System
Samo oprogramowanie Galaxy A7 2018 już jak w każdym Samsungu. Nakładka jest ładna i prosta w obsłudze. W momencie publikacji recenzji, urządzenie działało w oparciu o Androida w wersji 8.0 Oreo z poprawkami bezpieczeństwa z 1 grudnia 2018 roku. Jak już zdążyłam wspomnieć, przez okres testów otrzymał dwie aktualizacje – z łatkami z listopada, a następnie właśnie z grudnia, kwestią czasu jest, jak sądzę, pojawienie się styczniowych.
Co bardzo istotne, zwłaszcza dla osób przyzwyczajonych do obsługi smartfonów gestami, tutaj również znajdziemy taką opcję. Nie są to jednak gesty znane z OnePlusa, flagowców Huawei czy z iPhone’ów, a nieco bardziej oryginalne; czy lepsze – musicie ocenić sami. Gesty pełnoekranowe można znaleźć w ustawieniach ekranu w funkcji odpowiedzialnej za pasek nawigacji – bardziej się tego ukryć nie dało. Samo korzystanie z nich natomiast jest bardzo proste.
Przy dolnej krawędzi ekranu widoczne są niewielkie półprzezroczyste paski, przypominające, w którym miejscu trzeba przesunąć palec ku górze, by wykonać daną rzecz. I tak, przy lewej krawędzi jest wstecz, na środku Home, a po prawej – ostatnie aplikacje.
Dodam jeszcze tylko, że w przypadku korzystania ze standardowego paska systemowego, kolejność przycisków można zmieniać (tj. wstecz i ostatnie aplikacje).
Jeśli chodzi o działanie modułów łączności, tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń do LTE i jakości połączenia z siecią, GPS, NFC czy Bluetooth. Jakość rozmów również w porządku, niezależnie od tego, czy w domu, czy w metrze.
Wartą odnotowania jest obecność standardowego dual SIM, a więc dwóch slotów nanoSIM i dodatkowo microSD, dzięki któremu możemy rozszerzyć 64 GB pamięci (a właściwie 52,3 GB, bo tyle zostaje dla użytkownika) o nawet 512 GB.
Test pamięci systemowej, przeprowadzony w aplikacji AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 291,2 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 96,83 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 73,9 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 14,34 MB/s.
Audio
Niewielki głośniczek o sporych możliwościach – tak można by określić głośnik w Galaxy A7 2018, gdybyśmy pod uwagę brali wyłącznie głośność. Tego odmówić mu nie można, jest donośny, przez co trudno przegapić jakiekolwiek powiadomienie o połączeniu przychodzącym, SMS-ie czy mejlu. Gorzej jest w przypadku odtwarzania muzyki – na najgłośniejszym ustawieniu wyraźnie słychać, że dźwięk zaczyna być metaliczny i lekko jakby przytłumiony. Największy balans pomiędzy głośnością a odpowiednio dobrą jakością audio, można uzyskać ustawiając suwak głośności na ok. 75%.
Tym, co mnie, jako osobę zapominalską cieszy, jest obecność 3.5 mm jacka audio na dolnej krawędzi. Nie mam nic przeciwko słuchawkom bezprzewodowym i bardzo często z nich korzystam, ale równie często o nich zapominam i wtedy zostają mi pchełki, które zawsze mam w kieszeni kurtki – niekoniecznie z przejściówką z USB C ;) Jakość dźwięku jest poprawna, ale bez fajerwerków.
Biometryka: czytnik linii papilarnych i odblokowywanie twarzą
Gdybym miała wskazać jedną rzecz, która mnie irytuje w Galaxy A7 2018, byłby to właśnie skaner linii papilarnych. Umieszczony jest w niezłym miejscu, bo na prawym boku telefonu, przez co, gdy trzymamy telefon, czytnik znajduje się tuż pod kciukiem. Ale jeśli chodzi już o samo jego działanie, na jego temat w superlatywach wypowiadać się nie mogę.
