Exynos 990 to układ, któremu w tym roku bardzo się oberwało i wiele wskazuje na to, że… słusznie. Smartfony z rodziny Galaxy S20 ze Snapdragonem na pokładzie zostały odebrane przez rynek dużo lepiej. Samsung nie zamierza jednak zrezygnować z autorskich procesorów, a bardziej się do nich przyłożyć i je… rozpowszechnić.
Koniec z autorskimi rdzeniami Mongoose
Zacznijmy od tego, że podobne doniesienia pojawiły się w sieci niemal dokładnie rok temu. Premiera układu Exynos 990 tylko pozornie zaprzeczyła tym doniesieniom.
Informacje, które siały zamęt w październiku ubiegłego roku, niejako potwierdziły się w listopadzie i wszystko zaczęło wskazywać na to, że Exynos 990 był ostatnim układem Samsunga wyposażonym w autorski rdzeń Mongoose – po prostu było już za późno, aby z niego zrezygnować.
Od tamtej pory nic się nie zmieniło, a to – jakby nie patrzeć – dobre wieści. Nie oznacza to jednak, że Samsung zrezygnuje z autorskich CPU – po prostu zaczną one bazować na rdzeniach zaprojektowanych przez ARM. Tyle dobrego, że w ten sposób, chcąc nie chcąc, zbliżą się do tego, co w swoich układach oferuje Snapdragon.
Samsung zrezygnuje z układów graficznych Mali – kolej na układu AMD Radeon
Na tym nie kończą się zmiany, które zapowiadają się u Samsunga. Już w maju tego roku mówiliśmy o tym, że Exynos 1000 najprawdopodobniej zostanie wyposażony w układ graficzny AMD Radeon. To także powinno znacznie podnieść wydajność oferowaną przez układy Exynos, pomijając już fakt, że układy Mali nie charakteryzują się najlepszą kulturą pracy.
Ale na tym nie koniec. Exynos 1000 prawdopodobnie trafi do innych producentów
Powyższe informacje nie są w zasadzie niczym nowym – to niejako powtórzenia czy potwierdzenia tego, co już wiemy. Zaczyna się jednak mówić o tym, że Samsung postanowi zagrozić trochę Qualcommowi.
Rocznie powstaje około 150-200 milionów SoC ze stajni Exynosa i, jak zapewne dobrze wiecie, zdecydowana większość trafia do Samsungów (wyjątkiem jest chociażby Vivo Y51s). Mówi się jednak, że Exynos 1000 przełamie ten impas i Samsung zdecyduje się na zaproponowanie go innym producentom na szeroką skalę.
Powodów jest co najmniej kilka – zabranie kawałka tortu Qualcommowi oraz potencjalne obniżenie kosztów produkcji. No i ewentualne ocieplenie wizerunku – w końcu układy Exynos straciły kredyt zaufania u konsumentów (który i tak był mocno nadwyrężony). Sukces może zostać osiągnięty przez to, że cena procesora Samsunga może być zwyczajnie korzystna – a w każdym razie tak twierdzą analitycy.
Koniec Samsungów wyposażonych w… Snapdragona?
Na podstawie powyższych informacji, niektórzy spekulują, że na rynku nie pojawi się żaden Samsung Galaxy S21 ze Snapdragonem. Drugim (choć bardziej szalonym) wariantem jest to, że producent osłabi nieco swojego flagowca i smartfon wyląduje ze Snapdragonem 865 na pokładzie – tak, aby swojego flagowego Exynosa pokazać w innych urządzeniach. Przyznam szczerze, że obie opcje wydają mi się być nieprawdopodobne, ale pierwsza brzmi co najmniej kusząco…
Pewnym spoiwem tych wszystkich informacji ma być doniesienie, jakoby Samsung chciał powoli skupić się na swoich składanych smartfonach. Samsung Galaxy Z Fold2 został wyposażony w procesor Snapdragon 865+ – ten sam, jaki pojawił się na pokładzie modelu Galaxy Note 20 Ultra 5G w Stanach Zjednoczonych.
W ten sposób składak nie może powalczyć o klienta najlepszą wydajnością, bo jego „klasyczny” brat oferuje ten sam SoC – potrzebne jest jakieś rozróżnienie. Mówi się, że w 2021 będzie inaczej – rodziny Galaxy S i Galaxy Note mają zostać nieco osłabione na rzecz swojego składanego kuzyna.
Jaki z tego wniosek?
Toków rozumowania jest kilka, ale wszystkie łączy jedna myśl – Samsung przyłoży się, aby w 2021 roku układy Exynos były bardziej dopracowane. Bez względu na to, czy pogodzi się z ich mniejszą wydajnością, czy też uda mu się doścignąć układy Snapdragon, najprawdopodobniej zaproponuje swój procesor innym producentom. Przy takim biegu wydarzeń, obiecującą dla Samsunga wizją jest wzrost udziału układów Exynos na rynku smartfonów, a tym samym większy zysk dla producenta.