Klawiatura mechaniczna SteelSeries Apex Pro powstała tylko i wyłącznie w jednym celu – by od momentu debiutu na półkach sklepowych stać się najlepszą klawiaturą dla graczy, jaka kiedykolwiek istniała. Sucha specyfikacja techniczna tylko to potwierdza, wypada jednak sprawdzić, czy dane na pudełku znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości.
To miała być prosta, szybka recenzja…
W momencie, gdy otrzymałem swój egzemplarz klawiatury SteelSeries Apex Pro, wiedziałem już o niej całkiem sporo. Jej premiera odbiła się bowiem w branżowych mediach szerokim echem, a szumne zapowiedzi i wyjątkowo wygórowana cena tylko podsycały klimat nerwowego oczekiwania. Gdy tylko do drzwi zapukał kurier dzierżący w rękach przesyłkę wprost od duńskiego producenta, od razu pomyślałem, że będzie to wyjątkowo prosta, szybka i przyjemna recenzja. Ot, rozpakować, podłączyć do komputera, zachwycić się i odesłać. Tymczasem mechanik od SteelSeries dalej leży na moim biurku, a ja staram się precyzyjnie ważyć każde słowo, które buduje ten tekst.
*chwilowo niedostępna online
Wszystko dlatego, że przez cały okres testu szukałem chociaż jednej, poważniejszej wady, za którą mógłbym Apexowi Pro odebrać punkty i napisać, że to super klawiatura, ale tylko dla graczy potrzebujących idealnie precyzyjnego urządzenia wprowadzającego. O ile kwestia tego, że Apex Pro jest super klawiaturą rozstrzygnęła się już w pierwszym dniu testowania (bo to po prostu prawda i niezbyt da się z nią polemizować), o tyle okazało się, że to nie jest najlepsza klawiatura dla graczy. SteelSeries Apex Pro to najlepsza klawiatura dla wszystkich.
Rozpakowanie, pierwsze wrażenia
Do testów sprzętu od tego samego producenta nie można podchodzić z uprzedzeniem. Często okazuje się, że ta sama marka potrafi wysłać na front walki o portfele klientów konstrukcje bardzo udane, za które warto wyłożyć większą sumę pieniędzy, a jego wcześniejsza czy późniejsza generacja nie nadaje się do niczego. I dokładnie tak jest w przypadku moich przygód z klawiaturami SteelSeries. Przez długie pięć lat, moją podstawową klawiaturą, był model SteelSeries Apex Raw (taki Apex, tylko z diodami o barwie zimnej białej zamiast RGB), czyli dość droga (jak na konstrukcje membranowe) klawiatura dedykowana graczom. Przez ten czas zdążyłem zapałać do niej szczerą nienawiścią. Może nawet nie do niej, jako całości, ale do ergonomii pracy, która była po prostu fatalna.
Na szczęście tych pięć lat przyniosło firmie SteelSeries tak spory progres, który trudno sobie wyobrazić. Apexy przebyły drogę od brzydkich kaczątek do łabędzi, od przepłaconego ustrojstwa dedykowanego graczom tylko z wyglądu, do najlepszej klawiatury gamingowej jaka obecnie istnieje. To z pewnością wielki wyczyn, dlatego brawa za to!
Wracając jednak do tematu unboxingu, Apex Pro trafia do użytkownika w charakterystycznym kartonie, którego kolorami wiodącymi jest biel i pomarańcz. Wewnątrz, poza samą klawiaturą, znajdziemy jeszcze bardzo praktyczną podkładkę na nadgarstki, dla większej wygody mocowaną do korpusu wyłącznie magnetycznie.
Sama klawiatura prezentuje się zacnie, zwłaszcza bardzo duże i wyraźne litery, znacząco poprawiające komfort wprowadzania tekstu. Poza typowymi elementami występującymi w każdej klawiaturze znajdziemy tu monochromatyczny ekran OLED, służący do wyświetlenia ulubionej grafiki albo przeglądu powiadomień z wspieranych aplikacji. Z cech zewnętrznych istotny jest również port USB 2.0 ukryty w tylnej części urządzenia (wprost idealny do podłączenia podświetlanej podkładki pod mysz) oraz grube ścieżki od spodu, pomagające w prawidłowym przeprowadzeniu kabla tak, by nie zakłócał codziennej pracy, a klawiatura pod żadnym pozorem nie stała się za jego sprawą chybotliwa.
Szkielet Apexa Pro wykonany został z aluminium wykorzystywanego w lotnictwie, klawisze pokryto zaś bardzo miłym dla dłoni tworzywem sztucznym, co w połączeniu z ich regularnym kształtem zapewnia niezwykły wprost komfort pisania. Całość wieńczy sporej grubości kabel, którym klawiaturę można podłączyć do dowolnego komputera PC udostępniającego 2 wolne porty USB. Słowa uznania należą się również za materiał, którym powleczona została podkładka – zachowano idealną równowagę między gładkością a szorstkością, przez co podparcie dłoni jest bardzo komfortowe i pewne zarazem.
