PocketBook Touch Lux 4 – konkurencja dla Kindle Paperwhite 2 (recenzja)

Jestem wielkim zwolennikiem cyfrowych książek. Niewielki i poręczny czytnik jest nieodłącznym towarzyszem każdego dłuższego wyjazdu. Także i w domu mam go zawsze pod ręką, choć – jeśli mogę – wolę wybrać papierową książkę, o ile oczywiście nie jest to wielka i nieporęczna cegła. Po sierpniowej premierze PocketBook Touch Lux 4 z przyjemnością podjąłem się jego przetestowania, jako że mój czytnik nie robi się niestety młodszy.

Pudełko

Zestaw

Ponieważ nie jest to pierwszy czytnik firmowany przez PocketBook, jaki do mnie trafił (w czerwcu recenzowałem model InkPad 3), zarówno wygląd opakowania, jak i jego zawartość, nie były dla mnie żadną niespodzianką. Ot, białe, cienkie pudełko z grafiką w odcieniach szarości i zielonymi bokami. W środku czytnik, dokumentacja i kabel USB. Pierwsze wrażenie po spojrzeniu na urządzenie: „już to gdzieś widziałem”. Touch Pad 4 wygląda jak młodszy brat InkPada 3 – niewielka grubość, wąska ramka, charakterystyczny pasek czterech przycisków, bez mała identyczny rozkład złącz na dolnej krawędzi czytnika.

Strona główna – ostatnio czytane

Ekran

PocketBook Touch Lux 4 ma ekran o przekątnej 6 cali, najpopularniejszej wśród czytników. Wykonany jest w technologii E-ink Carta i ma rozdzielczość 1024 × 758 punktów, co daje gęstość 212 ppi. Jest to niestety wyraźnie mniej niż w ekranie użytym w InkPadzie 3, który miał gęstość 300 ppi, ale też tyle samo, co we wciąż popularnym Kindle Paperwhite 2. Niższa gęstość jest niestety trochę widoczna w praktyce, krawędzie znaków nie są tak idealne jak na urządzeniach z ekranem wyższej rozdzielczości. Wciąż jednak prezentują się całkiem nieźle.

Ramki ochronne zredukowano do mniej niż centymetra, poza dolną, na której znalazły się przyciski do obsługi czytnika i która może służyć też jako wygodny uchwyt. Dolna krawędź kryje także system podświetlenia ekranu, złożony z 5 diod LED, świecących światłem neutralnie białym, o odcieniu nieco zimniejszym niż użyte w Paperwhite 2. Równomierność jest całkiem dobra, ale nie idealna – przy krawędziach obraz jest minimalnie ciemniejszy, co jednak nie przeszkadza jakoś w praktyce. Regulacja jasności jest płynna, można też podświetlenie całkowicie wyłączyć.

Diody podświetlające

Ergonomia

Ponieważ rozmiar czytnika jest zbliżony do używanego przeze mnie Kindle Paperwhite 2 nie musiałem znacząco zmieniać swoich przyzwyczajeń. Zbliżony nie oznacza jednak „taki sam” – Touch Lux 4 ma znacznie węższe ramki boczne i górną, jest też wyraźnie cieńszy. Ważąc 155 gramów jest aż o 54 g lżejszy od Kindle’a i to naprawdę czuć podczas codziennej eksploatacji – komfort korzystania z czytnika jest naprawdę bardzo wysoki. Trochę gorzej wyglądało korzystanie z przycisków – nie da się wszystkich dosięgnąć trzymając czytnik jedną ręką, na szczęście najpotrzebniejsze w tył i w przód są w centrum obok siebie.

PocketBook Touch Lux 4 i Kindle Paperwhite 2 obok siebie

Korzystając z przycisków niestety natknąłem się na ten sam problem, co podczas testów InkPada 3 – prawy przycisk niekiedy zamiast przerzucać na następną stronę przerzucał na sam koniec książki, bez możliwości powrotu w początkowe miejsce. Jeśli nie pamiętamy strony, trzeba niestety mozolnie szukać ręcznie właściwego miejsca. Zdarzało mi się to niestety znacznie częściej niż w InkPadzie 3, kilka czy nawet kilkanaście razy na godzinę. O ile wtedy podczas testu byłem gotów przypisać to zużyciu urządzenia (gdyż po czytniku było widać, że był wcześniej u wielu innych recenzentów), o tyle wystąpienie identycznego problemu w Touch Luxie 4 dowodzi, że się myliłem i nie ma to nic wspólnego z mechaniką urządzenia, tylko z oprogramowaniem. Nie znalazłem niestety żadnego sposobu, by nad tym zapanować, w efekcie całkowicie przestałem korzystać z klawiszy, zdając się na dotykowy ekran, który pracował niezawodnie.

