W zeszłym tygodniu na rynku zadebiutował realme 7i – smartfon, którego strasznie trudno jest rozładować w dwa, a czasem nawet i trzy dni, dzięki akumulatorowi o pojemności 6000 mAh. Czas przyjrzeć mu się bliżej. Oto recenzja realme 7i.
Specyfikacja realme 7i:
- wyświetlacz LCD 6,5” o rozdzielczości 1600×720 pikseli 60 Hz,
- ośmiordzeniowy procesor MediaTek Helio G85 (MT6769Z) o częstotliwości taktowania 2 GHz,
- 4 GB RAM,
- 64 GB pamięci wewnętrznej,
- Android 10,
- aparat 48 Mpix f/1.79, ultraszerokokątny 119° 8 Mpix f/2.25, macro 2 Mpix f/2.4,
- aparat przedni 8 Mpix,
- WiFi 2,4 & 5 GHz,
- Bluetooth 5.0,
- LTE,
- GPS,
- standardowy dual SIM (2x nanoSIM + microSD),
- USB typu C,
- 3.5 mm jack audio,
- akumulator o pojemności 6000 mAh,
- wymiary: 164,5 x 75,9 x 9,8 mm,
- waga: 209 g.
Cena realme 7i w momencie publikacji recenzji: 699 złotych
Wzornictwo, jakość wykonania
Moje pierwsze wrażenie po wyjęciu realme 7i, przyznaję, było ambiwalentne. Z jednej strony nie jest to najbardziej urodziwy smartfon spośród wszystkich w jego półce cenowej, z drugiej z kolei nie prezentuje się wcale źle. Najłatwiej powiedzieć, że nie przykuwa na sobie naszego wzroku za bardzo, co część odbiorców będzie traktowało za wadę, a druga część za zaletę – ja tego rozstrzygać nie będę, kwestia gustu.
Jednocześnie design realme 7i jest na tyle charakterystyczny, że trudno jest go nie poznać. Zresztą, w ostatnich dniach na insta story wielu influencerów można było zobaczyć ten model i wystarczyło zobaczyć srebrną obudowę w “jodełkę” (czy, jak kto woli, w “choinkę” ;)), kwadratowy moduł aparatów (z potrójnym aparatem i diodą LED), by szybko odgadnąć, co to za model.
Konstrukcja realme 7i wykonana została z tworzywa sztucznego dobrej jakości, aczkolwiek raz na jakiś czas egzemplarzowi testowemu zdarzyło się delikatnie zaskrzypieć. Obudowa ma jedną niewątpliwą zaletę, o której koniecznie muszę wspomnieć: nie widać na niej odcisków palców i wszelkich zabrudzeń. A i ta wspomniana “jodełka” (lub też “V”) to wzór wyczuwalny pod palcem, co też jest całkiem przyjemne.
Testowany dziś smartfon nie należy do najcieńszych – jego grubość zbliża się do granicy centymetra. O wadze też warto wspomnieć, bo wynosi aż 209 g, ale ta akurat ma swoje uzasadnienie w zastosowaniu akumulatora o pojemności 6000 mAh. Jeśli ktoś by mnie zapytał czy wolę cieńszy i lżejszy telefon z mniejszą baterią czy grubszy, cięższy z większą – wiadomo, co wybieram.
realme 7i nieźle leży w dłoni, a to za sprawą zaoblonych krawędzi. A skoro już przy nich jesteśmy, na prawej znajdziemy przyciski do regulacji głośności i włącznik, z kolei na lewej – szufladkę z hybrydowym dual SIM (2x nanoSIM lub nanoSIM + microSD). Górna krawędź pozostała niezagospodarowana, natomiast na dolnej mamy 3.5 mm jacka audio, USB typu C, mikrofon oraz głośnik mono.
Na koniec tej części recenzji dodam jedynie, że smartfon dostępny jest w sprzedaży w dwóch wersjach kolorystycznych: glory silver i victory blue. Do mnie trafiła, jak łatwo wywnioskować po załączonych zdjęciach, pierwsza z nich.
