Patrząc na parametry techniczne Xiaomi Mi Note 10 można odnieść wrażenie, że to smartfon “wszystkomający”. Ja jednak nie podeszłam do niego aż tak hurraoptymistycznie, dzięki czemu miał spore pole do popisu – mógł mnie zarówno bardzo pozytywnie zaskoczyć, jak i potężnie rozczarować. Jak to ostatecznie było? Wszystkiego dowiecie się z poniższej recenzji, do lektury której serdecznie zapraszam.
Parametry techniczne Xiaomi Mi Note 10:
- ekran AMOLED o przekątnej 6,47” i rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli, Gorilla Glass 5, HDR 10,
- ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 730G 2,2 GHz,
- 6 GB RAM,
- Android 9.0 Pie z MIUI 11,
- aparaty: główny 108 Mpix, 1/1,33″, ƒ/1,69, 4-osiowy OIS + ultraszerokokątny o kącie widzenia 117°, 20 Mpix, ƒ/2,2 + teleobiektyw 5 Mpix – 10-krotny zoom hybrydowy, 50-krotny zoom cyfrowy, ƒ/2,0, 4-osiowy OIS + obiektyw portretowy 12 Mpix, 2x zoom optyczny, 1,4μm, ƒ/2,0 + obiektyw macro: 2 Mpix.
- przedni aparat 32 Mpix,
- 128 GB pamięci,
- dual SIM,
- NFC,
- WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5 GHz,
- Bluetooth 5.0,
- A-GPS, GLONASS, GPS, BEIDOU, Galileo,
- USB typ C,
- 3.5 mm jack audio,
- akumulator o pojemności 5260 mAh,
- czytnik linii papilarnych w ekranie,
- port podczerwieni (irda),
- wymiary: 157,8 x 74,2 x 9,67 mm,
- waga: 208 g.
Cena Xiaomi Mi Note 10 w momencie publikacji recenzji: 2199 zł
Pierwsze co: gruby i ciężki
Przez moje ręce ciągle przechodzi mnóstwo smartfonów. Jedne są cieńsze, inne grubsze. Jedne lżejsze, inne cięższe. Ale Xiaomi Mi Note 10 pobił wszelkie rekordy – jest najcięższym i najgrubszym smartfonem, który w ostatnim czasie przeszedł przez moje ręce. Jego waga to aż 208 g, co – wierzcie mi – czuć w porównaniu z innymi modelami. Grubość obudowy to prawie 10 mm.
Nie wiem dlaczego, ale od razu nasunęła mi się myśl o konieczności porównania obu wymiarów do Samsunga Galaxy Note 10+, który – nie dość, że też jest sporych rozmiarów, to jeszcze musi zmieścić rysik S Pen w obudowie. Okazuje się, że smartfon koreańskiego konkurenta jest zarówno cieńszy (7,9 mm), jak i sporo lżejszy (168 g). Trudno zatem powiedzieć dlaczego Xiaomi pod tym względem tak rozczarowuje. O ile grubość zbytnio mi nie przeszkadza (chyba że dodamy do tego straszliwie wystający z obudowy moduł z aparatami!), tak waga już zdecydowanie tak. Ciekawe czy też macie takie zdanie na ten temat – dajcie znać w komentarzach.
Wzornictwo, jakość wykonania
Samo wzornictwo to już raczej nic szczególnie wyróżniającego się na rynku. Szklana obudowa mieniąca się w świetle wygląda nieźle, ale jedynie, gdy jest czysta (a wierzcie mi, po chwili korzystania z telefonu jest cała w odciskach palców). Krawędzie obudowy są zakrzywione, podobnie zresztą, jak wyświetlacz. Nie każdy polubi to rozwiązanie, ale kwestia znajomości swoich potrzeb i przekonania się do niego lub też nie.
Testowany smartfon Xiaomi został wykonany bardzo porządnie – nie poddaje się żadnym próbom uginania czy wyginania. Przy tym wszystkim też nie wydaje z siebie żadnych niepożądanych odgłosów skrzypienia. Pod względem jakości jest naprawdę dobrze, a jedyne zastrzeżenie mogę mieć do włącznika umieszczonego na prawej krawędzi, który jest dość luźny (podobnej charakterystyki nie mają za to przyciski do regulacji głośności znajdujące się nad powerem).
Mi Note 10 nie spełnia żadnej normy odporności na uszkodzenia mechaniczne czy zachlapania. W zestawie z telefonem otrzymujemy silikonowe etui, które chroni obudowę przed zarysowaniami i nadmiernym palcowaniem się, ale też potrafi uchronić przed poważniejszymi skutkami nieszczęśliwych zdarzeń. Przyznaję, raz Mi Note 10 wyślizgnął mi się z ręki wyjmując go z kieszeni i wylądował na gresie. Na szczęście telefon się nie poobijał (wciąż jest cały!), a dzięki etui na krawędziach nie pojawiły się żadne uszczerbki. Uffff.