Najtrudniejsze było oczywiście przyzwyczajenie się do odmiennej w stosunku do Kindle’a obsługi. Gesty page swipe działały identycznie na obu urządzeniach, ale dotknięcie krawędzi ekranu z dowolnej strony przenosiło mnie w Touch Luksie 4 na następną stronę, podczas gdy przyzwyczajenie z Kindle’a mówiło, że lewa krawędź służy do przejścia na poprzednią stronę. W PocketBooku za przełączenie strony wstecz odpowiadają OBA dolne rogi urządzenia. Jest w tym pewna logika – w ten sposób można obsługiwać wygodnie czytnik jedną ręką niezależnie od tego czy lewą czy prawą. Z przydatnych gestów mamy też przesunięcie palcem w górę lub w dół wzdłuż bocznej krawędzi ekranu, co wywołuje regulację podświetlenia.

Okładka

Przed lekturą

Wgrywanie książek można przeprowadzić podobnie jak w innych czytnikach PocketBook za pomocą komputera i kabla (wbudowana pamięć liczy 8 GB, z tego dla użytkownika dostępne jest około 7 GB), można swoją bibliotekę umieścić na karcie pamięci i włożyć do urządzenia – czytnik ją przeskanuje i po krótkiej chwili można już korzystać z książek. Kupując w polskich księgarniach warto jednak skorzystać z funkcji Send-To-PocketBook – po zarejestrowaniu się w serwisie otrzymujemy adres mailowy w domenie @pbsync.com. Wysłana nań jako załącznik książka trafi wprost na urządzenie po podłączeniu go do internetu. System ten obsługiwany jest przez wszystkie ważniejsze księgarnie elektroniczne w Polsce i działa bardzo niezawodnie. Zresztą podobnie jak Send-To-Kindle (który był pierwowzorem), ale w przeciwieństwie do usługi Amazonu PocketBook nie tworzy archiwum w chmurze.

Touch Lux 4 podobnie jednak jak InkPad 3 może współpracować również z chmurą. PocketBook Cloud jest ekwiwalentem usługi Amazonu, a wgrane do niej książki są dostępne na wszystkich urządzeniach zarejestrowanych na dane konto – synchronizowane są także metadane takie jak postęp w czytaniu. Zasadniczą różnicą jest to, że rozwiązanie PocketBooka nie działa automatycznie – urządzenie należy samodzielnie zarejestrować w księgarni współpracującej z chmurą (w Polsce dostępny jest jedynie Bookland.com).

Pobieranie z PocketBook Cloud – warto o to powalczyć z supportem

Sęk w tym, że po wyjęciu czytnika z pudełka możliwości rejestracji w księgarni ani zalogowania się do chmury nie było, dostępny był jedynie standardowy zestaw usług. Pamiętając, jak się sprawy miały z większym bratem, napisałem do supportu maila z prośbą o podpięcie do PocketBook Cloud – była sobota i infolinia telefoniczna nie działała. Odpowiedź przyszła już we wtorek – taka, że Legimi nie jest, póki co, obsługiwane. Ponieważ Legimi zupełnie mnie w danej chwili nie obchodziło, wyjaśniłem raz jeszcze, o jaką dokładnie usługę mi chodzi i następnego dnia PocketBook Cloud był już dostępny. Nie mam tu zarzutów do supportu (każdy może się pomylić, a mi się jakoś bardzo nie spieszyło), ale do producenta już tak – dlaczego, do licha, czytnik po wyjęciu z pudełka nie umożliwia skorzystania ze wszystkich dostępnych usług, tylko wymaga kontaktu ze wsparciem technicznym? PocketBook Cloud w Polsce jest dostępny już dość długo i polityka firmy w tej kwestii jest dla mnie nie tylko niezrozumiała, ale zwyczajnie nie do przyjęcia. Zależało mi właśnie na tej usłudze, bo po testach InkPada 3 mam w chmurze kompletne archiwum swoich zakupów i była to dla mnie najwygodniejsza forma korzystania z czytnika.

Już po rozpoczęciu testów, 3 października 2018 roku, PocketBook otrzymał także możliwość współpracy z Legimi. Niestety w dalszym ciągu nie ma możliwości używania go jednocześnie z PocketBook Cloud, a przełączenie się między usługami wymaga kontaktu ze wsparciem producenta.

Sen. A raczej drzemka.

Czytamy

Touch Lux 4 obsługuje wszystkie popularne formaty plików. Mając wybór między MOBI i EPUB warto skorzystać jednak z tego drugiego – wygląda znacznie lepiej. PDF-y także są obsługiwane, lecz niezbyt wielki ekran i ślamazarność urządzenia nie zachęciły do eksperymentów z nim. Do prezentacji tekstu nie mam zarzutów – wszystkie poprawnie przygotowane książki w formacie EPUB wyglądały dobrze, miały włączone justowanie i przenoszenie wyrazów. Domyślnie zainstalowane w urządzeniu fonty prezentują się całkiem znośnie, ale trochę szkoda, że brakuje choćby jednego przeznaczonego specjalnie do czytników. Można na szczęście skorzystać z możliwości zainstalowania np. Bookerly i Literata we własnym zakresie – aby to zrobić wystarczy umieścić pliki z krojami pisma w „/system/fonts/” no i rzecz jasna wskazać, który font ma być użyty. Nie jest to jednak procedura jasna dla każdego użytkownika i w sumie nie powinna być wymagana.

