Wprowadzenie 8K w telewizorach Samsunga z całą pewnością jest wydarzeniem ciekawym i wartym uwagi. Jednak z punktu widzenia konsumenta, to tylko kolejna nowinka techniczna, która ma na celu sięgnąć jeszcze głębiej do jego portfela podczas zakupu nowego sprzętu. Nie sposób nie wspomnieć o dwóch istotnych aspektach, które pojawiają się, gdy mowa o nowościach od koreańskiego producenta: zasadności zakupu urządzenia obsługującego 8K, zważywszy na brak materiałów w tej rozdzielczość oraz 4K w kontekście dalszego rozwoju formatu UHD.
Na początek przypomnę tylko, że ekran 8K był już prezentowany na rynku przez firmę Sharp w ubiegłym roku i jest aktualnie dostępny w sprzedaży. Trudno jednak w przypadku Aquos LV-77X500E używać słowa telewizor, gdyż egzemplarz ten nie został wyposażony w tunery TV: DVB-T, DVB-C, DVB-S, itd.
Na berlińskich tragach IFA 2018 kilka firm zaprezentowało odbiorniki z zaimplementowaną rozdzielczością 8K. Były to m.in. Vestel, LG Electronics w 88” modelu OLED, TCL z X10 w wersji 75″, ale tylko w przypadku Samsunga można mówić o konkretnej ofercie produktowej. Mowa tu o QLED Q900R, który debiutuje na rynku w następujących przekątnych ekranu: 65”, 75”, 82” oraz 85”.
Telewizor ma podświetlenie Direct Full Array Elite, tryb Ambient, zgodność z HDR10+ oraz, co najciekawsze, procesor Quantum 8K z technologią 8K AI Upscaling, której zadaniem jest dostosowanie materiału, niezależnie od jego oryginalnej jakości, źródła lub formatu, do 8K. Wydaje się więc, że konsument nie musi się martwić o dostępność treści w najwyższej osiągalnej jakości, a teza o braku contentu w standardzie 8K zostaje szybko obalona.
Dla mniej zorientowanych w temacie wspomnę, że upscaling to sztuczne podbijanie rozdzielczości obrazu, który nawet po dobrym zmodyfikowaniu, nie osiągnie tak perfekcyjnej jakości, jak materiał źródłowy zapisany w 8K. Takowy ma się m.in. pojawić podczas transmisji Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio w 2020.
Moim zdaniem, skalowanie w oparciu o algorytmy sztucznej inteligencji ma pozytywny wpływ na jakość obrazu, lecz tylko w przypadku materiałów o dużej rozdzielczości – przede wszystkim UHD i w drugiej kolejności Full HD. Bardzo sceptycznie podchodzę natomiast do zastosowania tego procesu w przypadku materiałów SD. Bez wątpienia poprawia to ich jakość, ale na tym etapie jest to dla mnie zwykły marketingowy trik odbiorników 8K. Notabene przypomina mi to sytuację z wykorzystaniem funkcji 3D w telewizorach. Początkowo, wielu było zafascynowanych możliwością korzystania z technologii trójwymiarowej w zaciszu swoich mieszkań. Niestety szybko okazało się, że domowe 3D to zwykły bajer w TV, nie dający zadowalających efektów. Mam jednak cichą nadzieję, że na rynku zaczną pojawiać się filmy oraz widowiska sportowe w nowym standardzie. Byłby to bardzo dobrym katalizatorem ekspansji 8K zarówno dla samego Samsunga, jak i całej branży.
Poruszając tematykę 8K nie sposób nie wspomnieć o 4K. Bez wątpienia sprzedaż odbiorników UHD stoi na coraz wyższym poziomie. Według danych IHS, w 2018 zostanie sprzedanych 100 mln odbiorników, co stanowi około 45-procentowy udział w całym rynku TV. Do roku 2022 udział ten ma wzrosnąć natomiast do 60%. Liczba materiałów w 4K systematycznie rośnie, choć to tempo (szczególnie w Polsce) mogłoby być znacznie szybsze. Poniżej grafika przedstawiająca zmiany w globalnej sprzedaży TV Samsunga, w zależności od jego typu: HD, FHD, UHD.
