Razer potrafi stworzyć świetny sprzęt dedykowany dla graczy. To fakt, a – cytując klasyka – fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem. Mając na uwadze ten gamingowy rodowód producenta, moje oczekiwania były naprawdę wygórowane. Ostatecznie, sporo czasu spędzam grając na smartfonie, więc w pewnym sensie mieszczę się w grupie docelowej. Jak po ponad trzech tygodniach mogę ocenić ten zestaw?
Razer Phone 2 – specyfikacja techniczna:
- Ekran: 5,72 cala, 1440 x 2560 pikseli, IGZO LCD,
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 845 z grafiką Adreno 630,
- Pamięć RAM: 8 GB,
- Pamięć na dane użytkownika: 64 GB + slot microSD do 512 GB,
- Akumulator: 4000 mAh,
- Slot kart SIM: pojedynczy moduł na kartę nano,
- Łączność: Wi-Fi: 802.11a/b/g/n/ac (2,4 GHz i 5 GHz), Miracast, Bluetooth 5.0,
- Aparat główny: 12 Mpix (f/1.8, PDAF, OIS, 1.4µm) + 12 Mpix (f/2.6, zoom optyczny x2),
- Kamerka selfie: 8 Mpix,
- System operacyjny: Android 8.1 (dostępna aktualizacja do Androida 9 Pie),
- Wymiary: 158,5 x 78,99 x 8,5 mm,
- Waga: ~220 gramów.
Obudowa Razer Phone 2
Wypada rozpocząć od dominującego w tym zestawie urządzenia, czyli telefonu. Cóż, na pewno nie jest to szczyt możliwości designerskich. Mamy tutaj ostre, bardzo mocno zaakcentowane krawędzie, plastik oraz duże „pasy startowe” nad i pod ekranem, w których producent ulokował naprawdę pokaźnych rozmiarów frontowe głośniki stereofoniczne. Jeśli ceniliście sobie wygląd starszych Xperii, to kupując Razer Phone 2 poczujecie się jak w domu. Wrażenie to jest potęgowane przez skaner linii papilarnych, który został połączony z przyciskiem Power. Co najważniejsze, producentowi ta sztuka udała się naprawdę wybornie – czytnik działa błyskawicznie.
Rozmieszczenie portów nawigacyjnych nie odbiega od tego, co oferuje wiele innych firm. Na lewej ramce czeka na Was szufladka na kartę SIM oraz bardzo eleganckie, rozdzielne klawisze regulacji głośności w kształcie dwóch okręgów. Podchodziłem do tego rozwiązania sceptycznie, jednak ich obsługa nie stanowi najmniejszego problemu. Widać, że ktoś w firmie pomyślał i umiejętnie połączył ergonomię z ciekawym designem, który bardzo ciekawie komponuje się z kanciastą, powściągliwą w stylistyce, obudową.
Górna krawędź pozostała niezagospodarowana, a prawa ramka to przytoczony już wcześniej przycisk Power ze zintegrowanym skanerem linii papilarnych. Dolna rama konstrukcji skrywa tylko port ładowarki USB-C. Zapewniam, że jego lokalizację zapamiętacie w ciągu kilku dni. Zwłaszcza, jeśli będziecie wykorzystywać Razer Phone 2 w duecie z padem Raiju. Chodzi oczywiście o połączenie tych dwóch urządzeń, jednak o szczegółach powiemy sobie w dalszej części materiału.
Wreszcie, tylna ściana konstrukcji oddaje nam podwójny, ulokowany poziomo, aparat główny oraz wyraźnie zaakcentowane logo producenta. Dobra wiadomość dla gadżeciarzy jest taka, że logo możemy sobie podświetlić w wielu różnych kolorach. Mało tego, Razer stworzył nawet specjalną aplikację, która za to odpowiada. Wydaje mi się, że dla wielu osób ten drobny bajer może odgrywać całkiem duże znaczenie. Warto też w tym miejscu zauważyć, że tylna ściana konstrukcji z powodzeniem może robić za lusterko, a – co za tym idzie – dość łatwo ściąga ona smugi. Warto więc raz na jakiś czas przetrzeć urządzenie, żeby to nadal wyglądało elegancko.
