Działanie, oprogramowanie
Za działanie Huawei Mate S odpowiada połączenie ośmiordzeniowego procesora Kirin 935 (4x 2,2GHz + 4x 1,5GHz) z 3GB RAM i systemem operacyjnym Android 5.1 z nakładką EMUI 3.1. Całość działa bez żadnego zająknięcia, co sprawdziłam zarówno podczas typowego, codziennego użytkowania, jak i bardziej intensywnego. Mate S był moim podstawowym smartfonem podczas targów IFA 2015 w Berlinie. Możecie się zatem domyślać, co to oznacza. Musiał robić dobre zdjęcia, oferować co najmniej przyzwoity czas pracy, a przy tym działać szybko i wydajnie tak, bym nie dostała szewskiej pasji podczas przełączania się pomiędzy aparatem, galerią, WordPressem, przeglądarką internetową, WPS Office, Facebookiem, pocztą mejlową, Twitterem i Messengerem. Tak, nawet podczas takich zadań Mate S radził sobie doskonale i nie doświadczyłam żadnego problemu z zawieszaniem się smartfona, zamyślaniem czy nawet samoistnym zamykaniem aplikacji.
Benchmarki:
AnTuTu: 52549
Quadrant: 16062
3DMark:
Sling Shot ES 3.1: 388
Ice Storm: max
Ice Storm Extreme: 7393
Ice Storm Unlimited: 11715
Mimo zastosowania wiekowego już GPU, Mali-T628, z grami Mate S radzi sobie dobrze. Nie ma problemów z działaniem takich tytułów, jak Mortal Kombat X, Hearthstone, Asphalt 8, GTA: San Andreas, Dead Trigger, FIFA 2016 czy Real Racing 3.
Z tego, co cały czas obserwuję w komentarzach wynika, że w dalszym ciągu wątpliwości wzbudza kompatybilność Kirina z aplikacjami z Google Play. I o ile faktycznie jeszcze jakiś czas temu był to duży problem, tak teraz nie spotkałam się z żadnym programem, który podczas chęci pobrania pokazałby mi komunikat o braku kompatybilności. Pytaliście między innymi o takie programy, jak: Here Maps, Facebook, Twitter, Messenger, Feedly, Pushbullet, Quickpick, Keep, Dropbox, Tapatalk, OneNote czy Onedrive – z zainstalowaniem i działaniem żadnego z nich nie miałam problemu.
Jeśli chodzi o interfejs, EMUI 3.1, opisywałam go już wielokrotnie – ostatnio przy okazji recenzji Huawei P8 czy Honora 7. W stosunku do nich widać jedną główną różnicę – możliwość korzystania z dwóch aplikacji w dwóch oknach obok siebie. Niestety, działa wyłącznie z ośmioma programami, ale przecież dobre i to, są to: galeria, filmy, przeglądarka internetowa, notatnik, pliki, e-mail, motywy oraz kalendarz. Co ciekawe, całość jest w języku rosyjskim – dlaczego? Ta zagadka pozostaje dla mnie niewyjaśniona.
Najważniejsze funkcje EMUI 3.1 w Huawei Mate S (nie będę się rozwodzić na ich temat, wszystko jest na screenach załączonych poniżej listy):
- prosty styl ekranu głównego,
- tryby oszczędzania energii (wydajność, inteligentny, ultraoszczędny),
- tryb nie przeszkadzać,
- menadżer powiadomień,
- aplikacje chronione,
- aplikacje działające w sieci,
- odbiór mowy,
- sterowanie ruchem, obsługa knykciami,
- pasek nawigacyjny,
- obsługa jedną ręką,
- przycisk wiszący,
- tryb wyłączenia dotyku,
- tryb obsługi w rękawiczkach.
Huawei Mate S oferuje 32GB pamięci wewnętrznej, z czego do wykorzystania przez użytkownika zostaje 24,68GB. Całość można rozszerzyć o 128GB dzięki slotowi kart microSD. W ustawieniach pamięci można zmienić, by domyślną pamięcią była karta microSD. Dzięki temu możemy pobierać całe aplikacje bezpośrednio do pamięci zewnętrznej, oszczędzając tym samy miejsce w pamięci wewnętrznej (testowane np. na GTA: San Andreas – 2,44GB). Nie udało mi się natomiast przenieść pełnych aplikacji na kartę pamięci – wyłącznie ich (dużą) część.
Pamięć systemowa – Androbench:
szybkość ciągłego odczytu danych: 144,17 MB/s
szybkość ciągłego zapisu danych: 98,47 MB/s
szybkość losowego odczytu danych: 29,2 MB/s
szybkość losowego zapisu danych: 18,98 MB/s
Czytnik linii papilarnych
Kolejna rzecz w Huawei Mate S, na temat której nie mogę powiedzieć złego słowa. W Mate S jest dokładnie ten sam czytnik, co w Honorze 7, więc jeśli czytaliście jego recenzję, doskonale znacie już moją opinię na jego temat. A jest bardzo pozytywna, bo działa po prostu wyśmienicie.
Palec możemy przykładać pod każdym kątem, a czytnik i tak odpowiednio go odczyta. Korzystam z metody blokowania ekranu za pomocą skanera i naprawdę niesamowicie rzadko zdarza się, by wyskoczył błąd, że nie udało się poprawnie zeskanować odcisku palca. Istotny jest fakt, że aby odblokować ekran nie trzeba najpierw wciskać włącznika, a dopiero później przykładać palec do czytnika. Gdy telefon jest zablokowany wystarczy, że dotkniemy czytnik palcem, a ekran zostanie automatycznie odblokowany – bez żadnych dodatkowych ruchów ze strony użytkownika. W dodatku w mgnieniu oka.
Ale czytnik pełni też wiele innych funkcji – jest swego rodzaju touchpadem. Za jego pomocą możemy: odbierać połączenia, robić zdjęcia / nagrywać filmy, wyłączać budzik, uruchamiać panel powiadomień czy przeglądać zdjęcia. A wszystko to w zależności od wykonanego gestu w danej sytuacji. Świetna i prosta sprawa, a ułatwia korzystanie z telefonu. Co ciekawe, w Mate S brakuje dwóch funkcji, które znajdziemy w Honorze 7 – wstecz i home. Te dwie funkcje czytnika linii papilarnych powodowały, że w Honorze 7 zdarzało mi się w ogóle nie korzystać z przycisków systemowych. Tu jednak tej możliwości nie ma.
Głośnik, jak już wspominałam na początku, wbrew pozorom jest jeden. Pomimo dwóch maskownic dźwięk wydobywa się wyłącznie z prawej strony. Gra głośno (pomiar wykazał 71 decybeli) i większości przypadków zaskakująco czysto, ale nie na najgłośniejszym ustawieniu – wtedy wyraźnie słychać charakterystyczne szumy i delikatne charczenie. Dźwięk na słuchawkach, również tych dołączonych do zestawu z Mate S, jest bardzo dobry.
Spis treści:
1. Jakość wykonania, wzornictwo. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Czytnik linii papilarnych
3. Aparat. Czas pracy. Ceny i dostępność. Plusy i minusy