aparat, z kolei przytrzymanie aktywuje Asystenta Google.
W ustawieniach nie zabrakło cyfrowej równowagi i blokady rodzicielskiej. Jest też blokada aplikacji oraz aplikacje równoległe, czyli możliwość zduplikowania niektórych programów w celu zalogowania się na różne konta.
Z dodatkowych aplikacji mamy program Community z informacjami na temat efektywnego korzystania z urządzenia, nowościami, forami i możliwością eliminowania problemów technicznych. Poza tym jest Centrum gier, po jego uruchomieniu nic nie będzie zakłócało nam rozgrywki, a działanie smartfona zostanie zoptymalizowane. Zmienione wizualnie są także wszystkie aplikacje systemowe, takie jak galeria, odtwarzacz muzyki, kalkulator czy telefon.
Za działanie OnePlus Nord N10 5G odpowiada procesor Qualcomm Snapdragon 690 z 6GB RAM. Do tego mamy 128 GB pamięci wbudowanej z możliwością rozbudowy za pomocą kart microSD. W przypadku chęci skorzystania z dodatkowej pamięci musimy się jednak pożegnać z możliwością zainstalowania drugiej karty nanoSIM.
Trzeba przyznać, że w codziennym użytkowaniu OnePlus Nord N10 5G sprawdza się niesamowicie dobrze. Wszystkie wykonywane akcje przebiegają bez problemu, system jest stabilny i szybki. Przy bardziej zaawansowanych programach czy grach smartfon też radzi sobie nieźle, nie pojawiają się przy tym żadne sytuacje nagrzewania się obudowy.
Aplikacje po otwarciu są utrzymywane w pamięci RAM przez wystarczająco długi czas, nic nie zamyka się samo z siebie ani nie przeładowuje. Nie widać żadnych klatkowań czy spowolnień animacji – wręcz przeciwnie, przy 90 Hz całość wydaje się być ultrapłynna.
Jedynie na samym początku przez kilka dni miałem sytuacje, że smartfon za każdym razem po odblokowaniu całkowicie nie reagował przez kilka sekund na dotyk. Na szczęście aktualizacja wyeliminowała ten błąd, uff!
W kwestii modułów łączności nie ma na co narzekać. GPS szybko i precyzyjnie określa naszą lokalizację, Bluetooth utrzymuje połączenie z innymi sprzętami, a NFC pozwala na bezproblemowe płatności zbliżeniowe. Do tego internet działa z bardzo dobrą prędkością zarówno po WiFi, jak i transmisji danych, nie pojawiają się żadne spadki działania czy zrywanie zasięgu. W smartfonie mamy też moduł 5G, nie miałem jednak możliwości weryfikacji jego działania.
Problemów z zasięgiem nie ma także podczas rozmów. Zarówno ja, jak i osoba po drugiej stronie, zawsze słyszeliśmy się głośno i wyraźnie bez jakichkolwiek występujących podczas konwersacji problemów. Ogólnie więc wszystko jest jak najbardziej w normie.
Dla fanów cyferek, załączam jeszcze kilka zrzutów z testów syntetycznych.
ZABEZPIECZENIA
Skaner linii papilarnych w OnePlus Nord N10 5G jest bardzo solidny. Delikatne przyłożenie palca na ułamek sekundy już sprawia, że urządzenie się odblokowuje. Podczas moich testów raczej nie zdarzały się też żadne sytuacje, w których skaner by się blokował czy nie rozpoznawał odcisku. Pod tym względem nie mam totalnie nic do zarzucenia – kawał dobrego czytnika.
Alternatywnie do zabezpieczania systemu możemy skorzystać z rozpoznawania twarzy. Jest to wygodna, sprawnie działająca opcja, jednak już nieco wolniejsza. Aby skanowanie twarzy się rozpoczęło musimy najpierw podświetlić ekran. W ustawieniach możemy ustawić, że po rozpoznaniu urządzenie przechodzi z ekranu blokady automatycznie. W takim przypadku cały proces od podświetlenia ekranu do umożliwienia korzystania ze smartfona trwa do około 2 sekund.
APARAT
W OnePlus Nord N10 5G do dyspozycji mamy poczwórny aparat główny złożony z matryc:
- 64 Mpix (f/1.79) – aparat podstawowy,
- 8 Mpix (f/2.25) – aparat ultraszerokokątny do 119°,
- 2 Mpix (f/2.4) – aparat macro,
- 2 Mpix (f/2.4) – aparat odpowiadający za głębię,
Szkoda, że zabrakło teleobiektywu, musi wystarczyć nam 2-krotny zoom hybrydowy i maksymalnie 10-krotny cyfrowy. Fotografowanie obiektów znacznie oddalonych będzie więc nieco utrudnione i efekty będą mało satysfakcjonujące przez wzgląd na spore spadki jakości.