Podsumowując obudowę Razer Phone 2, jest to telefon niebanalny, który wyłamuje się z rynkowych trendów. Warto też w tym miejscu odnieść się do sporej wagi urządzenia, która wynosi aż 220 gramów. To naprawdę dużo, więc o „czucie telefonu w kieszeni” możecie być więcej niż spokojni. Specyficzna bryła urządzenia nie spodoba się każdemu, jednak na mnie wywarła ona bardzo pozytywne wrażenie. Widać tu dość wyraźnie, że producent stawia na pewien określony segment rynku i nie sili się na promowanie tego urządzenia jako smartfona dla mas. To uczciwe postawienie sprawy i jak najbardziej to szanuję.
Wyświetlacz
Producent zdecydował się na 5,72-calowy ekran LCD w formacie 16:9, który pracuje w rozdzielczości 1440 x 2560 px. Nie sposób nie zauważyć też tego, że jest to układ bardzo jasny (580 nitów). Całość zabezpieczono warstwą Gorilla Glass 5, a gracze powinni docenić też odświeżanie na poziomie 120 Hz. To zabieg stworzony typowo dla nich, dlatego też warto aktywować odpowiednią funkcję w ustawieniach. W teorii tak duża wartość odświeżania oznacza, że gry mogą działać nawet przy 120 FPS-ach.
Nie ukrywam, że do ekranu w formacie 16:9 trudno było mi się dopasować. Czy tego chcemy czy nie, jest to dość archaiczny format, który w zasadzie został wyparty przez nowsze rozwiązania. Zaczęło się od 18:9, a obecnie nikogo nie dziwi już format zbliżony do 19,5:9. W tak dużym urządzeniu można wręcz odnieść wrażenie, że jest to wyświetlacz po prostu malutki. Po paru dniach przywykniecie, jednak nie ukrywam, że życzyłbym sobie raczej tego, aby Razer Phone 3 postawił na nieco bardziej rynkowy format swojego wyświetlacza.
Wypada jednak odpowiedzieć na kluczowe pytanie: czy na takim wyświetlaczu da się komfortowo pracować oraz grać? Odpowiedź jest dość prosta – owszem, da się. Powiem więcej. Jasność maksymalna tego ekranu wykonuje naprawdę świetną robotę i jest to dla mnie wielki atut tego modułu. Szkoda, że mamy tu matrycę LCD, która raczej nie słynie z idealnych czerni, jednak jestem przekonany o tym, że polubicie ten wyświetlacz naprawdę szybko. To udana konstrukcja, którą spokojnie jestem w stanie uznać za krok do przodu względem poprzedniego Razer Phone’a.
System operacyjny i bateria
Jest Android Pie. To świetna sprawa, bowiem najnowsza wersja systemu od Google przynosi wiele ważnych usprawnień na czele z optymalizacją akumulatora. W trakcie trwania testów dostałem kilka uaktualnień, co pokazuje, że producent dba o swój produkt i świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że jego robota nie kończy się w chwili wprowadzenia smartfona do sprzedaży. Cenię takie podejście. Pewnego rodzaju ciekawostką jest natomiast to, że urządzenie wykorzystuje Nova Launcher.
To chyba jedna z najlepiej ocenianych nakładek na Androida, którą można pobrać ze Sklepu Play. Cieszy mnie, że producent zdecydował się właśnie na to rozwiązanie, bowiem Nova zdaje się nie mieć w zasadzie żadnych rażących wad, a jednocześnie bardzo mocno poszerza możliwości czystego Androida. Mamy też naprawdę dużo dedykowanych aplikacji od Razera. Część z nich służy do komunikacji z padem Raiju, mamy też narzędzie stworzone do optymalizacji urządzenia, a nawet takie, które pozwala śledzić postępy w grach oraz dopasować wiele elementów ich działania. Narzędzie nazywa się Cortex i gorąco polecam pogrzebać w nim przez dłuższą chwilę.
