Podejrzewam, że dla wielu z Was porównanie wartości rynkowej telewizora i samochodu lub mieszkania brzmi niepoważnie, wręcz niewiarygodnie. Nic bardziej mylnego. Na naszym rynku dostępne są odbiorniki TV, których cena przyprawia o zawrót głowy. Takie produkty oferują zarówno firmy posiadające największy rynkowy udział w sprzedaży telewizorów w Polsce, m.in. Samsung, LG i Sony, jak i producenci z segmentu high-end, na przykład Bang Olufsen lub Loewe.
Mogłoby się wydawać, że przez ostanie trzydzieści lat rynek RTV w Polsce uległ znacznemu nasyceniu, a telewizor od dawna nie jest już dobrem luksusowym. Z raportu KRRiTV „Rynek Telewizyjny 2017” wynika, że odbiorniki TV znajdują się w 95,4% domostw w naszym kraju. Jednocześnie statystyczny konsument na zakup nowego urządzenia przeznacza niecałe dwa tysiące złotych (dane uśrednione), a odbiornik w takiej cenie to niewątpliwie dość ekonomiczna półka.
Oferta cenowa na rynku jest obecnie dość mocno zróżnicowana, dostosowana do wymagań oraz zasobności portfela klienta. Na półkach sklepowych znajdziemy zarówno telewizory klasy ekonomicznej, średniej, jak i Premium, na przykład: Samsung Q9F, Panasonic FZ950, Sony AF8, Philips 903 (ceny tych TV w wersji 55” mieszczą się w przedziale 9-12 tys. zł).
Nie jest odkryciem, że elektronika z segmentu premium, będąca na dodatek nowością, zawsze miała wysoką cenę. Wpływ na to ma wiele kwestii, m.in.: zastosowana technologia, marka, podaż, popyt, segmentacja rynku, dostępność produktu oraz marketing. Jest jednak pewna grupa klientów, dla której producenci tworzą wyselekcjonowaną ofertę.
Przypomina mi się moja wizyta w salonie firmowym Sony Centre, podczas której realizowałem materiał o systemie Muteki MHC-V90. W pewnym momencie wywiązała się rozmowa na temat dużych telewizorów. Sprzedawca poinformował mnie, że w ofercie jest 100-calowy TV ZD9 w cenie 309 tys. zł. Ciekawostką był również fakt, że w przypadku złożenia zamówienia, okres oczekiwania na sprzęt wynosił około trzech miesięcy. Całe urządzenie było składane w Japonii i bezpośrednio z Kraju Kwitnącej Wiśni transportowane w całości drogą lotniczą do Polski.
Wracając do standardowej oferty producentów, w chwili obecnej najdroższym TV od SONY jest A1 w 77” za kwotę około 50 tys. zł. W podobnej cenie prezentuje się Panasonic EZ1000 (również w 77”). W obu przypadkach mamy do czynienia z matrycami OLED, oba modele są w największym rozmiarze przekątnej, oferowanym obecnie przez producentów, a także pochodzą z jednych z najwyższych serii, będących w ofercie Sony i Panasonic.
Firma LG w tym roku zaprezentowała OLED Signature W8 o grubości 4 cm – wersja w 77” kosztuje 63 tys. zł. Telewizor przypomina wielki arkusz grubego papieru. Spora cześć elektroniki (tunery, złącza, itp.) została umieszczona w zewnętrznym module, który pełni również rolę soundbaru. W niektórych sklepach na specjalne zamówienie można było także zakupić 105” odbiornik LED UC9V, za bagatela 200 tys. zł. Model swoją premierę miał w 2014 roku i oferował zagiętą matrycę typu IPS o rozdzielczości 5120×2160 (21:9).
Samsung na dniach wprowadza na polski rynek telewizory QLED 8K (w wersjach 65”, 75” i 85”). Model o przekątnej 85” będzie oferowany w cenie 55 tys. zł. Zadzwoniłem z ciekawości do pewnego sklepu z pytaniem o dostępność tego produktu. Ku mojemu zdziwieniu, sprzedawca poinformował, że wszystkie zamówione TV już posiadają swoich nabywców. Nie wiem, ile odbiorników dokładnie otrzymał sklep od dystrybutora oraz w jakich były one rozmiarach, niemniej taka informacja wywołała u mnie spore zaskoczenie.
Prawdopodobnie najdroższym telewizorem na rynku będzie niedługo modułowy, 146-calowy Samsung The Wall MicroLED. Oczywiście urządzenie ma być dostępne tylko na indywidualne zamówienie. Oferta sprzedażowa jest w trakcie przygotowania, jednak z moich nieoficjalnych informacji wynika, że telewizor ten może osiągnąć cenę nawet 340 tys. USD, czyli około 1 mln zł. Zdziwieni? Ja doznałem lekkiego szoku, gdyż latem tego roku pojawiały się newsy, mówiące o kwocie ponad 100 tys. USD. Warto pamiętać, że ekran 146″ będzie wykonany w technologii podobnej do tej, którą Samsung już teraz wykorzystuje w ekranach zainstalowanych w kilku kinach na świecie.
Jak już wspominałem na początku tekstu, telewizory w wysokich cenach znajdziemy również u producentów high-end’owych. Bardzo ważnym wyróżnikiem odbiorników oferowanych przez Bang Olufsen, czy Loewe jest ich design.
BeoVision Eclipse duńskiej firmy Bang Olufsen pojawia się w dwóch rozmiarach 55” i 65”, a jego cena wynosi odpowiednio 40 tys. zł i 70 tys. zł. Telewizory te mają matrycę OLED o rozdzielczości UHD, system webOS (znany z TV LG) oraz 450-watowy system dźwiękowy. W trakcie pracy nad tekstem zwróciłem się do Krzysztofa Grochowskiego – przedstawiciela Bang Olufsen w Polsce – z pytaniem o liczbę sprzedawanych Eclipse na terenie naszego kraju. Z odpowiedzi wynika, że rocznie jest to około 30 egzemplarzy.
Niemiecki Loewe ma nieco szersza ofertę w porównaniu z duńską konkurencją. TV Bild 9 w 65” to wydatek rzędu powyżej 40 tys. zł. Telewizor ma kilka opcji montażowych do wyboru (podstawa, wieszak), które generują finalną cenę produktu. W swoim protfolio Loewe ma też m.in. odbiornik o przekątnej 77” Bild 7, kosztujący prawie 70 tys. zł. Zarówno w jednym, jak i drugim drugim przypadku TV mają matrycę OLED.
W materiale umyślnie pominąłem szczegóły, związane ze specyfikacją poszczególnych modeli, oraz celowo nie rozwijam wątpliwości nt. zasadności cen produktów high-end, gdyż zamierzam w najbliższym czasie przygotować odrębny materiał, dotyczący urządzeń z tego segmentu. Powyższy tekst powinien być rozpatrywany raczej w kategorii ciekawostek z rynku TV.
Dla zainteresowanych tematem: w dniach 16-18 listopada w Warszawie odbędzie się wystawa Audio Video Show, podczas której będzie można na pewno znaleźć niektóre modele wymienione w tekście. Jak zawsze, czekam na Wasze komentarze.