Dawno nie miałam w rękach żadnego iPada. Mój iPad 2 (tak, wiem, prehistoria) leży na półce (zazwyczaj używany jest przez moją siostrę), co zresztą idealnie potwierdza fakt, że ostatnio nie mogłam znaleźć dedykowanej ładowarki. Ale zostawmy moją dwójkę w spokoju. Od kilku miesięcy na rynku dostępny jest przecież iPad Pro w wersji 9,7-calowej. Prawda jest jednak taka, że zdobycie go do testów graniczy z cudem. Tym bardziej ucieszyła mnie propozycja od znajomego, który był tak miły, że… wypożyczył mi swój prywatny sprzęt do testów. How cool is that?! :)
iPad Pro w wersji 9,7-calowej dostępny jest w kilku kolorach: srebrnym, złotym, szarym (space gray) oraz rose gold. Można go kupić w trzech wersjach pojemnościowych: 32GB, 128GB lub 256GB – każda dostępna jest z WiFi lub LTE (w tej drugiej jest również GPS).
Parametry techniczne iPada Pro 9,7″:
- wyświetlacz Retina 9,7 2048 x 1536 pikseli,
- procesor A9X z koprocesorem M9,
- 2GB RAM,
- iOS 9.3.3,
- WiFi 802.11a/b/g/n/ac 2,4&5GHz,
- Bluetooth 4.2,
- skaner linii papilarnych Touch ID,
- aparat iSight 12 Mpix f/2.2, nagrywane wideo w 4K,
- kamerka 5 Mpix z nagrywaniem wideo w HD 720p,
- cztery głośniki,
- złącze Lightning,
- akumulator 27,5Wh,
- wymiary: 240 x 169,5 x 6,1 mm,
- waga: 437 g WiFi, 444 g LTE.
Cena w momencie publikacji recenzji: 2999 złotych za wersję podstawową (32GB WiFi)
Wzornictwo, jakość wykonania
Każdy sprzęt Apple pod względem jakości wykonania jest majstersztykiem – i trzeba to przyznać niezależnie od tego, czy produkty te są nam bliskie, czy wprost przeciwnie. iPady zawsze mi się pod tym względem podobały. Zawsze były dopracowane, eleganckie i widać było dbałość o każdy detal. Tak samo jest w przypadku iPada Pro.
Obudowa typu unibody wykonana została z solidnego kawałka metalu, na którego środku wyróżnia się błyszczące logo Apple, czyli charakterystyczne nadgryzione jabłko (swoją drogą, uwielbia zbierać odciski palców). Urządzenie jest niesamowicie smukłe – jego grubość to jedyne 6,1 mm. Smukłość, w połączeniu ze zeszlifowanymi krawędziami i metalową obudową powodują, że mamy do czynienia z produktem premium nie tylko przez wzgląd na cenę, ale przede wszystkim na wygląd.
Choć nie ukrywam, że o ile tył i krawędzie iPada Pro przypadły mi do gustu, tak już frontowy panel niekoniecznie. Wszystko przez szerokie ramki nad i pod ekranem, które upodobało sobie Apple od pierwszej generacji iPada – jak były grube, tak są w dalszym ciągu (te boczne na przestrzeni lat uległy sporemu uszczupleniu i to duży plus). Oczywiście powiecie, że dzięki temu mamy więcej miejsca, by swobodnie chwycić tablet w dłonie, z czym nie sposób się nie zgodzić. Ale z drugiej strony – tego miejsca nie potrzeba aż tak dużo, spokojnie można by je choć trochę zmniejszyć. Być może stanie się tak, gdy wreszcie przycisk Home z Touch ID powędruje bezpośrednio na ekran, bo rzekomo są takie plany.
Jakkolwiek by nie było, iPad Pro może się podobać. A do tego jest niesamowicie lekki – 440 gramów to prawie nic jak na taki sprzęt. Zrobiłam prosty eksperyment. Najpierw chwyciłam mojego iPada drugiej generacji, a chwilę później – iPada Pro. Chyba nie muszę mówić, że różnica była kolosalna, na korzyść tego drugiego? Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że iPad 2, kiedyś przecież wcale nie taki ciężki (600 gramów), nagle zaczął ciążyć. A wszystko przez smukłego i lekkiego iPada Pro. Wciąż jednak trudno jest dłużej korzystać z iPada Pro, trzymając go jedną ręką.
Wzornictwo na plus, podobnie zresztą jest z jakością wykonania, o której nie można powiedzieć zupełnie nic złego. Zresztą, słyszeliście kiedykolwiek, by ktoś skarżył się na złe spasowanie elementów obudowy w iPadzie, skrzypienie lub inne tego typu dolegliwości? Ja nie. Aczkolwiek jedna rzecz może doskwierać – o ile przyciski fizyczne są stabilnie osadzone w obudowie, tak ich korzystanie wiąże się ze stosunkowo głośną reakcją. I mam tu na myśli zarówno włącznik, przyciski do regulacji głośności, jak i sam Home. I nie jest to przypadłość wyłącznie iPada Pro, a wszystkich smartfonów i tabletów Apple, z którymi dotychczas miałam do czynienia.
