O debiucie Oppo w Polsce mówi się od wielu długich miesięcy. Początkowo były to wyłącznie plotki ploteczki chodzące wewnątrz branży, by ostatnio przybrać na sile z bardziej potwierdzonymi informacjami. Skoro byłam na europejskiej premierze modelu RX17 Pro, jasnym jest, że polski oddział Oppo powoli zaczyna wychodzić z podziemia. I bardzo mnie to cieszy, bo obecność tej marki w Polsce wydaje się obiecująca.
Korzystam z Oppo RX17 Pro od dwóch tygodni. Nie chciałabym jednak, byście traktowali ten tekst jako pełną recenzję tego urządzenia. Jasne, znajdziecie tu moje wrażenia z użytkowania, ale trudno jest ostatecznie oceniać smartfon, którego oficjalnie nie ma na polskim rynku (przez co można wybaczyć mu niektóre kwiatki w interfejsie, o których nieco dalej oraz nie jest znana jego oficjalna cena w naszym kraju. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że RX17 Pro będzie sprzedawany na polskim rynku, ale na jego premierę będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Jednego jestem pewna: warto. Z wielu powodów.
https://www.tabletowo.pl/2018/11/06/oppo-rx17-pro-pierwsze-wrazenia
Specyfikacja Oppo RX17 Pro:
- ekran AMOLED 6,4″ Full HD+ (2340×1080 pikseli), Gorilla Glass 6,
- procesor Qualcomm Snapdragon 710 z Adreno 616,
- 6 GB RAM,
- 128 GB pamięci wewnętrznej,
- Android 8.1 z ColorOS 5.2,
- 12 Mpix ze zmienną przysłoną f/1.5 / f/2.4, 20 Mpix f/2.6, TOF (Time of Flight) 3D Camera,
- kamerka 25 Mpix,
- dual SIM,
- Bluetooth 5.0,
- GPS,
- NFC,
- WiFi,
- czytnik linii papilarnych w ekranie,
- akumulator o pojemności 3700 mAh,
- wymiary: 157,6 x 74,6 x 7,9 mm,
- waga: 183 g.
Cena w momencie publikacji materiału: 599 euro
Design, czyli jest na czym zawiesić oko
Twilight, gradient, coraz ciekawsze kolory obudów – trzeba przyznać, że pod tym względem dzieje się na rynku sporo. I choć można pomyśleć, że trudno będzie producentom wpaść na kolejne ciekawe pomysły, to Oppo daje nam znać, że nie zamierza pod tym względem odstawać. Patrząc na RX17 Pro na wprost można odnieść wrażenie, że lewa część obudowy jest fioletowa, prawa – niebieska. Ciekawiej robi się, gdy spojrzymy na nią pod kątem – pod każdym wygląda zupełnie inaczej – lub gdy pada na nią światło. Kolor, znany jako Radiant Mist (nazywany w pewnych kręgach syrenkowym), jest wręcz intrygujący. Daleko mi do tego, by osądzać czy najładniejszy wśród smartfonów, bo to kwestia gustu, ale niewątpliwie przyciąga wzrok i potrafi zainteresować. A podobno kupujemy oczami…
Jako że kolor to nie wszystko, warto zwrócić uwagę na inne aspekty obudowy. Tu w oczy rzucają się przede wszystkim krawędzie, dolna i górna, w których dość nietypowo mamy zagłębienia. Funkcjonalnie nie ma to żadnego znaczenia, wizualnie natomiast dodaje RX17 Pro fajnego smaczku.
Z pewnością ucieszy spore grono potencjalnych klientów fakt, że RX17 Pro nie ma klasycznego, dużego notcha. W zamian znajdziemy tu jedynie “łezkę”, w której ulokowany został aparat przedni i czujnik światła. Nad nimi znalazło się miejsce dla głośnika do rozmów telefonicznych. Z przodu telefon prezentuje się dobrze również dzięki temu, że ramki wokół dużego ekranu są dość wąskie. Stosunek ekranu do całej powierzchni przedniego panelu (tak zwane screen to body ratio), wynosi tu, jak podaje producent, 91,5%.