Urządzenie nie może się pochwalić spełnianiem żadnej normy odporności, ale w tej cenie to raczej naturalne.
Wyświetlacz
Ekranu niestety nie mogę zapisać po stronie plusów realme 7i. Już sam fakt, że ma przekątną 6,5 cala i rozdzielczość zaledwie 1600×720 pikseli (czyli HD+) świadczy o tym, że nie możemy się po nim zbyt dużo spodziewać. I faktycznie, w rzeczywistości niska rozdzielczość oznacza nie do końca ostre czcionki, ale nie powinno to stanowić większego problemu – smartfonów przecież nie używamy w bliskiej odległości od twarzy. Jakkolwiek – jest to widoczne i warto mieć to na uwadze.
Jednocześnie muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona tym, jak wygląda obraz wyświetlany przez realme 7i. Kontrastowi można zarzucić niewiele (co w jego cenie nie jest wcale standardem), jasność jest całkiem w porządku (zarówno minimalna, jak i maksymalna), natomiast same kolory zdają się być nieco wyblakłe, ale w granicach rozsądku.
W ustawieniach realme 7i znajdziemy standardowe rzeczy, takie jak tryb ciemny, komfort oczu (filtr światła niebieskiego) czy opcję zmiany temperatury barwowej ekranu (domyślna jest lekko ciepła – fajnie, że jest możliwość edycji).
Ciekawe jest to, że jeśli prześledzicie rynek, dowiecie się, że realme ma kilka smartfonów, które można kupić do tysiąca złotych. Wśród nich jest realme 6s, którego można wyrwać za ok. 799 złotych, czyli o stówkę więcej niż testowanego dziś smartfona. Co ciekawe jednak, urządzenie to ma zarówno wyższą rozdzielczość ekranu – Full HD+ (zamiast HD+), jak i wyższą wartość odświeżania – 90 Hz (vs 60 Hz).
Działanie, oprogramowanie
realme 7i działa w oparciu o ośmiordzeniowy procesor MediaTek Helio G85 (MT6769Z) o częstotliwości taktowania 2 GHz przy współpracy z 4 GB RAM. Całości dopełnia system Android 10 właściwie w czystej postaci – nie został zaśmiecony przez producenta zbyt wieloma dodatkami ani aplikacjami (tak zwanym bloatwarem).
Zastosowana tu jednostka centralna nie jest największym cudem techniki – co do tego raczej nie muszę Was przekonywać. Za jego sprawą realme 7i działa poprawnie i właściwie tyle można powiedzieć na jego temat. W podstawowych zadaniach, jak korzystanie z komunikatorów internetowych, przeglądanie sieci i dzwonienie, sprawdza się świetnie, a to przecież właśnie do takich zastosowań został stworzony.
Im więcej aplikacji otworzymy i im te programy będą bardziej wymagające, tym większą słabość telefonu będziemy obserwować – animacje zaczną zwalniać, aplikacje otwierać dość długo, przeładowywać i tak dalej. Ogólnie jednak muszę przyznać, że działanie tego telefonu, jak na cenę, jest jak najbardziej w porządku – nie zawiesza się, nie muli, w ogólnym rozrachunku jest OK.
Jeśli chodzi o codzienne użytkowanie, na minus, niestety, brak wsparcia dla wyświetlania Netfliksa w wysokiej rozdzielczości. Rzut oka w ustawienia aplikacji i wszystko staje się jasne – realme 7i ma jedynie Widevine L3, co oznacza, że jest w stanie odtwarzać treści jedynie w jakości SD. Szkoda, bo mocno rzuca się w oczy niska jakość materiałów oglądanych na ekranie tego urządzenia.
W testach syntetycznych realme 7i wypada bardzo przyzwoicie – podobnie lub nawet lepiej niż smartfony, które testowałam ostatnio, jak vivo Y70 (kosztujący przecież 1099 złotych) czy Huawei P Smart 2021 (kosztujący tyle samo, co realme 7i).
