Xiaomi w Polsce to już nie tylko smartfony – recenzja Mi TV 4S 55”

W ofercie Xiaomi można znaleźć masę urządzeń z przeróżnych gałęzi rynku elektroniki. Wśród nich są też telewizory, które w listopadzie ubiegłego roku trafiły do sprzedaży w pierwszych krajach europejskich. Powoli pojawiają się również w Polsce, efektem czego jest niniejsza recenzja Xiaomi Mi TV 4S 55”.

Specyfikacja Xiaomi Mi TV 4S 55”:

  • ekran LED 55” o rozdzielczości 4K 3840×2160 pikseli, HDR, 60 Hz,
  • czterordzeniowy 64-bitowy procesor z grafiką ARM Mali 470 MP3,
  • Android TV oparty o Androida 9.0 Pie,
  • 2 GB RAM,
  • 8 GB pamięci,
  • dwuzakresowe WiFi 2,4&5 GHz,
  • Bluetooth 4.2,
  • DVB-S2, DVB-C, DVB-T2,
  • wbudowany Chromecast,
  • Netflix,
  • Amazon Prime Video,
  • Asystent Google,
  • 3x USB 3.0,
  • 3x HDMI,
  • Ethernet,
  • dwa głośniki 10 W, Dolby Audio i DTS-HD,
  • wymiary: 1232 x 264 x 767 mm ze stopkami oraz 1232 x 83 x 711 mm bez stopek,
  • waga: 16 kg.

Cena w momencie publikacji recenzji: 1999 złotych

W końcu nadrobiłam wszystkie sezony Breaking Bad… ;)

Lekki, ale solidny

Mi TV 4s zapakowany jest w karton z bardzo ładną maksymą na boku “Always believe that something wonderful is about to happen”. Sam telewizor otrzymujemy w wielkim, plastikowym worku z rączkami na końcach – by łatwo można było go wyciągnąć z opakowania. Swoją drogą, świetny pomysł – docenią to głównie osoby, które testują telewizory i muszą je później odsyłać.

Sam telewizor jest bardzo lekki – na tyle, że spokojnie byłam w stanie przenieść go z miejsca w miejsce bez niczyjej pomocy. Oczywiście standardowo można go zarówno postawić na nóżkach (każda montowana po dwie śrubki) lub powiesić na ścianie (standard VESA).

Urządzenie od Xiaomi wygląda naprawdę nieźle. Trudno jest na pierwszy rzut oka zauważyć, że wokół ekranu jest czarna ramka, dookoła której jest kolejna – tym razem ta właściwa. Ramka wykonana z aluminium (wygląda na szczotkowane) bardzo dobrze komponuje się z czarnymi, minimalistycznymi nóżkami.

Widziałam wiele dużo bardziej designerskich telewizorów, ale propozycja od Xiaomi prezentuje się po prostu dobrze. Pasuje zarówno do nowoczesnego salonu, jak i do standardowych wnętrz.

55 cali – nie za mały?

Od momentu przeprowadzki, w moim salonie stało już kilka telewizorów, zarówno 55-, jak i 65-calowych. Jak się pewnie domyślacie, większe modele pasowały dużo lepiej. Wspominam o tym dlatego, że 55 cali to największa przekątna, jaką aktualnie w polskiej ofercie ma Xiaomi.

To właśnie sprawia, że bardziej wymagające osoby muszą niestety uzbroić się w cierpliwość i oczekiwać polskiej premiery nowej serii telewizorów – Mi TV 5 i Mi TV 5 Pro od Xiaomi. Kiedy ta nadejdzie? Niestety, trudno powiedzieć. W listopadzie ubiegłego roku zadebiutowały te modele w wersji 55, 65 i 75 cali na rodzimym dla producenta rynku, czyli w Chinach. Kiedy trafią do Polski? Też chciałabym znać odpowiedź na to pytanie.

Mi TV 4S 55” w praktyce

Jeśli uważnie zapoznaliście się z parametrami technicznymi Mi TV 4S z początku wpisu, wiecie już, czego można się spodziewać po tym telewizorze. Został wyposażony w matrycę LED-ową o przekątnej 55” i rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli, a więc 4K – co jest dużym plusem. Do tego mamy HDR i odświeżanie na poziomie 60 Hz.

I to już niestety nie jest dobrą wiadomością, zwłaszcza dla osób, które planują zakup kolejnej generacji konsoli Xbox lub PlayStation. Z doświadczenia wiem, że osoby, które nie miały do czynienia z wyższym odświeżaniem ekranu, nawet nie wiedzą, że obraz podczas rozgrywki może być płynniejszy – a właśnie to, przede wszystkim, zapewnia 120 Hz względem 60 Hz – a właśnie w 120 fps przy rozdzielczości 4K celują najnowsze generacje konsol.

Aktualnie na Mi TV 4S da się grać, ale osoby bardziej wymagające zauważą, że obraz nie jest tak płynny, jak mógłby być.

Opierając się o to, co widzi moje oko niż na jakichkolwiek zaawansowanych pomiarach (na których, przyznaję, nie znam się), sama jakość obrazu stoi na bardzo dobrym poziomie. Czerń jest zauważalnie gorsza niż w przypadku OLED-owych matryc, ale w przypadku odwzorowania pozostałych barw właściwie nie mogę się przyczepić.

Kąty widzenia są bardzo dobre, dzięki czemu możemy bezproblemowo cieszyć się oglądanym filmem czy grą w większym towarzystwie (zakładając czasy przed epidemią koronawirusa… lub po niej – can’t wait!). HDR również oceniam pozytywnie, a i jasność ekranu, automatycznie regulowana, spisuje się po prostu dobrze.

W ustawieniach telewizora możemy nieco zmienić jakość wyświetlanego obrazu i dostosować go pod swoje preferencje. Do wyboru mamy kilka trybów (standardowy, żywy, sport, film oraz własny, w którym możemy ustawić poziom jasności, kontrastu, nasycenia kolorów, odcieni i ostrości). Możemy też zmienić temperaturę kolorów (na chłodną, ciepłą lub standardową).

W telewizorze mamy wbudowane DVB-S2, DVB-C, DVB-T2 – niestety, nie było mi dane z nich skorzystać. Telewizor to u mnie ekran do wyświetlania multimediów z aplikacji streamingowych, a nie telewizji samej w sobie.

Android TV i aplikacje

Xiaomi Mi TV 4S działa pod kontrolą Android TV (bazuje na Androidzie 9 Pie) – odnoszę wrażenie, że jest to jego największe przekleństwo. Śmiała teza, ale już tłumaczę, skąd się takowa wzięła.

Z testowego telewizora miałam okazję korzystać przez nieco ponad dwa tygodnie. Przez pierwsze dni korzystałam z niego niewiele – bardziej “okupował go” Kuba. Już na samym początku zwrócił uwagę na to, że Mi TV 4S dość często nie reaguje na wydawane mu polecenia. Nie była to wina pilota, a ewidentnie oprogramowania, które – nie wiedzieć czemu – po prostu się zamrażało na krótszą lub dłuższą chwilę, zależnie od okoliczności.

Podobnie zresztą było z działaniem wybranych aplikacji, bo choć w większości przypadków uruchamiały się szybko i bezproblemowo, tak czasem potrafiło się coś “przytkać” czy zawiesić. A najbardziej irytującą z aplikacji okazał się Facebook Watch, która nie uruchamia żadnego wideo (ładowanie trwa w nieskończoność).

Pozostałe programy działają bez zarzutu. Netflix, YouTube czy Amazon Prime Video – brak problemów. Domyślnie jest też preinstalowane Google Movies, ale z tej aplikacji nie zdarzyło mi się korzystać. Oczywiście z racji tego, że to Android TV, możemy też doinstalować programy z Google Play, jak Player czy ipla i wiele innych.

Z nieznanej przyczyny czasem zdarzało się, że telewizor Xiaomi wyłączał się sam z siebie – bez żadnego zaprogramowanego czasu wyłączenia się ani niczego z tych rzeczy. Takie coś miało miejsce co najmniej cztery razy podczas testów.

Mi TV 4S można obsługiwać za pomocą głosu, a konkretniej przy użyciu Asystenta Google – w dodatku po polsku. Asystent działa dobrze – nie spodziewałam się, że tak sprawnie będzie reagował w naszym języku, rzadko się myląc.

Zaplecze multimedialne

Z tyłu Xiaomi Mi TV 4S, w jego centralnej części, znajdziemy trzy porty USB 3.0, trzy HDMI, AV oraz Ethernet. Dostanie się do nich nie jest trudne – nie są od dołu telewizora w miejscu, w które trudno włożyć rękę – za to duży plus.

Wszystkie działają bez zarzutu, odpowiednio interpretując urządzenia wejściowe. Szkoda jedynie, że konsole podłączone przez HDMI nie są rozpoznawane i opisywane jako “Xbox” lub “PlayStation” – opisane są jako “HDMI 1” (i, odpowiednio, 2 lub 3) – w Samsungach rozwiązane jest to o niebo lepiej. Żeby jednak nie było, że tylko narzekam – w ustawieniach urządzeń wejściowych można zmienić nazwę i nadać własną, np. dla HDMI 1 – PlayStation.

Wszystkie porty USB poradziły sobie z moim testowym pendrivem i pozwoliły otworzyć całą jego zawartość lub z podziałem na pliki – zdjęcia, wideo lub muzykę (mp3, mp4, jpg pojedyncze, ale i foldery). W przypadku plików z pamięci smartfona podłączonego przez USB nie było już tak pięknie – telewizor nie pozwolił zajrzeć do jego pamięci, jedynie go ładował.

Bezprzewodowe połączenie ze smartfonem? Oczywiście – taka opcja jest dostępna. Testowany telewizor ma wbudowanego Chromecasta, dzięki czemu można bezproblemowo rzucać treści z YouTube’a na duży ekran. Dzieje się to szybko i bezproblemowo.

Podobnie jest zresztą w przypadku castowania – w każdej chwili możemy zrobić odbicie lustrzane ekranu naszego smartfona na telewizorze. Opóźnienie jest niewielkie i zaskakująco przyjemnie się z tego rozwiązania korzysta.

Jeśli chodzi o dźwięk, telewizor został wyposażony w dwa głośniki 10-Watowe. Ma też Dolby Audio i DTS-HD. Jak się sprawują? Przeciętnie – i właściwie to powinno Wam wystarczyć.

Dostępne tryby dźwięku: standardowy, film, aktualności, gra oraz własny (w którym to możemy skorzystać z equalizera).

Jeśli przeszkadzają Wam dźwięki systemowe, można je wyłączyć.

Pilot

Zacznijmy od tego, że w pudełku z telewizorem nie ma baterii, więc jeśli chcecie zacząć korzystać z pilota, warto mieć dwa “paluszki” (AA) w pobliżu. A skoro formalności mamy już za sobą, kilka słów na jego temat.

Pilot wykonany jest z matowego tworzywa sztucznego, z kolei wszystkie trzydzieści dwa przyciski są gumowe. Najczęściej używanymi przez Was przyciskami, najprawdopodobniej, będą: włącznik, przycisk do uruchamiania Asystenta Google, dedykowany przycisk Netflix oraz klawisz przejścia do ekranu głównego (z ikoną szarego okręgu – trzeci rząd od dołu, pierwszy od prawej). I oczywiście regulacja głośności oraz góra/dół/lewo/prawo, ale to raczej oczywiste. Co ważne, pilot komunikuje się z telewizorem przez Bluetooth.

Pilot dobrze spełnia swoją rolę – i to właściwie tyle, ile powinniście wiedzieć na jego temat.

Podsumowanie

Xiaomi Mi TV 4s 55” to bardzo dobry telewizor w swojej klasie. Szkoda tylko, że Xiaomi dopiero teraz zdecydowało się na wprowadzenie go do sprzedaży w Polsce – zwłaszcza, że urządzenie to debiutowało w Chinach już ponad dwa lata temu.

Największą wadą jest Android TV, który – z niewiadomych przyczyn – potrafi dać się we znaki. Raz się coś zatnie, innym razem zrestartuje telewizor sam z siebie i nie ma na to żadnej rady. Z drugiej strony mamy dobrej jakości, wbudowanego Chromecasta i sporo złączy, które pozwalają podłączyć np. konsole.

Nie jest tajemnicą, że rynek telewizorów do 2000 złotych nie jest zbyt bogaty. Nie jest jednak tak, że nie ma w tej półce cenowej żadnego wyboru. Alternatywą dla Xiaomi Mi TV 4s 55” są takie modele, jak Samsung UE55RU7172 z Tizenem, Philips 55PUS6704 z Saphi i Ambilight czy też LG 55UM7510 z WebOS.

A co Wy sądzicie na temat Xiaomi Mi TV 4S 55″?