Spośród wszystkich tegorocznych flagowców, w mojej ocenie, to właśnie HTC U11 ma najmniej ciekawego asa w rękawie w postaci swojej unikalnej funkcji Edge Sense. W LG G6 mamy szerokokątny obiektyw, który robi świetne wrażenie (szkoda, że f/2.4). W Samsungu Galaxy S8 postawiono na ekran Infinity o proporcjach 18,5:9 i skaner tęczówki oka. W Sony Xperia XZ Premium – świetny tryb Super Slow Motion. W U11 natomiast HTC postanowiło nas przekonać, że ściskanie telefonu ma sens. Ale czy na pewno? Na to pytanie odpowiem Wam poniżej. Z niniejszej recenzji dowiecie się też, czy warto zainwestować ponad trzy tysiące złotych w HTC U11. Zapraszam!
Parametry techniczne HTC U11:
- ekran 5,5″ 2560×1440 pikseli, Super LCD 5, Gorilla Glass 5,
- ośmiordzeniowy Snapdragon 835 2,45 GHz,
- 4 GB RAM,
- 64 GB pamięci wewnętrznej,
- Android 7.1.1 Nougat z HTC Sense,
- aparat 12 Mpix f/1.7, OIS,
- kamerka 16 Mpix z HDR, f/2.0,
- LTE,
- GPS / Glonass / Beidu,
- NFC,
- WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5 GHz,
- Bluetooth 4.2,
- slot kart microSD,
- port USB typu C,
- skaner linii papilarnych,
- akumulator o pojemności 3000 mAh,
- IP67,
- wymiary: 153,9 x 75,9 x 7,9 mm,
- waga: 169 g.
Cena HTC U11 w momencie publikacji recenzji: 3249 złotych
Wideorecenzja HTC U11
Wzornictwo, jakość wykonania
Powiem tak: jeśli chciałabym skorzystać z lusterka, nosiłabym je w torebce. Tymczasem producenci smartfonów wzięli sobie za punkt honoru, by ich tegoroczne flagowce odbijały w sobie świat jak oszalałe. W tej kategorii bezapelacyjnie wygrywa Sony Xperia XZ Premium, który zyskał u mnie miano najdroższego lusterka, jakie miałam, ale i Samsung Galaxy S8 czy nawet LG G6 świetnie się sprawdzają w tej roli. Nie inaczej jest też ze szklanym HTC U11. Jak się możecie domyślać – nie przypadło mi to do gustu.
Jasne, fajnie wygląda, jak obudowa naszego telefonu załamuje światło (tu wygrywa Honor 8 i Honor 9), ale gdy dochodzi do tego zmiana koloru dosłownie pod każdym kątem, pod jakim na nią spojrzymy, zakrzywia nam to obraz rzeczywistości. Jednym będzie się to podobało, innym – niekoniecznie. Do mnie osobiście niespecjalnie tego typu wzornictwo przemawia. Zwłaszcza, gdy mowa jest o perłowej wersji U11, którą akurat dostałam do testów, a która ze wszystkich dostępnych wersji kolorystycznych podoba mi się najmniej (a raczej: wcale). Ale umówmy się: design to kwestia gustu. Mi jednak bardziej „leży” wzornictwo poprzednika, czyli HTC 10, ale co kto lubi.
Sama konstrukcja HTC U11 natomiast może się podobać. Obudowa ma obłe kształty, dzięki czemu dużo lepiej dopasowuje się do kształtu dłoni, co automatycznie przekłada się na wyższy komfort korzystania z telefonu, który wcale do najmniejszych nie należy. Dwie szklane części, tj. tył i przód, przedzielone są aluminiową ramką, nadając całości eleganckiego szlifu. Z kolei przód jest, jak się domyślam, zmorą firm zajmujących się foliami i szkłami ochronnymi, bo ekran U11 jest w większości płaski, ale w pewnym momencie przechodzi w lekkie zaoblenie przy każdej krawędzi.
Całość spełnia normę IP67, co oznacza, że U11 jest pierwszym (flagowym) smartfonem w ofercie HTC, który jest pyło- i wodoszczelny (bez problemu powinien przetrwać zanurzenie w wodzie na głębokości do 1 metra przez pół godziny). Moje nieśmiałe testy wodoszczelności przeszedł perfekcyjnie.
Rozmieszczenie przycisków i portów raczej bez zaskoczenia. Na prawej krawędzi mamy gładką regulację głośności i włącznik, dla odmiany, z wyczuwalnymi pod palcami wypustkami (tak jak w niektórych smartfonach zdarza się, że są one zbyt luźne, tak tutaj jest wprost przeciwnie – są mocno osadzone w obudowie). Przeciwległa krawędź nie została zagospodarowana.
U góry znajdziemy szufladkę skrywającą w sobie gniazdo kart nanoSIM i microSD, a nieopodal jest także mikrofon, który może przywołać na myśl mały port podczerwieni (ale nie, irda tutaj nie została zaimplementowana). Na dole smartfona umieszczono dwa kolejne mikrofony (w sumie są aż cztery!), port USB typu C (z USB OTG i, co ważne, obsługą HDMI), a także jeden z głośników – drugi znajdziemy nad ekranem.
No i właśnie, przejdźmy na front telefonu. Obok drugiego głośnika (służącego również do przeprowadzania rozmów telefonicznych), mamy obiektyw kamerki przedniej oraz czujnik światła, natomiast dioda powiadomień ukryta została w prawej części głośnika. Pod ekranem do naszej dyspozycji zostały oddane dotykowe, podświetlane przyciski systemowe – wstecz, Home i ostatnie aplikacje. Środkowy służy również jako czytnik linii papilarnych.
Obudowa z tyłu jest dość minimalistyczna i poza ledwo widocznym logo HTC znajdziemy tu wyłącznie obiektyw aparatu z podwójną diodą doświetlającą. W dolnej jej części jest też tajemniczy otwór, który jest niczym innym jak czwartym mikrofonem.
Wyświetlacz
HTC U11 jest kolejnym przedstawicielem smartfonów z ekranami o przekątnej 5,5” i rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli, co przekłada się na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 534 ppi. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że jakość wyświetlanego obrazu pod względem ostrości czcionek jest świetna – nie może tu być mowy o żadnych poszarpaniach krawędzi ikon.
Zastosowana tu matryca Super LCD 5 charakteryzuje się dobrą jasnością minimalną (brak problemów z korzystaniem z telefonu w nocy) i niezłą maksymalną (aczkolwiek w jego przypadku nie pogardziłabym nieco jaśniejszym panelem), świetnymi kątami widzenia oraz niezłym odwzorowaniem barw, choć odniosłam wrażenie, że domyślnie ekran wyświetla barwy o cieplejszym zabarwieniu, aczkolwiek to akurat można zmienić w ustawieniach wyświetlacza. Tam również włączymy tryb nocny (lub ustawimy uruchamianie automatyczne – od zachodu do wschodu słońca lub o określonym czasie) oraz tryb rękawiczek.
O reakcję na dotyk nie musicie się martwić, podobnie jak o ślizg palca po ekranie – zastosowana warstwa oleofobowa sprawia, że pod tym względem nie mogę się do niczego przyczepić.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Edge Sense. Głośniki
3. Skaner linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie