Google w ostatnich dniach stara się uniknąć 5 miliardów dolarów kary, będąc oskarżonym przez Komisję Europejską o stosowanie praktyk, które prowadzą do monopolizowania rynku wyszukiwarek internetowych. Gigant technologiczny jest zdania, że ludzie wybierają po prostu lepszą usługę.
Google broni się przed ogromną karą
Unia Europejska od dawna ma spore obiekcje co do tego, w jaki sposób Google promuje swoje produkty i usługi w ramach istniejącego ekosystemu. Ponieważ ten gigant technologiczny jest praktycznie synonimem internetu, a w wielu krajach alternatywne wyszukiwarki właściwie nie istnieją, Google bardzo łatwo było zdobyć pozycję lidera i ją utrzymać.
Wobec tak potężnej konkurencji, inne wyszukiwarki muszą dwoić się i troić, by w ogóle zaistnieć w świadomości użytkowników internetu. Komisja Europejska czuje się w obowiązku bronić praw twórców usług bliźniaczych do Google, by te miały szansę zaistnieć na rynku.
Zdaniem prawników z UE, gigant z Mountain View niejednokrotnie nadużywał swojej uprzywilejowanej pozycji, by tłamsić mniejszych. Dotyczy to także systemu operacyjnego Android i tego, że przez długi czas Google w ogóle nie ułatwiało na smartfonach wyboru przeglądarki innej niż Chrome lub wyszukiwarki innej niż tej od Google. Amerykanom zarzuca się też promowanie sklepu z aplikacjami Google Play, bez informowania konsumentów o innych opcjach.
„Konsumenci nie są głupi”
Ponieważ zeznania przedstawicieli Google przed Komisją Europejską trwają już tydzień, prawnicy amerykańskiego giganta są bardzo bezpośredni w przekazywaniu opinii na temat oskarżeń o praktyki monopolistyczne.
Powodem, dla którego miliardy ludzi każdego dnia wybiera Google jako swoją wyszukiwarkę nie jest nadużywanie przez firmę swojej pozycji. Dzieje się tak, ponieważ jest ona najlepsza. (…) Inne podmioty mogą wciąż konkurować z nami, prezentując zalety swoich produktów. Konsumenci nie są głupi. Gdyby Bing lub inna wyszukiwarka była lepsza od Google, ludzie by ją wybrali.Meredith Pickford, prawnik Google (źródło: Reuters)
Oczywiście prawnicy Komisji Europejskiej są odmiennego zdania. Powołując się na umowy przedkładane innym firmom, utrzymują, że działania Google ewidentnie wskazywały na wykorzystywanie własnej pozycji z pominięciem zasad zrównoważonej konkurencji.
Jak na razie, nie podjęto jeszcze żadnych wiążących decyzji. Okaże się więc, czy Google będzie w przyszłości zmuszone zapłacić miliardy dolarów za dawne grzechy, czy też tym razem uda się uciec od dodatkowych kosztów.