Jak powszechnie wiadomo, Galaxy Note 7 został wycofany ze sprzedaży w październiku ubiegłego roku, a właściciele tego modelu zostali objęci programem wymiany lub mogli ubiegać się o zwrot pieniędzy. Wygląda na to, że Samsung odzyskał już 96% egzemplarzy wadliwego modelu, a to oznacza, że w użyciu pozostaje już tylko niewielka ich część.
W grudniu ubiegłego roku liczba zwróconych już egzemplarzy wynosiła około 2,7 mln sztuk. Sprzedanych zostało w sumie 3,06 mln, więc wychodzi na to, że około 90% wróciło z powrotem do producenta. Obecnie, jest to już ponad 96% i chociaż wydaje się, że jest to całkiem sporo, to wciąż na mobilnym rynku znajdziemy wadliwe modele, których być tam nie powinno.
Mimo wszystko, amerykański Departament Transportu podjął decyzję, iż nie ma już potrzeby ostrzegania pasażerów linii lotniczych o niebezpieczeństwie związanym z modelem Galaxy Note 7, ponieważ liczba sztuk, które znajdują się w użyciu, drastycznie spadła.
Wiemy już także, że Samsung robi co może, by ograniczyć korzystanie z galaktycznego notatnika lub po prostu go uceglić. Tym samym, chce zmusić wszystkich właścicieli tego modelu, do zwrotu urządzenia, które i tak powoli staje się bezużyteczne.
Już w tym miesiącu, koreańska firma ma ujawnić także informacje, które w końcu dadzą nam odpowiedź na pytanie – dlaczego baterie w Galaxy Note 7 się przegrzewały? Teorii jest sporo. Pojawiły się plotki, że to nie tylko wadliwe ogniwo, ale także specyficzny design, mógł być przyczyną samozapłonów baterii w tym właśnie modelu.
Źródło: PhoneArena