Samsung Gear S2 trafił na mój nadgarstek

Gear S był pierwszym inteligentnym zegarkiem Samsunga, który mnie zainteresował – wcześniejsze Gear, Gear 2 czy Gear Neo jakoś nie były w stanie mnie przekonać do siebie. O ile jednak Gear S był duży i dość nietypowy, przez co nie każdemu przypadł do gustu, tak Gear S2 jest już dużo bardziej uniwersalny i zdecydowanie ma szansę trafić do większej grupy odbiorców. W Berlinie na targach IFA 2015 zrobił na mnie świetne pierwsze wrażenie, a teraz trafił do mnie na testy. Przez najbliższy czas będę sprawdzać czy było to jedynie chwilowe zauroczenie czy początek dłuższej, fajnej przygody.

Jak doskonale wiecie, w portfolio Samsunga znajdziemy dwie wersje Gear S2 – klasyczną (SM-R7320) oraz sportową (SM-R7200). Do mnie trafił model sportowy, w dodatku biały. I w sumie bardzo mnie to cieszy, bo właśnie ta wersja sportowa jest mi bliższa. A białą elektronikę wolę dużo bardziej niż czarną – to cały czas pozostaje niezmienne.

Przypomnę jeszcze, że Gear S2 jest już dostępny w przedsprzedaży, natomiast jego sprzedaż właściwa ruszy 3 listopada. Wersję Sport wyceniono na 1499 złotych (dostępna biała i czarna), natomiast Classic, ze skórzanym paskiem, na 1599 złotych.

To, co mi się bardzo podoba, to zawartość zestawu sprzedażowego. Wraz z zegarkiem otrzymujemy ładowarkę bezprzewodową oraz dwa paski o różnej długości – S i L, dzięki czemu osoby z mniejszymi nadgarstkami nie muszą nosić dłuższego paska, a te z większymi – nie muszą martwić się o to, że pasek będzie za krótki.

Gear S2 już wylądował na moim nadgarstku, co oznacza, że oficjalnie zabieram się za jego testowanie. Mnie osobiście ciekawi przede wszystkim intuicyjność obrotowego mechanizmu, interfejs oraz kompatybilność z urządzeniami innych producentów niż Samsunga (sprawdzę czy faktycznie nie działa z modelami spoza oficjalnej listy). A jeśli macie jakieś pytania – śmiało.

samsung-gear-s2-naręce