Zerknijmy jeszcze na krawędzie. U góry umieszczony został włącznik tabletu, służący również do usypiania, dwa głośniki oraz 3.5 mm jack audio. Na przeciwległej krawędzi, na dole, mamy kolejne dwa głośniki, a pomiędzy nimi – złącze Lightning. Lewy bok skrywa w sobie złącze Smart Connector do podłączenia etui z klawiaturą, natomiast prawy – przyciski do regulacji głośności. Z tyłu, w lewym górnym rogu, umieszczono obiektyw aparatu z diodą LED, a na środku logo Apple. Na froncie z kolei, nad ekranem jest obiektyw aparatu przedniego, a pod – przycisk Home.
Wyświetlacz
Od dłuższego już czasu w 9,7-calowych tabletach, Apple stosuje matrycę Retina o rozdzielczości 2048 x 1536 pikseli. Przekłada się to na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 264 ppi, czyli podobnym, jak w 5,5-calowych ekranach z HD (1280 x 720 pikseli; ~267 ppi). Porównuję te wartości nie bez powodu. Bo o ile na smartfonie, którego często trzyma się bliżej oczu, dostrzeżenie poszarpanych czcionek nie jest wcale trudną sztuką, tak w przypadku tabletu, większego urządzenia, z reguły trzymanego w większej odległości, 264 ppi jest całkowicie wystarczające. Warto też pamiętać, że wyższa rozdzielczość przy tej przekątnej nie występuje w przyrodzie – ani w sprzęcie Apple, ani u konkurencji. Zatem pod względem czytelności czcionek trudno iPadowi Pro cokolwiek zarzucić.
Chyba że w kwestii formatu – podczas gdy znakomita większość androidowej konkurencji oferuje ekrany 16:10 lub 16:9, w iPadzie niezmiennie królują proporcje 4:3. Tablety Apple polecane są więc przede wszystkim do konsumowania treści, z nastawieniem na czytanie – przeglądanie stron internetowych czy PDF-ów, bo do tego 4:3 sprawdza się idealnie, głównie przez to, że więcej treści mieści się na ekranie niż na 16:10. Ale już jeśli chcielibyśmy oglądać film, musimy się liczyć z tym, że nad i pod właściwą treścią, widoczne będą czarne pasy – 4:3 to zdecydowanie nie proporcje kinowe, z czym trzeba się liczyć.
Kolejna kwestia to oczywiście jasność ekranu. Minimalna jest naprawdę minimalna – pomiar wykazał 2 nity, zatem nie ma mowy o przesadnym świeceniu ekranu w nocy. Maksymalna z kolei wynosi 400 nitów i umożliwia korzystanie z tabletu nawet w słoneczne dni. Oczywiście odciski palców i refleksy dają się we znaki, ale mimo wszystko widoczność w słońcu jest dobra.
Opisując ekran iPada Pro nie sposób nie wspomnieć o dwóch ważnych funkcjach, które ostatnio znalazły się w ustawieniach wyświetlacza. Mam na myśli True Tone oraz Night Shift.
True Tone odpowiada za dopasowanie odcienia i intensywności obrazu do natężenia światła – w zależności od światła w naszym otoczeniu, ekran zmienia kolorystykę wyświetlanych treści (balans bieli i jasność), dzięki czemu ekran mniej męczy oczy. Night Shift z kolei to uzupełnienie True Tone, mobilny odpowiednik f.lux, z którego na laptopie namiętnie korzystam od wielu, wielu miesięcy. Funkcja ta, w ustawionych godzinach, automatycznie zmienia kolory wyświetlacza na cieplejsze. Dzięki temu nie dość, że korzystanie z tabletu jest bardziej komfortowe, to jeszcze ma poprawiać jakość snu – ale ile w tym prawdy, trudno zbadać, nawet na sobie (nie mam problemów ze snem niezależnie od włączonego trybu czy nie).
Swego czasu bardzo dużo tekstów, które tworzyłam na Tabletowo, powstawało na klawiaturze wirtualnej iPada, którą uważam za całkiem wygodną, choć oczywiście zajmuje pół widoku ekranu. Zwłaszcza wprowadzanie polskich znaków poprzez muśnięcie danej litery od góry czy możliwość zmiany układu klawiatury przez rozsunięcie od siebie dwóch palców bardzo przypadło mi do gustu, a i nie zmieniło się od lat. Dodatkowo warto wspomnieć o fakcie, że przesuwanie dwoma palcami po klawiaturze zamienia klawiaturę w touchpad, dzięki czemu możemy to wykorzystać do sterowania kursorem w tekście.
Tym, co jakiś czas temu uległo zmianie, jest fakt, że Apple wreszcie umożliwia instalowanie klawiatur wirtualnych firm trzecich, więc jeśli ta domyślna nam nie odpowiada, możemy ją szybko zastąpić naszą ulubioną aplikacją, np. SwiftKey czy Swype.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Przycisk Home i Touch ID. Głośniki
4. Aparat. Bateria. Smart Cover. Podsumowanie