Kolejne tytuły battle royale rosną na rynku niczym grzyby po deszczu. I pomimo tego, że większość graczy jest już rozbita pomiędzy Fortnite i Playerunknown’s Battlegrounds, to sił w wywalczeniu sobie miejsca na tym niełatwym teraz polu próbują różne firmy. Między innymi Respawn Entertainment wraz ze swoim najnowszym dziełem.
Zaznaczę, że swoje pierwsze wrażenia opieram o 8 godzin, które wstępnie rozegrałem w Apex Legends. I słowo „wstępnie” nie jest tu przypadkowe, bo z pewnością z grą zostanę na dłużej. Czy mój romans przetrwa próbę czasu? Trudno jeszcze jednoznacznie stwierdzić, na razie jestem pod sporym pozytywnym wrażeniem tego, co zaserwowało nam Electronic Arts wraz z twórcami serii Titanfall.
No właśnie – Titanfall, obiecałem sobie, że co rusz, przy każdej możliwej okazji, będę wspominał o tym, jakimi dobrymi grami były pierwsza i w szczególności druga część tej serii, i jaką marketingową porażkę ponieśli „Elektronicy” przy promocji tego tytułu. Nigdy tego im nie wybaczę.
![](https://www.tabletowo.pl/wp-content/uploads/2019/02/Zrzut-ekranu-324.png)
Apex Legends już od samego startu robi bardzo dobre pierwsze wrażenie. Ładna fabularna pokazówka na początku wkręca gracza w klimat produkcji i tłumaczy jeszcze ubogi lore gry. Przemyślany samouczek w ekspresowym tempie skutecznie uczy podstaw sterowania i rozgrywki. Grafika na tle innych battle royale robi pozytywne wrażenie, a przy okazji nie jest jakoś strasznie obciążająca dla komputera (dokładną specyfikację minimalną i zalecaną znajdziecie w TYM newsie). Serwery są stabilne, a wyszukiwanie meczów ekspresowe, ale to pewnie zasługa ogromnej początkowej popularności tytułu i dobrego zaplecza sprzętowego, jakie posiada EA. Technicznie rzecz biorąc, jest naprawdę nieźle i pod tym względem nie mam się do czego przyczepić. Tylko raz zdarzyło mi się, by grę wyrzuciło do pulpitu, ale patrząc, w jakim stanie był (a raczej niestety nadal jest…) PUBG — mogę to wybaczyć.
![](https://www.tabletowo.pl/wp-content/uploads/2019/02/Zrzut-ekranu-316.png)
Chyba największą cechą odróżniającą Apex Legends od innych gier battle royale to różne postacie z własnymi zdolnościami specjalnymi. Jest to coś na wzór tego, co znamy z hero shooterów takich jak Overwatch czy Team Fortress 2.
Bo tak, mamy tu kilku różnych bohaterów, lub jak to nazywa sama gra – Legend, obecnie jest ich 8, z czego 6 jest dostępnych za darmo, a w planach są już kolejni herosi. Wspomnieć wypada o tym, że produkcja ta nie posiada trybu solo – zawsze więc gramy w 3-osobowych zespołach, w którym postacie nie mogą się powtarzać. Aspekt drużynowy jest więc w tej grze ważnym elementem, a sama komunikacja z drużyną jest mocno rozbudowana.
![](https://www.tabletowo.pl/wp-content/uploads/2019/02/Zrzut-ekranu-330.png)
System wskazywania przedmiotów, miejsc czy wrogów jest fantastyczny i chyba najlepszy, jaki widziałem w grach w ogóle. Nigdy też nie zdarzyło mi się, żeby losowo dobrani obcy gracze nie trzymali się razem i nie współpracowali. Jest to pewnie zasługa początkowego drużynowego skakania w wybrane miejsce startowe na mapie, co już na starcie zachęca do ścisłej współpracy. Jedna z osób w zespole jest wybrana „liderem”. Inni gracze są do niej przypisani i oddają wspólnie super efektowny skok. Jest też możliwość, by się od lidera odłączyć, ale szczerze mówiąc, nigdy mi się nie zdarzyło, by ktoś tak zrobił.
![](https://www.tabletowo.pl/wp-content/uploads/2019/02/Zrzut-ekranu-323.png)
Naszym zadaniem jest standardowo dla tego gatunku — zostać jedyną żywą drużyną spośród 20 pozostałych. Gdy już wylądujemy w wybranym miejscu, to od razu jest wiadome, że nie jest to wolna i spokojna gra. Szybkość i mobilność postaci stoi na wysokim poziomie, choć jest zauważalnie niższa niż ta znana z Titanfall 2. Możemy wykonywać wślizgi, przez krótki moment biegać po ścianach, używać linek rozłożonych w strategicznych miejscach na mapie, a od upadku nie doznajemy obrażeń. Lądujemy bez sprzętu, by po chwili buszować po różnorakich miejscach, szukając broni i ekwipunku. Tę znajdziemy na ziemi w niektórych budynkach, a za tą lepszą i bardziej potężną trzeba rozglądać się w porozrzucanych po mapie skrzyniach. Poziomy broni są oznaczone kolorami, tak samo, jak amunicja.
