Sprzęt z Chin już dawno przestał być tani i tandetny. Tamtejsi producenci rozpoczęli agresywną ekspansję i z powodzeniem podbijają kolejne rynki. Czasami mam wątpliwości, czy to dobrze, czy może jednak nie do końca, lecz proces ten jest nieuchronny i coraz więcej marek rodem z Państwa Środka ma szanse osiągnąć taki sukces, jak Meizu, Xiaomi czy nawet Huawei.
Do tego grona może wkrótce dołączyć LeTV, który już teraz jest bardzo popularny w swoim rodzimym kraju. Jak wiadomo, jest to jeden z największych rynków zbytu – zdobycie tam wysokiej pozycji bardzo pomaga w odniesieniu globalnego sukcesu.
Kolejnym krokiem, doskonale już sprawdzonym i „utartym”, jest oferowanie bardzo dobrze wyposażonych sprzętów za możliwie jak najniższą cenę – najlepiej, gdy rozbieżności te są jak największe. LeTV postanowiło pójść nawet o jeszcze jeden krok dalej, sprzedając Le 1s po cenie niższej niż wynoszą koszty produkcji (1099 vs 1310 juanów chińskich).
Jeśli już więc o tym modelu mowa, to tylko przez pierwszy miesiąc od dnia premiery sprzedano milion jego egzemplarzy. Jest to doskonały wynik, zważywszy, że jeszcze niedawno LeTV potrzebowało na coś podobnego „aż” trzech miesięcy. Co ciekawe, jeszcze przed rozpoczęciem sprzedaży Le 1s producent ogłosił, że spodziewa się, że do klientów trafi 10 milionów sztuk. I wcale się nie pomylił – po tygodniu od debiutu otrzymał zamówienia na 11 milionów jego egzemplarzy!
Jak widać, tempo rozwoju LeTV jest coraz szybsze. Jeśli trend wzrostowy się utrzyma, to ma duże szanse stać się kolejnym ważnym chińskim graczem na rynku smartfonów. Huawei pokazał, że można rok do roku sprzedać o 40% więcej urządzeń, więc dlaczego nie miałoby się to udać LeTV?
Źródło: GSMArena