SuperVOOC jest super nie tylko z nazwy
Już przy okazji pierwszych wrażeń sporą część tekstu poświęciłam szybkiemu ładowaniu telefonu. Całkowicie poważnie muszę przyznać, że pozytywny szok trwa nadal. Producent deklaruje, że RX17 Pro można naładować od 0 do 100% w 40 minut. W ostatnich dniach przetestowałam to wielokrotnie i jak najbardziej obietnice te znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. A nawet mają minutę zapasu, bo ładowanie trwa dokładnie 39 minut. Wszystko za sprawą tego, że wewnątrz smartfona mamy dwa akumulatory o pojemności 1850 mAh, które ładowane są jednocześnie. Podczas ładowania telefon staje się ciepły, ale nie mogę stwierdzić, że gorący.
Zazwyczaj jestem zła, gdy dostaję do testów rozładowany sprzęt. Ale w przypadku Oppo RX17 Pro nawet się ucieszyłam.
No i ten… pełne ładowanie trwa dokładnie 39 minut. WOW! No to po prostu robi wrażenie https://t.co/drcrCuMoxQ pic.twitter.com/FlfYF3eLy1
— Katarzyna Pura (@KatarzynaPura) November 7, 2018
Co ważne, nie musimy obawiać się o bezpieczeństwo tego rozwiązania. Oppo zastrzega, że zastosowało pięciostopniowe zabezpieczenie SuperVOOC – dwa w ładowarce, dwa w smartfonie i jedno w przewodzie. Oczywiście trzeba pamiętać o tym, że aby RX17 Pro ładował się tych kilkadziesiąt minut, trzeba korzystać z oryginalnego kabla i ładowarki.
No dobrze, powiecie pewnie, że skoro mamy tu takie super szybkie ładowanie, to sam czas pracy pewnie jest bardzo krótki (bo przecież nie może być zbyt kolorowo). Cóż, tu kolejne zaskoczenie: RX17 Pro zdecydowanie nie rozczarowuje pod względem czasu pracy. Ba! Pozytywnie zaskakuje.
Podczas testów tego smartfona, wybrałam się na dwie doby do Barcelony (wiecie, duch #cebuladeal ;)), gdzie nie miał ze mną łatwo. Telefon eksploatowałam bardzo intensywnie, a ten ciągle dotrzymywał mi kroku. Biorąc pod uwagę, że robiłam masę zdjęć, korzystałam sporo z internetu mobilnego, w dodatku w roamingu, to wcale nie było oczywiste. Tymczasem po całym dniu chodzenia po stolicy Katalonii, telefon wciąż objawiał gotowość do pracy, mając na liczniku kilkanaście godzin pracy i 15% baterii zapasu. Wow! Dla porównania Galaxy S9+ przy podobnym trybie użytkowania zdążył się raz rozładować, naładować i rozładowywać w kolejnych procentach. To świetny prognostyk dla Oppo.
I teraz najgorsze. W oprogramowaniu RX17 Pro zapomniano o czymś takim, jak szczegółowe statystyki baterii. Serio, nie ma, po prostu nie ma. Większości osobom pewnie nie będzie to przeszkadzało, ale dla mnie są one zawsze nieocenione, bo to właśnie dzięki nim wiem, jaki SoT (screen on time) uzyskują testowane przeze mnie telefony. I jest to właśnie jeden z argumentów, dla którego nie chciałabym nazywać tego tekstu recenzją czy też testem. Pewnych rzeczy po prostu nie jestem w stanie podać. Od razu prośba, byście nie snuli to żadnych teorii spiskowych, że skoro brakuje statystyk, to pewnie opowiadam bajki, a Oppo macza w tym palce. Naprawdę, nie miałabym w tym żadnego interesu. Co więcej, prosiłam przedstawiciela producenta, by spróbował zasugerować “górze”, że takie udogodnienie by było miłe widziane.
A skoro już wspomniałam o oprogramowaniu…
Testy RX17 Pro to moja pierwsza dłuższa styczność ze smartfonami Oppo, a co za tym idzie – z ich interfejsem. Urządzenia tego producenta działają w oparciu o Androida (w tym konkretnym przypadku 8.1 Oreo, co jest dla mnie dość niezrozumiałe) z nakładką ColorOS (tutaj: v5.2). Oprogramowanie to przypomina mi trochę połączenie EMUI od Huawei i MIUI od Xiaomi.