Inna rzecz, że podczas testów udało mi się zarysować wyświetlacz – nie wiem czy podczas wspomnianego upadku czy po prostu to wpływ codziennego użytkowania, ale na ekranie pojawiła się wielka ryska, na szczęście płytka (nie do wyczucia pod paznokciem) i widoczna jedynie pod słońce.
Szybki rzut oka na krawędzie i ujawnia się fajna cecha Xiaomi Mi Note 10 – dolna i górna krawędź jest płaska, dzięki czemu smartfon potrafi stać ma płaskich powierzchniach. Raczej zbyt często Wam się to nie przyda, ale ja akurat czasem lubię tak trzymać telefon na biurku czy stole. U góry znajdziemy port podczerwieni, który możemy wykorzystać jako pilot np. do telewizora, natomiast na dole – USB typu C, 3.5 mm jacka audio (!) oraz głośnik.
Lewy bok smartfona pozostał niezagospodarowany, natomiast na prawym mamy wspomniane już przyciski regulacji głośności i włącznik, jak również tackę na dwie karty nanoSIM. Niestety, jak łatwo wywnioskować z tych słów, urządzenie nie oferuje slotu kart microSD. Dodam też od razu, że nie ma diody powiadomień, ale zasygnalizuję jednocześnie, że rozwiązano ją w bardzo ciekawy sposób – o tym dalej.
Wyświetlacz
Jednym z ważniejszych komponentów, o ile nie najważniejszym, w każdym smartfonie jest wyświetlacz. I muszę przyznać, że w modelu Mi Note 10 Xiaomi stanęło na wysokości zadania, oferując matrycę, o której trudno powiedzieć cokolwiek negatywnego.
Zastosowano w nim ekran AMOLED o przekątnej 6,47” i rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli, co daje nam 398 punktów na cal (ppi). Zagęszczenie pikseli jest zatem całkowicie wystarczające do komfortowego korzystania z telefonu na co dzień. Jasne, można się przyczepić, że to nie QHD+, a “tylko” Full HD+, ale nie popadajmy w przesadę – raz, że cena urządzenia by wzrosła, a dwa – naprawdę niewiele jest na rynku smartfonów z takimi ekranami (a jeśli już, to flagowce).
Z dobrej strony Mi Note 10 pokazał się również pod względem jasności – maksymalna daje radę w słoneczne dni, a minimalna nie razi w oczy po zmroku. Czujnik natężenia światła w połączeniu z automatyczną jasnością dobrze radzi sobie ze zmianą jasności ekranu, z czym miał problem testowany niedawno przeze mnie Xiaomi Mi 9T Pro. Tutaj zmiana jasności następuje faktycznie chwilę po tym, jak wejdziemy do ciemniejszego pomieszczenia czy przejedziemy przez tunel – nie trzeba na nią zbyt długo czekać.
Ekran Mi Note 10 jest zakrzywiony, więc rozważając go jako swój następny smartfon trzeba brać to pod uwagę – nie każdemu zakrzywienie pasuje. Od razu mogę Was uspokoić, że nie zdarzało mi się podczas trzech tygodni korzystania z Mi Note 10 nacisnąć coś przypadkiem wewnętrzną stroną dłoni.
Faktem jest jednak, że czasem zakrzywiony wyświetlacz daje się we znaki – w moim przypadku “podpadł” mi jedynie podczas ręcznej zmiany jasności – gdy chcę zmienić na najniższą lub najwyższą wartość – czasem muszę się z nim trochę “posiłować”, bo pasek regulacji jasności zachodzi na zakrzywioną krawędź. Oprócz tego nie mam do niego uwag. Nie musicie się też martwić i wpisywanie skrajnych liter z klawiatury – wszystko działa OK.
W ustawieniach wyświetlacza znajdziemy tryb czytania (ograniczający emisję światła niebieskiego, powodujący zmianę temperatury kolorów na cieplejsze), możliwość zmiany trybu kolorów (automatyczny, nasycony, standardowy), tryb ciemny (działający cały czas lub według ustawionego harmonogramu) oraz opcje związane z wcięciem w ekranie (ukrywanie wcięcia, wyświetlanie ikon powiadomień przychodzących czy wskaźnika baterii).
Na uwagę zasługuje też dostępność Always on display, który znajdziemy tutaj pod nazwą standardową dla Xiaomi – ekran zgodny z otoczeniem. Wyświetla on powiadomienia o nieodebranych połączeniach, wiadomościach SMS i e-mail, ale również np. z Messengera.
A skoro już o powiadomieniach mowa – wspominałam, że w Mi Note 10 zabrakło diody powiadomień. Jest za to inny sposób powiadamiania – podświetlenie krawędziowe dostępne w dodatku w trzech rodzajach. Niestety, choć rozwiązanie to jest miłe dla oka, to jednak łatwo jest przeoczyć takie powiadomienie – pojawia się tylko raz, a nie pulsuje dopóki go nie odczytamy.
