Ponieważ interesuję się amatorsko fotografią, sporo mojej uwagi przykuwają programy do zabawy z cyfrowym obrazem. Co prawda wykonywanie fotek tabletem uważam za daremne pod wieloma względami, ale prosta obróbka to już zupełnie inna historia. Ekran IPS często przewyższa laptopowe LCD odwzorowaniem barw, dlatego uważam, że tablet całkiem nieźle sprawdza się, gdy trzeba ustawić ostrość, podciągnąć nieco saturację czy dodać jakiś ciekawy efekt. Ale nie tylko. Są aplikacje, dzięki którym zrobimy całą obróbkę zdjęcia w prosty i przyjemny sposób, inne zapewniają mnogość wesołych wlepek, a jeszcze inne oferują konkretny efekt, niedostępny nigdzie indziej. Kilka z nich postanowiłem pokrótce omówić.
PicSay
Wersja darmowa zawiera wszystkie podstawowe narzędzia, dzięki którym zdjęcie zmniejszymy, wykadrujemy a nawet „wyprostujemy”, ustawimy ostrość, jasność, dorzucimy widoczny tytuł, dodamy kilka prostych efektów i wstawimy babci wąsy. Jednym muśnięciem palca wyczarterujemy nasze dzieło dalej. Czy to przez Bluetooth, e-mail czy na Facebooka. Wersja Pro (14,50 zł) oferuje dodatkowe, bardziej skomplikowane efekty, jak na przykład imitację HDR lub Tilt-shift i rozszerzoną funkcjonalność pod względem dopasowania jakości zdjęć. Za nieduże pieniądze można w tym przypadku otrzymać całkiem ciekawe narzędzie. Niestety, interfejs nie jest szczytem ergonomii i trzeba chwilę w nim pobuszować, by się w pełni odnaleźć. Moim zdaniem PicSay jest jedną z lepszych aplikacji do prostej edycji, ale pod względem obsługi wymaga przyzwyczajenia.
Photo Studio
Jak na razie w wersji beta, ale oferuje bardzo przyjazny interfejs i opcje, które w innych aplikacjach często są tylko w wersji płatnej. Zdjęcia możemy zaimportować z galerii lub wykonać je z poziomu aplikacji. Pozwala na podstawową obróbkę, ale oprócz niej, możemy zastosować wiele ciekawych, gotowych efektów. Rzecz jasna, tak przygotowane zdjęcie, możemy przesłać na popularne portale społecznościowe, e-mail czy zapisać na dysku. Ponieważ jest to wersja beta, nie jest doskonała. W czasie użytkowania, zauważyłem braki niektórych funkcji (wyskakuje informacja, że zostaną dodane niebawem) i problem ze zdjęciami o dużych rozdzielczościach. Photo Studio lubi się buntować przy próbach zastosowania gotowych efektów na dużych plikach załadowanych z karty pamięci i wymusza zamknięcie. Paradoksalnie, zdjęcia o takiej samej rozdzielczości, wykonane za pośrednictwem aplikacji, nie wywołują takich problemów. Mimo tych utrudnień, Photo Studio jest warte uwagi, głównie ze względu na niezwykłą przejrzystość i prostotę obsługi oraz całkiem przyzwoite możliwości.
Photoshop Express
Prosta i intuicyjna aplikacja. Niestety, również dość ograniczona. Podstawowy zestaw narzędzi, plus kilka efektów specjalnych (naprawdę kilka). Niewiele, ale do szybkiej edycji wystarczy w zupełności. Ciekawym rozwiązaniem jest dostosowywanie parametrów za pomocą gestów. Zdjęcie rozjaśniamy czy wyostrzamy przesuwając po nim palcem aż uzyskamy żądany efekt. Niestety, eksport zdjęcia jest obcięty do czterech opcji, z zapisem na dysku włącznie. Nie wyślemy fotki przez Bluetooth czy e-mail bezpośrednio z poziomu tej aplikacji. Jednak jeśli ktoś jest posiadaczem konta Photoshop, Facebook lub TwitPic, będzie usatysfakcjonowany. Płatna wersja, Adobe Photoshop Touch (31,59 zł), jest o wiele bardziej rozbudowana, ale też dość kosztowna. Moim zdaniem istnieją aplikacje, które w wersji darmowej, oferują dużo więcej niż Photoshop Express. Natomiast, jeśli ktoś potrzebuje absolutnej prostoty i braku wodotrysków, nie będzie narzekał.
PicsArt
Mój osobisty faworyt. Pod względem ilości funkcji jakie oferuje, może się kłaniać tylko płatnym aplikacjom. Sam jest darmowy w wersji z reklamą, którą jednak można usunąć wykupując odpowiedni pakiet monet (do czego potrzebne jest założenie konta, ja nie zakładałem, reklama nie jest zbyt nachalna). Aplikacja, oprócz podstawowych funkcji, czyli zmian rozmiaru, jasności oraz ostrości, daje nam dostęp do mnóstwa gotowych filtrów, efektów, ramek, naklejek i wielu innych dodatków, dzięki którym przeciętną fotkę szybko zmienimy w coś ciekawego. Zasoby są rozszerzalne o dodatkowe pakiety, z których wiele jest darmowych. Sama aplikacja ma całkiem wygodny interfejs i łatwą obsługę. Poza obróbką zdjęć, możemy również rysować, ale tu akurat program trochę zawodzi (funkcja moim zdaniem zbędna, powolna i ograniczona). Zmiany są wprowadzane do fotografii na bieżąco a gotowy obraz można wyeksportować właściwie wszędzie. Od własnego dysku poczynając, przez społecznościówki jak PicsArt, Flickr, DeviantArt a na WordPress kończąc. Oprócz tego, aplikacja posiada dostęp do rozbudowanej galerii własnej społeczności oraz opcję pobierania zdjęć z innych portali z możliwością edycji. Jak do tej pory, jest to najbardziej rozbudowane narzędzie jakie udało mi się znaleźć wśród nieodpłatnych aplikacji.
Pixlr-o-matic
Aplikacja darmowa, skalibrowana głownie na dodawanie różnorakich efektów i ramek. Uboga natomiast pod względem podstawowych opcji obróbki. Zdjęcie możemy dociąć tylko automatycznie do jednego rozmiaru i nie mamy za bardzo wpływu na to, jak zostanie wykadrowane. Natomiast pod względem efektów, jest w czym przebierać. Począwszy od standardowej Sepii aż po skomplikowane efekty bokeh, maski i wymyślne obramowania. Gdyby nam było mało, pobierzemy dodatkowe pakiety z serwera. Jest również ciekawa funkcja łączenia losowych efektów przez naciśnięcie ikony ze skrzyżowanymi strzałkami. Przydatne dla niezdecydowanych albo po prostu niezorientowanych. Obsługa Pixlr-o-matic jest dziecinnie prosta, wszystko dostajemy w formie obrazkowej i nie musimy się właściwie znać na obróbce zdjęć. Program zrobi wszystko za nas. Jedyne, co nam zostanie, to podzielić się swoją twórczością ze światem. Pod tym względem aplikacja nie zawodzi i ma spory wybór możliwości. Moim zdaniem jest to świetna propozycja dla każdego, kto chce szybko, ładnie i bez zagłębiania w tajniki cyfrowej obróbki fotografii przerobić zdjęcia.
Little Photo
Pierwsza rzecz, jaka uderzyła mnie w tej aplikacji, to dość kontrowersyjny sposób wyświetlania. Po lewej stronie mamy wybrane zdjęcie, po prawej listę menu. Wprowadzane zmiany widzimy na bieżąco, a jeśli się nam nie podobają możemy cofnąć ostatnie lub wykonać pełny „reload” zdjęcia. Zestaw filtrów, nakładek i dodatków jest dość spory jednak w czasie sprawdzania możliwości, miałem wrażenie, że wszystko jest nieco na chybił trafił a podstawowe funkcje, takie jak docinanie, dostosowanie ostrości i jasności oraz podobne, dostępne są dopiero w płatnym (3,45 zł) pluginie. Aplikacja jest darmowa. Niestety wyświetla reklamy. Nie znalazłem wersji płatnej, więc istnieje podejrzenie, że nie da się ich pozbyć w łatwy sposób (w opisie pluginu nie znalazłem tej opcji). Oprócz chaotycznej obsługi, Little Photo wymuszało zamknięcie, gdy użyłem zbyt wielu dodatków jednocześnie, a gdy już udało im się dokończyć, efekt pracy mogłem zapisać jedynie do pamięci lub wysłać na facebookowy odnośnik Little Photo. Z pewnością znajdą się zwolennicy Little Photo, bo niektóre efekty są doprawdy interesujące, ale mnie osobiście nie przekonał dziwny interfejs i dopłata za podstawowe funkcje (nieduża, ale jednak trochę perfidna).
Color Splash FX
Ciekawe narzędzie, dzięki któremu otrzymamy efekt usunięcia koloru z niepożądanych miejsc fotografii. Dzięki temu, główny obiekt zyskuje dodatkowe uwypuklenie i kontrast z tłem. Obsługa jest prosta i intuicyjna. Przy odrobinie cierpliwości możemy otrzymać bardzo przyzwoity rezultat a przy tym trochę potrenować celowanie palcem w punkt. Pędzel posiada funkcję dostosowania rozmiaru i rozmycia krawędzi a samo zdjęcie możemy dowolnie powiększyć, co jest bardzo pomocne. Oprócz tego, możemy zastosować jeden z gotowych efektów i w prosty sposób zapisać lub wysłać obraz na popularne serwisy społecznościowe, e-mail czy przez Bluetooth. By pozbyć się reklam i zyskać kilka dodatkowych funkcji, można z Google Play pobrać Unlocker (6,49 zł). Color Splash FX ma dość konkretne przeznaczenie i trudno tu mówić o wszechstronności ale to, co powinien, robi dobrze.
Podsumowanie
Wszystkie powyższe aplikacje dobierałem według trzech kategorii. Pierwszą, jak się można domyślić, była obecność funkcjonalnej wersji darmowej. Drugą walory użytkowe i wygląd. Trzecią, popularność (obecność komentarzy, ilość pobrań, opis w zrozumiałym języku, przyzwoite zdjęcia pokazujące działanie, film reklamowy). Wybór w Google Play jest doprawdy ogromny i zdaję sobie sprawę, że nie wszystko choćby przewertowałem, ale powyższe zdołały mnie zainteresować na tyle, bym się im przyjrzał bliżej. Nie wyszczególniłem tych, które odpadły w trakcie, bo uznałem, że nie ma to większego sensu. Najczęściej dublowały pojedyncze funkcje innych, bardziej rozbudowanych aplikacji, nie miały opcji wyświetlania zarówno w pionie jak i poziomie, działały jak mucha w smole, żądały gotówki za byle co albo potykały się na podstawowych zadaniach. Drogą prostej eliminacji, na krwawym placu boju, ostał się powyższy zestaw, który w mojej skromnej opinii jest w stanie zaspokoić wszelkie potrzeby przeciętnego użytkownika.
Z rozmysłem pominąłem jedynie Instagram. Mimo popularności i wielkiego szumu jaki wokół niego był swego czasu, na dzień dobry strzelił sobie w kolano. Zażądał ode mnie, nie zezwalając nawet na wcześniejsze przetestowanie oferowanych funkcji, bym zapisał się do społeczności. Biorąc pod uwagę zachowanie tej grupy, gdy aplikację udostępniono dla Androida (kto nie widział niech poszuka, było o tym głośno), uznałem, że trzeba być kompletnym … (dobierz słowo wedle uznania), by zostać jej członkiem. Może i nie powinienem, bo to nieobiektywne i nieprofesjonalne, ale mam swój honor i wyznaję zasadę, że „Chamstwu w życiu należy przeciwstawiać się siłom i godnościom osobistom”. ;) Dlatego Instagram w zestawieniu nie ma i nie będzie.
Jeśli udało wam się trafić na wartościową aplikację tego typu a pominąłem ją lub pochopnie odrzuciłem, dajcie znać. Ciągle pojawia się coś nowego i jeden człowiek w pojedynkę wszystkiego nie ogarnie, dlatego chętnie przetestuję znaleziska innych poszukiwaczy.