To, co rzuca mi się w oczy, to błędy w tłumaczeniu (albo po prostu inne, niestandardowe tłumaczenie ;)). Nie ma ich dużo, sześć na pewno występuje:
- “czas wyciszenia” to tryb nie przeszkadzać,
- “układ pionowy” w aparacie to tryb portretowy,
- “odbij selfie” to odbicie lustrzane,
- “ekspert” to tryb profesjonalny,
- “stuknij, aby wyświetlić monit później” – podczas dzwonienia budzika komunikat pozwalający włączyć drzemkę,
- “włącz kolor PI” – dalej nie wiem co to ;)
Pamiętajcie jednak, że – jak wspomniałam na wstępie niniejszego tekstu – Oppo oficjalnie jeszcze nie funkcjonuje w Polsce, przez co pewne niedociągnięcia można mu wybaczyć. Niewybaczalny będzie natomiast fakt, jeśli ten stan rzeczy utrzyma się w momencie premiery RX17 Pro w naszym kraju.
Początkowo wydawało mi się też, że występuje tu problem z powiadomieniami – często nie dostawałam ich z Discorda czy Messengera, dopóki nie wyłączyłam inteligentnego oszczędzania energii i nie pozwoliłam wybranym aplikacjom działać w tle.
Jakieś ciekawostki w oprogramowaniu?
O nich wspominałam już przy okazji pierwszych wrażeń, więc wybaczcie, ale będę się powtarzać.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy w przypadku oprogramowania, jest podłużny pasek znajdujący się przy prawej krawędzi ekranu. I od razu na myśl przyszła mi funkcja Smart Launch z Sony Xperia XZ3, którą… szybko wyłączyłam. W tym przypadku jednak nie ma aktywnych krawędzi, których puknięcie powoduje otwarcie podmenu. Tutaj na ekranie wyświetlany jest statyczny pasek, którego wyciągnięcie od prawej krawędzi ku środkowi daje nam dostęp do szybkich narzędzi (zrzut ekranu, tryb nie przeszkadzać – więcej nie ma) i skrótów do wybranych aplikacji. Inteligentny pasek boczny domyślnie działa zarówno w pionie, jak i poziomie, ale w ustawieniach można włączyć działanie wyłącznie w poziomie lub całkowicie wyłączyć.
Tryb Inteligentny kierowca to coś, co bardzo przypadło mi do gustu. Może automatycznie łączyć telefon z zestawem samochodowym, a do tego przełączać połączenia przychodzące na głośnik, blokować wszelkie połączenia przychodzące z aplikacji czy wysyłać automatyczną wiadomość SMS po odrzuceniu połączenia, o zdefiniowanej wcześniej treści, np. “nie mogę teraz rozmawiać, prowadzę”. Fajna sprawa, a na pewno ciekawa z punktu widzenia bezpieczeństwa podczas prowadzenia samochodu.
Z innych rzeczy, naciśnięcie i przytrzymanie włącznika przez pół sekundy uruchamia asystenta Google, a pierwszy ekran z lewej to Inteligentny asystent, który umożliwia dostęp do często używanych funkcji za jednym stuknięciem i szybki podgląd ważnych informacji w jednym miejscu.
Jest też np. klonowanie aplikacji, możliwość korzystania z aplikacji w dwóch oknach obok siebie, robienie zrzutów ekranu przesuwając trzema palcami od dolnej krawędzi ku górze.
Oppo RX17 Pro po prostu dobrze działa
Ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 710 z 6 GB RAM sprawdza się w powierzanych mu zadaniach bez zająknięcia. Nie doświadczyłam żadnej sytuacji, w której mogłabym powiedzieć, że telefon nie stanął na wysokości zadania. Jest bardzo dobrze zoptymalizowany i po prostu dobrze działa.
Choć w benchmarkach wypada raczej jak na tak zwaną “średnią wyższą” półkę przystało:
AnTuTu: 167609
GeekBench 4:
single core: 1843
multi core: 5878
3DMark:
Ice Storm Extreme: max
Ice Storm Unlimited: 31869
Aparat? Zaskakuje pod wieloma względami
Możliwości fotograficzne smartfonów są coraz lepsze, ale jakoś nigdy nie utożsamiałam Oppo z dobrymi aparatami mobilnymi. RX17 Pro pokazał mi, że był to błąd. Choć nie ukrywam, że na jego prezentacji na jego aparat patrzyłam z dużą dozą sceptycyzmu i dystansu. Wiecie – producenci często mówią jedno, a drugie wychodzi w testach. Nie tym razem.
