Trudno zliczyć, ile prób Google podjęło, by stworzyć jakąkolwiek konkurencję na rynku serwisów społecznościowych. Bezskutecznie. Firma jednak nadal łudzi się, że jest w stanie stworzyć coś odkrywczego, dlatego powstało Keen.
Google nie ma szczęścia do serwisów społecznościowych
Być może pamiętamy taki twór jak Google+. Miała to być odpowiedź na Facebooka, świeży serwis, gdzie ludzie mogliby w naturalny sposób tworzyć grupy i wymieniać się rzeczami, które ich interesowały. Swego czasu każdy, kto miał adres w poczcie Google, stawał się automatycznie członkiem tej sieci. Portal jednak splajtował, a ostatnie pozostałości po nim przepadły w kwietniu tego roku.
Po tak spektakularnym upadku Google+, firma nie odważyła się uruchomić żadnego projektu o zbliżonym rozmachu. W dziedzinie sieci społecznościowych skupiła się raczej na tworzeniu pomniejszych projektów i sprawdzaniu zaangażowania osób biorących udział w ich testach.
Ostatnim przykładem takiej inicjatywy było Shoelace, starające się pomagać w poznawaniu się ludzi o zbliżonych zainteresowaniach. Jak się można domyślić, pomysł ten także upadł, a obecnie znajduje się na wciąż rozrastającym się cmentarzu usług i aplikacji, które Google uśmierciło przez lata swojego istnienia.
Co zmienia Keen?
Nic. To nowy projekt swą konstrukcją bardzo przypominający Pinteresta. Jest to tyle ciekawe, że z bardzo podobnym pomysłem ruszył w lutym sam Facebook.
Keen to miejsce, gdzie użytkownicy mogą zbierać pomysły i przypinać treści do własnej tablicy w formie zdjęć, tekstów i linków. Można je też znajdować na tablicach innych użytkowników i inspirować się ich zainteresowaniami. Oczywiście nasze zbiory mogą być publiczne, ale jeśli chcemy, możemy je ukryć przed innymi.
Jeśli nigdy nie pojmowaliśmy fenomenu Pinteresta, to Keen raczej się nam nie spodoba, choć sama forma serwisu jest bardzo przejrzysta i w odpowiednich rękach tablice mogą prezentować się naprawdę zachęcająco.
Keen to poletko doświadczalne dla SI Google
Nowy serwis społecznościowy jest dziełem zespołu Area 120, podległego Google i zajmującego się eksperymentalnymi projektami. Niezbywalnym elementem Keen są narzędzia sztucznej inteligencji Google. System uczenia maszynowego ma pomagać w dobieraniu nowych treści, godnych umieszczenia na tablicach użytkowników
Patrząc na to z innej perspektywy, Keen wydaje się… nie być zbudowany dla ludzi. To użytkownicy zyskali dostęp do Keen, żeby inteligentne algorytmy Google mogły mieć do czynienia bezpośrednio z materiałem tworzonym przez człowieka, na którym można ćwiczyć modele przewidujące gust poszczególnych klientów.
Cóż, pomysł na biznes jak każdy inny w tej branży, jednak coś mi mówi, że Keen podzieli los swoich starszych braci z Google.
Aplikacja dostępna jest na Androida oraz w wersji webowej.