Benchmarki:
- AnTuTu: 200441
- GeekBench 5:
- single core: 350
- multi core: 1297
- 3DMark:
- Wild life: 698
- Sling Shot: 1812
- Sling Shot Extreme: 1397
- API Overhead OpenGL ES 3.0: 83400
- API Overhead Vulkan: 402 607
Jeśli chcielibyście pograć na realme 7i w gry, wybierajcie te mniej zaawansowane graficznie. Im nowsze i bardziej zaawansowane, tym bardziej zdajecie się na klatkowanie animacji podczas grania – można ich doświadczyć choćby w Asphalt 9.
Co ciekawego znajdziemy w oprogramowaniu realme 7i? Jak już zdążyłam wspomnieć, nie ma tego zbyt wiele, ale akurat w przypadku taniego smartfona można traktować to jako zaletę – nie ma funkcji, które zbędnie obciążałyby system.
W ustawieniach znajdziemy opcję odpowiedzialną za blokowanie ekranu przez dwukrotne stuknięcie w ekran (działa tylko na ekranie głównym), inteligentny pasek boczny (z wybranymi aplikacjami / skrótami pod ręką), przestrzeń gier, dzielony ekran czy też kilka gestów. Wśród nich:
- podnieś, aby wybudzić,
- automatycznie odbieraj połączenia przykładając telefon do ucha,
- wycisz połączenie przychodzące odwracając telefon.
Pozostając w temacie oprogramowania, w oczy rzuciły mi się dwa bugi. Pierwszym jest opcja odinstalowywania aplikacji – można ją usunąć lub… usunąć – wiadomo, jedno usuń zastępuje odinstaluj, ale błąd ten jest zabawny ;). Druga rzecz to tryb ciemny, który jest eksperymentalny i to widać – wystarczy zobaczyć jak wygląda Messenger – widzicie przebicie na ekran główny? No właśnie, dobrze myślicie, nie powinno go być.
Zaplecze komunikacyjne realme 7i obejmuje dwuzakresowe WiFi, Bluetooth 5.0, LTE oraz GPS. Wszystkie moduły działają bardzo dobrze, bez żadnych odstępstw od normy. Na minus, niestety, brak NFC, co oznacza, że tym smartfonem nie można płacić z wykorzystaniem Google Pay. Jakość rozmów telefonicznych zupełnie bez zarzutu.
Na pokładzie testowanego smartfona znajdziemy 64 GB pamięci wewnętrznej, którą można rozszerzyć dzięki slotowi kart microSD. Ze względu na to, że mamy tu standardowy dual SIM, dostępność gniazda kart pamięci nie jest uzależniona od tego, czy korzystamy z dwóch gniazd nanoSIM czy z jednego.
Szybkość pamięci przedstawia się następująco (Androbench):
- szybkość ciągłego odczytu danych: 316,21 MB/s,
- szybkość ciągłego zapisu danych: 180,37 MB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 77,49 MB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 88,64 MB/s.
Audio
Na temat audio w realme 7i niespecjalnie warto się rozpisywać, bo niewiele dobrego można napisać na jego temat. Głośnik jest jeden, mono, w dodatku ulokowany na dolnej krawędzi, co oznacza, że bardzo łatwo jest zagłuszyć wydobywający się z niego dźwięk wewnętrzną częścią dłoni.
“Zabierz to ode mnie” – powiedział Kuba po przesłuchaniu zaledwie kawałków kilku swoich ulubionych ostatnio utworów. Po czym dodał, że gorszego głośnika w smartfonie, nawet tak tanim, dawno nie słyszał. Niestety, prawda jest brutalna – na maksymalnej głośności realme 7i nie pozwala słuchać muzyki. Wszystko się ze sobą zlewa i jest to po prostu nieprzyjemne dla uszu. Charczy i trzeszczy… Nieco lepiej jest, gdy nie wykorzystujemy pełni potencjału głośności, ale to wciąż tylko baaaardzo podstawowy głośnik mono.
Do naszej dyspozycji realme oddało na szczęście również 3.5 mm jacka audio – i to jest zdecydowanie dobra wiadomość. Oczywiście można też podłączyć słuchawki bezprzewodowe. Tu muszę powiedzieć, że w połączeniu z Samsung Galaxy Buds Live radził sobie bezproblemowo.