W RX17 Pro na uwagę zasługuje… tryb nocny. Zastosowano w nim podobne rozwiązanie, jak w ostatnich flagowcach Huawei, czyli inteligentną stabilizację podczas robienia zdjęć nocnych z ręki – do kilku sekund (czas dobierany jest automatycznie). Poniżej możecie zobaczyć jak wyglądają zdjęcia w trybie automatycznym i w nocnym. Różnica, co raczej dziwić nie powinno, jest kosmiczna na korzyść tego drugiego.
Ciekawostką jest też fakt, że w Oppo RX17 Pro zastosowano zmienną przysłonę – dokładnie tak samo, jak z kolei we flagowcach Samsunga. Aparat sam dobiera wartość f/1.5 lub f/2.4 w zależności od panujących warunków oświetleniowych. W rzeczywistości nie zauważyłam, by to jakoś wybitnie działało. Faktem jest jednak, że ogólnie jakość zdjęć robionych nowym Oppo jest bardzo dobra.
Żeby było ciekawiej, macie jeszcze kilka zdjęć porównawczych z Huawei Mate 20 Pro i Samsunga Galaxy Note 9:
Czytnik linii papilarnych w ekranie i rozpoznawanie twarzy
Jeśli mieliście okazję zapoznać się z moją recenzją Huawei Mate 20 Pro doskonale wiecie, że w przeważającej części przypadków zamiast z czytnika linii papilarnych w ekranie, korzystałam z odblokowywania twarzą, bo jest po prostu dużo szybsze. Tj. zanim sięgnę do czytnika, telefon jest już odblokowany twarzą. I z dokładnie analogiczną sytuacją mamy do czynienia tutaj, choć… sam czytnik działa nieco szybciej niż w Huawei. Tu również trzeba do niego przyłożyć palec i chwilę przytrzymać, ale cała akcja trwa odrobinę krócej niż w konkurencyjnym modelu. Specjalnie używam słów “nieco” czy “odrobinę”, bo różnice te nie są kolosalne, ale dla mnie dostrzegalne.
Rozpoznawanie twarzy działa świetnie i szybko, ale warunek jest jeden – trzeba wykonać skan w dobrych warunkach oświetleniowych. W przeciwnym razie na ekranie telefonu będziemy oglądać komunikat o niezgodności twarzy, czego doświadczyłam w celach testowych.
Podsumowując
Pisząc podsumowanie tego tekstu dochodzę do wniosku, że ten wyszedł strasznie hurraoptymistyczny. Nie jest jednak tak, że jest to telefon idealny. Zatem… jakie są wady Oppo RX17 Pro? Wypunktujmy:
- brak 3.5 jacka audio,
- Android w wersji 8.1,
- ekran Full HD+ zamiast QHD+,
- występujące błędy w tłumaczeniu,
- wystający ponad obudowę obiektyw aparatu,
- brak diody powiadomień (może ją w pewnym sensie zastąpić always on display),
- jasność minimalna jest OK, ale mogłaby być jeszcze niższa,
- nie ma gestów, przez co jesteśmy skazani na korzystanie z dolnego paska systemowego z przyciskami Androida,
- nie obsługuje ładowania indukcyjnego,
- głośnik mono.
Czy są to istotne wady? Każdy musi ocenić sam indywidualnie znając swoje preferencje, ale jeśli o mnie chodzi – sporą ich część to raczej czepianie się na siłę.
Niezaprzeczalnym faktem, dla niektórych pewnie dość zaskakującym jest to, że Oppo RX17 Pro jest jednym z najbardziej kompletnych smartfonów, jakie aktualnie znajdziemy w sklepach. Bardzo dobry wyświetlacz z łezką zamiast notcha, czytnik linii papilarnych w ekranie, aktualnie najszybsze ładowanie akumulatora na rynku i długi czas pracy, świetny tryb nocny w aparacie to jego największe zalety.
Bardzo cieszy mnie, że na polskim rynku niebawem pojawi się kolejny smartfonowy gracz. Im ich więcej, tym lepiej dla nas, użytkowników. A sam RX17 Pro jest zapowiedzią tego, czego możemy się spodziewać już za kilka miesięcy.
Standardowo – jeśli macie jakieś pytania odnośnie testowanego modelu, jestem do Waszej dyspozycji.
A na koniec macie też wideo: