Aparat
Patrząc na parametry Sony Xperia X, które prezentowane są w tabelach, liczby przy aparatach – zarówno frontowym, jak i głównym – mogą robić wrażenie. Z tyłu mamy bowiem matrycę 23 Mpix (f/2.0), z przodu – 13 Mpix. Co ciekawe jednak, nie ma możliwości nagrywania wideo w QHD, a najwyższa dostępna jakość, to Full HD (30 kl/s i 60 kl/s).
W aplikacji aparat mamy dostępne trzy główne tryby: manualny (ale bez fajerwerków – można tu zmieniać balans bieli, wartość ekspozycji, pomiar światła i ISO), lepsza automatyka oraz wideo. Oprócz tego do naszej dyspozycji są kolejne: panorama, efekt AR, efekt kreatywny, Sound Photo, kreator naklejek, timeshift video, portret stykowy, twarz na zdjęciu, a jeszcze więcej można dodatkowo pobrać. Po przesiadce z LG G5 i Huawei P9 dość trudno mi się było przestawić na interfejs użytkownika oferowany przez aparat Sony – trzeba dłuższej chwili, by się do niego przyzwyczaić.
Najbardziej reklamowaną funkcją Xperia X, a co za tym idzie – chyba najważniejszą – jest tak zwany przewidujący autofokus, oznaczony w ustawieniach jako „śledzenie obiektu”. Włączamy tę funkcję w ustawieniach, klikamy w ekran na osobie, której ruch chcemy złapać (np. podczas jazdy na rowerze), a aparat przewidzieć, gdzie osoba ta się ruszy, bo zrobić jak najlepsze, ostre i nierozmazane zdjęcie.
Samo działanie aplikacji, w mojej opinii, pozostawia wiele do życzenia. Począwszy od tego, że Xperia X bardzo lubi ponownie ostrzyć tuż przed wykonaniem zdjęcia, przez długi proces zapisu fotografii po jeszcze dłuższy czas oczekiwania, aż zdjęcie załaduje się w galerii i będzie można przejść do kolejnych zdjęć zrobionych wcześniej. Zdecydowanie na plus obecność fizycznego spustu migawki na prawej krawędzi telefonu.
Zdjęcia, jeśli mówimy o tych wykonywanych w słoneczne dni, są bardzo przyjemnej jakości, ale znowu nie powiem, by mnie szczególnie zachwyciły – są w porządku, ale nic więcej. Natomiast tego samego nie mogę powiedzieć o zdjęciach nocnych – te są, po prostu, kiepskie.
Poniżej znajdziecie sporo przykładowych zdjęć zrobionych przeze mnie Xpierą X – oczywiście w oryginalnej rozdzielczości (otwórz w nowym oknie).
Podsumowanie
Sony Xperia X to ciekawy smartfon – co do tego nie mam wątpliwości. Ale zdecydowanie zbyt wysoko wyceniony. Wygląda nieźle (choć ten design mógł się już „przejeść”), ma ekran 2.5D dodający mu uroku i matową obudowę, która prezentuje się o wiele lepiej niż błyszczące. Do tego, co bardziej istotne, świetnie działa, oferuje frontowe głośniki stereo i fizyczny spust migawki, który wciąż jest rzadko spotykanym dodatkiem w smartfonach.
Z drugiej strony mamy obudowę, której temperatura lubi mocno wzrastać podczas typowego użytkowania, przeciętny czas pracy na LTE (na WiFi dużo lepszy), skaner odcisków palców, który nie zawsze reaguje na przyłożony do niego palec czy wreszcie brak wodoszczelności, do której Sony przyzwyczaiło nas w poprzednich smartfonach.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Benchmarki. Zaplecze komunikacyjne
3. Głośniki. Czytnik linii papilarnych. Bateria
4. Aparat. Podsumowanie