Testy wszelkiego rodzaju opasek inteligentnych wyłącznie uświadamiają mnie w przekonaniu, że moja aktywność fizyczna, zwłaszcza ostatnim czasy, jest… zerowa. Z trwogą patrzę na wyniki pokonywanego dystansu każdego dnia, a sama opaska czy zegarek – w zależności od tego, które urządzenie testuję – nie są mnie w stanie w żaden sposób zmotywować, by ruszyć się z miejsca. Tym przygnębiającym (mnie przynajmniej) początkiem zapraszam Was do zapoznania się z recenzją opaski Polar Loop 2.
Wygląd
Loop 2 jest pierwszą opaską, w przypadku której spotkałam się z koniecznością skrócenia paska przed rozpoczęciem swojej przygody z urządzeniem. Pasek jest gumowy, w momencie wyjęcia z pudełka stosunkowo długi (24 cm). Naszym pierwszym zadaniem jest zmierzenie swojego obwodu nadgarstka, dzięki miarce dołączonej do zestawu (tak naprawdę będącej częścią papierologii), a następnie ucięcie zbędnej części paska za pomocą nożyczek. Prawda, że rzadko spotykane rozwiązanie? W międzyczasie trzeba sobie poradzić z wyjęciem, a później z włożeniem teleskopów do zapięcia, ale nie jest to większa sztuka, bo w pudełku mamy odpowiednie narzędzie, mające nam w tym pomóc. Jest też zapasowy teleskop, gdyby się któryś przypadkiem gdzieś zawieruszył.
Samo zapięcie wykonane jest ze stali nierdzewnej i jest standardowe – zegarkowe, zamykane na zatrzask. Na jego frontowej części umieszczono logo firmy Polar, które, po dłuższym czasie użytkowania, ulega mocnemu zarysowaniu. Jeśli macie obawy o solidność zapięcia mogę Was w tym miejscu uspokoić – nie pamiętam żadnej sytuacji, w której opaska by się sama rozpięła podczas wykonywania gwałtowniejszych ruchów czy podczas wykonywania aktywności fizycznej.
Wspominałam, że po wyjęciu z pudełka opaskę, a właściwie jej pasek, należy skrócić. Nie stwierdziłam jednak, że jest to mała wada tego urządzenia – przez maksymalne spersonalizowanie wielkości obwodu, automatycznie zmniejszamy grupę osób, którym później ewentualnie możemy podarować opaskę. Co więcej, nie będziemy w stanie z niej korzystać również w momencie, gdyby zdarzyło nam się mocno przytyć (czysto hipotetycznie).
Wygląd Polar Loop 2 jest uniwersalny i pasuje zarówno do bardziej oficjalnego ubioru (no, może niekoniecznie w wersji różowej…), jak i do sportowego. Opaska składa się w większości z gumowego paska, zapięcia ze stali nierdzewnej i dwóch niewielkich, błyszczących kawałków plastiku, pomiędzy którymi zamontowany jest niewielki ekran. Jest też dotykowy przycisk, umieszczony tuż obok wyświetlacza, który odpowiada za zmianę treści na nim wyświetlanych.
Od wewnętrznej strony z kolei mamy złącze do ładowania, niestety niestandardowe, co jest kolejną wadą – jadąc na dłuższy wyjazd nie poratuje nas zwykła ładowarka microUSB. Na szczęście jednak sam czas pracy nie pozwala nam się o to zbytnio martwić, o czym dowiecie się w odpowiednim akapicie w dalszej części recenzji.
Konfiguracja, aplikacja
Gdy już mamy przycięty pasek opaski, możemy przejść do jej konfiguracji. I choć brzmi to może dość górnolotnie, nie jest wcale trudnym procesem. Z Google Play lub App Store wystarczy pobrać aplikację Polar Flow, w której trzeba stworzyć nowe konto lub zalogować się na już istniejące. Przechodzimy przez kilka kroków, w których podajemy najważniejsze dane na swój temat (płeć, wiek, waga, wzrost, data urodzenia), a następnie wyszukujemy opaskę. By włączyć w niej Bluetooth wystarczy dłużej przytrzymać przycisk i poczekać na wygaśnięcie wyświetlacza. Po chwili opaska połączona jest z telefonem, ale – co ciekawe i dziwne zarazem – by zsynchronizować dane pomiędzy nimi należy włączyć GPS w telefonie. Zupełnie tego nie rozumiem.
Sama aplikacja, moim zdaniem, wygląda nie najlepiej i trochę przestarzale – być może wpływ na to ma połączenie smutnych barw – w większości szarości i czerni. Główny ekran to dziennik aktywności, który obrazuje czas aktywności danego dnia, spalone kalorie, liczbę kroków z możliwością dodania polubienia, komentarza oraz przejścia do szczegółowego widoku konkretnego dnia. W tym widoku wyświetla się nasza aktywność z podziałem na pięć poziomów intensywności: odpoczynek, siedzenie, niski, średni i wysoki. Opaska sama monitoruje, w którym z poziomów znajdujemy się w danym momencie, a następnie pokazuje to na dziennym wykresie. Aktywności możemy wyświetlać w ujęciu dziennym, tygodniowym i miesięcznym, by zobaczyć, jakie postępy robimy.
W aplikacji możemy ustawić na którym nadgarstku nosimy opaskę, włączyć alarm z powtarzaniem w dni powszednie lub codziennie (można ustawić tylko jeden budzik) oraz włączyć lub wyłączyć powiadomienia – przy nich warto się chwilę zatrzymać.
Teoretycznie aplikacja oferuje możliwość powiadamiania za pomocą wibracji, ale funkcja ta nie działa przy współpracy z Loop 2. No dobra, powiadomienia z telefonu działają wyłącznie w przypadku sprzętu z iOS (połączenia przychodzące, wiadomości, przypomnienia z kalendarza), ale z Androidem już nie (!). Warto pamiętać, że z Polar Flow kompatybilne są też inne urządzenia, ale według mnie funkcje te w przypadku połączenia z Loop 2 ze smartfonem z Androidem powinny być po prostu ukryte, żeby nie wprowadzać użytkownika w błąd.
Budzik, jak wspomniałam, można ustawić tylko jeden. Wibracje może nie są wyjątkowo silne, ale jest ich aż dziewiętnaście, w dodatku podwójnych, więc szansa, że nas obudzą, jest całkiem duża – zwłaszcza, że Loop 2 wibruje tak przez minutę. Mimo wszystko jednak polecam włączyć alarm w telefonie, na wszelki wypadek.
Dostęp do danych na temat naszej aktywności fizycznej mamy nie tylko za pomocą aplikacji mobilnej, ale również desktopowej – FlowSync. Wystarczy podłączyć opaskę do komputera, za pomocą wspomnianej wcześniej nietypowej ładowarki, a program automatycznie rozpocznie synchronizację danych i otworzy stronę internetową przedstawiającą wyniki przez nas uzyskane podczas korzystania z opaski. W moich oczach, paradoksalnie, wygląda to dużo lepiej i przejrzyściej niż w wersji mobilnej.
Spis treści:
1. Wygląd. Konfiguracja, aplikacja
2. Komfort noszenia i użytkowania. Czas pracy
3. Monitorowanie aktywności i snu. Podsumowanie