Głośniki
iPhone’y zawsze oferowały bardzo dobrą jakość dźwięku, a od momentu wprowadzenia głośników stereo, firmie Apple udało się jeszcze wyżej ustawić poprzeczkę. Pamiętam jak kupiłem iPhone’a 7, który wykorzystywał mocny głośnik umieszczony na dole, a także ten służący do rozmów. Podczas odtwarzania muzyki czy filmów, ten niewielki smartfon, potrafił zrobić wrażenie na moich uszach.
iPhone 11 pod względem jakości dźwięku wypada jeszcze lepiej. Połączenie dwóch głośników sprawia, że jest naprawdę głośno, wyraźnie, a nawet dobrze słychać niskie tony. Nie mam porównania względem modeli Pro, ale „Jedenastka” z pewnością nie odstaje od zeszłorocznego iPhone’a XS.
To jeden z lepszych, a niewykluczone, że nawet najlepszy smartfon (wraz z modelami Pro) pod względem jakości dźwięku odtwarzanego na wbudowanych głośnikach. Owszem, to wciąż tylko smartfon z małymi głośnikami, więc imprezy z nim nie zakręcimy. Mimo tego, podobnie jak kiedyś iPhone 7, model 11 potrafi pozytywnie zaskoczyć. Dzięki temu, słuchanie muzyki czy oglądanie filmików na YouTube, należy do całkiem przyjemnych czynności.
Mniej przyjemnie robi się, gdy chcemy podłączyć przewodowe słuchawki inne niż te znajdujące się w pudełku – Apple od 2016 roku nie stosuje w swoich smartfonach złącza minijack. Pozostają więc słuchawki na Lightning, bezprzewodowe lub sięgnięcie po przejściówkę. Niestety, identycznie jak rok temu, w pudełku nie znajdziemy już odpowiedniej przejściówki. Pozostaje więc kupno oryginalnej (40 zł w Apple Store) lub sięgnięcie po zamiennik.
Zabezpieczenia biometryczne
Apple w tym roku również postawiło wyłącznie na technologię Face ID, która pobiera wzorce z twarzy użytkownika, tworząc jej dokładną mapę w 3D. Dzięki temu, rozwiązanie jest naprawdę bezpieczne i według zapewnień firmy, pod względem ochrony danych ma wypadać lepiej niż czytniki linii papilarnych.
Z Face ID mamy do czynienia już od dwóch lat, ale z każdą generacją technologia otrzymuje usprawnienia. Apple zawsze chwali się szybszym działaniem i większym kątem, z którego może być zeskanowana twarz. Wciąż jednak nie jest możliwe pobranie wzorców, gdy smartfon leży płasko na biurku – należy się na nim pochylić lub go nieznacznie podnieść.
W bezpośrednim pojedynku z iPhonem XS, nie zauważyłem żadnych wyraźnych różnic. Na obu smartfonach Face ID działa naprawdę szybko i nie problemów z rozpoznaniem użytkownika. Muszę jednak zaznaczyć, że mój prywatny XS zna moją twarz znacznie lepiej – Face ID z czasem uczy się wyglądu właściciela iPhone’a, co przekłada się na lepsze działanie. Należy pamiętać, że nie jest możliwe przeniesienie danych biometrycznych na nowy model – trzymane są one lokalnie na danym urządzeniu w specjalnym sektorze Secure Enclave. W związku z tym, nowy iPhone musi uczyć się twarzy właściciela od początku.
Dodam, że Face ID działa tak dobrze, że nie tęsknię już za czytnikami linii papilarnych. Korzystam od roku i jestem naprawdę zadowolony. Tym bardziej, że biometryczne zabezpieczenie w iPhonie nie służy wyłącznie do odblokowywania smartfona. Z jego użyciem loguję się w aplikacji bankowej, innych apek i na stronach internetowych, a także potwierdzam płatności w Apple Pay i pozostałych usługach Apple.
Akumulator
„Jedenastka” względem zeszłorocznego iPhone’a XR otrzymała trochę pojemniejszy akumulator – 3110 mAh zamiast wcześniejszych 2942 mAh. Na stronie Apple znajdziemy informację, że powinno to pozwolić na dodatkową godzinę pracy bez konieczności sięgania po ładowarkę.