Zabezpieczenia biometryczne
Patrząc na obudowę realme 7i od razu rzuca się w oczy ulokowany w jej górnej części okrągły czytnik linii papilarnych, znajdujący się nieco poniżej poziomu obudowy. Jest to standardowy zabieg stosowany po to, by łatwiej było odnaleźć skaner nawet w ciemności. No dobrze, a jak działa?
Właściwie bezproblemowo. Każde przyłożenie palca do skanera odcisków palców w realme 7i, nawet niekoniecznie precyzyjne, kończy się odblokowaniem telefonu. Czytnik radzi sobie świetnie również z krótkim przyłożeniem palca – nie trzeba poświęcać na to kilku sekund, wystarczy przyłożyć, cyk i już. Za to duży plus.
Dodatkowo możemy korzystać z rozpoznawania twarzy, ale bardzo podstawowego, przez co trudno tu mówić o jakimkolwiek poziomie bezpieczeństwa. Dobrą informacją na pewno będzie jednak fakt, że nie udało mi się tego rozwiązania oszukać moim zdjęciem. A jeszcze lepszą – że rozpoznawanie twarzy w realme 7i działa szybko.
Obie metody zabezpieczeń biometrycznych możemy wykorzystać również do ochrony zawartości sejfu w telefonie oraz szyfrowania aplikacji.
Czas pracy realme 7i
Wreszcie dochodzimy do niewątpliwie najważniejszej cechy realme 7i i jednocześnie jego największej zalety. Akumulator o pojemności 6000 mAh mniej wymagającym użytkownikom jest w stanie pozwolić zapomnieć o ładowaniu telefonu przez kilka długich dni – i nie mówię tu o dwóch czy trzech, a nawet czterech czy pięciu. Brzmi imponująco, prawda? Co najważniejsze – to nie żart, a rzeczywistość.
Telefon w ciągu jednego dnia udało mi się rozładować tylko raz i to w dodatku będąc w długiej trasie (Warszawa – Opole – Warszawa). Po zrobieniu tych 700 km samochodem na ekranie widniała informacja, że SoT wynosi 12,5 godziny (czyli czas na włączonym ekranie), przy czym miałam jeszcze 8% zapasu.
Podczas całkowicie normalnego trybu użytkowania, zakładając, że korzystałam z telefonu w ciągu dnia siedząc w domu i pracując cały czas przed komputerem, na WiFi, udało mi się rozładować telefon w cztery dni, osiągając SoT na poziomie ponad 13,5 godziny. A da się dłużej – pięć dni spokojnie jest w zasięgu.
Innym razem postanowiłam sprawdzić też, jak długo telefon będzie działał, gdy przez większość czasu będę oglądać Netfliksa. Odpaliłam serial, ekran na 50% jasności, WiFi włączone, do tego standardowe użytkowanie wtedy, gdy potrzebowałam i po dwóch dniach na ekranie info, że SoT wyniósł 18 godzin… To robi wrażenie!
Po przejściu na dane mobilne czas pracy wciąż jest doskonały – dwa dni z daleka od ładowarki, z czego na ekranie ok. 12 godzin – tak, takie wyniki bez problemu są w naszym zasięgu.
W zestawie z telefonem otrzymujemy 18-Watową ładowarkę. Pierwsze 25% naładujemy w 35 minut, 70% w godzinę i 45 minut, a 90% w dwie godziny i 20 minut. Ostatnie 10% ładuje się najdłużej, bo aż godzinę.
Dla jasności dodam, realme 7i nie wspiera ładowania indukcyjnego.
Aparat
Coraz częściej możemy obserwować, że tanie smartfony mają coraz mniej funkcjonalnych aparatów. A to dwa obiektywy odpowiedzialne za to samo, a to brak ultraszerokiego kąta, który jeszcze do niedawna wydawał się przecież standardem… W realme 7i go jednak mamy, co powinno Was zdecydowanie ucieszyć. Podobnie zresztą jak fakt, że dostępny jest tu tryb profesjonalny, który wcale nie jest oczywistością w tej półce cenowej.
