Upiorne święto Halloween już puka do naszych drzwi. Już za moment przebrani za zombie, demony czy wampiry ludzie wylęgną na pogrążone we śnie ulice, by celebrować tę okazję z gronem przyjaciół. Inni zaś pozostaną w ciepłych kapciach przed telewizorem, uspokajając zszargane po tygodniu pracy nerwy. Pozostali szukać będą w swojej biblioteczce gier, które świetnie wpasują się w klimat i oddadzą nastrój grozy. Jeśli jednak nie znajdziecie żadnego kandydata – już śpieszymy z pomocą! Przed Wami lista najlepszych gier na Halloween.
Pierwszy Outlast śni mi się po nocach
Nigdy nie byłem wielkim miłośnikiem horrorów – zwłaszcza typu „uciekaj i nie daj się złapać”. Nużyły mnie survivale, w których – zamiast chwycić za metalowy pręt i roztrzaskać bestii łeb – musiałem kryć się po szafach i brać nogi za pas, gdy tylko usłyszałem podejrzany szmer. To, że dostawałem zawału za każdym razem, gdy zza rogu wyskakiwał znienacka potwór z zębami ostrymi jak brzytwa, uważam za zbyt trywialną mechanikę.
Od tego typu produkcji oczekuję jednak przede wszystkim sprawnie poprowadzonej narracji i podejścia mnie od bardziej psychologicznej strony. Stąd też uwielbiam horrory psychologiczne i thrillery. No, ale są pewne wyjątki – jak chociażby Outlast.
Grę polecił mi lata temu młodszy brat, który ogrywał ten tytuł na wszystkie możliwe sposoby, zachwycając się strukturą zbudowanego świata i adrenaliną, jakiej dostarcza opowiadana historia. Jego słowa zamieniały się w peany, opiewające migotanie komór serca już po kilku minutach od włączenia gry. „To lepsze niż Silent Hill!” – przekonywał. No dobra, musiałem spróbować!
Nie lubię przyznawać bratu racji, ale rzeczywiście szybko zaschło mi w gardle, ręce pociły się nieustannie, a serce waliło jak dzwon. I nawet nie dlatego, że w ciemnych korytarzach byłego zakładu psychiatrycznego czaiły się krwiożercze monstra. Atmosfera tej gry, sposób budowania napięcia, wpływ poszczególnych dźwięków na całościową percepcję. Oj! To było coś. Polecam mocno.
Na koniec kilka szczegółów technicznych. Outlast był debiutanckim tytułem studia Red Barrels. Na rynek trafił w 2013 roku i w zasadzie z miejsca zdobył uznanie graczy na całym świecie. Rozgrywkę obserwujemy z widoku pierwszej osoby. Liniowa fabuła prowadzi nas po sznurku aż do punktu kulminacyjnego. Kto nie lubi survival horrorów – tego mimo wszystko powinien spróbować. Ja się przekonałem i nie żałuję!
Outlasta ogracie na PC, PS4, XONE i Nintendo Switch.
Resident Evil Village – moje pierwsze podejście do serii
Znawcy wszelakich horrorów zapewne znają tę serię na pamięć, ale jeśli na sali są osoby, dla których to wciąż tajemnica, to tak – Resident Evil Village będzie świetną propozycją na halloweenowy wieczór.
Osobiście, co ze wstydem i bólem przyznaję – nie grałem w żadną z poprzednich odsłon tego cyklu. Części łącznie jest już osiem… I cóż. Zacząłem swoją przygodę z marką zupełnie od końca. Tak czy inaczej – bawiłem się wybornie, choć ponownie dostałem w ręce klasyczny survival horror.
Na szczęście gameplay i opowiadana historia zrekompensowały mi niechęć, jaką czuję do tego gatunku gier. Chociaż, chwila! Jest coś jeszcze gorszego – straszaki typu walking simulator. Niech Innos ma mnie w swojej opiece, ale tego przełknąć nie umiem.
Potwornie irytują mnie produkcje typu Blair Witch, gdzie niemrawym krokiem przemierzamy puste lokacje i błądzimy szukając znajdziek. Kolejna gra Bloober Team – The Medium – była już pod tym względem znacznie lepsza, ale to wciąż „nie moje klimaty”. Osobom złaknionym adrenaliny, polecam serię Metro – w tym Metro: Exodus. W tym wypadku dostajecie nie tylko świetnie zaprojektowaną grę akcji, ale także tytuł z naprawdę wciągającą warstwą fabularną i fotorealistyczną grafiką.
No, ale dobra. Przejdźmy do Resident Evil Village. Jest to ósma odsłona serii, która kontynuuje wątki z poprzedniej części. Jak na grę przygodową w stylu survival horroru przystało, czekają tutaj na nas liczni przeciwnicy do pokonania, zagadki do rozwiązania i nieźle napisana fabuła do poznania (aj, te rymy!).
