Smartfony budżetowe to ważny segment rynku. Co prawda najczęściej wybiera się modele ze średniej półki – te podpięte do operatorskich abonamentów, ale i często poszukujemy trochę tańszych urządzeń. Pytanie, czy podczas takich poszukiwań spojrzelibyśmy łaskawym okiem na Samsunga Galaxy M11?
Specyfikacja Samsunga Galaxy M11
Jeśli śledzicie Tabletowo, to może mignęła Wam pod koniec marca informacja o premierze Samsunga Galaxy M11. Seria „M” specjalnie oznaczana jest odrębnym symbolem, by podkreślić, że należą do niej smartfony o niższym poziomie przywiązania do wydajności i możliwości niż chociażby w średniopółkowej linii „A”.
Z tego też powodu, w Galaxy M11 znalazły się:
- ekran 6,4″ TFT LCD w proporcjach 19,5:9 i rozdzielczości HD+ (1560×720 pikseli), z otworem na przedni aparat
- ośmiordzeniowy procesor 1,8 GHz (najpewniej Exynos 7904)
- 3 GB RAM
- 32 GB pamięci wewnętrznej
- slot na katy microSD (do 512 GB)
- potrójny aparat główny:
– 13 Mpix (f/1.8)
– 2 Mpix (f/2.4) jako czujnik głębi
– 5 Mpix (f/2.2), ultraszerokokątny 115° - aparat przedni 8 Mpix (f/2.0) z rozpoznawaniem twarzy
- czytnik linii papilarnych z tyłu urządzenia
- Dual SIM
- gniazdo słuchawkowe
- bateria 5000 mAh z ładowaniem 15 W
- USB-C
- wymiary: 161,4×76,3×9 mm
- waga: 197 gramów
Kwestia ceny
Jak można łatwo ocenić po liście podzespołów, Galaxy M11 jest na wskroś budżetowy. Jeszcze w marcu nie znaliśmy ceny tego modelu, nawet wyrażanej w euro. Dziś smartfon ten można już znaleźć w sklepach za 699 złotych. W Polsce dostępna jest wersja czarna i niebieska.
Cóż, zestaw tego typu podzespołów nie obiecuje zbyt wiele, z wyjątkiem baterii, której 5000 mAh może przełożyć się na naprawdę bardzo długie działanie. Trzeba jednak pamiętać, że w podobniej kwocie już pół roku temu dało się kupić wydajniejsze urządzenia z Androidem. Nabytek w postaci Samsunga Galaxy M11 za siedem stówek na pewno nie jest interesem życia. Lepiej poczekać na promocje.