Jeśli chodzi o warstwę fotograficzną, w realme 7i odpowiada za nią główny aparat 48 Mpix f/1.79, ultraszerokokątny o polu widzenia 119° 8 Mpix f/2.25 oraz macro 2 Mpix f/2.4. Do wykorzystania mamy maksymalnie 10-krotny zoom, ale oczywiście musicie być świadomi, że mowa tu jest jedynie o cyfrowym przybliżeniu, o optycznym nie ma mowy.
Zdjęcia cykane realme 7i za dnia potrafią zaskoczyć. Na plus przede wszystkim fakt, że potrafi bardzo ładnie, naturalnie wyodrębnić pierwszy plan od drugiego, bez potrzeby korzystania z trybu portretowego – bokeh naprawdę może się podobać (pod warunkiem, że fotografujemy w dobrym świetle).
Szczegółowość fotek nie jest szałowa, ale ogólnie nie można powiedzieć, by były złe – są, jak na smartfon z tej półki, są po prostu ładne. Ogólnie jednak brakuje tu rozpiętości tonalnej i nieco bardziej realnego oddawania kolorów – te na zdjęciach bywają wyraźnie podkręcone względem rzeczywistości.
Tryb portretowy z kolei bywa kapryśny – w dużej części przypadków wymaga odsunięcia się od obiektu na sporą odległość i niedokładnie wycina fotografowaną osobę / rzecz od tła, ale ogólne efekty i tak mogą się podobać. Macro z kolei ma umożliwiać fotografowanie z odległości ok. 4 cm, ale to tylko 2 Mpix, więc nie spodziewajcie się zbyt dobrych rezultatów.
Zdjęcia nocne zrobione w trybie automatycznym wyglądają jak zamglone. Albo jakby obiektyw podczas fotografowania był brudny. Od razu jednak w oczy rzuca się mnóstwo szumów i brak detali. Przełączenie się w tryb nocny wyraźnie poprawia sytuację z kolorami, podbija też lekko kontrast, ale i tak nie można powiedzieć, by efekty końcowe były jakkolwiek satysfakcjonujące. Pamiętajmy jednak, że to tani telefon – nie można od niego oczekiwać zbyt wiele.
Ultraszeroki kąt w dzień spisuje się nieźle (choć zdecydowanie warto zerknąć na krawędzie zdjęć, które są wręcz rozmazane), ale w nocy radzi sobie, co oczywiste, jeszcze gorzej – niezależnie od tego, czy zdjęcia robimy w trybie automatycznym czy nocnym – ten ostatni na niewiele się tu zdaje.
Z przodu w realme 7i do dyspozycji mamy aparat o rozdzielczości 8 Mpix, umieszczony w łezce w centralnej części ekranu. Zdjęcia wynikowe są zupełnie niezłe – możecie zresztą ocenić sami:
Wideo głównym aparatem nagramy maksymalnie w Full HD w 60 fps, z kolei przednim – również w Full HD, ale w 30 FPS.
Podsumowanie
Wielokrotnie wspominałam już w swoich recenzjach na Tabletowo, że im tańszy smartfon, tym na więcej kompromisów musimy być gotowi przystać. Dokładnie z taką samą sytuacją mamy do czynienia w realme 7i. Pytanie tylko czy jesteście te kompromisy w stanie zaakceptować.
Do największych wad realme 7i należy niewątpliwie rozdzielczość HD+ przy przekątnej 6,5” (uznajmy, że w tej cenie na odświeżanie ekranu 60 Hz można machnąć ręką), brak NFC czy konieczność korzystania z serwisów VOD w jakości zaledwie SD.
W zamian otrzymujemy rewelacyjny, ale to naprawdę rewelacyjny czas pracy z daleka od ładowarki (na tyle, że momentami można zapomnieć o ładowaniu smartfona), USB typu C czy 3.5 mm jacka audio. Co ważne, jest też ultraszerokokątny aparat, co ostatnio wcale nie jest standardem w tej półce cenowej.