Podsumowując ekran: jest naprawdę dobrze. Kolory są żywe, czerń – piękna, ślizg palca po ekranie nienaganny, a reakcja na dotyk – bezproblemowa.
Działanie, oprogramowanie
“2400 złotych za smartfon ze Snapdragonem 730G?!” – takie głosy pojawiały się tuż po premierze Xiaomi Mi Note 10 w Polsce. I to właśnie procesor uznawany jest za największą bolączkę tego smartfona. Czy słusznie? Odpowiem w swoim stylu: i tak, i nie.
Patrząc przez pryzmat ceny – faktycznie, średniopółkowa jednostka centralna wygląda raczej kiepsko. Dodając do tego pozostałe parametry okazuje się jednak, że to wciąż propozycja co najmniej warta rozważenia – zwłaszcza teraz, gdy doczekała się obniżki ceny o 300 złotych.
Ale działanie smartfona to nie sucha specyfikacja, a rzeczywistość, w której warto sprawdzić to, jak dany sprzęt sobie radzi z codziennymi zadaniami. No i tu muszę stwierdzić, że generalnie źle nie jest. Ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 730 2,2 GHz w połączeniu z 6 GB RAM i systemem Android 9.0 Pie z MIUI 11 radzą sobie bardzo dobrze.
Bezpośrednie porównanie Mi Note 10 z Mi 9T Pro (ze Snapdragonem 855) jednoznacznie pokazuje, że drugi z nich szybciej otwiera aplikacje i przełącza się pomiędzy nimi. Podczas codziennego, typowego użytkowania nie jest to już jednak aż tak widoczne, choć momentami się zdarza. Najbardziej popularne jest lekkie zawieszanie się aplikacji aparatu – nie zawsze, ale bardzo często kliknięcie ikony aparatu powoduje chwilowy namysł telefonu zanim faktycznie uruchomi aplikację i pozwoli zrobić zdjęcie.
Wyniki uzyskane przez Mi Note 10 jednoznacznie dają znać, że komponenty znajdujące się wewnątrz niego pochodzą ze średniej półki – do flagowców im jeszcze daleko. Zerknijcie na popularne benchmarki:
- AnTuTu: 263524
- GeekBench 5:
single core: 541
multi core: 1664 - 3DMark:
Sling Shot: 3410
API Overhead Vulkan: 470399
API Overhead OpenGL ES 3.0: 319818
Sling Shot Extreme – OpenGL ES 3.1: 2393
Sling Shot Extreme – Vulkan: 2257
Mi Note 10 jest pierwszym smartfonem z nową wersją autorskiego oprogramowania Xiaomi – MIUI 11, jaki przeszedł przez moje ręce, z czego – nie ukrywam – bardzo się cieszę. Aktualizacja ta wprowadziła powiew świeżości, którego, moim zdaniem, było potrzeba tej androidowej nakładce. Niby zmieniło się niewiele, bo zmiany są czysto kosmetyczne, ale dzięki nim jest bardziej przejrzyście i po prostu schludniej. To odświeżenie MIUI oceniam jak najbardziej pozytywnie. Choć wciąż irytujące reklamy podczas pobierania aplikacji oczywiście pozostały…
Aktualizacja MIUI w żaden sposób nie wpłynęła na zachowywanie się powiadomień z aplikacji – dymki czatu z Messengera wciąż trzeba włączyć ręcznie, podobnie jak ustawienia powiadomień poszczególnych aplikacji wraz z ich priorytetowaniem. Niestety, niezależnie od wszelkich ustawień, bardzo często nie otrzymywałam powiadomień z Discorda lub dostawałam je z dużym opóźnieniem.
Zaplecze komunikacyjne
Na minus – brak slotu kart microSD. Na plus – płatności zbliżeniowe przez NFC, GPS, dwuzakresowe WiFi, LTE, dual SIM – wszystkie moduły są na miejscu i odpowiednio dobrze działają.
Problem początkowo pojawił się w Yanosiku, który działał dobrze, dopóki był otwarty jako główna aplikacja. Gdy działał w “dymku” ciągle wyświetlał komunikat o wyszukiwaniu sygnału GPS. Okazało się, że to moje niedopatrzenie, bo wymuszenie współpracy Google Maps z Yanosikiem ukryte jest w ustawieniach w Ułatwieniach dostępu – nie jest to zbyt intuicyjne.
Jakość połączeń telefonicznych jak najbardziej w porządku – nie mam do nich żadnych zastrzeżeń.
Xiaomi Mi Note 10 ma 128 GB pamięci wewnętrznej, z czego do wykorzystania przez użytkownika zostaje 109 GB.
Test pamięci systemowej, przeprowadzony w aplikacji AndroBench:
- szybkość ciągłego odczytu danych: 468,46 MB/s,
- szybkość ciągłego zapisu danych: 242,83 MB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 92,57 MB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 110,97 MB/s.
Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Łączność
2. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie