Recenzja Huawei Mate 10 Pro – nie bez powodu ma „pro” w nazwie

Czytnik linii papilarnych

Pamiętam jak rok temu, przy okazji premiery Mate’a 9, wyjęłam swojego sampla testowego z pudełka, skonfigurowałam skaner odcisków palców, przyłożyłam do niego palec i… nie przesadzę, gdy stwierdzę, że byłam oczarowana szybkością jego działania. Jasne, już w P9 czytnik działała świetnie, ale widać było wyraźną różnicę na korzyść właśnie przedstawiciela serii Mate. Minął rok, przez nasze ręce przeszedł P10, a teraz Mate 10 Pro i muszę przyznać, że poziom jakości czytnika został utrzymany. Utrzymany, bo nie wyobrażam sobie, by tutaj cokolwiek Huawei mógł usprawnić. A konkurencja w tym konkretnym aspekcie powinna się od niego uczyć.

Skaner znajduje się z tyłu obudowy, na wyciągnięcie palca wskazującego. Służy do odblokowywania ekranu, jak również do blokowania dostępu do wybranych aplikacji czy też całego folderu – w postaci sejfu. Można go też wykorzystać do przeglądania zdjęć w galerii, odbierania połączeń czy robienia zdjęć.

Akumulator

I tu znowu wyjdzie, że chwalę Huawei, ale każdy przedstawiciel serii Mate, mógł się pochwalić długim czasem pracy na jednym ładowaniu. Miałam do czynienia z siódemką, ósemką, dziewiątką i teraz dziesiątką pro i każdy, literalnie każdy z nich, dawał powody do radości pod tym względem. A jak jest tym razem, przy okazji ogniwa o pojemności 4000 mAh?

Zdecydowanie dobrze. Jeden dzień pracy z dala od ładowarki nie jest wyczynem dla Mate’a 10 Pro – chyba, że odpalimy nawigację na danych mobilnych i z jasnością ekranu na maksymalnym poziomie. W przeciwnym razie dzień pracy jest spokojnie w zasięgu, przy czym u mnie czas ten wydłużał się do 1,5-2 dni. Czas na włączonym ekranie (tak zwany SoT, od ang. Screen on Time) wahał się między 5 a 7 godzinami, z czego najwięcej cykli baterii było blisko 6 godzin, co i tak jest bardzo dobrym wynikiem.

A gdyby Wam się tak smartfon przypadkiem rozładowywał, to Huawei ma na to radę. I to jest absolutnie genialna rzecz – bardzo szybka ładowarka Super Charge, która Mate’a ładuje dosłownie w mgnieniu oka. 50% w pół godziny, pełne naładowanie z kolei to proces trwający godzinę i dwadzieścia minut. Co ciekawe, aby pokazać to, jak szybko rośnie procent naładowania baterii, na ekranie wyświetlany jest procent naładowania z dokładnością do drugiego miejsca po przecinku. Mały, dość zabawny zabieg, ale trzeba przyznać, że ciekawy.

Aparat

Największym zarzutem w kierunku aparatów w smartfonach Huawei była jasność obiektywów – zawsze zostawały w tyle względem konkurencji. Mate 10 Pro jest pierwszym urządzeniem od tego producenta, o którym nie mogę tego powiedzieć. Z tyłu mamy aparat 16 Mpix RGB f/1.6 + 20 Mpix monochromatyczny, natomiast z przodu kamerkę 8 Mpix f/2.0. I przyznaję, że wreszcie mogę powiedzieć, że smartfon Huawei pod względem możliwości fotograficznych może konkurować z modelami Samsunga – wkrótce się zresztą przekonacie w porównaniu, które dla Was przygotowuję.

W mojej ocenie zdjęcia robione za pomocą Huawei Mate 10 Pro są świetne – nie wyobrażam sobie jednak, by smartfon za 3,5 tysiąca złotych robił złe zdjęcia. Są ostre, pełne detali i w większości przypadków dobrze odwzorowują kolory (więcej o tym niżej). Największe wrażenie robi jednak na mnie fakt, że zdjęcia robione z ręki, w trybie automatycznym, nocą, wreszcie wyglądają więcej niż akceptowalnie – są bardzo dobre. W dalszym ciągu również rewelacyjny jest tryb nocny, tu jednak trzeba pamiętać o użyciu statywu (co ciekawe jednak, w trybie tym widać więcej szumu niż w zdjęciach z automatu). Wszystko możecie zobaczyć na zdjęciach załączonych poniżej (jak zawsze w oryginalnej rozdzielczości – wystarczy otworzyć w nowej karcie), a następnie ocenić samemu – dajcie znać w komentarzach!