Nie mam porównania do modelu XR, więc nie wiem czy faktycznie dodatkowe 168 mAh, to godzina dłużej na akumulatorze. Mogę jednak stwierdzić, że pod względem czasu pracy iPhone 11 nie ma powodów do wstydu. Jak najbardziej jest osiągalny SOT na poziomie 6-7h i to bez żadnych wyrzeczeń.
Nie oszczędzałem iPhone’a 11, korzystałem z niego intensywnie, służył mi jako nawigacja, aparat, urządzenie do przeglądania internetu (Wi-Fi i dane komórkowe) i uruchamiania wielu aplikacji. Po odłączeniu od ładowarki o około 7 rano, wieczorem wciąż często miałem około 50%, a dodam, że w ciągu dnia stanowczo zbyt często sięgam po smartfon.
Byłoby prawie idealnie, gdyby nie wolna, zaledwie 5-watowa ładowarka w zestawie. Tak, Apple do tańszego modelu wciąż dorzuca ładowarkę, która z oferty powinna zniknąć już kilka lat temu. Sprawia to, że pełne ładowanie iPhone’a 11 może trwać około 3 godzin! Jeśli nie ładujemy smartfona w nocy lub nie doładowujemy go w ciągu dnia, to przez kilka dobrych godzin możemy znacznie stracić na mobilności, czekając jak wskaźnik pokażę 100% akumulatora.
Jasne, można osiągnąć 50% naładowania w 30 minut, ale wymaga do kupienia 18-watowego akumulatora, sprzedawanego oddzielnie. To dodatkowe, niemałe koszta, przy i tak drogim smartfonie. Uznajmy, że pewnym pocieszeniem jest obsługa bezprzewodowego ładowania w standardzie Qi.
Aparat
Przeszliśmy do elementu, który nie tylko może pozytywnie wpłynąć na sprzedaż, ale także sprawia, że znacznie trudniej wskazać zwycięzcę w pojedynku iPhone 11 kontra iPhone XS. Nowy, tańszy iPhone otrzymał bowiem dodatkowy obiektyw ultraszokątny, tryb nocny, a także kilka ulepszeń w ogólnej jakości zdjęć.
Główna, umieszczona z tyłu kamera składa się teraz z dwóch obiektywów. Nie jest to jednak układ znany ze starszych smartfonów Apple. Zamiast teleobiektywu mamy ultraszeroki kąt – 12 Mpix, jasność f/2.4 i pole widzenia 120°. Towarzyszy mu drugi obiektyw o następującej specyfikacji: 12 Mpix i jasność f/1.8.
Dla mnie bardziej przydatny jest teleobiektyw, z którego dość często korzystam w iPhonie XS. Najwidoczniej jednak należę do mniejszości, bo jak przed chwilą wspomniałem, Apple w „Jedenastce” postawiło na ultraszeroki kąt. Możliwe, że będzie z niego korzystało więcej osób, a i chyba jest bardziej efektowny. Ponadto, to zupełna nowość w iPhone’ach, więc może zwiększyć zainteresowanie potencjalnych klientów.
Jeśli chodzi o główny obiektyw iPhone’a 11, to podczas zdjęć wykonywanych w ciągu dnia nie widzę różnicy względem iPhone’a XS. Oba smartfony wypadają bardzo dobrze. Znacznie ciekawiej robi się w gorszych warunkach oświetleniowych i nocą, gdy w nowszym modelu można aktywować tryb nocny. Dokładniej to ten tryb włącza się automatycznie i nie ma możliwości jego ręcznej aktywacji. Apple pozwala go tylko wyłączyć. Na szczęście, w znacznej większości sytuacji oprogramowanie aparatu poprawnie wykrywa scenę, w której przydałaby się pomoc opisywanego trybu. Należy pamiętać, że działa on tylko na głównym obiektywie.
Zdjęcia wykonane w gorszych warunkach oświetleniowych wypadają zauważalnie lepiej niż te z iPhone’a XS. Mimo tej zauważalnej poprawy, Apple po prostu dogoniło konkurencję. Aparat iPhone’a 11 daje radę, nocne fotki prezentują się naprawdę dobrze, ale przyznam, że spodziewałem się czegoś więcej, efektu niespotykanego w innych smartfonach.
Z przodu, w sporych rozmiarach notchu, znalazła się kamerka mająca 12 Mpix i jasność f/2.2. Na jakość selfie raczej nikt nie będzie narzekał, szczególnie ze względu na dopracowany tryb portretowy. Spodobał mi się efekt automatycznego zwiększenia kąta widzenia, gdy iPhone’a obrócimy do pozycji pionowej. Najpewniej wprowadzono to w celu uzyskania lepszych grupowych selfie. Wybaczcie, że dodałem tylko jedno zdjęcie do porównania, ale nie cierpię robić sobie fotek, a następnie umieszczać ich poza moimi prywatnymi kontami w społecznościówkach.
Podczas opisywania łatwości i sprawności, z jaką można przenieść dane ze starszego iPhone’a na nowszy model, nie wspomniałem o jednym problemie. Wszystkie ustawienia zostały skopiowane, ale z wyjątkiem jednego, o czym przekonałem się dopiero podczas przeglądania części zdjęć na komputerze. iPhone 11 korzystał z formatu HEIC, mimo iż w XS miałem ustawiony JPG. No cóż, szkoda, że aplikacja aparatu w żaden sposób mnie o tym poinformowała. Fotki, które wykonałem w HEIC, a następnie przekonwertowałem na JPG, zostały oznaczone.
Podsumowanie
Po pierwsze, taki powinien być iPhone XR w zeszłym roku. Po drugie, jak już wspomniałem, wybór między tańszym iPhonem a zeszłorocznym topowym modelem stał się w znacznie trudniejszy.
Owszem, iPhone 11 przez szerokie ramki wokół ekranu nie wygląda aż tak atrakcyjnie jak XS, a ponadto ma widocznie słabszy wyświetlacz. Nadrabia jednak jakością zdjęć w gorszych warunkach oświetleniowych i niezłym trybem nocnym. Ponadto, ma wydajniejszy i nowszy procesor, tyle samo pamięci operacyjnej, brak 3D Touch stał się standardem, a i powinien być rok dłużej wspierany.
Tak, iPhone 11 to bardzo dobry smartfon i jeśli ktoś nie zamierza kupować modeli Pro, a szuka nowego urządzenia z iOS, to jak najbardziej warto sięgnąć po iPhone’a 11. Nie czuć dużej przepaści względem topowych wariantów z tego roku, a także zyskujemy kilka odczuwalnych usprawnień względem zeszłorocznych iPhone’ów z najwyższej półki.
Wiem, że ekran LCD może przeszkadzać w tej cenie, a za wolną ładowarkę w zestawie Apple należy się jakaś dotkliwa kara. Do tego dochodzi kilka innych niedociągnięć. Jeśli jednak przyszedłeś narzekać na te elementy, a tym bardziej nie podobają Ci się ograniczenia iOS, to kup Androida. W niższej cenie zyskasz równie dobre urządzenie. Z kolei osoby szukające iPhone’a, preferujące iOS lub po prostu grupa klientów, która chce chwalić się logiem nadgryzionego jabłka na Instagramie, jak najbardziej bierzcie iPhone’a 11, będziecie zadowoleni.
Warto jeszcze dodać, że w tym roku Apple zdecydowało się na dość nietypowy ruch. iPhone 11 w podstawowym wariancie jest o 130 zł tańszy od poprzednika w dniu jego premiery. Cena wynosi 3599 złotych za model z 64 GB pamięci. Może i wciąż drogo, ale nie zdziwię się, jak za rok przeczytam, że iPhone 11 był najczęściej kupowanym smartfonem na świecie.
Spis treści:
- Wzornictwo i wykonanie. Wyświetlacz. Wydajność i oprogramowanie
- Audio. Zabezpieczenia biometryczne. Akumulator. Aparat. Podsumowanie
Za udostępnienie smartfona do testów dziękuję sklepowi x-kom!