Co jeszcze zwraca uwagę to fakt, który niejako automatycznie określa pozycjonowanie na rynku tej konkretnej klawiatury, a którym jest wyjątkowe przywiązanie do detalu. Wystarczy spojrzeć na pokrętło do regulacji głośności i wieńczące je wyżłobienia, by od razu zauważyć, że na wzornictwie, z całą pewnością, nie oszczędzano.
Po podłączeniu obu kabli do komputera klawiatura od razu rozbłyska feerią tysiąca barw. Następne kroki to instalacja oprogramowania Steelseries Engine, z poziomu którego można zarządzać bohaterką testu, szybka aktualizacja firmware urządzenia i można cieszyć się użytkowaniem nowej królowej biurka.
Specyfikacja techniczna, SteelSeries Engine
Jak już wcześniej wspomniałem, specyfikacja klawiatury SteelSeries Apex Pro nie pozostawia złudzeń, zwłaszcza, gdy spojrzymy na cenę. To model absolutnie topowy, zawierający w swojej konstrukcji topowe rozwiązania:
Model | Steelseries Apex Pro |
Typ | klawiatura mechaniczna |
Wymiary | 437 x 140 x 40 mm, 960 g |
Przełączniki | SteelSeries OmniPoint |
Czas reakcji | 0,7 ms |
Punkt aktywacji | od 0,4 do 3,6 mm |
Siła aktywacji | 45 cN |
Wytrzymałość | 100 milionów naciśnięć |
Podświetlenie | RGB, osobne diody dla każdego klawisza |
Dodatkowe | Ekran OLED, podkładka na nadgarstki w zestawie |
Cena | 979 zł |
Tym, co najbardziej rzuca się w oczy w specyfikacji, są co najmniej trzy rzeczy: zwalająca z nóg cena, tajemnicza nazwa przełączników: SteelSeries OmniPoint oraz… możliwość regulacji punktu aktywacji. Jak to możliwe? O tym za chwilę.
Poświęćmy jeszcze moment na oprogramowanie towarzyszące, czyli SteelSeries Engine, którego najnowsza wersja dostępna jest zawsze do pobrania na stronie internetowej producenta. Według mnie, oprogramowanie SteelSeries jest najlepszym oprogramowaniem towarzyszącym klawiaturom i myszom komputerowym, jakie istnieje. Przede wszystkim ze względu na jego niebywałą w skali rynku szybkość i stabilność działania, ale również z powodu wysokiej czytelności i szybkiemu dostępowi do wszystkich istotnych funkcji.
Po podłączeniu do komputera Apex Pro, z poziomu SteelSeries Engine możemy, na przykład, indywidualnie programować działanie każdego klawisza, sterować podświetleniem LED RGB (bardzo dużo efektów, jednak predefiniowany, będący hybrydą trybu tęczy i reaktywnego jest w mojej opinii zdecydowanie najfajniejszy) oraz zachowaniem przełączników OmniPoint. Istnieje również możliwość zaprogramowania własnej grafiki, która będzie się wyświetlała na ekranie OLED gdy ten nie jest używany (oczywiście, skorzystałem z niej na samym początku, wgrywając do pamięci klawiatury logo Tabletowo – od razu poczułem się jak w domu ;) ). Dodatkowo, jako że ekran potrafi wyświetlać dane aktualnie odtwarzanej muzyki czy np. powiadomienia z Discorda, można tu nadać aplikacji od SteelSeries odpowiednie uprawnienia.
Oto cała magia – SteelSeries OmniPoint
Przyszła pora, by pokrótce omówić przyczynę tego, że testowana klawiatura jest najlepszą klawiaturą na świecie. Działanie przełączników OmniPoint trudno zobrazować suchymi słowami, dlatego od razu zachęcę do obejrzenia materiału, który na ten temat przygotował producent:
Słowem wyjaśnienia, SteelSeries OmniPoint to autorskie przełączniki, posiadające wbudowany magnetyczny czujnik położenia klawisza. Dzięki niemu oprogramowanie klawiatury wie, jak głęboko w danym momencie wciśnięty jest dany klawisz. Umożliwia to zmianę punktu aktywacji w bardzo szerokim zakresie: od 0,4 do 3,6 mm. W praktyce oznacza to, że przy pomocy kilku kliknięć w SteelSeries Engine możemy sprawić, że nasz mechanik będzie się zachowywał jak klawiatura motylkowa o absolutnie minimalnym skoku.
W tym scenariuszu każde, nawet najdelikatniejsze muśnięcie klawisza, będzie powodowało jego aktywację. Nie ma się czemu dziwić, w końcu wystarczy, że klawisz przebędzie drogę o długości niecałej połówki milimetra. W drugim skrajnym scenariuszu klawiatura będzie reagowała dopiero wtedy, gdy klawisz zostanie wciśnięty do samego końca, dając złudzenie pracy na maszynie do pisania. To teoria.
