Huawei Matebook X Pro – czy wydajność idzie w parze ze smukłością?

Pod ostatnim wpisem na temat Huawei Matebook X Pro pojawiło się sporo komentarzy, w których opisywaliście przeróżne propozycje scenariuszy testowania tego sprzętu. Na ich podstawie przygotowałam wpis, w którym zebrałam najważniejsze informacje na jego temat, bazując na pytaniach, które zadawaliście i testując urządzenie zgodnie z Waszymi wskazówkami.

Niniejszy tekst, dla wyższej przejrzystości, podzieliłam na trzy segmenty: czas pracy, kultura pracy/wydajność oraz odpowiedzi na Wasze pytania.

Czas pracy

Wydajny, a mimo wszystko energooszczędny procesor w połączeniu z akumulatorem 57,4 Wh nie pozostawia złudzeń: Matebook X Pro jest zwierzęciem typowo biurowym. To właśnie w scenariuszu pracy w przeglądarce i w programach pakietu Office pozwala uzyskać najdłuższy czas działania bez potrzeby podłączania do ładowarki. Pisząc różnego rodzaju teksty, odpisując na mejle i zarządzając redakcją przez Discorda, z jasnością ekranu ustawioną na 20%-30%, w trybie akumulatora “lepsza bateria” maksymalnie udało mi się osiągnąć prawie 10 godzin pracy. Zwiększając jasność ekranu do maksymalnej, czas ten ulegał znacznemu skróceniu – do 6-6,5 godziny. W większości przypadków jednak, podczas pracy biurowej z masą otwartych zakładek, YouTube lub Spotify w tle, wyniki na poziomie 7-8 godzin były powtarzalne.

https://www.tabletowo.pl/2018/08/21/testuje-huawei-matebook-x-pro-co-chcecie-o-nim-wiedziec-mini-konkurs/

Nie uwierzę jednak, że ktoś, kto wyda na sprzęt 7,5 tysiąca złotych, będzie go wykorzystywał jedynie do pracy biurowej – jestem przekonana, że znajdzie się też miejsce dla sporadycznej chęci obrabiania zdjęć czy montowania wideo. Wtedy musicie się liczyć ze znacznym skróceniem czasu działania – do ok. 3,5-4 godzin, zależnie od jasności ekranu.

Jeśli jesteście freelancerami, na pewno ciekawi Was czas działania w trybie mieszanym, w różnych warunkach. Mój charakter pracy pozwala nie tylko na wykonywanie przeróżnych działań, ale też w różnych miejscach – często korzystam z ładnej pogody i wychodzę popracować na leżaku przy jakiejś kawiarni, mającej w ofercie nie tylko dobrą kawę, ale też szybki internet ;). Kilka dni temu na Twitterze przeprowadziłam akcję #dzieńzHuawei, gdzie moim zadaniem było rozładowanie laptopa wykorzystując go do pracy w różnych scenariuszach właśnie. Spójrzmy na małe podsumowanie:

  • praca biurowa (Chrome, Discord, Word, Excel) – 21% spadku w 2 godziny przy jasności ok. 30%,
  • podobny scenariusz, ale na zewnątrz w pełnym słońcu z jasnością ekranu na full – 15% spadku w godzinę,
  • montowanie i renderowanie wideo w kawiarni przy ok. 50% jasności ekranu – spadek 35% w godzinę,
  • na trybie oszczędzania baterii w pomieszczeniu laptop “pociągnął” jeszcze 1,5 godziny pracy biurowej.

Pełne naładowanie Matebooka X Pro trwa 2 godziny. Co ważne, można go również ładować z powerbanku.

Kultura pracy / wydajność

W poprzednim tekście wspominałam o obawach dotyczących wydajności sprzętu, który został zamknięty w obudowie o grubości zaledwie 14,6 mm. Są one uzasadnione, ale – jak pokazuje doświadczenie – Matebook X Pro wychodzi z opałów obronną ręką.

Typowa praca biurowa, czyli taka, którą osobiście wykonuję przez większość czasu, to dla niego pikuś – działa bezproblemowo, cicho i wydajnie. Dopiero, gdy w Chrome otworzymy kilkadziesiąt kart, zaczyna się delikatny szum chłodzenia, ale nie jest to znacznie odczuwalne dla uszu użytkownika.

Podczas znacznego obciążenia (np. montowania i renderowania wideo) Huawei Matebook X Pro nie przejawia oznak spadku wydajności. Faktem jest jednak, że laptop agresywnie odprowadza ciepło, co objawia się mocno słyszalnym szumem wydobywającym się z dwóch otworów znajdujących się z tyłu konstrukcji – słychać wyraźnie, że system chłodzenia pracuje na najwyższych obrotach.

Zjawisko thermal throttlingu występuje, efektem czego jest znaczne nagrzewanie się urządzenia – temperatura Matebooka X Pro od spodu momentami potrafi osiągać aż 45 stopni. Co ciekawe jednak, nie powoduje spadku wydajności, tak bardzo często spotykanego w ultrabookach. Wspomnę też, że podczas montowania wideo w Sony Vegas Pro podgląd w najniższej jakości współpracuje bezproblemowo, schody pojawiają się, gdy chcemy skorzystać z podglądu Full HD – wtedy podgląd zaczyna klatkować. Montowania wideo w 4K się nie podjęłam.

Wysoką temperaturę obudowy urządzenia mogłam też odnotować pracując na świeżym powietrzu w pełnym słońcu. I tu dwie kwestie – pierwsza to wysoka temperatura podzespołów, która negatywnie odbijała się na komforcie korzystania z laptopa na kolanach, druga natomiast – błyszcząca matryca skutecznie odbija w sobie wszystko, co znajduje się dookoła; na szczęście wysoka jasność ekranu potrafi uratować sytuację.

Ważne kwestie, o które pytaliście

Jak korzysta się z nietypowo umiejscowionej kamerki?

Coraz więcej osób korzystających z laptopów zakleja w nich kamerki, by chronić swoją prywatność. Huawei poszedł o krok dalej i… schował kamerkę do wideopołączeń w przycisku w rzędzie najdalej wysuniętym od użytkownika – między Fn6 a Fn7 (nazywany przez niektórych Fn 6,5 ;)). Żeby z niej skorzystać, należy nacisnąć klawisz, przez co wiele osób martwi się o jego trwałość. Cóż, trudno powiedzieć jak mechanizm będzie się zachowywał po wielu długich miesiącach użytkowania. Z mojej strony mogę jedynie zauważyć, że jego on przygotowany również z myślą o zapominalskich – zamknięcie klapy laptopa bez wcześniejszego schowania kamerki nie przynosi negatywnych skutków; kamerka jest na swoim miejscu i dalej działa wtedy, kiedy trzeba.

Do samego kąta patrzenia kamerki trzeba się przyzwyczaić – z racji tego, że umieszczona jest w dolnej części urządzenia, automatycznie raz, że tracimy możliwość manewrowania kadrem, a dwa – prowadzimy rozmowy w niekorzystnej dla nas pozycji (tak, tak, mówię o drugim podbródku).

Co z LTE?

Niestety, nie ma. Do portu można podłączyć modem lub korzystać z WiFi.

Porty – jest ich za mało czy może wystarczająco?

Jestem osobą, która z laptopa pracuje albo na kolanach, albo w kawiarniach, przez co brak licznych portów jestem w stanie wybaczyć każdemu modelowi. Wymagam jednak, by obowiązkowo miał choć jeden pełnowymiarowy port USB, a Matebook X Pro – w przeciwieństwie do swojego poprzednika – w takowy jest wyposażony. Niestety, wciąż zabrakło w nim czytnika kart microSD, który bardzo by się tu przydał.

Ale wracając do głównej myśli – chcąc podłączyć laptopa Huawei do zewnętrznego monitora, koniecznie trzeba skorzystać z adaptera, w którym mamy wyjście HDMI. Do tego myszka na Bluetooth i klawiatura tak samo bezprzewodowa, słuchawki przez 3.5 mm jack audio, drukarka bezprzewodowo. W efekcie czego wciąż do wykorzystania w samym laptopie zostaje jeden port USB typu C i jeden pełnowymiarowy, do czego możemy podpiąć np. pendrive przez pierwszy z nich i aparat przez drugi – bo akurat o taki scenariusz pytaliście w komentarzach.

Jak działa czytnik linii papilarnych?

Dokładnie tak samo szybko i precyzyjnie, jak w smartfonach Huawei – przykładasz palca do skanera, a ten po chwili odczytuje odciski.

Głośniki w plenerze

Maksymalna głośność głośników Matebooka X Pro jest imponująca. Siedząc w ogródku przy ruchliwej ulicy bez problemu można obejrzeć serial czy recenzję Mobzilli lub Roberta na YouTube.

Czego sprawdzić nie byłam w stanie:

  • szczelność klawiatury – niestety, przeprowadzenie takiego testu nie jest możliwe,
  • gigabitowy router i podpięty wydajny NAS – brak sprzętu na stanie, by to sprawdzić,
  • tworzenie muzyki w Abletonie Live 10; AutoCAD i sketchUP – programy się uruchamiają, ale osobie, która nie miała z nimi wcześniej styczności trudno powiedzieć czy działają w pełni poprawnie.

Podsumowując,

dość niespodziewanie w zeszłym roku Huawei postanowił wejść na rynek laptopów. Miałam okazję korzystać z jego flagowego produktu, Matebooka X, któremu wystawiłam niezłą ocenę, zwracając uwagę na sporo kwestii, które wymagały usprawnienia lub przemyślenia. Po kilku tygodniach korzystania z Matebooka X Pro muszę powiedzieć, że produkt ten pokazuje, że Huawei wyciąga wnioski i zmienia to, co zmienić powinien tak, by wymagający klienci byli z niego zadowoleni. A przy tym świetnie wygląda i ma rewelacyjny wyświetlacz dotykowy.

Dla przypomnienia, za testowaną konfigurację przyjdzie nam zapłacić 7,5 tys. złotych. W tej cenie otrzymujemy sprzęt z następującymi parametrami:

  • ekran dotykowy, błyszczący, 13,9” o rozdzielczości 3000×2000 pikseli,
  • procesor Intel Core i7-8550U z NVIDIA GeForce MX150 + Intel UHD Graphics 620,
  • 16 GB DDR3 RAM, 2 GB GDDR5,
  • 512 GB SSD M.2 PCIe,
  • system Windows 10 Pro,
  • cztery głośniki Dolby Atmos,
  • kamerka 1 Mpix,
  • WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5 GHz,
  • Bluetooth,
  • pełnowymiarowe USB 3.1 Gen. 1,
  • USB typu C plus USB typu C z Thunderbolt,
  • 3.5 mm jack audio,
  • czytnik linii papilarnych,
  • wymiary: 304 x 218 x 14,6 mm,
  • waga: 1,33 kg.

W razie dodatkowych pytań – wiecie, gdzie mnie szukać.

Wpis powstał przy współpracy z Huawei Polska