Recykling na przestrzeni ostatnich lat bardzo zyskał na znaczeniu. Zarówno wykorzystywanie surowców ponownie, jak i wszystkie pozostałe metody pozytywnego wpływania na klimat są czymś, co producenci lubią, promują i aktywnie wspierają. W sklepach znajdujemy już szeroki wachlarz produktów wykorzystujący plastik z recyklingu – od butelek po ubrania. Dołącza do nich także Acer Aspire Vero – laptop nastawiony na ekologię. Spędziłem z tym sprzętem kilka dni i sprawdziłem, co potrafi.
Laptop na ratunek planecie
Acer Aspire Vero to laptop, który w jak największym stopniu stara się wykorzystać surowce, znajdujące się w obiegu oraz nadające się do ponownego przetworzenia. Dzięki temu nie tylko sam laptop ma obudowę, która jest eko, ale również karton, w który został zapakowany, zawiera elementy w stu procentach nadające się do ponownego przetworzenia.
Nie znajdziemy tam żadnych folii zabezpieczających – nawet zasilacz został zapakowany w papierowy rękawek. Wszystkie nadruki na pudełku oraz innych elementach, znajdujących się w środku, zostały wykonane tuszem sojowym.
Szczerze mówiąc, bardzo mi się to podoba! Nie dość, że samo opakowanie jest dość niekonwencjonalne, a zarazem efektywne, jest to bardzo ważny krok w kierunku promowania bardziej ekologicznego stylu życia.
Wygoda użytkowania
Głównym wyróżnikiem Acera Aspire Vero jest oryginalne podejście do ekologii, lecz należy pamiętać, że wciąż jest to laptop, czyli sprzęt, z którego mamy korzystać na co dzień.
Wygoda użytkowania powinna być więc kluczowym elementem, który producent powinien brać pod uwagę. Z Vero korzystało mi się przyjemnie, lecz mam drobne zastrzeżenie dotyczące konstrukcji obudowy.
Jeśli, tak jak ja, używacie komputera przede wszystkim do pisania, może wam przeszkadzać nieco zbyt ostra krawędź obudowy. Pisząc na klawiaturze najczęściej opieram nadgarstek na kancie laptopa poniżej płytki dotykowej, co po kilku minutach stawało się wyjątkowo nieprzyjemne.
Gdyby krawędzie obudowy były nieco bardziej zaokrąglone, być może bryła urządzenia straciłaby nieco charakteru, lecz z pewnością korzystałoby mi się z Aspire Vero o wiele wygodniej bez konieczności zmiany ułożenia rąk. Możliwe, że gdyby ten laptop został ze mną nieco dłużej znalazłbym jakiś sposób, by nie było to tak uciążliwe, lecz nie miałem jak tego sprawdzić w dłuższej perspektywie.
Muszę za to pozytywnie wypowiedzieć się o wyświetlaczu. Jest to IPS o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości Full HD 1920×1080. Producent zapewnia, że ekran również zawiera plastik PCR, czyli pochodzący z recyklingu. Odwzorowanie kolorów jest bardzo dobre, tak samo jak kąty widzenia.
Do dyspozycji użytkownika oddano całkiem spory zestaw portów, wśród których znalazły się dwa gniazda USB 3.2, jedno USB 2.0, jedno USB-C, wyjście HDMI, złącze słuchawkowe 3,5 mm, port Ethernet, gniazdo ładowania oraz zabezpieczenie Kensington Lock.
Klawiatura moich marzeń
Bez zawahania jestem w stanie powiedzieć – Acer Aspire Vero ma jedną z najwygodniejszych klawiatur, na jakich przyszło mi pisać korzystając z laptopa. Skok klawiszy oraz informacja zwrotna w tym laptopie są niesamowicie przyjemne.
Całokształt pięknie uzupełnia matowa faktura oraz podświetlenie. Uwagę przykuwają również litery „E” oraz „R”, które są żółte i odwrócone w celu zwrócenia uwagę na ideę 3R – Reduce, Reuse, Recycle.
