Fossil Q Explorist – czy smartwatch może z powodzeniem zastąpić zwykły zegarek? (recenzja)

Jestem zwolennikiem teorii, że w przypadku mężczyzn zegarek jest odpowiednikiem noszonej przez kobiety biżuterii – pełni rolę ozdobną, musi być dostosowany do okazji i, przyznam szczerze, że nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez czasomierza na dłoni. Nieco przeszkadza w tym dusza geeka i fana technologii, bowiem elektronika upakowana na gumowym pasku niekoniecznie zgrywa się z wizją klasyczną. Z pomocą przychodzą rozwiązania, takie jak Fossil Q Explorist – jak myślicie, czy ten smartwatch skutecznie zastąpił klasyczny, analogowy zegarek?

Specyfikacja techniczna

Testowany przeze mnie egzemplarz to Fossil Q Explorist gen 3 w wariancie Brown Leather (mówiąc dokładniej, jest to po prostu FTW4003P). Uprzedzając niektóre komentarze – zgadzam się, że dobrym kompromisem między czymś klasycznym, a technologią są zegarki hybrydowe (które, nawiasem mówiąc, Fossil również ma w swojej ofercie), ale… jakoś tak wyszło ;).

  • System operacyjny: Wear OS by Google 1.3 (wersja oparta na Androidzie 8.0)
  • Wbudowana pamięć: 4 GB
  • Pamięć RAM: 512 MB
  • Czujniki: czujnik światła, akcelerometr, żyroskop, optyczny
  • Kompatybilność: Android 4.4+ (nie dotyczy Androida GO), iOS 9.3+
  • Akcesoria w komplecie: kabel do bezprzewodowego ładowania
  • Łączność: Bluetooth Smart Enabled / 4.1 Low Energy, Wi-Fi 802.11 b/g/n
  • Czas pracy na baterii: około jeden dzień
  • Koperta: srebrna, 46 mm x 12,5 mm, stal nierdzewna
  • Pasek: skórzany, brązowy, 22 m
  • Wodoodporność: tak (IP67)

Cena w oficjalnej polskiej dystrybucji: 909-1168 złotych

Czego tutaj brakuje? Moim zdaniem: na pewno NFC. Nie widzę potrzeby stosowania pulsometru w zegarku tego typu (na pierwszy rzut oka widać, że to nie model sportowy), z tego samego powodu wystarczy również A-GPS. Nie widzę nawet żadnego logicznego powodu, aby wkładać do zegarka kartę SIM, jednak nieszczęsna obsługa płatności zbliżeniowych na pewno nikomu by nie zaszkodziła.

Na starcie samej recenzji chciałbym zaznaczyć jedną rzecz. Sam producent, tj. Fossil, nie traktuje tych zegarków jako smartwatchy w ujęciu flagowych produktów z branży technologii. Jest to marka lifestyle’owa (a raczej – cała ich linia, bowiem powiązany z Fossilem jest chociażby Diesel czy Emporio Armani), która produkuje zegarki, a po zakupie marki Misfit w 2015 roku, po prostu umieszcza w nich nutkę technologii. Ot, taki techlifestyle.

Wzornictwo, jakość wykonania

Pierwsze, co rzuca się w oczy w przypadku Fossila Q Explorist to… nic. Smartwatch wygląda jak stosunkowo masywny, ale wciąż zwykły zegarek kwarcowy, zwłaszcza jeżeli użyjemy tarczy udającej te znane nam z modeli analogowych. Moją uwagę zwrócił fakt, iż skórzany pasek jest naprawdę przyzwoicie wykonany, jest przyjemny w dotyku i nie zużywa się szybko, czego – z niezrozumiałych przyczyn – trochę się obawiałem. Mam tutaj na myśli oczywiście tę część, która styka się z naszą skórą, bo to ona na ogół jest bardziej narażona na nieprzyjemne skutki użytkowania. Część zewnętrzna natomiast zyskała trochę charakteru – lekko się przetarła w kilku miejscach, widoczne jest powstałe w naturalny sposób zagięcie… dla mnie super ;). Warto dodać, że Fossil Q Explorist dostępny jest w niemal każdym stylu – od w miarę eleganckiego zegarka na brązowej lub granatowej skórze, poprzez wersję silikonową, aż po bransolety stalowe lub złote (oczywiście złote tylko z koloru ;)).

Skoro już przy pasku jesteśmy – bardzo podoba mi się to, że do zegarka pasują zwykłe, najzwyklejsze paski o szerokości 22 mm trzymające się na znanej z zegarków analogowych tulejce. Sprawia to, że możemy za niewielkie pieniądze zmienić styl swojego smartFossila – zresztą, mój analogowy zegarek również „wymaga” pasków o tej szerokości, więc w domu i tak mam kilka w zanadrzu ;).

Drugą, w gruncie rzeczy istotniejszą, częścią zegarka jest koperta. Ta jest na pewno gruba oraz duża (nie każdy wygląda dobrze w czterdziestu sześciu milimetrach na dłoni, zwłaszcza, gdy są one wysokie na dwa i pół centymetra), lecz wykonana bardzo przyzwoicie, a dzięki prostemu „ząbkowaniu” prezentuje się całkiem nieźle. Po prawej stronie znajdziemy trzy przyciski – górny i dolny, przypominające te służące na ogół do obsługi chronografu, są zwyczajnie klikalne (i po ich wciśnięciu słychać *klik*). Koronka natomiast zachowuje się zupełnie jak koronka, jej obracanie jest funkcjonalne i również da się ją kliknąć – wciśnięcie po dłuższej przerwie również powoduje *klik*, jednak każdy kolejny jest cichy, co być może związane jest z wodoodpornością zegarka. Pamiętajcie, że nawet w zwykłych zegarkach kwarcowych, używanie przycisków pod wodą jest niezwykle niezalecane ;).

Choć producenci przyzwyczaili nas, że zegarki dla osób noszących je na lewej ręce mają przyciski po prawej stronie (na ogół), to w tym przypadku nie jestem do końca przekonany do tego rozwiązania. W końcu na środku nie znajduje się zakręcana koronka ani nic z tych rzeczy, tylko zwykły przycisk, więc niejednokrotnie podczas opierania się o coś lub mając założone ręce, zdarzało mi się używać funkcji koronki. Jakich? O tym później.

Sam design musicie oczywiście ocenić sami – moim zdaniem, jest całkiem nieźle, zwłaszcza, jeśli rozpatrzymy smartwatche. Warto też zaznaczyć, że koperta nie ma żadnego gniazda (ładujemy ją bezprzewodowo), a obecne na jej spodzie czarne pole nie powinno nikomu przeszkadzać. Co do jakości wykonania nie mam tak naprawdę żadnych zastrzeżeń – pasek jest przyzwoity (i można wymienić go bardzo łatwo), a koperty (w tym wyświetlacza) nie udało mi się uszkodzić podczas normalnego użytkowania.

Wyświetlacz

Być może to moje prywatne „zboczenie”, ale uważam, że klasyczny męski zegarek jest okrągły i już. Nieklasyczny zresztą też – w gruncie rzeczy zdecydowana większość. Z tego też powodu, z większym zainteresowaniem spoglądam na smartwatche o okrągłym wyświetlaczu. Właśnie takie, jak ten.

Mogłoby się wydawać, że rozdzielczość 454 x 454 pikseli to całkiem mało, jednak, jeżeli przełożymy to 1,39-calowe koło, to uzyskujemy całkiem przyzwoitą ostrość obrazu (328 ppi). Biorąc pod uwagę, że zegarka raczej nie przykładamy zbyt blisko oczu, to jest to wartość zupełnie wystarczająca, choć oczywiście każdy wzrost pozytywnie przyczyniłby się do wzrostu jakości wyświetlanego obrazu.

Automatyczne ustawianie jasności (tak, korzystałem!) działało zaskakująco dobrze, a sam ekran LCD radził sobie całkiem nieźle. Mimo wszystko szkoda, że nie udało się zastosować tutaj AMOLED-a – myślę, że w przypadku większości tarcz przełożyłoby się to pozytywnie na żywotność akumulatora, a dodatkowo pozwoliłoby uzyskać niższą jasność minimalną (a w każdym razie – sprawiać takie wrażenie). Muszę jednak powiedzieć, że jedyne miejsce, w którym zdecydowałem się użyć funkcji wyłączenia ekranu (a nie stałego wyświetlania uproszczonej tarczy), było kino – w żadnym innym przypadku nie było to potrzebne, lecz zapewne nie zaszkodziłoby to również w teatrze i każdym podobnym przybytku kultury.

Warto zaznaczyć, że wyświetlacz to pełne koło, bez żadnych ucięć – wydaje mi się, że udało mi się jednego razu dojrzeć miejsce ukrycia czujników, jednak równie dobrze mogło być to jednorazowe przywidzenie, więc nie można tej kwestii traktować jakkolwiek… poważnie.

Skoro już przy wyświetlaczu jesteśmy, to nie sposób nie wspomnieć o tym, czym jest on pokryty – producent zdecydował się tu zastosować szkło mineralne (prawdopodobnie niepokryte żadnym znanym nam Gorilla Glass), które jest jednak dosyć twarde – przy normalnym użytkowaniu, nie „udało” mi się zamieścić na nim żadnej widocznej nawet przy uważnych oględzinach rysy. Niestety, dosyć mocno łapie odciski palców, co bez większego problemu wyłapiecie na zdjęciach zamieszczonych w tej recenzji – co ciekawe, na żywo są one zdecydowanie mniej widoczne i absolutnie nie zwracają uwagi przy codziennym użytkowaniu.

Spis treści:

  1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
  2. Działanie, oprogramowanie. Konfiguracja, aplikacja, powiadomienia
  3. Zaplecze komunikacyjne, aktywności. Czas pracy. Podsumowanie