Od momentu, w którym przerzuciłam swoją prywatną kartę do Huawei P9, minęła już ponad doba. To idealny czas, by podzielić się pierwszymi wrażeniami na jego temat. Ale nie jest to wcale takie proste, jak mogłoby się wydawać. Wszyscy bowiem wychwalają P9 pod niebiosa, a ja… chyba zbyt szybko zeszłam na ziemię. Zaintrygowałam? Cóż, wcale nie miałam tego na celu. Tak po prostu jest.
Trzy kwestie: EMUI 4.1, bateria, aparat
W niniejszym artykule chciałabym się skupić na trzech najważniejszych według mnie w tym momencie aspektach: EMUI 4.1, baterii i aparacie, bo właśnie o to w komentarzach pytacie najczęściej. Zacznę jednak od… wyglądu. Wzornictwo Huawei P9 jest świetne. Telefon jest elegancki, przez co naprawdę rewelacyjnie się prezentuje, o co się naprawdę bardzo obawiałam po zobaczeniu oficjalnych zdjęć prasowych („prasówki” mi się w ogóle nie podobały…). Mój egzemplarz to titanium gray – nie ukrywam, że właśnie w taki celowałam. Nie tylko przez to, że podoba mi się najbardziej, ale również przez fakt, że to właśnie w nim górna część tylnej obudowy jest czarna, przez co obiektywy aparatów nie są tak wyeksponowane, jak w modelach w pozostałych wersjach kolorystycznych.
Jakość wykonania – kolejna rewelacja. Tak naprawdę zastrzeżenia mam jedynie do przycisku regulacji głośności, który ma delikatne luzy, przez co minimalnie kiwa się na boki. Trudno jednak traktować to jako większą wadę.
EMUI 4.1
Huawei chwalił się podczas konferencji, że najnowszy flagowiec działa pod kontrolą Androida 6.0 Marshmallow z nakładką EMUI w wersji nowszej niż w Mate 8, czyli nie 4.0, a 4.1. Jeśli myśleliście, że Huawei wprowadził w związku z tym jakieś rewolucyjne lub choćby większe zmiany… niestety, muszę Was rozczarować.
Zmiany tak naprawdę zauważalne są jedynie w aplikacji aparatu. Cały jej interfejs został przeprojektowany, co nie każdemu przypadnie do gustu. Potrzeba dłuższej chwili, by się do niego przyzwyczaić, a same ikony trybów, które wysuwa się od lewej krawędzi ekranu, wydają mi się sporo za duże – brakuje mi tu spójności i estetyki.
Do tego nie ma możliwości wybudzania telefonu za pomocą dwukrotnego tapnięcia w ekran. Jest natomiast możliwość korzystania z opcji trybu jednoręcznego, dzięki któremu możemy zmniejszyć ekran. O pozostałych funkcjach EMUI 4.1 dłużej rozpiszę się przy okazji recenzji P9.
Trzeba pamiętać, że wciąż jest to EMUI, czyli interfejs, który albo się kocha, albo nienawidzi… Jednym się podoba, innym – wprost przeciwnie. I zdecydowanie nie ulegnie to zmianie przy EMUI 4.1.
Bateria
Akumulator Huawei P9 ma pojemność 3000 mAh i został wczoraj wychwalony pod niebiosa przez przedstawicieli firmy. Rzekomo na pozwalać na 1,5 dnia intensywnej pracy. Hmm… cóż, u mnie wynik ten był dużo gorszy.
Od rana korzystałam z telefonu z ciągle włączonym LTE, jasnością ekranu ustawioną na ok. 50% (czasem mniej), a 2 godziny włączony był tryb samolotowy. Udało się uzyskać czas pracy niewiele ponad dziewięć godzin, z czego na włączonym ekranie 4,5 godziny.
Mam wielką nadzieję, że czas ten się wydłuży w kolejnych cyklach. Bo fakt, że można zmniejszyć rozdzielczość ekranu do 1280×720 pikseli, by wydłużyć czas działania, to wyłącznie obejście problemu.
Aparat
Leica… 3/4 konferencji Huawei poświęcona została współpracy chińskiego koncernu z firmą Leica. Odniosłam wrażenie, że to właśnie wokół tego skupiono się podczas pracy nad tworzeniem urządzenia bardziej niż na samych parametrach matrycy zamontowanej w prezentowanym smartfonie. Mamy tu przecież bowiem f/2.2, podczas gdy w Samsungu Galaxy S7 z rewelacyjnym aparatem (co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości?) przysłona ma wartość f/1.7.
Poniżej możecie zobaczyć zdjęcie zrobione aparatem Huawei P9. Załączyłam je w oryginalnej rozdzielczości – wystarczy otworzyć w nowej karcie.
Ocenę jakości poniższych fotografii pozostawiam Wam – dajcie znać w komentarzach, co myślicie na ich temat. Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii.
Dual SIM?
W różnych krajach będą dostępne różne wersje Huawei P9. Niestety, musicie pamiętać, że w Polsce dystrybuowany będzie wyłącznie model z jednym slotem kart SIM, a nie z dwoma.
Podsumowanie
Jest za wcześnie. Jest zdecydowanie za wcześnie na jakąkolwiek ocenę Huawei P9. Na razie jestem rozdarta. Telefon zdecydowanie przekonuje mnie swoim wzornictwem, ale to przecież dopiero początek. Działa świetnie, do czego na ten moment nie mam wątpliwości – póki co nie zanotowałam żadnego problemu z wydajnością. Ale kluczem do mojego serca, jako wymagającego klienta, jest czas pracy baterii i jakość zdjęć – również w gorszych warunkach oświetleniowych (bo przecież w dobrych to i kalkulator sobie poradzi…).
Za Huawei P9 przyjdzie nam zapłacić 2399 złotych w zestawie z kartą 128GB lub 3199 złotych z Huawei Watch. Więcej na ten temat dowiecie się z tego wpisu.
Co sądzicie na temat Huawei P9? Jesteście nim zainteresowani?
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie tego smartfona, zapraszam do komentarzy. Za ok. dwa tygodnie opublikuję pełną recenzję P9.