Książki mogą być wyświetlane zarówno w formacie pionowym, jak i poziomym – wydaje się jednak, że przy tym rozmiarze ekranu poziomy format nie jest zbyt wygodny. Urządzenie nie ma czujnika położenia, więc w razie potrzeby trzeba skorzystać ze stosownej opcji w menu. Po określonym czasie nieaktywności urządzenie się usypia (można to też wymusić przyciskiem), a  następnie całkowicie wyłącza. Wybudza się je przyciskiem z dołu – nie jest zbyt wygodne, bardzo brakowało mi podczas testu aktywnej okładki podobnego typu, jak użytkuję z Kindle. Czytnik po wybudzeniu z dłuższej nieaktywności już po wyświetleniu strony nieodmiennie się zacinał na kilka, kilkanaście sekund, wyświetlając niewielką klepsydrę. W tym czasie nic innego nie dało się zrobić. Testując InkPada 3 podobnego zachowania nie zauważyłem. Niejaka ślamazarność urządzenia daje się zresztą zauważyć i przy innych okazjach – podczas wczytywania książki, pobierania jej z sieci. Najwyraźniej pomimo podwojenia pamięci operacyjnej (do 512 MB) w stosunku do modelu Touch Lux 3 wciąż jest ona zbyt mała, by zapewnić płynne działanie. Różnica w stosunku do większego brata nie dziwi (ten ma 1 GB RAM), znacznie gorzej, że niemłody Kindle Paperwhite 2 (256 MB RAM) jest przy PocketBooku szybki jak błyskawica – najwyraźniej optymalizacja oprogramowania Touch Luxa 4 pozostawia nieco do życzenia.

Jasną stroną czytnika jest natomiast czas pracy na baterii – naładowałem ją do pełna przed rozpoczęciem testów i po trzech tygodniach, do momentu napisania tego tekstu, nie musiałem sięgać po ładowarkę.

Menu rzeczy potrzebnych i niepotrzebnych

Podsumowanie

PocketBook Touch Lux 4 to udany czytnik. Nie jest jednak doskonały. Od strony programowej dziwne jest wymuszanie wyboru między Legimi a PocketBook Cloud (i przedziwna procedura zmiany) – naprawdę nie można pozwolić na obie usługi na raz, skoro firmware i tak ma wbudowane procedury ich obsługi? Chętnie widziałbym lepszą optymalizację oprogramowania – dziwnie to wygląda, gdy nowy model czytnika jest wyraźnie wolniejszy od Paperwhite 2 sprzed PIĘCIU lat. Z drugiej strony książki wydane przez polskich wydawców wyglądają na PocketBooku o wiele lepiej (zwłaszcza po dograniu fontów) niż na Kindle i to jest duży plus.

Kluczowe pytanie, które należy sobie zadać, to czy warto wydać ~500 zł na Touch Lux 4. Paperwhite 3 z lepszym ekranem można w okazjonalnych promocjach kupić z niemieckiego Amazonu przecież taniej. Kindle pozostaje jednak rozwiązaniem w Polsce mniej uniwersalnym (konwertowane MOBI z polskich księgarni przeważnie są gorszej jakości niż EPUB) i wymaga choćby minimalnej znajomości angielskiego, gdyż brak polskiego oprogramowania. A zatem, raz jeszcze: czy warto? Jeśli nigdy nie mieliśmy Kindle’a, to jak najbardziej. Natomiast posiadaczom Kindle’a, którzy chcieliby zmienić czytnik polecałbym jednak raczej wybór większego i szybszego InkPada 3 lub pozostanie w ekosystemie Amazonu.

PocketBook Touch Lux 4 – konkurencja dla Kindle Paperwhite 2 (recenzja)
Zalety
Niewielki rozmiar urządzenia przy zachowaniu ekranu 6"
Niska waga
Dobry czas pracy na baterii
Współpraca z aktywnym etui, które niestety trzeba dokupić osobno
Usługi Send-To-PocketBook i PocketBook Cloud zbliżają funkcjonalnie cały ekosystem PB do rozwiązań Amazonu
Obsługa Legimi
Wady
Legimi i PocketBook Cloud nie mogą być aktywne jednocześnie
Przełączanie się między Legimi a PocketBook Cloud wymaga interwencji pomocy technicznej
Brakuje choć jednego fontu przygotowanego specjalnie z myślą o czytnikach
Oprogramowanie działa dość ślamazarnie
Dziwne i nieprzewidywalne zachowanie przycisków
7
OCENA