Dotąd życie było proste: kiedy zamawiało się coś na AliExpress, to najczęściej w cenie wyraźnie niższej niż gdybyśmy musieli zapłacić za ten sam produkt w Polsce. Po wprowadzeniu w życie pakietu e-commerce to nie będzie takie oczywiste.
Pakiet e-commerce jest zestawem regulacji Unii Europejskiej, który ma w założeniach usprawnić procedury celne dotyczące przesyłek do wartości 1 tys. euro. Chodzi przede wszystkim o to, żeby uchodziły one uwagi urzędom celnym jako „prezenty” czy „próbki”.
Tego typu produkty są obecnie wyłączone z opłat celnych, z czego doskonale zdają sobie sprawę sprzedawcy z AliExpress, Gearbest i wielu innych azjatyckich sklepów, oferujących przeróżnej maści produkty w cenach znacznie niższych niż tych obowiązujacych na terenie państw UE. Odpowiednio opisują oni przesyłki z elektroniką, akcesoriami, biżuterią czy odzieżą, unikając w ten sposób obciążania kupującego dodatkową – choć należną – opłatą celną. Udaje się to zrobić także dlatego, że zawartość nadawana jest jako list (czyli niby-korespondencja), a nie paczka.
Obecny system to łatanie dziur
Jak podaje Gazeta Wyborcza, Poczta Polska w samym 2018 roku dostarczyła około 14 mln przesyłek z Chin, nadawanych jako listy. Z kolei procesowanych paczek z Chin było tylko ponad 15 tys. Różnica jest więc ogromna, i właśnie nią ma opanować pakiet e-commerce.
W tym momencie oddziały celno-pocztowe nie mają nawet odpowiednich mocy przerobowych, by sprawdzać każdy list z Chin, Bangladeszu, Wietnamu czy jakiegokolwiek kraju spoza UE. Dlatego kontroli poddawane są tylko te przesyłki, które budzą uzasadnione podejrzenia, że nie są korespondencją (czytaj: kiedy jest to oczywiste, ze względu na gabaryt czy ciężar przesyłki). Wtedy taki „list” trafia pod skaner RTG. Na to jednak potrzebny jest czas – czego pracownicy oddziałów celno-pocztowych po prostu nie mają. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2019 roku Poczta Polska wystawiła jedynie 10 tys. dokumentów przewozowych, co wobec wspomnianych wcześniej 14 milionów, jest tylko kroplą w morzu.
Od początku 2021 roku wejdą w życie zmiany
Pakiet e-commerce zakłada, że od 1 stycznia 2021 r. każda przesyłka spoza UE będzie podlegała procedurze celnej i konieczności dokonania zgłoszenia celnego. Wyłączone z tej decyzji będą przesyłki o wartości nieprzekraczającej 150 euro, jednak VAT nadal będzie trzeba zapłacić. Zatem dla przesyłki o przykładowej wartości 200 euro zapłacimy: cło + VAT + (ewentualnie) podatek akcyzowy.
Od tego także będzie pewien wyjątek. W sytuacji, gdy nadawcą i odbiorcą przesyłki będą osoby fizyczne, a jej wartość nie przekroczy 45 euro, nadal będzie obowiązywało zwolnienie z opłat celnych i podatkowych.
W praktyce okaże się zapewne, że by ominąć podatki, chińscy sprzedawcy będą nadawać przesyłki jako osoby fizyczne oraz zaniżać deklarowaną wartość przesyłek, … co zresztą ma miejsce także dzisiaj.
Problem Ministerstwa Finansów, kupujących i… chińskich sprzedawców
Nowa forma ściągania podatku będzie oznaczała dla oddziałów celno-pocztowych prawdziwą rewolucję. Pod pakiet e-comerce trzeba będzie przebudować cały system procesowania przesyłek, bo obecnie używany nie jest gotowy na obsługę takich ilości „listów”, na które miałyby być nakładane podatki. Na potrzeby kontroli trzeba by zatrudnić dodatkowe 1200 osób, nie mówiąc o dziesiątkach milionów złotych na nowy sprzęt i jego powiązanie z nowymi systemami informatycznymi. Jak wskazuje Wyborcza, wszystko może kosztować dodatkowe 70-120 mln zł rocznie. Oczywiście ostatecznie za wszystko zapłaci podatnik i odbiorca przesyłek.
Albo i nie zapłaci.
Przećwiczyła to Szwecja, w której wprowadzenie dokładniejszej kontroli celnej zaowocowało znacznym zmniejszeniem ruchu przesyłek z Chin. To dlatego, że zamawiający towary z chińskich sklepów nie chcieli płacić dodatkowych pieniędzy za egzekwowane podatki. W rezultacie w ciągu tylko jednego miesiąca na Daleki Wschód wróciło 400 tys. przesyłek. Bardzo trudno oszacować, czy podobny efekt czeka nas w Polsce, ale i to jest możliwe. Na pewno znacznie mniej chętnie będziemy czekać na produkty zza granicy, kiedy okaże się, że trzeba będzie zapłacić za nie tylko niewiele mniej niż za te kupione na miejscu.
Oczywiście wprowadzenie pakietu e-commerce to komplikacje także dla sprzedawców z AliExpress, Banggood i innych. Żeby ominąć tego typu opłaty, będą musieli wynajmować powierzchnie magazynowe na terenie UE i wysyłać towar do odbiorcy za ich pośrednictwem. Część sprzedawców już teraz korzysta z takiego rozwiązania, by nie tracić klientów.
Tak czy siak, ostateczny koszt produktów zamawianych w Chinach na pewno się zwiększy po nowym roku. Jak szybko – nie wiadomo. Wiadomo tylko, że za dużo jest czynników, które spowodują podniesienie cen wobec… praktycznie żadnych, które miałyby wpłynąć na nie odwrotnie.
Nadchodzi mała rewolucja – przesyłki z AliExpress zamówisz sobie do Paczkomatu InPostu
źródło: Gazeta Wyborcza
zdjęcie główne: Christian Kadluba na licencji CCA-2.0