Sama struktura systemu operacyjnego wciąż pozostaje intuicyjna, choć nie ukrywam, że od charakterystycznych zielonych ikonek może Wam się na początku nieco zakręcić w głowie. W wielkim skrócie można założyć, że zielona ikonka aplikacji to program, który wyszedł od Razera. Trochę dziwnie na tym tle wypada kalkulator, który również kusi taką kolorystyką ;) Za sprawą dedykowanych narzędzi możemy też podkręcić wydajność w grach oraz wyciszyć powiadomienia z komunikatorów społecznościowych, żeby nikt ani nic nie przeszkadzało w młóceniu w Fortnite czy War Robots.
Akumulator określiłbym mianem średniego, przeciętnego. Niby mamy tutaj 4000 mAh, jednak trudno oczekiwać, aby taka pojemność ogniwa była wystarczająca dla osób, które identyfikują się jako niemal zawodowi gracze. Zauważyłem niewielki progres po aktualizacji smartfona do Androida Pie, jednak nie ma co się oszukiwać, w grach trudno przekroczyć SoT powyżej 4-5 godzin. W typowym użytkowaniu wyniki są nieco lepsze, jednak Razer Phone 2 nadal nie wybija się ponad to, co oferuje konkurencja. Z tego też względu warto przemyśleć zakup powerbanku lub zabieranie ze sobą ładowarki.
Multimedia i aparat
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że głośniki, jakie odnajdziemy w tym urządzeniu, to najlepszy tego typu moduł w smartfonach, jaki kiedykolwiek zaimplementowano. Naprawdę, czapki z głów i dziesięć pokłonów dla Razera. Telefon gra tak głośno, a jednocześnie tak donośnie, że w zdecydowanej większości scenariuszy użytkowania wychodzenie ponad 50-60% skali będzie absolutnie zbędne. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tym smartfonem bez żadnego trudu można nagłośnić małą domówkę.
Zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest to konstrukcja zarówno dla graczy, jak i dla melomanów. Dźwięk jest czysty, nie ma przesterów, w skład zestawu, który miałem przyjemność testować wchodziła też przejściówka USB C na audio 3,5 mm. Dobre wrażenie zostawia też po sobie wsparcie dla technologii Dolby Audio 5.1. Pozwolę sobie pochwalić producenta za przepiękne opakowanie słuchawek, gdzie na dodatek możemy odnaleźć schowek, który pomoże Wam je transportować w taki sposób, aby kable się nie poplątały.
Razer przemyślał sobie wszystko bardzo dobrze, a końcowym akordem pochwał dla warstwy audio niech będzie podsumowanie jakości audio na słuchawkach tego producenta: jeśli wyjść z założenia, że dźwięk na głośniku ociera się o ideał, to warstwa audio na słuchawkach jest już w zasadzie perfekcyjna. Nie mogę wskazać tu na żadne niedociągnięcia. Gdybym miał się naprawdę przyczepić o jakiś szczegół, to byłyby to zbyt duże otwory we frontalnych głośnikach stereo, które mają tendencje do łapania kurzu. Podsumowując – Razer pozamiatał, rozwiązując kwestię dźwięku po profesorsku. Nawet brak portu 3,5 mm zdaje się być jakąś błahostką, którą spokojnie można temu urządzeniu wybaczyć.
Kubeł zimnej wody przynosi natomiast aparat. Na papierze nic nie zapowiada problemów, bowiem mamy tutaj sprawdzony w boju duet 12 Mpix (f/1.8, PDAF, OIS, 1.4µm) + 12 Mpix (f/2.6, zoom optyczny x2). Na papierze wygląda to naprawdę solidnie, a aplikacja aparatu tylko potęguje pozytywne pierwsze wrażenia. Wiele trybów, bogate możliwości trybu pro oraz całkiem sensowny zakres rozdzielczości foto i wideo. Zatem, o co chodzi?