Sztuczna inteligencja, o której tak głośno trąbi Huawei, w modelu Mate 10 Pro objawia się przede wszystkim w aparacie. Zastosowany tu algorytm rozpoznaje fotografowane obiekty i dopasowuje odpowiednie parametry do scen, dzięki czemu udaje się uzyskać lepsze efekty zdjęciowe. Już podczas pierwszych godzin testów aparatu w tym smartfonie zauważyłam jednak pewien problem – gdy sceneria zawiera sporo jesiennych liści, barwy na tym zdjęciu są dość wyblakłe, można powiedzieć, że wyprane z kolorów (w rzeczywistości kolory są dużo bardziej nasycone niż na zdjęciu) – niezależnie, czy zrobimy zdjęcie w trybie automatycznym (gdzie działa algorytm), czy przełączymy się na tryb profesjonalny. Po konsultacji ze znajomymi branżowymi mogę potwierdzić, że nie jestem odosobnionym przypadkiem, więc ten typ tak po prostu ma. Może Was uspokoić na pewno fakt, że gdy zrobimy to samo zdjęcie w RAW, jesteśmy w stanie wyciągnąć z niego dużo więcej niż z JPG. I jeszcze jedna ciekawostka: wspomniane wypranie kolorów zauważyłam wyłącznie w przypadku tego typu scenariusza – w pozostałych nie udało mi się odtworzyć tego problemu.

Oczywiście nie zabrakło trybu małej przysłony, do którego Huawei przyzwyczaił nas od kilku generacji swoich smartfonów, a także trybu portretowego w aparacie przednim, ale jego jakość nieszczególnie przekonała mnie do siebie (odcięcie sylwetki od tła nie jest idealne, ale nie ma się co dziwić, biorąc pod uwagę, że z przodu jest jeden obiektyw, a nie dwa, jak z tyłu, gdzie efekty są widocznie lepsze).

Zdjęcia z głównego aparatu:

Zdjęcia nocne:

Selfie:

Rzeczą, nad którą Huawei wciąż musi popracować, jest jakość nagrań wideo. Są wyjątkowo ziarniste.

Podsumowanie

Pytając mnie o Mate’a 10 Pro mieliście sporo obaw w stosunku do jego ekranu, a raczej warstwy oleofobowej, której zabrakło w mniejszym flagowcu z pierwszej połowy 2017 roku, czyli P10 – tutaj jest ona obecna. Obawialiście się też wolnej pamięci wewnętrznej – tu nie musicie się tego bać, jest ona naprawdę szybka, a do tego jest jej 128 GB. Co prawda nie można jej rozszerzyć przez slot kart microSD, nie sądzę jednak, by komuś szybko udało się tę przestrzeń zapełnić. Brakuje natomiast 3.5 mm jacka audio.

Po drugiej stronie barykady mamy natomiast naprawdę doskonałe działanie, najnowszą wersję systemu operacyjnego, świetny wyświetlacz, wzornictwo przyciągające wzrok, doskonały czytnik linii papilarnych oraz bardzo dobry aparat.

I nie mam wątpliwości: to najlepszy i najbardziej kompletny smartfon, jaki kiedykolwiek trafił do oferty Huawei.

A Wy co myślicie na temat Huawei Mate 10 Pro? Dajcie znać w komentarzach!

Spis treści:

1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośniki
3. Czytnik linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Huawei Mate 10 Pro możecie kupić oczywiście w Komputroniku!

Recenzja Huawei Mate 10 Pro – nie bez powodu ma „pro” w nazwie
WYŚWIETLACZ
9.5
DZIAŁANIE, PŁYNNOŚĆ, WYDAJNOŚĆ
9.5
OPROGRAMOWANIE
9
AKUMULATOR
8.5
MULTIMEDIA
9
PORTY, ZŁĄCZA, ŁĄCZNOŚĆ
9
JAKOŚĆ WYKONANIA
10
WZORNICTWO
9.5
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
duży ekran w relatywne niewielkiej obudowie
ładne wzornictwo
IP67
pełne zaplecze komunikacyjne, w tym NFC
dual SIM
128 GB pamięci
irda
najnowsza wersja systemu
świetny czytnik linii papilarnych
super szybkie ładowanie baterii
Wady
jakość nagrań wideo wciąż pozostawia nieco do życzenia
brak 3.5 mm jacka audio (odpowiednie słuchawki i przejściówka w zestawie)
brak ładowania indukcyjnego
nieaktywny dual SIM
9.5
OCENA