Po czerwcowej premierze flagowego Honora 7, na kolejny smartfon od tej marki nie musieliśmy wcale zbyt długo czekać. Po czterech miesiącach do jej portfolio dołączył kolejny produkt, tym razem jednak przeznaczony dla osób, którym do gustu przypadły smartfony z większymi wyświetlaczami. Mowa oczywiście o Honorze 5X, którego miałam okazję testować… w sumie trzykrotnie.
Honor 5X, jak już doskonale wiecie, towarzyszył mi podczas krótkiej grudniowej wyprawy do Chin (Shenzhen i Hong Kong). Tak, grudniowej. Mamy maj, a na Tabletowo dopiero teraz pojawia się jego recenzja. Wszystko przez to, że pierwszy egzemplarz otrzymałam bez drugiej szufladki na kartę microSIM, co oznaczało, że nie mogłam sprawdzić dual SIM, co było dość istotne, bo na jego temat pojawiały się sprzeczne informacje (aktywny czy pasywny?). Egzemplarz wymieniłam na nowy, po czym okazało się, że ma problem z WiFi. Po bliższemu przyjrzeniu się sprawie wyszło, że nie był to odosobniony przypadek – w sieci można znaleźć sporo opinii użytkowników Honora 5X, którzy odnotowali problem z ponownym łączeniem się z zapisaną siecią WiFi po wybudzeniu telefonu z uśpienia. W większości przypadków pomaga wejście w ustawienia sieci, zapomnienie jej i ponowne połączenie, więc nie taki diabeł straszny, jak go malują. Ale oczywiście u mnie sposób ten nie zadziałał i musiałam poczekać na trzeci egzemplarz. Gdy już go dostałam, okazało się, że… ze starszą wersją oprogramowania. Urządzenie musiało zatem zostać zaktualizowane, po czym dopiero wtedy mogłam przystąpić do ponownych testów. A w międzyczasie MWC i inne wyjazdy, a także konieczność ponownego przetestowania i tak wyszło, że recenzja pojawia się dopiero teraz. Nie ukrywam, że miałam nadzieję, że do tego czasu telefon zostanie zaktualizowany do Androida 6.0 Marshmallow, ale, niestety, ta wersja systemu nie jest jeszcze dostępna. Ale recenzja wreszcie jest! Zapraszam zatem do zapoznania się z nią.
Parametry techniczne Honora 5X:
- wyświetlacz IPS o przekątnej 5,5″ i rozdzielczości 1920×1080 pikseli,
- ośmiordzeniowy, 64-bitowy procesor Qualcomm Snapdragon 615 (Cortex A53) 1,7GHz z Adreno 405,
- 2GB RAM,
- Android 5.1.1 Lollipop z EMUI 3.1,
- aparat 13 Mpix,
- kamerka 5 Mpix,
- 16GB pamięci wewnętrznej,
- LTE Cat. 4 (wysyłanie do 50 Mbps, pobieranie do 150 Mbps),
- dual SIM (nanoSIM + microSIM),
- slot kart microSD,
- Bluetooth,
- GPS,
- WiFi,
- port microUSB,
- akumulator o pojemności 3000 mAh,
- czytnik linii papilarnych,
- wymiary: 151,3 x 76,3 x 7,9 mm,
- waga: 158 g.
Cena w momencie publikacji: ok. 1079 złotych
Wideorecenzja
Wzornictwo, jakość wykonania
Honor 5X jest jednym z tych urządzeń, które – gdy zobaczyłam je pierwszy raz na zdjęciach prasowych – nie przypadło mi do gustu. Dopiero styczność z telefonem na żywo przekonała mnie, że jest naprawdę ciekawy i zdecydowanie może się podobać. Zwłaszcza, że wykonany został w większej części z aluminium – tylko wstawki w górnej i dolnej części obudowy są plastikowe, co ma zapobiegać ewentualnym zakłóceniom pracy anten. Obudowa, w przypadku testowanego modelu złota, bardzo ładnie mieni się w świetle, co zdecydowanie dodaje temu produktowi uroku. Ale przecież nie sam wygląd jest najważniejszy – zwłaszcza, jeśli mówimy o tyle urządzenia.
