SKANER LINII PAPILARNYCH
Czytnik ulokowano na froncie w przycisku fizycznym Home. Taka lokalizacja wydaje się być bardzo dobrym rozwiązaniem, ponieważ w każdej chwili jesteśmy w stanie odblokować nasz smartfon opuszkiem. Sam skaner legitymuje się szybkim działaniem i wysoką dokładnością na poziomie około 90 procent.
Niestety, aby go użyć, najpierw musimy podświetlić ekran i dopiero wtedy przyłożyć palec. Telefon jest w stanie zapamiętać do pięciu różnych odcisków, a awaryjnie musimy dodać alternatywną metodę odblokowywania: PIN, wzór lub hasło. Szkoda, że producent nie dodał tu kolejnych funkcji wykorzystujących skaner.
APARAT
Allview chwali się zastosowaniem świetnych aparatów. Z tyłu znalazła się 13-megapikselowa matryca Samsung S5K3M, wykorzystująca technologię ISOCELL, z przysłoną f/2.0 i pojedynczą diodą doświetlającą, z kolei z przodu mamy 5-megapikselową kamerkę.
Aplikacja aparatu została przygotowana przez producenta i oferuje szybki dostęp do najczęściej używanych opcji oraz skrótów, więc tutaj nie ma żadnych zaskoczeń. Zdecydowanie całość jest prosta i wygodna w obsłudze. Szkoda jednak, że aby móc nagrywać wideo musimy przełączyć się w odpowiedni tryb – można to było rozwiązać w prostszy sposób.
Do naszej dyspozycji zostały oddane następujące tryby:
- Automatyczny,
- Profesjonalny – manualnie ustawiamy czas otwarcia przysłony (do nawet 14 sekund), ISO, balans bieli, wartość ekspozycji czy też tryb pracy autofokusa,
- Piękno twarzy,
- W każdej chwili – wykonuje kilka zdjęć, a następnie możemy połączyć je w jedną fotografię, usunąć niechcianych przechodniów ze zdjęcia, rozmyć tło za poruszającym się obiektem,
- Filtr,
- HDR,
- Panorama,
- Noc,
- Prezentacja – do wykonywania zdjęć tekstu,
- Super Zdjęcie – tworzy fotografie o rozdzielczości 65 Mpix,
- Automatyczna Scena – oprogramowanie samo dobiera odpowiedni tryb aparatu,
- Skanuj – czytnik kodów QR,
- GIF,
- Memo – zdjęcie możemy wzbogacić podpisem albo własną notką.
Aparat szybko łapie ostrość, w dodatku możemy samodzielnie ustawić punkt pomiaru ekspozycji, który również odbywa się bardzo sprawnie. Czas wykonania i zapisu zdjęć nie pozostawia absolutnie niczego do życzenia. Jakość jest bardzo dobra, chociaż brakuje dobrze działającego trybu HDR, który w praktyce nie radzi sobie ani trochę i ma tendencję do prześwietlania fotografii. Na szczęście ogromną zaletą jest naturalne odwzorowanie barw i spora ilość szczegółów. Przednia kamerka z kolei pozwoli na wykonanie selfie, którym potem będziemy mogli podzielić się na portalach społecznościowych. W nocy natomiast aparat na froncie przestaje sobie radzić, główny miewa problemy, a oprogramowanie ma poważne kłopoty z doborem odpowiednich ustawień, czego efektem jest ogromna ilość szumów na zdjęciach nocnych. Szkoda, ponieważ po matrycy ISOCELL spodziewałem się w P8 Energy Pro lepszych rezultatów.
Wideo może być rejestrowane w maksymalnej rozdzielczości Full HD, zarówno przez przedni jak i tylny aparat. Jakość filmów jest przyzwoita, zaspokoi wymagania przeciętnego użytkownika, aczkolwiek sam dźwięk mógłby być rejestrowany z mniejszą ilością szumów. Mimo wszystko jak na „średniaka” jest nieźle.
Galeria zdjęć wykonanych Allview P8 Energy Pro:
BATERIA
Największy atut Allview, choć niewątpliwie tę zaletę niweczy fakt, że urządzenie miewa poważne problemy z zarządzaniem energią w trybie czuwania. We wnętrzu P8 Energy Pro zagościł niewymienny akumulator o pojemności 5020 mAh. Dzięki niemu urządzenie potrafi działać na włączonym ekranie przez ok. 5,5-7,5 godziny przy używaniu LTE, natomiast przy WiFi wynosi on średnio między 7, a 9 godzin, chociaż wiele zależy od tego, jak bardzo wskaźnik naładowania spadnie w chwili, kiedy nie będziemy z niego korzystać. Niewątpliwie to najpoważniejsza wada całego modelu. Na szczęście możemy liczyć, że producent naprawi ją w najbliższych aktualizacjach, które, miejmy nadzieję, będą się pojawiać.
Za pomocą ładowarki z zestawu możemy naładować Allview od 0 do 100% w około 110-120 minut.
PODSUMOWANIE
Czy Allview P8 Energy Pro można komukolwiek polecić? Moim zdaniem zdecydowanie nie, ponieważ urządzenie oferuje beznadziejny stosunek ceny do oferowanych możliwości, sytuację pogarsza niedopracowane oprogramowanie oraz notoryczne problemy z przesyłem danych komórkowych. Jednak model ten wyróżnia się kilkoma zaletami, jak potężny ekran AMOLED, szybki skaner linii papilarnych, bardzo dobra bateria z szybkim ładowaniem czy też niezłe aparaty. Niestety, nie są wystarczające atuty, aby mogły choć nieco zrównoważyć wspomniane wcześniej niedoróbki.
W tej cenie oraz kategorii smartfonów z dużymi wyświetlaczami swoją uwagę lepiej zwrócić na:
- Lenovo Phab Plus – z jeszcze większym, 6,8-calowym wyświetlaczem Full HD, Snapdragonem 615 z 2GB RAM, głośnikami Dolby Atmos oraz baterią 3500 mAh,
- Sony Xperia XA Ultra – droższa o 100 złotych, ale także ma 6-calowy ekran Full HD, oferuje ośmiordzeniowy układ Mediatek Helio P10 z ARM Mali T860, aparat 21,5 Mpix i 16 Mpix,
- Lenovo Moto X Style – zeszłoroczny flagowiec z ekranem 5,7″ QHD, Snapdragonem 810, aparatem 21 i 5 Mpix oraz baterią 3000 mAh,
- Samsung Galaxy Note 4 – flagowiec Koreańczyków z 2014 roku, ale wciąż oferuje świetne podzespoły: ekran 5,7″ QHD Super AMOLED, Exynos 5433, 3GB RAM, 32GB pamięci wbudowanej oraz aparaty 16 i 3,7 Mpix, a także baterię 3220 mAh,
- Xiaomi Mi Max – jeszcze niedostępny oficjalnie w naszym kraju; ekran 6,44″, bateria 4850 mAh, Snapdragon 650/652 z 2/3GB RAM.
Spis treści:
- Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
- Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Jakość dźwięku
- Skaner linii papilarnych. Aparat. Bateria. Podsumowanie
Smartfon dostarczył do testów Sferis.