Dziś w moje ręce trafił długo wyczekiwany na polskim rynku tablet – Shiru Shogun 10 Power. Jest to jedno z najciekawszych (jak nie najciekawsze…) urządzeń dostępnych obecnie w naszym kraju w cenie do 1000 złotych. Na papierze prezentuje się imponująco – nic więc dziwnego, że sporo z Was upodobało sobie właśnie ten model jako tabletowy prezent pod choinkę. I właśnie dlatego postanowiłam się z Wami podzielić pierwszymi wrażeniami z użytkowania tego produktu.
Parametry techniczne Shiru Shogun 10 Power:
– czterordzeniowy procesor Samsung Exynos 4412 o częstotliwości taktowania 1,4GHz z Mali 400 MP4,
– 2GB RAM,
– Android 4.0.4 Ice Cream Sandwich,
– ekran IPS 10,1″ 1280 x 800 pikseli, Gorilla Glass,
– 16GB pamięci wewnętrznej,
– Bluetooth,
– WiFi 802.11 b/g/n,
– slot kart microSD,
– port microUSB,
– akumulator o pojemności 5400 mAh,
– aparat 2 Mpix,
– kamerka 0,3 Mpix,
– waga: 565 g,
– wymiary: 263 x 180 x 9 mm.
Shiru Shogun 10 Power prezentuje się bardzo dobrze (a że jest biały, to w moich oczach jeszcze lepiej ;)). W pierwszej chwili wcale nie można powiedzieć, że mamy do czynienia ze sprzętem budżetowym – a takim niewąpliwie ten produkt jest (kosztuje 999 złotych). Dopiero po chwili dostrzegamy takie szczegóły, jak dość szpecące plastikowe przyciski regulacji głośności i włącznik czy nie do końca idealna zaślepka, pod którą znajdziemy slot kart microSD i port microUSB. Co ważne, na pierwszy rzut oka nie można przyczepić się do jakości wykonania sprzętu. Elementy obudowy są ze sobą dobrze spasowane, żadne elementy nie odstają, nic nie skrzypi w rękach. Warto jednak zauważyć, że bez większego problemu można włożyć paznokieć w szczelinę między ramką ciągnącą się dookoła tabletu, a jego wyświetlacz (tu zapewne będzie się zbierał kurz), natomiast przy dolnej krawędzi tabletu ekran się delikatnie ugina. Mimo wszystko jednak przy jakości tabletu należy postawić plusa. Dodatkowo dobrze leży w dłoniach i jest lekki.
W sumie po pierwszych kilku godzinach nie znalazłam kwestii, do których można mieć wyraźne „ale”. Shiru Shogun 10 Power działa bardzo szybko i wydajnie – w końcu cztery rdzenie i 2GB RAM do czegoś zobowiązuje, a ekran jest bardzo dobry – zarówno pod względem jakości wyświatlanego obrazu, jak i reakcji na dotyk. Można się przyczepić do cichego, aczkolwiek dobrze grającego głośniczka oraz braku wyjścia HDMI.
Sporo pytacie o długość pracy akumulatora. Dotychczas zdążyłam sprawdzić jedynie, że 50% spadło w 2,5h podczas przeglądania stron internetowych z włączonym WiFi i jasnością ekranu ustawioną na maksymalną wartość. Więcej testów baterii przeprowadzę już na spokojnie.
Zainteresowanych tabletem zapraszam do obejrzenia poniższego wideo (do doskonałości mu sporo brakuje, ale proszę o wyrozumiałość…).
Kiedy pełna recenzja Shiru Shogun 10 Power? Po świętach, pewnie w okolicy końcówki przyszłego tygodnia. Weźcie, proszę, poprawkę na to, że i tak w chorobie ostro pracuję, a w święta wreszcie chciałabym choć minimalnie odpocząć. Nie zmienia to faktu, że na wszelkie pytania pod tym wpisem postaram się odpowiadać na bieżąco (Leśnik – pomożesz? ;)).