Cóż, chodzi o to, że coś musiało pójść nie tak od strony oprogramowania. To jednocześnie dobra i zła wiadomość. Zła, bo oznacza, że w chwili przeprowadzania przeze mnie testów, fotki – delikatnie mówiąc – nie porywały. Dobra, bo jeśli firma dobrze zdiagnozuje problem, to może uda się podkręcić jakość zdjęć jakąś aktualizacją OTA. Wróćmy jednak do teraźniejszości. Zdjęcia generowane w dobrym świetle są naprawdę udane, tutaj wszystko jest na całkiem sensownym poziomie.
Nie polecam jednak zabawy w fotki makro z wykorzystaniem optycznego(!) zoomu x2. Nie wiem czy udało mi się ustrzelić więcej niż jakieś 2-3 ostre zdjęcia. Notorycznie pojawiały się problemy z kadrowaniem, a rozmazywanie tła to w dużej mierze loteria. W nocy jakość zdjęć potrafiła spaść, jednak cały czas można określić takie fotki mianem poprawnych. Ziarnistość oraz utrata jakości to elementy, które firma także powinna nieco bardziej dopieścić. Pozostaje mieć nadzieję, że odpowiednia aktualizacja już niebawem będzie dostępna do pobrania.
Raiju Gamepad Mobile
Pora na omówienie pada. Poznaliście już mocne oraz słabe strony smartfona, więc wiecie, czy chcecie go nabyć czy też raczej odpuścicie. Skonstruowałem ten materiał w taki sposób celowo. Ta celowość wynika z tego, że gamepad od Razera jest kompatybilny także z urządzeniami firm trzecich. Nie ma więc przymusu kupowania całego zestawu. Jeśli macie swój sprawdzony w boju smartfon, a interesuje Was tylko dedykowany pad, recenzja nadal może pomóc podjąć Wam decyzję.
Uczciwie przyznam, że nie przepadam za grą na padach, bowiem w mojej opinii są one zawsze pewnego rodzaju półśrodkiem. Postanowiłem jednak dać konstrukcji od Razera szansę, ponieważ Raiju Mobile zgarnia wiele bardzo przychylnych opinii. Warto zatem wiedzieć, czy jest sens nabywać pada za niespełna 600 złotych czy może lepiej szukać tańszego zamiennika lub odpuścić i nadal wykorzystywać nawigację w oparciu o interfejs dotykowy. Ponad trzy tygodnie z tym cudeńkiem może nie tyle co zmieniły moje zdanie o grach mobilnych, ale dość mocno dały mi do myślenia.
Obudowa, działanie, zaplecze
Jeśli tak się złożyło, że posiadacie już kontroler Razera dedykowany dla PlayStation, to poczujecie się jak w domu. Wersja z dopiskiem „Mobile” czerpie pełnymi garściami z rozwiązań, którymi już od pewnego czasu mogą cieszyć się posiadacze konsol z Japonii. Świetne wrażenie wywarła na mnie jakość zastosowanych materiałów. Mamy tutaj w zasadzie wszystko, co niezbędne do komfortowej pracy. Szczególnie pochwalę nieco szorstką, niby gumową powierzchnię ulokowaną po wewnętrznej stronie, w miejscu, gdzie nasze dłonie zwykle obejmują gamepada. Taki zabieg dość znacząco niweluje ślizganie się konstrukcji w dłoni.
Rozmieszczenie gałek jest dość podobne do tego, co oferuje pad od Xboxa, który – w mojej subiektywnej opinii – jest o wiele wygodniejszy w nawigacji niż rozwiązania od konkurencji. Mamy też rozbudowane możliwości przypisywania nowych funkcji do poszczególnych przycisków. Ponadto, między gałkami odnajdziemy też nieco uproszczone menu nawigacyjne (wyrażone w formie aktywnych przycisków), które pomagają w nawigacji po naszym smartfonie.
