Czy słyszeliście kiedyś, by w projekty Google mieszał się sam prezydent Stanów Zjednoczonych? Najnowszy spotkał się z bezpośrednim sprzeciwem ze strony administracji Trumpa. A w grę wchodzi oczywiście ocenzurowana wyszukiwarka i aplikacja informacyjna dla Chin od Google.
Według The Wall Street Journal, wiceprezydent Mike Pence powiedział we wczorajszym przemówieniu, że zmodyfikowana przez Google wyszukiwarka – obecnie mająca kryptonim Dragonfly –
„wzmocni cenzurę partii komunistycznej i naruszy prywatność chińskich klientów.”
Serwis „The Intercept”, jako pierwszy podał informację o ocenzurowanej aplikacji, na początku tego roku. Kolejne raporty ujawniały, że Dragonfly może łączyć wyszukiwania z numerami telefonów, a to już – jak pewnie się domyślacie – ułatwia śledzenie i wiązanie wyszukiwań z konkretnymi osobami.
Google jeszcze nie potwierdził oficjalnie istnienia projektu, ale jak widzicie, nie powstrzymało to najwyższych urzędników w USA przed wyrażeniem mocnego sprzeciwu wobec programu. New York Times donosił również, że prawie 1,5 tys pracowników Google podpisało list, w którym domagają się większej przejrzystości owianego tajemnicą Dragonfly.
Google oferował już swoje usługi w Chinach do 2010 roku, jednak po starciach z władzami, gdy okazało się, że Chiny angażują się w ataki phishingowe, by zdobywać informacje o działaczach na rzecz praw człowieka. W Chinach z internetu korzysta miliard osób, więc nic dziwnego, że Google chce tam dotrzeć.