Myślę, że prawie każdy użytkownik Facebooka należy do jakiejś grupy. Czasem są to grupy „klasowe”, czasem zrzeszające studentów danego uniwersytetu czy może fanów danego YouTubera. Ale grupy to nie tylko zbiorowiska dowcipnych gimnazjalistów, ponieważ na wielu z nich można uzyskać wartościową i merytoryczną pomoc. Administratorzy takich grup chcieliby czasem mieć możliwość filtrowania nowo przyjmowanych członków, a z pomocą przychodzi nie kto inny, jak sam Facebook.
Na początek małe wprowadzenie o samych grupach. Podczas tworzenia własnej, przyszły administrator ma do wyboru trzy opcje – Grupa otwarta, Grupa zamknięta, Grupa tajna. O tyle, o ile ta ostatnia służy raczej do porozumiewania się w ścisłym i ograniczonym gronie, tak problem zaczyna się w przypadku pozostałych dwóch, które są skierowane do szerszego grona odbiorców. Podczas dołączania do nich często trzeba uzyskać potwierdzenie od moderatora lub członka, ale zdarza się, że to po prostu wolnoamerykanka.
Domyślacie się już zapewne, że filtracja osób dołączających do wielotysięcznych grup jest właściwie niemożliwa. Redaktorzy portalu TechCrunch donoszą, że Facebook nieco ułatwi tę sprawę. Sam Mark Zuckerberg obiecał, że narzędzia administracyjne i moderatorskie w grupach będą zwiększały swoją funkcjonalność, a zmiany zaczynają się od dzisiaj. Właściciele grup mogą teraz ustawić trzy pytania, na które każdy użytkownik będzie musiał odpowiedzieć przy kliknięciu przycisku Dołącz. Funkcja już teraz dostępna jest na całym świecie, lecz jak donosi portal TheVerge, nie jest aktywna w grupach tajnych.
Czy podoba mi się nowo wprowadzone narzędzie? Zdecydowanie tak. Co prawda jedyne grupy, w których jestem administratorem, to te małe i „tajne”, które są miejscem komunikacji w określonych grupach osób, więc nie jestem w stanie zweryfikować czy z punktu widzenia moderatorów to cokolwiek zmieni. Wiem natomiast, że na wszystkich publicznych grupach, w których jestem, zdarzają się posty tak bezsensowne, że zajmują tylko czas. Albo moderatorom, którzy muszą takie kwiatki odrzucać/usuwać, albo użytkownikom, którym pojawiają się one na stronie głównej. Trzy proste pytania, do których odpowiedzi podejrzeć mogą tylko moderatorzy i administratorzy grupy – brzmi to jak częściowe rozwiązanie problemu. Nawet, jeśli pomoc będzie można znaleźć w Google, to sam ten fakt odrzuci botów i tych, którzy nie przepadają za korzystaniem z wyszukiwarki w celu rozwiązania tego problemu. Można by powiedzieć, że wymaganie wiedzy od użytkowników grup jest swego rodzaju dyskryminacją, ale cóż… jak mawia klasyk – wolnoć, Tomku, w swoim domku.
źródło: TechCrunch, TheVerge; grafika główna: StockSnap.io