Od dość dawna przyglądam się różnym modelom inteligentnych zegarków i opasek sportowych. Z jednej strony koncepcja takiego urządzenia do mnie przemawia, z drugiej – jak do tej pory nie znalazłem nic, co dorównywałoby elegancją nawet niedrogiemu mechanicznemu automatowi. Tymczasem moje wymagania nie są zbyt wielkie – smartwatch ma w miarę dobrze wyglądać, zapewniać podstawowe funkcje monitorujące aktywność i związane z powiadomieniami, a także zapewniać sensowny czas życia na jednym ładowaniu. Czy Samsung Galaxy Watch Active spełnia moje wymagania?
Wstęp, czyli słowo o konstrukcji i wzornictwie
Samsung swój zegarek pakuje w pudełko, które najlepiej chyba określa słowo „niepozorne”. Przeszedłbym w sklepie obok takiego nie zwracając zupełnie uwagi. Zawartość opakowania nie jest zbyt bogata – w środku jest drugi pasek (dłuższy) i kabelek służący do ładowania oraz oczywiście zegarek. Do testów otrzymałem wersję w kolorze czarnym – matowa koperta, błyszczące szkiełko, gumowy pasek, wszystko w tym samym kolorze.
Zegarkowi nie sposób jednak odmówić dyskretnej elegancji – prosta, okrągła, aluminiowa koperta bez wizualnych wodotrysków przypadła mi do gustu. Wyświetlacz niestety nie zajmuje całej powierzchni – ekran jest sporo mniejszy niż koperta, otoczony więc jest solidną obwódką, przy czym bez problemu znajdziemy tarcze, które ukrywają skutecznie ten fakt. Nie znajdziemy tu obracanego pierścienia wokół ekranu – dla osób przyzwyczajonych do innych modeli inteligentnych zegarków Samsunga może to być wada. Do obsługi służą dwa fizyczne przyciski i dotykowy ekran. Spód wyłożony jest szkłem, kryjącym sensor pulsometru. Paski dostarczone w zestawie są gumowe i niezbyt piękne, bez problemu jednak wymienimy je na dowolne inne o szerokości 20 mm.
Parametry
- średnica koperty: 40 mm
- pasek: 20 mm
- rozmiary: 39,5 mm x 39,5 mm x 10,5 mm
- wyświetlacz: 1,1 cala, 360 x 360 pikseli, OLED
- procesor: Exynos 9110 1,15 GHz, dwurdzeniowy
- pamięć flash: 4 GB
- pamięć operacyjna: 750 MB
- akumulator: 230 mAh
- system: Tizen OS 4.0
- łączność: Bluetooth 4.2, WiFi 801.11n 2,4 GHz
- NFC: tak
- GPS: tak
- oporność: 5 ATM, IP68, MIL-STD-810G
- współpraca: Android, iOS
- czas pracy na jednym ładowaniu: do 45 h
Cena na dzień pisania recenzji: ~900 zł.
NFC służy do płatności zbliżeniowych poprzez Samsung Pay – system ten nie jest jednak w Polsce dostępny.
Samsung Galaxy Watch Active na co dzień
Ponieważ zegarek współpracuje z iPhonem, aby zapewnić jego podłączenie potrzebne są aż dwie aplikacje. Pierwsza z nich nazywa się po prostu Galaxy Watch i zapewnia możliwość konfiguracji zegarka. To właśnie z niej można wgrać nową tarczę, dodać aplikacje, skonfigurować powiadomienia czy zachowanie przycisków. Aby w pełni wykorzystać funkcje monitorujące i sportowe zegarka potrzebna jest druga aplikacja, Samsung Health. W niej można obejrzeć wykresy realizacji celów aktywności fizycznej, przejrzeć zarejestrowane dane o śnie, stresie, poprzednie treningi lub włączyć rejestrację nowego. Samsung Health poza współpracą ze sprzętem Samsunga może także pobierać dane z Apple Health, jest jednak zbyt samolubny, by udostępniać je w drugą stronę. Co prawda można to załatwić za pomocą aplikacji zewnętrznych, ale tu przecież nie o to chodzi i oceniam takie działanie negatywnie. Co prawda najbliższy konkurent w tym segmencie, FitBit, zachowuje się nie lepiej.
