Co może pójść nie tak, jeżeli z rynku zniknie jedna z ikon swojego gatunku, w dodatku ciesząca się całkiem sporą grupą fanów? Firma, która podejmie taką decyzję, musi liczyć się z konsekwencjami w postaci, najłagodniej rzecz ujmując, głosów niezadowolenia. eFootball, czyli następca Pro Evolution Soccer, dystrybuowany jako tytuł free to play, właśnie obrywa. I to potężnie.
Choć seria Pro Evolution Soccer, autorstwa Konami, nigdy nie zdobyła tak wielkiej popularności jak FIFA wydawana przez EA Sports, zdążyła zaskarbić sobie rzeszę wiernych fanów. Jak doskonale pamiętamy, największym mankamentem PES-a, względem FIFY, były poważne braki w licencjach na odwzorowanie popularnych klubów, lig i piłkarzy. Jeżeli jednak ktoś pogodził się z tymi niedogodnościami, mógł cieszyć się z samej rozgrywki, stojącej na bardzo wysokim poziomie. Według wielu, wyższym niż u konkurenta.
W ostatnim czasie, seria PES nie miała się jednak zbyt dobrze. Dość powiedzieć, że w 2020 roku zrezygnowano z wydania pełnej, nowej odsłony gry, oddając w ręce graczy zaktualizowaną wersję z roku ubiegłego, po znacznie niższej cenie.
Jak czas pokazał, była to ostatnia część gry z Pro Evolution Soccer w tytule. W 2021 roku, na platformie Steam, zadebiutowała gra eFootball, będąca duchowym następcą PES-a, tyle tylko, że w formie free to play.
Co na to gracze? Po prostu się wścieki.
eFootball najniżej ocenianą grą w historii Steama
W rankingu Hall of shame, dostępnym na stronie Steam250, prezentowane są najgorzej ocenione, w historii tej platformy, tytuły gier. Od 29 września tytuł najgorszej z najgorszych produkcji przypada właśnie eFootball, która legitymuje się wynikiem 8% pozytywnych ocen.
Jak bardzo zły jest ten wynik? Wystarczy spojrzeć na następną pozycję na liście – Flatout 3. To gra, która ma 15% pozytywnych ocen – dwukrotnie więcej niż eFootball. Co wpłynęło na tak dramatyczną ocenę gry? Posłuchajmy głosu niezadowolonych graczy.
To jakieś demo, nie pełnoprawny tytuł!
Wystarczy szybki rzut oka na komentarze na Twitterze, by przekonać się, że w grze roi się od błędów i niedoróbek. Zacznijmy od tego, co najbardziej rzuca się w oczy, czyli grafiki.
PES słynął z bardzo dobrego odwzorowania wizerunku piłkarzy, zwłaszcza tych, którzy grali w licencjonowanych klubach. W recenzji eFootball Pro Evolution Soccer 2020 zachwycałem się tym, jak pieczołowicie odwzorowano twarze m.in. grających dla Juventusu Turyn Cristiano Ronaldo i Wojciecha Szczęsnego.
Jak bardzo źle, w tym aspekcie, wypada eFootball? Bardzo, bardzo, bardzo źle.
To Lionel Messi w eFootball, przedstawiony tuż obok Messiego z FIFY 22:
A tutaj Cristiano Ronaldo, także w towarzystwie Messiego:
Problemy z animacjami? Jak najbardziej:
Prawdę powiedziawszy, mógłbym tak w nieskończoność, bo eFootball to gra, która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego na obecnym etapie rozwoju. Pominę nawet to, że niektórzy gracze informują, jakoby uruchamiała się w maksymalnej rozdzielczości 720p.
Problem w tym, że ktoś w Konami uznał, że tak musi być i tyle. Dość powiedzieć, że nawet z oficjalnego konta producenta wyszło potwierdzenie, że gra, na obecnym etapie rozwoju, to wyłącznie wersja demonstracyjna:
Dziwicie się, że fani serii Pro Evolution Soccer postanowili dosadnie wyrazić swoje niezadowolenie, dosłownie masakrując ten wyrób gropodobny negatywnymi ocenami? Ja również należę do grona sympatyków uśmierconej gry, dlatego doskonale ich rozumiem.
Czy eFootball kiedykolwiek będzie lepszym tytułem? Z całą pewnością, niezaprzeczalnie, niepodważalnie tak. Konami zrobi wszystko, by dopracować swoją nową produkcję i ukoić gniew rozjuszonych fanów. Pytanie tylko, kiedy to się stanie?
Zegar tyka.