Sam układ klawiatury to coś, do czego musiałem się przyzwyczaić, przede wszystkim, jeśli chodzi o klawisze w obszarze dość zminiaturyzowanego bloku numerycznego. Choć z klawiaturami TKL oraz 60% niesamowicie się nie lubię, nie obraziłbym się, gdyby Acer pozbawił tego modelu dodatkowych przycisków do wprowadzania cyfr.
Jedyną rzeczą, której brakuje mi w klawiaturze Acera Aspire Vero (a tak dokładniej to w oprogramowaniu laptopa), jest możliwość dostosowania czasu, po którym podświetlenie się wygasza. Możliwe, że jest to związane z przedprodukcyjną wersją oprogramowania, która była zainstalowana na moim egzemplarzu i jest to całkowicie zrozumiałe.
Preinstalowane oprogramowanie mnie zaskoczyło
Zanim Acer Aspire Vero trafił do moich rąk, widziałem jego zapowiedź prasową. Rzuciło mi się w oczy zdanie „oprogramowanie, które zmniejsza zużycie energii i przedłuża żywotność akumulatora”. Ku mojemu zdziwieniu, Mój egzemplarz nie zawierał żadnych preinstalowanych aplikacji producenta czy chociaż profili zasilania innych, niż te przygotowane przez Microsoft.
Co więcej, sprzęt otrzymałem z Windowsem 11 Home Insider Preview, a dokładniej jego bardzo wczesnym buildem, bardziej przypominającym Windowsa 10 z nowym paskiem zadań i menu Start. Przypuszczam, że jeżeli jakieś dodatkowe programy od producenta miały się znaleźć w tym modelu, to może być przyczyną ich braku.
Nim się zdążyłem się obejrzeć, system zakolegował się z moim kontem Microsoft podłączonym do programu Windows Insider i sam zaktualizował się do najnowszej wersji z kanału beta, czyli kompilacji 22000.194. To z nim miałem do czynienia przez zdecydowaną większość czasu spędzoną z Acerem Aspire Vero. Nie miałem żadnych problemów z kompatybilnością sterowników, czarnych ekranów śmierci ani tego typu przygód – pod względem oprogramowania wszystko działało bez przeszkód, nawet pomimo tego, że do oficjalnej premiery Windowsa 11 pozostało kilka dni.
Mimo to, wciąż się głowię, czy w modelach sprzedawanych po premierze urządzenia pojawi się coś więcej niż tylko „goły” Windows 11. Wszystko wskazuje na to, że tak.
Czy gracze również mogą być eko?
Na to pytanie mogę odpowiedzieć wyłącznie w jeden sposób: to zależy. Zależy przede wszystkim od tego, w co gramy i jak bardzo skupiamy się na ilości efektów w grach. Gracze nieco mniej skomplikowanych graficznie gier, którzy nie wymagają przesadnej liczny fajerwerków na ekranie, z pewnością uznają wydajność Aspire Vero za zadowalającą.
Testowany przeze mnie egzemplarz był wyposażony w procesor Intel Core i7-1195G7 z grafiką Intel Iris Xe. Jako że jest to wyłącznie zintegrowana karta graficzna, nie spodziewałem się wyników na poziomie komputerów gamingowych wyposażonych w dedykowane jednostki. Mimo to, po obniżeniu kilku ustawień, laptop był w stanie zapewnić stabilną liczbę klatek w prostszych graficznie grach.
W celu zobrazowania – oto wyniki, jakie udało mi się uzyskać podczas dwóch rozgrywek w League of Legends i Fortnite:
- League of Legends
- Ustawienia średnie (preset ustawień średni, włączony vsync oraz antyaliasing):
Najsłabiej – 57 FPS
Średnio – 60 FPS
Najlepiej – 61 FPS
- Ustawienia bardzo wysokie (preset ustawień bardzo wysoki, włączony vsync oraz antyaliasing):
Najsłabiej – 32 FPS
Średnio – 56 FPS
Najlepiej – 61 FPS
- Ustawienia średnie (preset ustawień średni, włączony vsync oraz antyaliasing):
- Fortnite
- Ustawienia niskie (preset ustawień niski, vsync wyłączony)
Najgorzej – 6 FPS
Średnio – 65 FPS
Najlepiej – 103 FPS
- Ustawienia średnie (preset ustawień średni, vsync wyłączony)
Najgorzej – 2 FPS
Średnio – 30 FPS
Najlepiej – 56 FPS
- Ustawienia niskie (preset ustawień niski, vsync wyłączony)
I, szczerze mówiąc, po sprawdzeniu wydajności Acera Aspire Vero w tych dwóch grach uznałem, że nie jest to sprzęt, którym zainteresują się osoby szukające gamingowego potworka. Mimo to, byłbym w stanie polecić go osobie szukającej komputera do bardziej biurowych zastosowań, pogrywającej od czasu do czasu w proste gierki.