UHD to nie tylko większa rozdzielczość. Przykładowo, w porównaniu do Full HD, to przede wszystkim możliwość oglądania treści w HDR oraz większa paleta barw, o czym często przeciętny konsument zapomina. Nie tak dawno, podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Rosji, został uruchomiony (tymczasowo) kanał TVP 4K, na którym były emitowane mecze.
Obecnie, chcąc cieszyć się materiałami 4K, mamy kilka alternatywnych możliwości. Pierwsza z nich to streaming w oparciu m.in. o Netflix, Amazon Prime (tylko w najdroższych pakietach) oraz Film Box Live. Ten ostatni oferowany bez wsparcia HDR, w odróżnieniu dwóch pierwszych serwisów, gdzie HDR znajdziemy, ale tylko w wybranych materiałach. VOD w Polsce pod kątem 4K wygląda, mówiąc delikatnie, ubogo. Na próżno szukać tego typu formatu w Google Play lub Chili TV (tu ma on zagościć pod koniec roku).
Na rynku dostępna jest też oferta od Orange, w której otrzymamy kilka kanałów UHD oraz VOD z niektórymi filmami i materiałami od Discovery. Niestety, aby móc korzystać z usług, należy mieć światłowód od Orange. Na platformie NC+ przy użyciu dekodera 4K UltraBox+ będziemy mieli dostęp do Canal+ 4K Ultra HD, transmitującego wybrane wydarzenia sportowe, programy muzyczne, filmy i dokumenty.
Mogłoby się wydawać, że najlepszym źródłem filmów 4K są nośniki Blu-ray UHD. I tu pewna wskazówka: po pierwsze należy mieć urządzenie Xbox One lub Blu-ray Ultra HD, które w porównaniu do zwykłego odtwarzacza ma zgodność z formatem 4K. Niestety, cena takiego sprzętu oscyluje około 900 złotych, a konsole od Microsoftu to wydatek rzędu nawet 1200 złotych. Po drugie, tylko filmy na nośnikach oznaczonych 4K Ultra HD (warto, aby miały również HDR) zawierają właściwy standard. Na marginesie, choć to pewnie oczywiste, płyty tego typu są najdroższe na rynku – dla porównania np. film Szeregowiec Ryan: na DVD kosztuje 25 złotych, Blu-ray – 70 złotych, Blu-ray 4K UHD – 150 złotych.
Prawdopodobnie z biegiem lat 8K będzie coraz bardziej powszechny, choć moim zdaniem szybko nie zastąpi on Ultra HD. Patrząc z perspektywy lat na ewolucję HD do UHD, można pokusić się o stwierdzenie że „dużo wody w Wiśle upłynie” aż faktycznie 8K stanie się masowym standardem w telewizji i kinematografii. Jednakże trend rynkowy pokazuje, że konsumenci częściej sięgają po telewizory wielkoekranowe. W przypadku Samsunga odbiorniki o przekątnej 75” stanowią niemal połowę wolumenu sprzedawanego na całym rynku światowym w tym rozmiarze.
Resumując, 8K to rozdzielczość, która dobrze sprawdzi się przede wszystkim w telewizorach o dużym calarzu. Nieprzypadkowo więc to właśnie koreański koncern jako pierwszy zdecydował się wprowadzić nowy format do swojej oferty.
Na koniec suplement dla tych, którzy lubią bezwzględny porządek i nazewnictwo, choć dla przeciętnego konsumenta to zupełnie nieistotna kwestia. Często stosowane są zamiennie dwa określenia: 4K i UHD. Sam czasem praktykuję taki – nazwijmy to – skrót myślowy, choć dla wielu z Was może być dość nieprecyzyjne. Trzeba zaznaczyć, że 4K odnosi się do standardu produkcji kinowych i ma rozdzielczość 4096×2160 pikseli. UHD natomiast jest nazewnictwem stosowanym przez stacje telewizyjne i producentów TV, a rozdzielczości to 3840×2160 pikseli – różnice dotyczą więc głównie proporcji obrazu. Mała dygresja: jeśli telewizory 8K mają rozdzielczość 7680×4320, to mogłyby nosić nazwę np. Super UHD, natomiast 8K byłoby tylko zarezerwowane dla rozdzielczości 8192×4320 pikseli.