Czytnik jest aktywny, co oznacza, że przyłożenie do niego palca powinno odblokowywać ekran. Słowo klucz: powinno. Bardzo często, żeby nie powiedzieć, że w większości przypadków, skaner nie reaguje. Przez to inaczej niż zawodnym, niestety, nie można go nazwać. A gdy już odblokuje, trwa to dłużej niż zdążyły mnie do tego przyzwyczaić smartfony wcześniej – i to wcale nie flagowe.
Sytuację potrafi uratować rozpoznawanie twarzy, które w dobrych warunkach oświetleniowych radzi sobie naprawdę dobrze i… co najważniejsze, mniej zawodnie niż skaner odcisków palców.
Oczywiście w chwili, gdy wszystkie sposoby biometryczne nie zadziałają, zostaje nam jeszcze odblokowywanie ekranu kodem czy wzorem – w zależności od tego, jaką opcję wybraliśmy w ustawieniach podczas konfiguracji.
Akumulator
Bateria na dzień standardowego użytkowania – tak określiłabym kwestię czasu działania Galaxy A7 2018. Korzystając z niego w trybie mieszanym, ale z przewagą LTE, udawało mi się wyciągać zaledwie ok. 3 h na ekranie, przy czym późnym wieczorem zostawało jeszcze ok. 20% baterii.
Średni czas działania tego telefonu to właśnie jeden dzień, a SoT (screen on time) jest głównie zależny od wykorzystywanej łączności (LTE czy WiFi) oraz jasności ekranu. Maksymalnie na WiFi udało mi się wyciągnąć 5 h SoT, co jest niezłym wynikiem, ale w obliczu standardowych 3 jakoś szczególnie nie poprawia sytuacji.
Akumulator o pojemności 3300 mAh, zamontowany w Galaxy A7 2018, naładujemy w ok. 1,5 h. O czym trzeba pamiętać to fakt, że ładujemy go za pomocą ładowarki z wtyczką microUSB oraz że nie obsługuje ładowania indukcyjnego (bezprzewodowego).
Aparat
Galaxy A7 2018 jest pierwszym smartfonem w średniej półce cenowej, który zaoferował użytkownikom ultraszeroki kąt w aparacie. I wszystko by było super, gdyby za tym faktem szła choćby przyzwoita jakość. Tymczasem… może najpierw spójrzcie na przykładowe zdjęcia (sporo, żebyście później nie twierdzili, że próba za mała):
Co zauważyliście? Z całą pewnością w oczy rzucają się trzy kwestie. Pierwsza to zupełnie inny balans bieli, szczegółowość i ostrość zdjęć z obu matryc (widzicie to mydło…?). Druga – w nocy widać tyle, co nic (co poniekąd tłumaczy f/1.7 vs f/2.4). Trzecia i ostatnia rzecz, paradoksalnie dla wielu najważniejsza – fotografując z wykorzystaniem ultraszerokiego kąta na zdjęciach widoczny jest straszliwy efekt beczki, co oznacza, że zniekształcenie obrazu jest ponadprzeciętne – nie ma mowy o prostych liniach. Jest na to jednak pewna rada, a jest nią opcja, którą mogliście dostrzec w powyższej galerii: korekcja kształtów.
Już po zrobieniu zdjęcia i przejściu do galerii, naszym oczom ukazuje się funkcja korekcja kształtów – oczywiście dostępna wyłącznie przy fotografiach wykonanych ultraszerokim kątem. Efekty, muszę przyznać, są świetne.
Spójrzcie na zdjęcie oryginalne:
a po korekcji kształtów wygląda tak:
Szkoda jedynie, że funkcja ta nie jest dostępna z poziomu samej aplikacji aparatu lub, co by było jeszcze lepsze, zdjęcia oryginalnie nie wychodzą już po obróbce w oprogramowaniu.