Z oczywistych względów sprawdzałem poszczególne przyciski i ich optymalizowanie na Razer Phone 2, gdzie wszystko działało dobrze. Trzeba jednak wprost zauważyć, że czasem po prostu łatwiej i wygodniej będzie tapnąć w ekran, niż bawić się w uruchamianie gier lub funkcji Androida z poziomu pada. Jeśli chcecie wykorzystywać kontroler na smartfonie innej firmy, pobierzcie sobie aplikację „Razer Raiju” ze Sklepu Play. Bez niej można zapomnieć o szybkim skonfigurowaniu pada.
Dobre wrażenie zostawiają też po sobie same przyciski funkcyjne. Długość skoku triggerów możemy ustawić z pomocą przełączników, a przyciski X Y B A to przyciski mechaniczne, więc nawet ich bardzo szybkie przyciskanie zawsze spełni odpowiednią funkcję. Nie ma ryzyka, związanego z tym, że zawodowi gracze będą po prostu „zbyt szybcy” dla tego gamepada. Mamy również dwa przyciski w dolnej części konstrukcji, którym możemy przypisać dowolne, wybrane przez nas funkcje. Co nie powinno dziwić, można też tworzyć profile, które będziemy uruchamiać w zależności od tego, w jaką grę postanowimy pograć.
Najważniejszy element konstrukcji to oczywiście wysięgnik, w który musimy włożyć nasz smartfon. Jego górna oraz dolna część zostały obudowane gumą, dzięki czemu nie musimy martwić się o ewentualne zarysowanie naszego urządzenia. Smaczkiem designerskim jest też wolna strefa w tych gumowych obudowach, która sprawia, że przycisk Power oraz klawisze regulacji głośności nie będą narażone na przypadkowe aktywacje.
Raiju Mobile waży około 300 gramów. Gdy dodamy do tego kolejne 220 gramów Razera Phone 2, to mamy już łącznie ponad pół kilograma. Trochę dużo, prawda? Szkoda, że maksymalny kąt odchylenia wynosi tylko 60 stopni. Odnoszę wrażenie, że po minimalnej przebudowie konstrukcji można było wycisnąć z tego modułu o wiele więcej. Nie jest to jednak duża wada, a raczej ciekawostka, sugestia do producenta, aby w kolejnej generacji Raiju Mobile dołożył szersze możliwości manipulowania kątem.
Kuleje wyważenie konstrukcji. Jeśli z Raiju Mobile połączycie telefon, to po odłożeniu na stolik, tak zespolona konstrukcja zawsze się przewróci. Nie wygląda to zbyt elegancko, jednak nie niesie też za sobą żadnych negatywnych reperkusji. Możemy sparować kontroler z naszym telefonem z wykorzystaniem łączności bezprzewodowej oraz „po kablu”. Mając na uwadze żywotność akumulatora w telefonie, rekomendowałbym raczej ten drugi wariant, chyba że jednocześnie zapragniecie doładowywać smartfon.
W zestawie odnajdziemy też kabel służący do ładowania Raiju Mobile. Według deklaracji producenta gamepad naładowany do pełna może pozwolić nawet na 23 godziny zabawy. Przyznam szczerze, nie udało mi się przeprowadzić tak dokładnych pomiarów, jednak wbudowany akumulator zostawia po sobie jak najbardziej pozytywne wrażenie. W zasadzie w każdym scenariuszu pracy najpierw uda Wam się rozładować smartfona, co – jak sądzę – raczej nikogo nie zdziwi.
Sporym mankamentem jest lista wspieranych gier. Raiju Mobile nie jest lekiem na całe zło gier mobilnych i nie będzie kompatybilny z każdym tytułem, jaki sobie wymarzycie. Pełną listę produkcji można odnaleźć na stronie producenta. Jest ona w miarę na bieżąco aktualizowana, a pośród tytułów, które elektryzują społeczność graczy, nie sposób nie wskazać na Fortnite. No i tak, grało się naprawdę bajecznie. Komfort znacząco przewyższał „nawigację ekranową”, do jakiej wielu graczy zdążyło już przywyknąć.
