Ostatnimi czasy mam do czynienia wyłącznie z budżetowymi tabletami, bo właśnie takich najwięcej obecnie debiutuje na polskim rynku. Otrzymanie do testów Asusa Transformer Pad 300 było bardzo miłą odskocznią. Jakiś czas temu dość długo miałam w rękach jego starszego brata, Transformer Prime TF201 i bardzo miło ten czas wspominam. I to właśnie spowodowało, że byłam bardzo ciekawa jak na jego tle wypada tańsza hybryda tajwańskiego producenta. Bo przecież te kilka stów nigdy piechotą nie chodzi, a skoro można zaoszczędzić, to dlaczego nie. Ale czy akurat w tym przypadku warto? Zapraszam do przeczytania (i obejrzenia) recenzji Asusa Transformer Pad 300 i porównania tabletu do Asusa Transformer Prime TF201.
Jako że w teście tym pojawiają się trzy dość długie filmiki, żeby nie dublować przekazywanych informacji, po prostu będzie mniej tekstu pisanego. Przyznajcie, że w przypadku moich recenzji to będzie niejako mała rewolucja ;-) Ale do rzeczy, bo bohater dzisiejszego tekstu czeka z niecierpliwością na to, by Was poznać. I odwrotnie.
Parametry techniczne Asusa Transformer Pad 300 (TF300T):
– Android 4.0 Ice Cream Sandwich,
– czterordzeniowy procesor Nvidia Tegra 3 T30L o taktowaniu 1,2GHz z dwunastordzeniową grafiką,
– ekran IPS o przekątnej 10.1″ (1280 × 800),
– aparat 8 Mpix,
– kamerka 1,2 Mpix,
– 32GB pamięci wewnętrznej,
– slot kart microSD,
– 1GB RAM,
– WiFi 802.11 b/g/n,
– Bluetooth v3.0,
– wyjście microHDMI,
– GPS,
– wymiary: 263 × 180,8 × 9,9 mm,
– waga: 635 g.
Pierwsze wrażenia, rozpakowanie
Pierwszy raz z Asusem Transformer Pad 300 miałam do czynienia na targach MWC 2012 w Barcelonie i wspominam ten dzień (a zwłaszcza właśnie konferencję tajwańskiego koncernu) bardzo dobrze. Choć był to najmniej ciekawy model spośród wtedy zaprezentowanych – pod względem parametrów technicznych nie da się go przecież porównywać z Transformer Pad Infinity 700 czy Padfone, tak okazał się najbardziej interesującym patrząc przez pryzmat ceny. Inaczej nie można powiedzieć o czterordzeniowym tablecie, którego cena zaczyna się od 1699 złotych (bez stacji dokującej i bez 3G). Tym bardziej ucieszyłam się, że miałam okazję dłużej pobyć z tym modelem i bliżej go poznać.
Mimo tego, że Transformer Pad 300 jest nieco grubszy i cięższy od Transformera Prime (odpowiednio: 263 × 180,8 × 9,9 mm i 635 g vs 263 × 180,8 × 8,3 mm i 586 g), bardzo dobrze leży w dłoniach. A dzięki plastikowej, chropowatej obudowie nie odnosi się wrażenia, że tablet może niespodziewanie wypaść z rąk. Szkoda tylko, że mocniej naciskając na obudowę, ta się lekko ugina w centralnej części.
System operacyjny, aplikacje
Asus Transformer Pad 300 pracuje pod kontrolą Androida 4.0 Ice Cream Sandwich. Jest to już nam świetnie znana platforma. Standardowo oferuje trzy dotykowe ikonki systemowe: wstecz, home i ostatnio otwarte aplikacje, z tym, że tą ostatnią możemy wykorzystać również do robienia screenshotów – wystarczy zaznaczyć odpowiednią opcję w ustawieniach (więcej na ich temat w dalszej części wpisu), a także dostęp do aplikacji i widżetów czy pięciu ekranów domowych, które można dowolnie spersonalizować.
W odnalezieniu się wśród zainstalowanych na urządzeniu programów oraz zarządzanie nimi umożliwia intuicyjny menedżer plików. W jednym miejscu mamy dostęp do pamięci wewnętrznej i karty microSD, a na widoku skróty do zdjęć, aparatu, muzyki i pobranych aplikacji. Bardzo przydatna sprawa – zwłaszcza, że z poziomu menedżera poszczególne programy można usuwać, przenosić do innych folderów, kopiować, itp.
Kilka słów dotyczących ustawień urządzenia. Oprócz dotyczących sieci zwykłych i bezprzewodowych (WiFi, Bluetooth, zużycie danych, tryb samolotowy, tethering i punkt dostępu, WiFi Direct) mamy do czynienia ze standardowymi ustawieniami urządzenia: dźwięk, wyświetlacz, pamięć, bateria, aplikacje. I tu zbliżamy się do najważniejszego punktu: dostosowanie ustawień Asus. Można tu ustawić możliwość wykonywania zrzutów ekranu przytrzymując przycisk ostatnio używanych aplikacji i format – JPEG lub PNG; wydajność systemu – tryb oszczędzania energii, zrównoważony lub normalny czy też włączyć blokadę paska systemowego – bardzo fajna sprawa, zwłaszcza podczas grania na tablecie, żeby przypadkiem czegoś nie nacisnąć.
A żeby już zakończyć temat systemu warto wspomnieć, że Face Unlock działa bez problemu.
Warto wspomnieć dwa słowa na temat kalendarza, z którego chyba każdemu zdarzyło się korzystać. Jeśli posiadacie tablet z Androidem i smartfona pracującego w oparciu o ten sam system, możecie skorzystać z synchronizacji kalendarza z kontem Google i automatycznie będziecie mieć dostęp do zapisanych wydarzeń i notatek z poziomu każdego urządzenia – bardzo przydatna sprawa.
Przeglądarka internetowa
Niektórzy bardzo nie lubią androidowej przeglądarki i szukają alternatywnych rozwiązań. Dla tych jednak, którzy nie lubią grzebać w Google Play, kilka słów na temat aplikacji, którą znajdziemy na Androidzie 4.0. Działa bardzo dobrze, choć – jak przystało na androidową przeglądarkę – zdarzają jej się chwile zamyśleń, zwłaszcza przy powiększaniu i pomniejszaniu treści.
Osoby, które nie sprawdzają co ciekawego czeka na nich w ustawieniach przeglądarki, sporo tracą. Już tłumaczę dlaczego. Przede wszystkim można tam znaleźć opcję, którą bardzo lubię, czyli możliwość wyświetlania strony na całej szerokości ekranu bez paska adresowego. Wtedy zamiast niego dostępnych jest szereg udogodnień i opcje sterowania dopiero w momencie, w którym klikniemy blisko brzegu wyświetlacza (ustawienia -> laboratorium -> szybkie sterowanie).
A oprócz tego można się jeszcze sporo pozmieniać. Oprócz tradycyjnej możliwości zmiany strony głównej, mamy także pod ręką opcję zmiany rozmiaru tekstu i jego skalowania czy nawet ustawienia negatywu. Oczywiście przeglądarka oferuje historię oraz zakładki, a także możliwość zapisania stron do czytania offline.
Wyświetlacz
Na temat ekranu Asusa Transformer Pad 300 można powiedzieć wiele dobrego, co zaraz uczynię. Są jednak dwa aspekty, które należy rozpatrzyć przy wybieraniu pomiędzy tym modelem a Transformerem Prime. Chodzi o Gorilla Glass i Super IPS+, czego w Transformer Pad 300 nie uświadczymy. Pierwsze sprawia, że nasz ekran jest bardziej podatny na wszelkie zarysowania, natomiast drugie – że czytelność ekranu w pełnym słońcu jest mocno ograniczona (w normalnym użytkowaniu nie przeszkadza, ale jak wyjdziemy na zewnątrz – już tak).
Matryca jest bardzo czuła – reaguje nawet na najlżejsze muśnięcia palcem. Dodatkowo oferuje świetne kąty widzenia, dzięki czemu możemy przeglądać treści multimedialne w towarzystwie bez obawy o to, czy osoby siedzące obok nas coś zobaczą – mamy pewność, że tak.
Klawiatura
O stacji dokującej trochę się nagadałam w poniższym wideo. Ale o ile wspomniałam o wszystkich najistotniejszych rzeczach, tak o jednej zalecie klawiatury zapomniałam: gładzik touchpada obsługuje multitotuch. Dzięki temu przeglądając strony internetowe można sobie powiększać treści bez konieczności sięgania do ekranu, choć nie zawsze załapuje akcje użytkownika. Co więcej, można również przewijać strony jednocześnie przesuwając po gładziku dwa palce (ten sam efekt uzyskamy trzymając strzałkę do góry lub w dół oraz klikając lewy przycisk touchpada a drugim palcem przesuwając góra/dół). Klawiatura oczywiście bez problemu radzi sobie z wielkimi literami (Shift) i polskimi znakami diakrytycznymi (Alt).
Ale jeśli nie będziemy mieć pod ręką stacji dokującej, z powodzeniem można pisać teksty na klawiaturze wirtualnej, która jest naprawdę wygodna. Oferuje pięć rzędów klawiszy zamiast standardowych czterech – w dodatkowym mamy do czynienia z cyframi, które zazwyczaj w tabletach dostępne są po kliknięciu w odpowiednią ikonkę. Obie klawiatury ułatwiają obsługę pakietu Polaris, w którym można edytować pliki tekstowe, arkusze kalkulacyjne oraz prezentacje multimedialne.
GPS
O ile Asus Transformer Prime miał problemy z GPS, których winowajcą była aluminiowa obudowa (trzeba pamiętać, że nie wszystkie egzemplarze oraz że producent rozwiązał kwestię oferując darmowe moduły zewnętrzne), tak Transformer Pad 300 działa bez zarzutu. Na wolnej przestrzeni bez problemu wyszukuje kilku satelitów – sprawdzane aplikacją GPS Test.
WiFi
Podobnie jak z modułem GPS, część tabletów Transformer Prime miała problemy z WiFi. Oczywiście porównałam działanie sieci bezprzewodowych obu modeli i muszę stwierdzić, że faktycznie Transformer Pad 300 radzi sobie z nimi znacznie lepiej. Nie jest to jedynie moje subiektywne odczucie. Potwierdzone zostało przez aplikację WiFi Analyzer, która odpalona na tym modelu wyszukiwała kilka dostępnych sieci i ich siła była wyższa niż w Transformer Prime, który znalazł jedynie dwie sieci o słabszej sile – a przecież oba urządzenia znajdowały się obok siebie.
Multimedia
Gry
Jako że sercem Asusa Transformer Pad 300 jest czterordzeniowy procesor Tegra 3 (na temat którego sporo już pisaliśmy, polecam zajrzeć zwłaszcza tutaj), nawet nie bawiłam się z Angry Birds czy moją ulubioną, swego czasu, grą – iRunner. Od razu zaczęłam z grubej rury. Na tapetę poszły takie tytuły, jak ShadowGun THD, Riptide GP, Bladeslinger, Grand Theft Auto 3 czy Galaxy On Fire 2 THD. Wszystkie gry działały bez problemów, aczkolwiek czasem zdarzały się sytuacje, w których można było mieć niewielkie zastrzeżenia do wydajności urządzenia, a co za tym idzie – płynności działania. Najbardziej irytujące były momenty, w których włączając jakąś grę, już od dłuższego czasu słychać było odpowiednie dźwięki z tytułu, a na ekranie wciąż gra nie została odpalona.
Wideo
Preinstalowany odtwarzacz wideo radził sobie z wszelkimi formatami bardzo dobrze. Z ulubionych przez nas testowych filmików nie poradził sobie jedynie z dwoma: mkv, xvid, ad l5, 1 mbps i mkv, vc1, apl3, 18 mbps, ale MX Player naprawił ten błąd. Z powodzeniem można więc używać Asusa Transformer Pad 300 jako mobilne kino. A dzięki wyjściu microHDMI, filmy można oglądać na dużym ekranie.
Aparat
Spodziewać by się można, że aparat o rozdzielczości 8 Mpix robi bardzo dobre zdjęcia. Niestety, nic bardziej mylnego – fotki wykonane Transformer Pad 300 są po prostu przeciętne. I to jeszcze zależy od warunków, w jakich zostały wykonane – im lepsze oświetlenie, tym fotka oczywiście lepsza. Poniżej znajdziecie kilka przykładowych zdjęć zrobionych przeze mnie, pokazujących, że aparat naprawdę nie jest najwyższych lotów. Jeśli ktoś potrzebuje tych zdjęć w oryginalnej rozdzielczości, proszę dać znać.
Niestety, nie było mi dane nakręcenie jakiegokolwiek wideo, bo co najwyżej zobaczylibyście poniżej mało ambitną produkcję pokazującą padający deszcz. Dlatego posłużę się filmikiem znalezionym w sieci, autorstwa redakcji PhoneArena:
Kamerka doskonale spisuje się podczas korzystania z aplikacji Skype i przeprowadzania rozmów wideo.
Benchmarki
Akumulator
W przypadku budżetowych tabletów punkt ten wypada najmniej ciekawie. Zupełnie inaczej jest jednak ze sprzętem, za który przyjdzie nam zapłacić nawet kilka razy więcej. Asus Transformer Pad 300 może się pochwalić akumulatorem, który pozwala na nieprzerwaną pracę nawet przez kilkanaście godzin – oczywiście wszystko zależy od tego, co w danej chwili robimy oraz jak skonfigurowaliśmy tablet. Producent podaje, że sprzęt pracuje przez dziesięć godzin, a klawiatura wydłuża ten czas o kolejne pięć godzin. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła, jak jest w rzeczywistości.
Filmy z jasnością ekranu ustawioną na maksymalną wartość, z włączonym WiFi w trybie zrównoważonym można oglądać przez niecałe osiem godzin. W podobnej konfiguracji, ale grając w gry, tablet trzyma ledwie cztery godziny. Oczywiście trzeba pamiętać, że gdy wyłączy się WiFi, jasność ekranu znacznie zmniejszy i zmieni tryb na oszczędzanie energii i dodatkowo nie będzie się tak „męczyło” urządzenia, jego akumulator pozwoli na znacznie dłuższą pracę. A klawiatura wydłuży jego żywotność o dodatkowe 4-4,5 godziny, w zależności od tego, co aktualnie robimy.
Ładowanie urządzenia od całkowitego rozładowania trwa ok. 2,5h, natomiast jeśli do tego dołożymy stację dokującą, czas ładowania wydłuży się do ok. 4h.
Asus Transformer Pad 300 vs Asus Transformer Prime TF201
Stoicie przed półką sklepową, na której widzicie oba tablety. Dzwonicie do mnie i zadajecie pytanie który model kupić. A ja tradycyjnie stwierdzam, że jednoznacznej odpowiedzi dać nie mogę. Wychodzę z założenia, że zawsze ostateczne decyzje zapadają po przemyśleniu wielu aspektów, ale przede wszystkim po przeanalizowaniu indywidualnych wymagań stawianych tabletowi – a te przecież każdy ma inne.
A jeśli ktoś nie chce mnie słuchać (lub nie lubi ;)), krótkie zestawienie różnic pomiędzy modelami TF201 i TF300T, o których mówiłam na powyższym wideo:
1. Obudowa: Transformer Prime – aluminium, Transformer Pad 300 – plastik. Choć może nie wygląda tak solidnie, jak w przypadku Prime’a (i tak faktycznie jest, bo w centralnej części się ugina przy mocniejszym ściśnięciu), tak mimo wszystko ma jedną ważną zaletę. Jest nią chropowatość, która sprawia, że tablet stabilniej leży w dłoniach. A dodatkowo sprzęt nie ma problemów z GPS-em.
2. Częstotliwość taktowania procesora. Transformer Pad 300 działa w oparciu o ten sam procesor, co Transformer Prime – czterordzeniową Tegrę 3. Trzeba jednak zauważyć, że pierwszy oferuje 1,2GHz, a drugi – 1,3GHz. Różnicę widać na papierze, a jakie ma to odzwierciedlenie w rzeczywistości? W większości przypadków nie widać znaczącej różnicy w płynności działania urządzenia, jak i jego wydajności, ale zdarzają się przypadki, w których aplikacje uruchamiają się wolniej niż w Transformer Prime.
3. W Transformer Pad 300 mamy ekran IPS zamiast Super IPS+, przez co widoczność w pełnym słońcu jest ograniczona. Dodatkowo nie ma Gorilla Glass.
4. Akumulator. W Transformer Prime możemy osiągnąć czas pracy dłuższy nawet o kilka godzin.
5. W Asusie Transformer Pad 300 brak diody przy aparacie. Dla mnie zupełnie bez znaczenia, aparatu w tablecie nie używam, ale wspomnieć o tym fakcie po prostu wypada.
Podsumowując, ja skłaniałabym się ku Asusowi Transformer Prime, bo po prostu mi się bardziej podoba, a jako że często zdarza mi się siedzieć z tabletem na powietrzu, Super IPS+ jest po prostu niezbędny (problemy z GPS mogę przeżyć, zwłaszcza, że można podpiąć zewnętrzny moduł). Aczkolwiek za TF300T przemawia wiele – na czele ze znacznie niższą ceną. Ale trzeba pamiętać też o bardziej dopracowanych portach, lepiej leżącej w dłonie obudowie z wyczuwalną, chropowatą fakturą, nieznacznie krócej działającej baterii. Jest to bardzo dobry sprzęt i jeśli się na niego zdecydujecie, rezygnując z Transformera Prime, nie powinniście być zawiedzeni. Oba urządzenia są interesujące i świetnie spisują się w codziennym użytkowaniu – trzeba jednak pamiętać o pewnych mankamentach, które ma zarówno TF201, jak i TF300T.
Podsumowanie recenzji Asusa Transformer Pad 300
Asus kolejny raz potwierdził, że jego sprzęt jest warty zainteresowania (i naszych pieniędzy ;)). Miło widzieć, że tajwański koncern uczy się na błędach i z każdym kolejnym urządzeniem wprowadza zmiany, które mają sprawić, by użytkowanie sprzętu stało na jeszcze wyższym poziomie. Transformer Pad 300 to tańsza alternatywa dla osób, które zainteresowane są czterordzeniowym Transformerem Prime, ale są ograniczone budżetem. Obie propozycje są ciekawe, obie mają wiele zalet, ale nie są też wolne od wad. Dwa tygodnie spędzone z Asusem Transformer Pad 300 spokojnie mogę zaliczyć do jak najbardziej udanych. Jeszcze tylko przypomnę, że cena tabletu zaczyna się od 1699 złotych (32GB, bez stacji i bez 3G), model z 3G trafi do sprzedaży prawdopodobnie w czerwcu.
Jeśli macie jakieś pytania dotyczące Asusa Transformer Pad 300 – zapraszam do komentarzy.
Tablet do testów dostarczył X-KOM – dzięki! ;)