W praktyce wyobraźmy sobie dwie osoby, które decydują się na zakup tej klawiatury. Ktoś, kto wprowadza bardzo dużo tekstu, oraz gracz komputerowy, najlepiej taki ze ścisłej czołówki, dla którego wciśnięcie jednego klawisza za wiele albo za mało oznacza wygrać lub przegrać zawody. Ten pierwszy może dostosować moment aktywacji klawiszy bardzo precyzyjnie, czym dopasuje działanie klawiatury do swoich potrzeb. Dzięki OmniPoint, z Apex Pro będzie się korzystało tak samo wygodnie komuś, kto pisząc ledwo muska klawisze, jak i komuś kto wali w nie z całej siły przez cały czas (ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy osób, dlatego wybrałem aktywację niemal przy samym końcu skoku klawisza). Dla redaktorów, pisarzy czy protokolantów Apex Pro to wyniesienie ergonomii pracy na zupełnie inny poziom.
Zupełnie inne zastosowanie dla tej technologii znajdzie profesjonalny gracz. Jako, że aktywację każdego klawisza z pola ograniczonego tyldą, backspace, prawym ctrl i lewym ctrl można zaprogramować odrębnie, może on tak ustawić swoją klawiaturę, by często używane klawisze reagowały właściwie natychmiast, a te położone obok wyłącznie wtedy, gdy zostaną użyte w pełni intencjonalnie, co zostanie poświadczone wciśnięciem ich do samego końca. Co prawda takie ustawianie i przyzwyczajanie się może pochłonąć długich kilka godzin, jednak cały czas mówimy o funkcji dedykowanej wąskiemu gronu gamingowej elity, dla której to nic więcej jak tylko kolejny trening, w dodatku taki, którego efektem będzie niemal zupełna eliminacja missclicków – często zabójczych na wirtualnym polu walki.
Ta klawiatura to ZUPEŁNIE inny poziom komfortu
Tekst nie byłby recenzją, gdyby nie wrażenia recenzenta, a te, no cóż, są po prostu jednoznaczne – to najlepsza klawiatura, jaką kiedykolwiek przyszło mi użytkować, najprawdopodobniej faktycznie najlepsza, jaka kiedykolwiek powstała.
Zachwyca w niej dosłownie wszystko, od tego, z jaką pieczołowitością została wykonana, jakie materiały dobrano do jej produkcji, jak wyglądają poszczególne litery (dla przykładu, po ostatniej klawiaturze, jaką testowałem myślałem, że pora odwiedzić okulistę po mocniejsze szkła, pracując na SteelSeries przestałem używać okularów w ogóle), jak działa oprogramowanie dedykowane czy cała technologia OmniPoint.
Jedynym, w dodatku mikroskopijnym mankamentem, jaki znalazłem, są niczym nieosłonięte magnesy umieszczone w podkładce na nadgarstki. Podczas pracy podkładka i klawiatura wykonują względem siebie niewielkie ruchy, co przy ostrych krawędziach magnesów prowadzi do powstawania zarysowań. Gdybym jednak obniżył jej za to ocenę, byłoby to czepialstwo w czystym tego słowa znaczeniu. Jeżeli ktoś potrzebuje podkładki to wątpię, żeby kiedykolwiek (poza transportem) ją zdejmował, dlatego zapewne nigdy tych rys nawet nie zobaczy.
Zobaczy za to i w pełni doceni rewelacyjny wprost komfort pisania, dzięki dyskretnie wyprofilowanym klawiszom nie ma mowy o jakimkolwiek wrzynaniu się w palce czy innych nieprzyjemnościach, na Apex Pro można pisać godzinami. Dość powiedzieć, że korzystałem z niej podczas targów CES 2020 i tylko czekałem na możliwość podzielenia się z czytelnikami kolejną informacją, właśnie po to, by móc sobie na niej popisać.
W grach – zero zarzutów. O jakimkolwiek ghostingu nie ma mowy, wszystko funkcjonuje niebywale precyzyjnie, a sam odgłos mechanicznego klikania jest przez moje ucho odbierany jak najbardziej pozytywnie. Z pewnością każdy gracz, który zdecyduje się na jej zakup, będzie z niej w pełni zadowolony.
Nie trzeba podsumowania
Klawiatura SteelSeries Apex Pro jest obecnie najlepszą klawiaturą dla graczy, jaka kiedykolwiek powstała. Bezdyskusyjnie. Pozostała jedynie kwestia ceny – 1000 zł za klawiaturę to z całą pewnością bardzo, ale to bardzo dużo. Należy jednak pamiętać, że jej docelowe grono odbiorców jest bardzo wąskie – skupia się niemal wyłącznie na graczach, którzy chcą mieć tak mocno spersonalizowany sprzęt, jak to tylko możliwe. A za to, niestety czy stety, ale trzeba słono zapłacić.