![](https://www.tabletowo.pl/wp-content/uploads/2019/02/Zrzut-ekranu-306.png)
Jeśli chodzi o kwestię mapy. Ta na razie jest jedna i całkiem różnorodna tematycznie. Nie jest zbyt duża, ale graczy w przeciwieństwie do większości konkurentów jest 60, a nie 100. Obszar gry jest oczywiście stopniowo zmniejszany zamykającymi się strefami. System strzelania jest praktycznie żywcem wyciągnięty z Titanfalla i to dobrze, bo ten jest niezwykle satysfakcjonujący. Jak na grę free to play — jest lepiej niż dobrze. Nie chcę skupiać się na każdym detalu tej produkcji, bo to nie recenzja a pierwsze wrażenia, a z racji tego, że to gra darmowa, to każdy może jej dać szansę.
![](https://www.tabletowo.pl/wp-content/uploads/2019/02/Zrzut-ekranu-321.png)
Tyle w skrócie z technikaliów i takiego ogólnego przedstawienia zasad gry. Teraz moje odczucia płynące z samej rozgrywki.
Głównie ogrywałem Apex Legends z dwoma znajomymi, z którymi się nieźle wkręciliśmy w ten tytuł i z nieukrywaną przyjemnością jeszcze nie raz do niego wrócimy. Warto dodać, że mamy całkiem spory staż w PUBG, więc mamy jakiś punkt odniesienia względem konkurencji. To, co rzuca się w oczy już po kilku meczach to wspomniana wcześniej szybkość rozgrywki. I nie, nie chodzi o to, że jakoś szczególnie „lamimy” i umieramy po paru minutach. Choć dobra, czasem też nam się zdarzy.
![](https://www.tabletowo.pl/wp-content/uploads/2019/02/Zrzut-ekranu-327.png)
Ciekawym elementem jest to, że gdy ktoś z drużyny permanentnie ginie, to można zabrać jego sztandar i „wskrzesić” go w specjalnym miejscu na mapie. Fajna rzecz, niedostępna w konkurencyjnych tytułach dająca możliwość uratowania kumpla po niefortunnym starciu z przeciwnikiem. Ile to razy nam się zdarzyło, że w PUBG-u któryś z nas ginął na początku, a gdy reszta drużyny go pomściła, to pechowiec musiał oglądać mecz w roli widza, zamiast biegać i dobrze się bawić razem z nami. Chyba że pozostali przy życiu postanowili rozpocząć mecz od początku. Tutaj ten problem został wyeliminowany i podoba mi się ta filozofia dawania drugiej szansy.
![](https://www.tabletowo.pl/wp-content/uploads/2019/02/Zrzut-ekranu-313.png)
Gra ma też kilka innych rzeczy, które ułatwiają rozgrywkę w odróżnieniu od konkurencji np. zarządzanie ekwipunkiem działa w ten sposób, że wszystkie lepsze przedmioty czy ulepszenia wyższego poziomu automatycznie zakładają się na broń, czy postać. Tak naprawdę rzadko kiedy zdarza się, by w Apex Legends przesiadywać w menu przedmiotów, bo wszystko robi się tu automatycznie.
![](https://www.tabletowo.pl/wp-content/uploads/2019/02/Zrzut-ekranu-325.png)
Gdyby ktoś mi teraz kazał w jednym zdaniu opisać Apex Legends to najpewniej brzmiałoby ono tak:
„Piękna i zaawansowana technicznie hybryda Titanfalla i Overwatcha podana w formie darmowej gry battle royale”
I kluczem do sukcesu jest tu moim zdaniem właśnie zaawansowanie tego tytułu już na starcie, a przecież będzie on tylko bardziej rozwijany w ciągu kolejnych miesięcy a może i nawet lat. Bo Apex Legends to naprawdę spora i dopracowana produkcja, która mocno wyróżnia się na tle konkurencji elementami w nich niedostępnymi albo znanymi z innych gatunków.
Początkowy „bum” na Apex Legends, traktuję jednak dość chłodno. Faktem jest, że 2,5 miliona graczy w kilka dni od premiery, bez jakiejś szczególnie dużej akcji promocyjnej, to naprawdę imponujący wynik. Z otwieraniem szampana w EA jeszcze bym się wstrzymał, do czasu, gdy liczba ta spadnie już do jakiegoś stałego poziomu aktywnych użytkowników. I żeby nie było – życzę im by ta liczba była jak największa, bo gra najzwyczajniej w świecie mi się podoba i myślę, że będę do niej co jakiś czas wracał.
Polecam sprawdzić samemu!