Wracając na chwilę do aplikacji Galaxy Watch: umożliwia ona wgrywanie nowych aplikacji i tarcz zegarowych. Jest to bodaj najsłabiej pomyślana część programu. Odnalezienie rzeczywiście użytecznego programu jest bardzo trudne (o ile z innych źródeł nie wiemy, jak się nazywa). Z tarczami zegarowymi jest jeszcze gorzej – wprawdzie jest podział na kategorie, ale jego faktyczna użyteczność jest minimalna. Co gorsza, twórcy alternatywnych tarcz za punkt honoru postawili sobie chyba tworzenie tarcz maksymalnie nieczytelnych – albo są to udziwnione tarcze analogowe, albo cyfrowe z takim zagęszczeniem informacji, że w rezultacie są całkowicie bezużyteczne. W rezultacie po wielu próbach wróciłem do jednego z preinstalowanych cyferblatów, który najlepiej łączył rolę informacyjną z estetyką – czy robi to dobrze sami możecie ocenić na zdjęciach.
Skądinąd sam proces instalacji także zrealizowany jest nieco niezręcznie. Próba wgrania czegokolwiek kończy się najpierw informacją, że cały proces będzie trwał znacznie krócej, jeśli zegarek podłączony będzie pod WiFi. Oczywiście podczas pierwszego uruchomienia spiąłem Galaxy Watcha Active także z domową siecią i ustawiłem łączenie z nią w trybie automatycznym. Niestety oznacza to tylko tyle, że zegarek połączy się z punktem dostępowym w momencie utraty połączenia z telefonem przez BT. Na logikę, automatyczne łączenie powinno nastąpić także przy próbie instalacji, lecz logika tu nie ma nic do rzeczy i aby zegarek użył WiFi do instalacji, muszę albo wyłączyć na chwilę BT w telefonie, albo przestawić tryb łączenia się siecią na „zawsze włączona”, co oczywiście na dłuższą metę odbija się niekorzystnie na baterii.
Zakładając, że sprawy konfiguracyjne mamy już za sobą, to dalej jest z górki i znacznie przyjemniej. Po pierwsze, zegarek działa szybko i jest przyjemny w obsłudze, choć widać, że system został stworzony z myślą o obracanym pierścieniu – bez niego niektóre czynności wymagają znacznie większego zachodu. Domyślne ustawienie aktywacji ekranu w wyniku ruchu nadgarstka działa niemal doskonale – do rzadkości należą przypadkowe włączenia, za to nie zdarza się właściwie brak reakcji na celowy ruch. Komu tego mało, może także zezwolić na włączenie ekranu podwójnym dotknięciem. Wyświetlacz pracuje bardzo dobrze, obraz jest ostry, a kolory doskonałe. Mógłby być natomiast nieco jaśniejszy – w pełnym słońcu jego czytelność pozostawia nieco do życzenia.
Od strony rejestracji danych sprawy wyglądają bardzo dobrze. Samsung Galaxy Watch Active automatycznie rozpoznaje 39 typów aktywności, rejestruje sen, zarówno ciągły, jak i w paru kawałkach, rozróżniając przy tym nie tylko fazę głęboką i płytką, ale także REM – spośród tańszych konstrukcji potrafi to jedynie FitBit. Krokomierz wydaje się być nadto optymistyczny – przeszacowanie w stosunku do innych urządzeń rejestrujących jest miejscami dość znaczne. Dość precyzyjnie działa natomiast wykrywanie chodzenia po schodach, nie zdarzały się tu większe odchyłki.
