1 listopada wystartowała nowa usługa Apple. Oto dostaliśmy kolejny serwis streamingowy skupiony na serialach i filmach. Zapraszam do moich wrażeń po spędzeniu tygodnia z Apple TV+.
Apple TV+ – na czym oglądać?
Najwygodniejszy dostęp mają właściciele urządzeń z logo nadgryzionego jabłka. Apple oferuje dedykowaną aplikację na iPhone’y, iPady, komputery Mac i przystawkę Apple TV. Wystarczy uruchomić apkę, opłacić subskrypcję i można zacząć oglądać autorskie produkcje.
Firma nie ogranicza się jednak wyłącznie do własnych urządzeń. Z Apple TV+ można również korzystać na wybranych telewizorach Samsung Smart TV, a także na komputerach z Windowsem przez przeglądarkę internetową. Tutaj pojawia się pierwszy problem usługi i niestety jeden z wielu, o czym w dalszej części tekstu. Po wejściu na oficjalną stronę Apple TV+ nie mamy od razu dostępu filmów i seriali, jak ma to miejsce w przypadku Netfliksa czy HBO GO. Musimy bowiem przejść pod inny adres – tv.apple.com. Mało to wygodne, szczególnie jak na producenta, który zasłynął z wyjątkowo intuicyjnych urządzeń.
Apple TV+ – ile to kosztuje?
W przeciwieństwie do sprzętu, Apple oferuje usługi w konkurencyjnych cenach. Wystarczy spojrzeć na iCloud czy Apple Music. Dotyczy to również Apple TV+, które zostało wycenione na 24,99 złotych miesięcznie. W tej cenie otrzymujemy dostęp do autorskich produkcji w topowej jakości i rozdzielczości 4K.
Dla porównania, HBO GO to wydatek 24,90 zł, z kolei Netflix to odpowiednio 34 zł za plan podstawowy (1 ekran, jakość SD), 43 zł za standard (2 ekrany jednocześnie, jakość HD) i 52 zł za premium (4 ekrany jednocześnie, jakość HD i Ultra HD).
Apple oferuje 7-dniowy okres próbny, który w założeniach ma pozwolić na sprawdzenie usługi. Jeśli jednak ktoś będzie miał mnóstwo wolnego czasu, to powinien przez ten czas obejrzeć większość obecnych treści. Ponadto, dla właścicieli nowo zakupionych urządzeń, Apple przygotowany został bezpłatny rok. Dotyczy to osób, które nabyły iPhone’a, iPada, komputera Mac lub przystawkę Apple TV po 10 września 2019 roku. Co więcej, studenci korzystający z Apple Music mogą zyskać darmowy dostęp.
Apple TV+ – co znajdziemy w ofercie?
Owszem, 24,99 zł za dostęp do materiałów w jakości 4K wydaje się dobrą ceną. Niestety, obecna biblioteka materiałów oferowanych w ramach usługi jest naprawdę skromna. Mamy tylko osiem produkcji: The Morning Show, See, Dickinson, For All Mankind, Królowa słoni, Helpsters, Autor widomo i Snoopy w kosmosie.
Nie brakuje dobrych autorskich seriali, jak chociażby See czy For All Mankind. Widać, że zostały one zrealizowane przy ogromnym budżecie. To jak najbardziej produkcje godne Netfliksa, które zachwycają ujęciami i poziomem wykonania. Nieźle wypadają również główni autorzy, a i fabuła może wciągnąć sporą grupę osób.
Niestety, w Apple TV+ nie znalazłem tytułu, który faktycznie by mnie zachwycił. Nie jestem wielkim fanem seriali, ale zdarzyło mi się wykupywać abonament u konkurencji, aby następnie spędzać godziny przed ekranem telewizora w celu poznania dalszej historii przedstawionej w Stranger Things, Czarnobylu, Ślepnąc od świateł czy chociażby w Dolinie Krzemowej. Nie oznacza to, że produkcje w Apple TV+ są słabe – jak przed chwilą wspomniałem, trzymają one wysoki poziom. Najwidoczniej nie jestem po prostu grupą docelową.
Nie wykupiłbym subskrypcji w celu dalszego oglądania See czy For All Mankind. Zrezygnowałbym po obejrzeniu pierwszych odcinków. Możliwe, że jednak z czasem pojawią się tytuły, które do mnie trafią. Apple obiecuje bowiem regularne uzupełnianie biblioteki o kolejne autorskie seriale i filmy. Nie mamy polskiego lektora, ale zawsze można skorzystać z napisów.
Warto zauważyć, że Netflix i HBO GO – oprócz własnych treści – zapewniają również dostęp do sporej bazy filmów. Często po wykupieniu subskrypcji i nadrobieniu zaległości w moim ulubionym serialu, obejrzałem kilka filmów, zarówno klasyków, jak i nowszych dzieł. Niestety, Apple TV+ to wyłącznie autorskie materiały. Nie znajdziemy tutaj żadnych hitów filmowych, mimo iż Apple ma własną cyfrową wypożyczalnię. W związku z tym, za obejrzenie każdego filmu stworzonego przez zewnętrznych twórców musimy dodatkowo zapłacić. Cena jest identyczna, jak w przypadku zwykłego korzystania ze sklepu iTunes.
Apple TV+ – problematyczne oprogramowanie
Aplikacje przy pierwszym kontakcie robią bardzo dobre wrażenie. Nie można przyczepić się do ich wyglądu, sprawności działania czy interfejsu. Czujemy, że całość została dobrze zrealizowana. No, może z wyjątkiem wersji przeglądarkowej, która jest słaba niezależnie od używanej platformy.
Z czasem jednak zaczynamy dostrzegać błędy i to momentami dość irytujące. Pojawia się spory problem z synchronizacją danych pomiędzy urządzeniami. Dość często w Apple TV+ błędnie jest zapisywany czas, w którym przerwaliśmy oglądanie. Wystarczy przesiąść się z przystawki Apple TV na smartfon lub chociażby z MacBooka na iPada, aby ponowne wznowienie serialu wiązało się z kilkoma minutami wstecz lub do przodu względem ostatniego momentu. Czasami pomaga siłowe zamknięcie aplikacji i jej ponowne uruchomienie, ale nie jest to zasadą.
Niestety, Apple nie udostępnia opcji umożliwiającej wybór jakości materiału. Najbardziej odczuwalne jest to podczas pobierania w trybie offline. Przykładowo wyłącznie jeden odcinek serialu, trwający około godziny, potrafi zajmować nawet 3,75 GB. Należy dodać, że obecnie podstawowa pamięć w iPhone’ach i wielu iPadach to tylko 64 GB. Kilka odcinków ulubionego serialu i możemy zapomnieć o wolnej przestrzeni. Ponadto, samo pobieranie również trochę trwa, szczególnie, jeśli dysponujemy słabszym połączeniem z internetem.
W internecie znalazłem opinie niezadowolonych użytkowników, którzy wskazywali na brak sugerowania następnego odcinka serialu po zakończeniu aktualnego oglądanego. Nie wiem jak na innych platformach, ale na przystawce Apple TV mamy podpowiedzi następnych części. Brakuje mi jednak opcji pominięcia czołówki, czyli funkcji znanej z Netfliksa.
Apple TV+ – podsumowanie
To kolejna ważna usługa w portfolio Apple, która z czasem ma pozytywnie wpłynąć na przychody firmy. Niestety, w obecnej formie nie zachwyca i wypada dość blado na tle Netfliksa czy HBO GO.
Oferta jest zbyt skromna, Apple opiera całość wyłącznie na autorskich produkcjach, a ponadto pojawią się problemy z oprogramowaniem. Przyznam, że jestem zawiedziony i jak już wcześniej wspomniałem, gdyby nie darmowy rok po zakupieniu iPhone’a, to z pewnością zrezygnowałbym po 7-dniowym okresie próbnym.
Owszem, nie w każdym elemencie Apple TV+ jest złe. Dobrze wypadają niektóre autorskie seriale, które są zrealizowane na topowym poziomie. Z pewnością spodobają się sporej grupie osób. Mimo tego, nie znalazłem dla siebie tytułu, który potrafiłby mnie przyciągnąć na dłużej – cóż, nie trafiają one w mój gust.