Jest mrocznie, momentami strasznie, a gameplay wciąga w parę chwil od uruchomienia gry. I – co ważniejsze – nie musicie znać poprzednich części. Ja wystartowałem z zerową wiedzą, a i tak bawiłem się wyśmienicie i większość smaczków czy nawiązań wyhaczyłem. Realistyczna grafika i świetny soundtrack bardzo dobrze budują klimat grozy. Nie chcę spoilerować, ale zapewniam, że odpalając ten tytuł nie będziecie żałować.
Gra trafiła na PC oraz konsole PS5, XSX, PS4 i XONE.
SOMA – tutaj wracam często
SOMĘ odkryłem świeżo po premierze w 2015 roku, oglądając streama jednego z popularnych YouTuberów. Tytuł okazał się jednym z lepszych horrorów, w jakie dotychczas grałem. Osadzenie akcji w świecie science-fiction było strzałem w dziesiątkę, a wywoływanie u odbiorcy palpitacji serca, twórcy gry opanowali do perfekcji.
Fabuła koncentruje się wokół ośrodka badawczego PATHOS-II, który w nieszczęśliwych okolicznościach zostaje przejęty przez sztuczną inteligencję. Celem naszego bohatera staje się ucieczka z placówki. Niby banał, ale nie do końca. Twórcy postawili bowiem silny nacisk na interaktywność opowiadanej historii. Dzięki temu dość schematyczny pomysł na horror, przekuto w majstersztyk tego gatunku.
Elementy survivalu są zaledwie dodatkiem do całości, bo SOMA straszy przede wszystkim warstwą narracyjną. Wbrew pozorom przedstawiona historia ma w sobie sporo mądrości, a twórcy zręcznie stawiają przed graczem filozoficzne pytania, odnoszące się do wrażliwości i moralności człowieka.
SOMA trafiła na PC, PS4 oraz konsole Xbox One.
Little Nightmares – coś dla miłośników platformówek
Platformówka nie może być straszna? Bzdura! Ekipa Tarsier Studios udowodniła, że kreatywność w świecie gamingu jest potrzebna bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. I tak właśnie powstało Little Nightmares – zręcznościowa platformówka w konwencji horroru.
Jest to zdecydowanie jedna z najbardziej oryginalnych gier, w jakie miałem przyjemność zagrać. W Little Nightmares wcielamy się w małą dziewczynkę ubraną w charakterystyczny żółty płaszcz przeciwdeszczowy.
Nasza protagonistka musi uciec z tzw. Paszczy – wyjątkowo mrocznego miejsca, gdzie czekać na nią będzie mnóstwo niebezpieczeństw. Przed graczem typowo zręcznościowe zadania – unikanie pułapek, przeskakiwanie po platformach, rozwiązywanie zagadek.
Bardzo ciekawe wrażenie robi tutaj zastosowana technologia 2.5D – z jednej strony rozgrywkę obserwujemy z boku, a z drugiej lokacje możemy prawie dowolnie eksplorować. Wysokiej jakości groteskowa oprawa graficzna zapada w pamięć. Little Nightmares to doskonała propozycja na krótki wieczór w stylu Halloween.
Gra trafiła na PC, PS4, Xbox One oraz Nintendo Switch.
Visage – dostępny w Xbox Game Pass
Jeśli posiadacie usługę Xbox Game Pass to powinniście zainteresować się horrorem psychologicznym – Visage. W tym wypadku, twórcy z SadSquare Studio postawili na nieliniową fabułę, opowiadającą historię tajemniczego domu, który doprowadzał mieszkające tam rodziny do szaleństwa, a w konsekwencji także do samobójstw i morderstw.
Tytuł został sfinansowany ze środków zebranych na Kickstarterze, a sama gra zebrała bardzo pozytywne recenzje zarówno krytyków, jak i graczy. W trakcie zabawy wcielamy się w bohatera uwięzionego we wspomnianym wcześniej domu. Mamy tutaj elementy survival horroru – gracz musi wydostać się z poszczególnych lokacji, stopniowo rozwiązując rzucane przed nim zagadki.
Co jakiś czas, trafiają się także przeciwnicy, których najlepiej unikać. Niektóre mechanizmy rozgrywki są generowane losowo, stąd każde podejście do gry jest na swój sposób niepowtarzalne.
Visage miał premierę w 2020 roku i trafił na PC oraz konsole Xbox One i PS4.
Inne horrory godne polecenia:
- Layers of Fear
- Observer
- Obcy: Izolacja
- Amnesia
- Alan Wake
- The Evil Within
- Dead Space