Z przodu bowiem okazuje się, że nie jest już tak różowo. Szerokie ramki nad i pod ekranem (przestrzeń nad została zagospodarowana, ale już pod… nie, bo przyciski systemowe są na ekranie), a żeby tego było mało, dodatkowa czarna ramka ciągnąca się dookoła przestrzeni roboczej – pomiędzy nią a ramką obudowy. Gdyby nie to, gabaryty telefonu z pewnością byłyby nieco mniejsze. A tak, otrzymujemy spory 5,5-calowy smartfon, który – mimo wszystko jednak – nieźle leży w dłoni. Choć to oczywiście zależy od każdego z nas – wielkości dłoni i długości palców.
Wzornictwo – już wiemy – może się podobać. Nie inaczej jest z jakością wykonania Honora 5X, która stoi naprawdę na wysokim poziomie. Nic nie skrzypi, nie skrzeczy, poszczególne elementy obudowy są ze sobą bardzo dobrze spasowane, a obudowa nie obija się o komponenty przy nawet mocniejszym ściśnięciu. Pod tym względem Honor 5X zdecydowanie na plus.
Zerknijmy teraz na krawędzie urządzenia. Na lewej mamy dwie szufladki – pierwsza od góry skrywa w sobie gniazdo microSIM, natomiast druga – nanoSIM i microSD. Na dole mamy port microUSB i dwie maskownice, które mogą nieco mylić – w rzeczywistości mamy jeden głośnik, a przy drugim otworze jest mikrofon. Prawa krawędź została zajęta przez przyciski do regulacji głośności i włącznik. U góry natomiast mamy 3.5 mm jack audio i drugi mikrofon.
Z tyłu obudowy umieszczony został obiektyw aparatu 13 Mpix z LED oraz czytnik linii papilarnych, który nie służy wyłącznie do odblokowywania ekranu, o czym będziecie mogli przeczytać w dalszej części recenzji. Z przodu z kolei mamy taflę 5,5-calowego ekranu oraz, nad nim, czujnik światła, kamerkę do połączeń wideo i selfie, głośnik do rozmów oraz diodę powiadamiającą, umieszczoną pomiędzy głośnikiem a prawą krawędzią obudowy.
Wyświetlacz
Matryca zastosowana w Honorze 5X to IPS o przekątnej 5,5” i rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli. Dzięki zagęszczeniu pikseli na cal na poziomie 400 ppi, użytkownik nie będzie miał żadnych problemów z czytaniem wszelkich treści na wyświetlaczu urządzenia. Przypomnę tylko, że Full HD przy tej wielkości ekranu jest całkowicie wystarczające, a zastosowanie większej rozdzielczości (QHD), wiązałoby się nie tylko ze wzrostem ceny końcowej produktu, ale również z obniżeniem czasu pracy. Ale Huawei nie jest za stosowaniem tej rozdzielczości w swoich smartfonach, czego wyraz wielokrotnie dawał CEO Huawei w różnorakich wywiadach i wypowiedziach.
Wyświetlacz zastosowany w Honorze 5X charakteryzuje się jasnością minimalną na poziomie 5 nitów, dzięki czemu zapewnia niezły komfort korzystania z telefonu nocą. Jasność maksymalna z kolei to 540 nitów, co przekłada się na dobrą widoczność w słońcu. Co ciekawe, w ustawieniach wyświetlacza mamy dostępną opcję zwiększenia widoczności w słońcu, ale nie zauważyłam, by ustawienie to robiło jakąkolwiek różnicę.
Na plus warto jeszcze wspomnieć o możliwości ustawiania temperatury barwowej według własnych preferencji oraz trybie rękawiczek, który przydaje się zimą. Sama reakcja ekranu na dotyk jest bezproblemowa, choć czasem może zdawać się, że ekran nie reaguje – a prawda jest taka, że to telefon delikatnie zwolnił lub się „zamyślił”, co czasem lubi mieć miejsce.
Klawiatura wirtualna/ekranowa jest całkowicie standardowa. Co najważniejsze, obsługuje metodę wprowadzania tekstu przez przesuwanie palca po kolejnych literach danego słowa (Swype).
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Czytnik linii papilarnych
3. Porty, złącza, łączność. Aparat. Akumulator. Podsumowanie