Inne uwagi
Z racji zdecydowanie zbyt krótkiego czasu, jaki miałem okazję spędzić z opisywanym laptopem, trudno jest mi rzetelnie wypowiedzieć się o pozostałych aspektach tego sprzętu. Opiszę więc pokrótce pozostałe rzeczy, na które zwróciłem uwagę, lecz których nie mogłem z tego powodu pogłębić.
Acer Aspire Vero wyposażony jest w zabezpieczenie biometryczne kompatybilne z Windows Hello, czyli czytnik linii papilarnych wbudowany w płytkę dotykową. Przyznam, że jest to lokalizacja, z jaką się jeszcze nie spotkałem osobiście w laptopie. Sam czytnik jest dość mały, a jego dokładność… przeciętna.
Kilkukrotnie na przestrzeni tych czterech dni zdarzyło się, że Windows prosił mnie o podanie kodu PIN po zbyt wielu nieudanych próbach odblokowania odciskiem palca. Fajnie, że Acer pokusił się o dodanie tego elementu, lecz na ten moment nie wydaje mi się, by działał on zadowalająco.
Konsumpcja multimediów na tym laptopie wypada nie najgorzej, przede wszystkim ze względu na całkiem dobry wyświetlacz oraz głośniki, oferujące niezłą jakość dźwięku. Mówię tutaj o sytuacji, gdy Acer Aspire Vero umieszczony jest na twardej, płaskiej powierzchni – oba głośniki umieszczone są bowiem na spodzie urządzenia. Jeżeli chcecie trzymać komputer na kolanach lub na łóżku, raczej zaopatrzyłbym się w słuchawki. Do ich podłączenia można wykorzystać Bluetooth 5.0 lub gniazdo słuchawkowe 3.5 mm, zlokalizowane na prawej krawędzi urządzenia.
Czas pracy na baterii to coś, co było mi najtrudniej udokumentować przy tak krótkim korzystaniu z laptopa. Zaobserwowałem jednak, że podczas grania wahał się on pomiędzy 2,5 a 3,5 godziny. Po obejrzeniu dwóch godzinnych odcinków serialu na Netfliksie pozostało mi około 45% baterii, a przy pracy typowo biurowej – Word, Google Chrome, momentami również Spotify – po czterech godzinach system wskazywał naładowanie na poziomie nieco ponad 50%.
Reduce, Reuse, Recycle
Z jednej strony żałuję, że nie miałem okazji zabrać Aspire Vero ze sobą na uczelnię i przetestować go w studenckim boju. Jestem ciekawy, jak zareagowaliby na ten nieszablonowy sprzęt moi znajomi z roku. W końcu laptop z recyklingu to dość niecodzienny widok, a „odmienne pochodzenie” tworzywa, z którego został wyprodukowany, jest dość rzucające się w oczy.
Z drugiej zaś mam przeczucie, że koncept ekologicznego komputera nie zostanie porzucony przez Acera i o kolejnych urządzeniach tego typu usłyszymy już niebawem. Kto wie, może również inni producenci podłapią ten temat i wkrótce uświadczymy na rynku całkowicie nową kategorię – sprzęty 3R. Mam nadzieję, że to nie tylko moja bujna wyobraźnia, a szansa na sporą zmianę w świecie technologii.
Na zakończenie przypomnę tylko, że Acer Aspire Vero trafi do sklepów pod koniec listopada 2021 roku. W Polsce będzie dostępny w cenach od 3199 do 3649 złotych, w zależności od wybranej konfiguracji.