Awaria Facebooka to nie tylko brak możliwości przeglądania zdjęć uroczych kotków z postów wrzucanych przez znajomych. Cierpi na tym biznes – przede wszystkim biznes Marka Zuckerberga.
W siedzibie Facebooka nikt nie usłyszy twojego krzyku
Pracownicy centrali Facebooka mają ogromny problem. Na świecie trwa ogromna awaria serwisu oraz połączonych z nim usług. Nie działa nie tylko główny portal społecznościowy, ale także Instagram oraz komunikatory Messenger i WhatsApp. Niezwykle mocno utrudnia to komunikację setkom milionów ludzi. A to dopiero początek.
Od Facebooka i powiązanej z nim platformy reklamowej uzależnionych jest mnóstwo firm. Na przykład kampanie marketingowe zaplanowane są często bardzo dokładnie i obliczone na uzyskanie określonego efektu. Kilkugodzinna przerwa w „emisji” danej reklamy może dosłownie zabić czyjś biznes.
Jeszcze „zabawniej” mają pracownicy Facebooka. Dziennikarka The New York Timesa rozmawiała przez telefon z jednym ze stacjonarnych pracowników portalu. Okazuje się, że mają oni problemy z dostaniem się do swoich biur, ponieważ ich elektroniczne przepustki, których działanie opiera się na łączeniu z niedostępnymi aktualnie serwerami DNS Facebooka, nie są w stanie autoryzować otwierania poszczególnych drzwi.
To kryzys, który będzie kosztował Facebooka miliardy
Awaria Facebooka się jeszcze nie skończyła, a analitycy już szacują, ile do tej pory straciło konsorcjum. Kapitalizacja rynkowa firmy będzie spadać, a konkretne liczby poznamy po zamknięciu giełd w Stanach Zjednoczonych. Niektórzy szacują, że niekorzystne wyceny akcji mogą spowodować, że wartość Facebooka obniży się nawet o 55 miliardów dolarów – a to wszystko w kilka godzin.
Mark Zuckerberg nie będzie dziś spać spokojnie.