Oczywiście Galaxy Watch Active nie konkuruje z kombajnami sportowymi Garmina, jednak zakres możliwych do zarejestrowania aktywowanych manualnie treningów wygląda imponująco i liczy aż 95 pozycji – dotyczy to oczywiście Samsung Health. Z oczywistych powodów sprawdzić mogłem w zasadzie dwie: wędrówkę i jazdę na rowerze, przy czym zegarek pozwala na rejestrację jednocześnie we własnej aplikacji, jak i w doinstalowanej Stravie. W obu wariantach podczas treningu w użyciu był GPS oraz pulsometr, a ich dane są bez problemu dzielone. Dokładność rejestracji śladu jest dobra – mimo przejazdów puszczańskimi ścieżkami dane z GPS pokrywały się z danymi zarejestrowanymi przez telefon z trójsystemowym odbiornikiem GPS/Glonass/Beidou. Największa odchyłka śladu od ścieżki widocznej na mapie wynosiła około 10 metrów, co w tych warunkach nie jest wynikiem złym. Noszony równolegle Amazfit BIP radził w najbardziej zarośniętych miejscach znacznie gorzej.
O ile GPS stanął na wysokości zadania, to z pulsometrem nie jest już tak różowo. Podczas jednej z rowerowych wycieczek pierwsze dane o pulsie pojawiły się dopiero w dwudziestej minucie od rozpoczęcia przejazdu. W 60 minucie wskazanie stanęło na 87 bpm i pozostało takie aż do powrotu do domu. W tym samym czasie dane o pulsie na wyświetlaczu pokazywane były poprawnie, jedynie rejestrowane było coś całkowicie niezgodnego ze stanem faktycznym. Nie był to jedyny przypadek, jednak podczas innych treningów luki w danych miały znacznie mniej spektakularny charakter. Możliwe, że przyczyną był zbyt mocno zapięty pasek – niestety do wyboru miałem albo taki wariant, albo zbyt luźny, jednak podobnie mocno zaciągnięty Amazfit BIP nie notował luk w danych.
Właściwie najpoważniejszym zarzutem, jaki mam do Samsunga Galaxy Watch Active, jest jego autonomia. Bateria o pojemności 230 mAh ma wystarczać na pracę do 45 h. Z jednej strony to lepiej niż niektóre urządzenia Android Wear, z drugiej strony jest to wynik w dużej mierze nie do osiągnięcia w praktyce. Poza pierwszymi paroma dniami, kiedy bawiłem się konfiguracją, Samsung był w stanie działać przez jakieś 35-40 h. W podobny sposób użytkowane urządzenia FitBita wytrzymują od 4 do 6 dni, przy nieco skromniejszych możliwościach. Aktywny GPS skraca żywotność akumulatora drastycznie – w skrajnym przypadku Samsung Galaxy Watch Active po 4 godzinach nadawał się już tylko do położenia na ładowarce. FitBit Ionic miał na tej samej trasie po podobnym czasie jeszcze połowę akumulatora. O Amazfit BIP z litości tu nie wspomnę – jest to urządzenie bardzo proste w porównaniu z Samsungiem i Fitbitem, jednak z czasami czuwania 2-5 tygodni (w zależności od ustawień) i zdolnością do pracy GPS przez ponad 20 h plasuje się w zupełnie innej lidze.
Na zakończenie
Po prawie miesiącu testów mam bardzo ambiwalentne uczucia dotyczące Galaxy Watch Active. Wkurza mnie ciągłe rozglądanie się za ładowarką. Wkurza mnie, że choć ładowany jest indukcyjnie, to moja ładowarka Qi z nim nie działa. Wkurza mnie, że wymaga dwóch aplikacji. Wkurza mnie wreszcie, że potrafi zarejestrować bzdury. Tyle, że… bardzo mi się podoba. Jego bardzo skromna estetyka bardzo dobrze trafiła w mój gust. Noszę go cały czas, choć na swoją kolej do testów czeka Versa Lite. Toleruję jego (na szczęście jednak dość nieliczne) fochy. To paskudztwo ma coś w sobie, co powoduje, że mimo jego wad go polubiłem.
I niech to będzie podsumowaniem tego tekstu…