A jak wypadają pozostałe zdjęcia? Fotografie z głównej matrycy za dnia charakteryzują się sporą szczegółowością i ostrością. Kolory są za to trochę chłodne, brakuje im także większej intensywności. Bardziej żywe kolory można z kolei dostrzec przy zdjęciach z szerokiego kąta, niemal za każdym razem w tym trybie są one cieplejsze i wyraziste.
Spada jednak wtedy szczegółowość. Szczególnie, gdy przybliżymy poszczególne elementy, można zauważyć, że fotografie mają poszarpane krawędzie i widoczne jest ziarno. Najbardziej jednak uwidacznia się to fotografując nocą.
O ile w aparacie podstawowym jest jeszcze znośnie, widać ostre obiekty, lecz o obniżonej szczegółowości, to przy ultraszerokim kącie jest bardzo źle. Pojawiają się rozmnazania, kolory są mało wyraziste, a przybliżanie jakiegokolwiek poszczególnego fragmentu zdjęcia całkowicie mija się z celem. W skrócie mówiąc, aparat w OnePlus Nord N10 5G jest tylko przyzwoity – w każdym trybie zostaje mały niedosyt.
Stanowczo lepiej jest w przypadku selfiaków. 16-megapikselowa kamerka z przysłoną f/2.05 skutecznie rejestruje obrazy ze sporą szczegółowością, naturalnymi kolorami i dużą ostrością. Przy gorszym oświetleniu trochę te wartości spadają, jednak zaskakująco ogólnej ocenie jakość takich zdjęć pozostaje na niezłym poziomie. Jedyne „ale” mam do fotografii w ruchu, które lubią się czasem rozmazywać.
W aplikacji aparatu od razu widzimy klawisze do przełączanie się między trybami zdjęciu (suwak do szerokiego kąta i 2-krotnego zoomu hybrydowego). Gdy poprzesuwamy trochę w boki znajdziemy kilka dodatkowych trybów. Są to: sceny nocne, tryb portretowy, wideo, tryb poklatkowy, zwolnione tempo i panorama.
Dostępny jest także tryb profesjonalny z możliwością dostosowania czułości ISO, balansu bieli, ostrości oraz wartości przysłony. Dodam jeszcze, że rejestrowane za pomocą OnePlus Nord N10 5G filmy mogą mieć rozdzielczość Full HD z maksymalnie 60 klatkami na sekundę lub 4K, ale już z 30 klatkami.
AKUMULATOR
W OnePlus Nord N10 5G do dyspozycji mamy baterię o pojemności 4300 mAh. Naładujemy ją za pomocą ładowarki z przewodem USB typu C. Do dyspozycji mamy 30-watowe szybkie ładowanie, pozwalające uzupełnić energię w niecałą godzinę. Zabrakło tu jedynie ładowania indukcyjnego.
W codziennym użytkowaniu możemy osiągnąć całkiem przyjemne czasy pracy oscylujące w granicach 5-6 godzin, jeśli naprzemiennie korzystamy z WiFi i transmisji danych, mając aktywowaną opcję automatycznego dostosowywania jasności.
Słabiej wypada to jedynie w przypadku pełnej jasności i korzystania z internetu wyłącznie za pomocą danych komórkowych. Wtedy uzyskamy czas w okolicy 3 godzin na ekranie.
PODSUMOWANIE
OnePlus Nord N10 5G został wyceniony na niecałe 1500 złotych. Co za to dostajemy? Przede wszystkim niesamowicie dobrze wypada płynność i stabilność systemu (mimo wcale nie najszybszego procesora), co jeszcze potęguje 90 Hz odświeżanie ekranu. W smartfonie nie zabrakło NFC, złącza słuchawkowego oraz modułu 5G. Do tego mamy wydajny akumulator z szybkim ładowaniem, błyskawiczny skaner linii papilarnych oraz dobrą kamerkę frontową.
Aparaty główne też nie są złe, jednak jakiś niedosyt pozostaje. W aparacie podstawowym w kwestii kolorów, w ultraszerokokątnym przez słabszą szczegółowość, a ogólnie przez brak teleobiektywu. Przeciętnie wypada też akumulator na samej transmisji danych, nieco lepiej mogłaby zostać wykonana obudowa – uginające się tworzywo sztuczne trochę nie przystoi…
Ogólnie więc sądzę, że to dość udany smartfon, któremu do pełni szczęścia wcale dużo nie brakuje. Myślę więc że to dobry wybór, wielu użytkowników powinno być jak najbardziej zadowolonych z użytkowania tego sprzętu. Zgadzam się jednak z Kasią, że cena spokojnie mogłaby jeszcze zmniejszyć się o kilka stówek – szczególnie, że konkurencja w podobnej kwocie jest dość spora.
A co Wy o nim myślicie? Kupilibyście go? Czy szukalibyście czegoś innego? Dajcie koniecznie znać w komentarzach!