Niestety, na liście nie znalazłem mojego ukochanego PUBG Mobile. Nie ma też możliwości zmapowania stref w ekranie dotykowym, żeby w ten sposób spróbować obejść system. Podobno pomaga rootowanie urządzenia, jednak już od jakiegoś czasu nie bawię się w takie sprawy. Z tego też względu przed zakupem, który uszczupli Wasze portfele o dobre 500-600 złotych, gorąco polecam zapoznać się z listą gier, żeby nie było później rozczarowania. Ze względu na fiasko PUBG Mobile przeniosłem swoją uwagę na War Robots i odkryłem w tej grze naprawdę wielki potencjał. Może i nie byłem niepokonany, ale grało się naprawdę cudownie.
Podsumowanie
Duet w postaci Razer Phone 2 oraz Raiju Mobile wywarł na mnie naprawdę dobre wrażenie. Oba produkty mają wiele mocnych stron, a niedociągnięcia – mimo tego, że się zdarzały – nie uprzykrzały życia zbyt mocno. Wydaje się więc zasadnym próba odpowiedzi na pytanie: czy warto kupić Raiju Mobile i/lub Razer Phone 2. W obu przypadkach jestem w stanie polecić Wam taki zakup, jednak pod pewnymi warunkami, o których pozwolę sobie opowiedzieć szerzej w dwóch poniższych akapitach.
Pamiętajcie, że Razer Phone 2 to udana konstrukcja, która zachwyci graczy, jednak zawsze warto mieć pod ręką ładowarkę, bowiem zaawansowane graficznie tytuły dość szybko uszczuplają stopień naładowania ogniwa. Mimo zastosowania bardzo dobrej, podwójnej matrycy aparatu głównego z optycznym zoomem, fotki nie porywają. Pozostaje mieć nadzieję, że Razer z powodzeniem wdroży aktualizację, która podkręci możliwości aparatu. Warstwa audio, system operacyjny oraz jego kultura pracy to istny majstersztyk i właśnie w tych kwestiach można producentowi naprawdę mocno pogratulować. Jeśli wyżej od formatu 18:9 cenicie sobie częstotliwość na poziomie 120 Hz, ogrom możliwości personalizacji gier w ramach aplikacji Cortex, będziecie zadowoleni.
Raiju Mobile to również bardzo mocny zawodnik. Nie boję się stwierdzić, że to jeden z najlepszych gamepadów, z jakimi kiedykolwiek miałem styczność. Tutaj jednak także są pewne drobne potknięcia. Po pierwsze, łączenie przez Bluetooth czasem trwa zaskakująco długo. Po drugie, polecam konfigurować przyciski pada tylko na łączności „po kablu”, bowiem zabawa z wykorzystaniem łączności bezprzewodowej czasem powoduje dziwne chochliki na czele z samoczynnym zamykaniem się dedykowanej aplikacji. Z tym jednak spokojnie można sobie poradzić. Odnoszę nieodparte wrażenie, że dla wielu osób przeszkodą będzie brak wsparcia dla takich tytułów jak PUBG Mobile czy Mortal Kombat. Na liście wprawdzie dumnie widnieje Fortnite, War Robots czy GTA III, jednak w cenie zbliżonej do 600 złotych można, a wręcz należy oczekiwać nieco dłuższej listy gier.
Podsumowując, jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak taki zestaw może uprzyjemnić życie profesjonalnemu graczowi. Nie uważam się za takiego, jednak skoro zwykły facet, który lubi grać w gry na smartfonie, po prostu wsiąkł w multimedialną rozgrywkę, to jest to dla producenta chyba najlepsza możliwa opinia. Jeśli Wasze ulubione gry są na liście, jeśli Wasze smartfony pracują na Androidzie 6.0 i wzwyż, to wydaje mi się, że warto rozbić świnkę skarbonkę i kupić Raiju Mobile. Mimo wysokiej ceny jest to jedno z najlepszych tego typu rozwiązań na rynku.