Aparat główny jest względnie w porządku, jeśli mówimy o półce cenowej do ok. 1500 złotych. Nie jest to jednak nic nadzwyczajnego i trudno oczekiwać tutaj świetnej jakości – jest co najwyżej dobra, choć momentami, niestety, potrafi też mocno zawieść. W dobrych warunkach oświetleniowych można powiedzieć, że wszystko gra – kolory są nasycone, ostrość niezła, podobnie ze szczegółowością. Jeśli jednak do gry wejdą słabsze warunki, kolory często stają się przekłamane, a szumy stają się widoczne gołym okiem. Wartym odnotowania jest również fakt, że aparat średnio radzi sobie z macro.
W aplikacji aparatu obecny jest tryb optymalizacji scenerii, który – przynajmniej w teorii – w oparciu o algorytmy sztucznej inteligencji, rozpoznaje fotografowane przez nas sceny. W rzeczywistości za dnia nie widać różnicy robiąc zdjęcia w trybie automatycznym i w trybie optymalizacji, natomiast lepiej widać to nocą, ale też bez większej rewelacji. Trzeba przy tym wszystkim pamiętać, że tryb ten należy włączyć ręcznie.
A skoro już o ręcznym włączaniu mowa, w aplikacji aparatu można się też przełączyć na tryb profesjonalny, który został tu maksymalnie ograniczony do ekspozycji, ISO i balansu bieli. Oprócz tego mamy takie tryby, jak: panorama, uroda, live focus, zwolnione tempo, bardzo zwolnione tempo i ikony emoji AR.
24-Mpix aparat z przodu po prostu spełnia swoją rolę. Głównie w trybie automatycznym – bez portretu, bo ten, jak możecie zobaczyć poniżej, wygląda dość komicznie.
Jeśli chodzi o nagrywanie wideo, brakuje tutaj standardu, jakim stało się już nawet w tej półce cenowej nagrywanie w 4K – maksymalnie do naszej dyspozycji jest 18,5:9 (2224 x 1080 pikseli).
Podsumowanie
Samsung Galaxy A7 2018 trafił do sprzedaży w Polsce w ostatnich dniach września ubiegłego roku w cenie wynoszącej 1599 złotych. Aktualnie w sklepach można go znaleźć za 1319 złotych, co wciąż uważam za zbyt wygórowaną kwotę w stosunku do tego, co urządzenie sobą reprezentuje i jaki sprzęt konkurencji możemy nabyć w tej samej cenie. Wystarczy wspomnieć tutaj m.in. o LG G6, Huawei Mate 20 Lite czy Honorze Play, a jeśli możecie dopłacić stówkę czy dwie więcej, to o Nokii 7.1, Honorze 10 czy Pocophone F1.
Dotychczas o smartfonach Samsunga często zdarzało mi się pisać, że warto na nie zwrócić uwagę, gdy ich cena spadnie. W przypadku Galaxy A7 2018, choć cena zmalała już o 300 złotych, wciąż nie uważam, by miał jakiś ważny argument, który powinien Was skłonić do wejścia w jego posiadanie. Według mnie lista wad jest zbyt długa względem zalet. W moim odczuciu trzeba poczekać aż cena spadnie o dodatkowe kilkaset złotych, a patrząc na tempo topnienia tej ceny, jest szansa, że stanie się to dość szybko.
Jestem też przekonana, że niska cena w abonamentach u operatorów będzie w stanie skusić liczne grono potencjalnych klientów, którym nie będzie przeszkadzał port microUSB, głośnik mono, przeciętny szeroki kąt czy duże ramki. Będzie im zależało na dobrze działającym, tanim (lub względnie tanim) smartfonie i właśnie taki sprzęt otrzymają.
A Wy co sądzicie na temat Samsunga Galaxy A7 2018? Podzielcie się opiniami w komentarzach!
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz. Działanie
2. Oprogramowanie. Audio. Biometria. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie