Długo przyszło nam czekać na to, aż Motorola zdecyduje się powalczyć o portfele bardziej zamożnych klientów. Modelem Motorola Edge 20 Pro, należąca do Lenovo marka chce udowodnić, że potrafi wyprodukować smartfon bez jakichkolwiek kompleksów, który udanie stawi czoła rynkowym liderom. Czy to może się udać?
Smartfon Motorola Edge 20 Pro to jedno z tych urządzeń, które zaciekawiły mnie już od momentu, kiedy usłyszałem o nich pierwszy raz. W przypadku tego konkretnego modelu, miało to miejsce podczas jego międzynarodowej premiery, którą, swoją drogą, zrelacjonowałem dla Was tutaj.
Już wtedy, podczas zaznajamiania się z technicznymi aspektami nowego smartfona, nabrałem silnej chęci osobistego sprawdzenia jego możliwości. Nie jest to bowiem szczególnie częste wydarzenie, kiedy dany producent prezentuje urządzenie z wyższej półki cenowej, która, na pierwszy rzut oka, wydaje się niemożliwa do podbicia.
W przypadku polskiego rynku, o serca tych klientów, którzy godzą się z przeznaczeniem na smartfon odpowiednio wysokiej kwoty, walczą, przede wszystkim, Samsung i Apple. To właśnie tym dwóm firmom udało się skutecznie zabetonować rynek, do tego stopnia, że uszczknąć dla siebie choć najmniejszy kawałek tortu jest niezwykle trudno. Dość powiedzieć, że ostatnim smartfonem, który realnie zagroził pozycji flagowców Apple i Samsunga w Polsce, był model z… 2019 roku – Huawei P30 Pro.
Od tego czasu, swoich sił próbują, między innymi, Xiaomi, ASUS, Oppo, vivo czy OnePlus, jednak statystyki sprzedaży pozostają nieubłagane – jeżeli drogi smartfon, to Apple iPhone albo Samsung Galaxy S/Z.
Mimo niezwykle trudnego zadania, Motorola postawiła przed sobą bardzo ambitny cel – zaproponować klientom coś, co przekona ich do wyboru właśnie tego produktu. Przepis na sukces wydawał się prosty – bardzo wydajny układ SoC, mocne aparaty, solidne wykonanie i piękny wyświetlacz. Niczego z tych rzeczy, na pokładzie modelu Edge 20 Pro, nie zabrakło.
Motorola Edge 20 Pro w Media Expert
Niestety, smartfon z wyższej półki cenowej to coś znacznie więcej niż tylko podstawowe parametry. To suma mniejszych i większych detali, które w połączeniu z odpowiednim oprogramowaniem, stworzą całość, której będzie można przypisać łatkę bezkompromisowa. Motorola Edge 20 Pro, przynajmniej na papierze, wcale taka nie jest, choć niewiele brakuje.
Motorola Edge 20 Pro – specyfikacja techniczna
Wskazanie wspomnianych wyżej braków będzie możliwe, gdy rzucimy okiem na tabelkę ze specyfikacją techniczną. Oto, jak się prezentuje:
Model | Motorola Edge 20 Pro |
Ekran | 6,7 cala, OLED, Full HD+, 144 Hz |
Procesor | Qualcomm Snapdragon 870 5G |
GPU | Adreno 650 |
RAM | 12 GB |
Pamięć | 256 GB |
System | Android 11 |
Aparat | Główny: 108 Mpix f/1,9, teleobiektyw: 8 Mpix f/3,4 OIS, 5x zoom, ultaszerokokątny: 16 Mpix f/2,2 |
Kamerka | 32 Mpix f/2,3 |
Bateria | 4500 mAh, ładowanie przewodowe 30 W |
5G | Tak |
NFC | Tak |
USB | 3.1 |
microSD | Nie |
dual SIM | Tak |
3.5 mm jack audio | Nie |
Głośniki | Mono |
Biometria | Skaner linii papilarnych (ramka) |
Wymiary | 163 x 76 x 8 mm |
Waga | 190 g |
Norma odporności | IP52 |
Cena na wolnym rynku | 3299 złotych |
Oferta Media Expert | Link |
W cenie 3299 złotych otrzymujemy jeden z najmocniejszych układów SoC na rynku (Qualcomm Snapdragon 870), ciekawy zestaw aparatów, na czele z obiektywem peryskopowym, pozwalającym na osiągnięcie 5x zbliżenia optycznego, wyświetlacz OLED z odświeżaniem 144 Hz i baterię o pojemności 4500 mAh. Z jednej strony – wszystko, co potrzebne, jest na swoim miejscu. Z drugiej, gdy przyjrzeć się bliżej, wychodzą braki.
Pierwszym, w mojej opinii najistotniejszym, jest brak głośników stereo. Smartfonowi kosztującemu przeszło 3000 złotych, taki mankament, po prostu nie uchodzi. Drugim, którego nieobecność mogą odczuć amatorzy smartfonowej fotografii i filmowania, jest brak stabilizacji optycznej w podstawowym aparacie. Trzecim – brak ładowania bezprzewodowego.
Czwartym, nieco mniejszym (w mojej opinii), brak wyjścia słuchawkowego. Piątym – brak miejsca na kartę micro SD. W czasach rosnącej popularności muzyki w wysokiej rozdzielczości, dwa ostatnie mogą urosnąć do miana sporych mankamentów, oczywiście, o ile ktoś ma zamiar korzystać z Apple Music, Tidala czy Deezera w bezstratnej jakości dźwięku.
Nie za dużo braków, jak na smartfon za te pieniądze? Ostateczna decyzja należy do kupujących, niemniej, ja mam spore wątpliwości.
Zestaw sprzedażowy na bogato
Opakowanie, w którym Motorola dostarcza do klientów model Edge 20 Pro, robi wrażenie swoją grubością. Już biorąc je do ręki można być pewnym, że w środku znajdziemy znacznie więcej, niż tylko sam smartfon i kabel służący do jego ładowania, co ostatnio stało się rynkową modą.
Pokaźnych rozmiarów pudełko sprzedażowe kryje w sobie następującą zawartość:
- smartfon Motorola Edge 20 Pro,
- silikonowe etui,
- kabel do ładowarki,
- ładowarkę 30 W,
- dokumentację,
- kabel USB-C – HDMI, umożliwiający korzystanie z trybu Ready For.
Miłym dodatkiem, niespotykanym u konkurencji oferującej możliwość podłączenia smartfona do zewnętrznego monitora i uzyskanie desktopowego interfejsu, jest dedykowany do tego celu przewód. Mam wrażenie, że w ten właśnie sposób Motorola chciała przykuć uwagę użytkowników do nowej funkcji, by ci zechcieli osobiście sprawdzić, jak może spisywać się smartfon po podłączeniu klawiatury, myszki i dużego ekranu.
Wokół pięknej obudowy nie dzieje się nic ciekawego
Od pierwszych chwil, Motorola Edge 20 Pro usilnie stara się przekonać swojego nabywcę, że podjął właściwą decyzję. Muszę przyznać, że robi to wyjątkowo skutecznie. W wersji Midnight Blue, to jeden z najpiękniejszych smartfonów, z jakimi miałem do czynienia w ostatnim czasie.
Połyskujące, w zależności od kąta padania światła, plecki, sprawiają, że można zawiesić się na dłuższą chwilę patrząc na to, jaki efekt powstanie, jeśli światło załamie się na nich w określony sposób. Wygląda to bardzo efektownie i naprawdę mile dla oka.
Na tle ciekawych plecków, dyskretnie mieni się logo producenta, co do którego mam wrażenie, że zostało pokryte nieco inną warstwą zabezpieczającą niż reszta plecków. To, swoją drogą, dość ciekawy temat, o którym warto wspomnieć.
W oficjalnej specyfikacji technicznej przeczytać można, że materiał, z którego wykonane są plecki Motoroli Edge 20 Pro, to szkło 3D. W praktyce, nie można oprzeć się wrażeniu, że tył smartfona jest po prostu plastikowy. Zarówno w dotyku, jak i w wydawanych odgłosach po stuknięciu, dużo bardziej przypomina typowy plastik niż chociażby Gorilla Glass z flagowych urządzeń Samsunga.
Wierzę Motoroli na słowo, że ten materiał to szkło, tylko zabezpieczone odpowiednimi warstwami ochronnymi. Niemniej, to najbardziej specyficzne w dotyku szkło, z jakim miałem do czynienia w smartfonach.
Jak wspomniałem w tytule rozdziału, wzdłuż ramek Motoroli Edge 20 Pro nie dzieje się zupełnie nic, co mogło by przykuć naszą uwagę. Z lewej strony – tylko przycisk aktywujący Asystenta Google. Z prawej – przyciski regulacji głośności i włącznik ze zintegrowanym skanerem linii papilarnych. Góra – dodatkowy mikrofon. Dół – pojedynczy głośnik, gniazdo USB-C i miejsce na dwie karty SIM.
Oprogramowanie – szybko, elegancko i czysto
Co jest największym atutem smartfonów Motoroli z niskiej i średniej półki? To oprogramowanie, dzięki któremu te urządzenia, mimo relatywnie mało wydajnych podzespołów, są w stanie zaoferować użytkownikom responsywność na akceptowalnym poziomie. Wspomniany efekt osiągnięto, przede wszystkim, dzięki pozostawieniu oryginalnej nakładki Google w stanie niemalże niezmienionym. Najistotniejszym dodatkiem są tu gesty ułatwiające obsługę, a także aplikacja pozwalająca na dopasowanie poszczególnych elementów do własnych preferencji.
Czy ten zabieg mógł sprawdzić się również w urządzeniu z wyższej półki, którego zadaniem jest konkurowanie, między innymi, z Samsungiem i jego wszechstronnym One UI? W mojej opinii, zdecydowanie tak. Wśród kupujących drogie i bardzo drogie smartfony, zwolennicy oszczędnej formy również się znajdą i nie będzie ich wcale mało.
Podczas redakcyjnych testów, Motorola Edge 20 Pro pracowała pod kontrolą systemu operacyjnego Android 11, z poprawkami bezpieczeństwa datowanymi na sierpień 2021 roku. Muszę przyznać, że w codziennej eksploatacji, wszystko działało dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałem wcześniej – bardzo szybko, bardzo stabilnie i bezproblemowo. Od strony oprogramowania, Motorola odrobiła pracę domową wzorowo.
Jak wspomniałem wcześniej, nakładka w Motoroli Edge 20 Pro to praktycznie czysty system Android 11, dlatego jedynymi elementami, szczególnie wartymi uwagi, są: obsługa przy pomocy gestów, a także aplikacja Moto, w której znaleźć można dość spore, jak na tak czyste oprogramowanie, możliwości konfiguracji.
Swoją drogą, zdziwiłbym się, gdyby tak lekka nakładka, sprawiła Snapdragonowi 870, w towarzystwie 12 GB RAM, jakiekolwiek problemy.
Wydajność bez cienia wątpliwości
Jeśli ktokolwiek miałby jakiekolwiek wątpliwości odnośnie tego, czy podzespoły odpowiedzialne za wydajność Motoroli Edge 20 Pro, przystają do jej półki cenowej, wyniki testów syntetycznych rozwiewają je raz na zawsze:
- AndroBench: odczyt sekwencyjny – 1669,62 MB/s, zapis sekwencyjny – 720,66 MB/s;
- Geekbench 5.4.1: pojedynczy rdzeń – 959, wiele rdzeni – 2967;
- PCMark Work 3.0: 14424;
- AnTuTu 9.1.6: 699305;
- 3DMark Wild Life: 4177;
- 3DMark Wild Life Stress Test: 1202-1208, stabilność 99,5%.
Wrażenie robi, w szczególności, wynik testu wytrzymałościowego, w którym benchmark 3DMark Wild Life uruchamiany jest 20 razy z rzędu. Osiągnięte wyniki wahały się od 1202 do 1208, co przekłada się na stabilność 99,5%. W praktyce oznacza to, że Motorola Edge 20 Pro to smartfon, któremu słowo przegrzanie jest całkowicie obce.
Szukacie smartfona do gier? Motorola Edge 20 Pro to jeden z najlepszych wyborów na rynku.
Imponująca bateria. Szkoda, że bez ładowania bezprzewodowego
Jak wiadomo, jednym z najważniejszych braków Motoroli Edge 20 Pro, biorąc pod uwagę jej cenę, jest brak ładowania bezprzewodowego. Na tym jednak niedoskonałości w kwestii zasilania kończą się, bowiem bateria o pojemności 4500 mAh, we współpracy z lekką nakładką, to wszystko, czego smartfon potrzebuje, by imponować osiągnięciami z zakresu wytrzymałości na pojedynczym ładowaniu.
Z włączoną siecią 5G i częstotliwością odświeżania wyświetlacza 144 Hz, Motorola Edge 20 Pro jest w stanie wytrzymać nawet przez 9,5 godziny pracy z włączonym ekranem. W praktyce, przekłada się to na dwa pełne dni pracy bez ładowarki, a rzadziej korzystający ze smartfona, po wyłączeniu 5G i ograniczeniu częstotliwości odświeżania ekranu, będą mogli cieszyć się pracą bez ładowarki znacznie dłużej.
Kiedy już braknie energii w baterii, doładujemy ją przy pomocy ładowarki o mocy 30 W, dostępnej w zestawie sprzedażowym. Pierwsze 60% naładowania pojawia się na ekranie smartfona już po 20 minutach, a do 100% Motorola Edge 20 Pro ładuje się około godzinę i 10 minut.
Gdyby tylko Motorola nie zapomniała o ładowaniu bezprzewodowym, w aspekcie baterii, Motorola Edge 20 Pro byłaby smartfonem kompletnym.
Multimedia ze sporym minusem
Czego można się spodziewać od smartfona za przeszło 3000 złotych w kwestii obsługi multimediów? W teorii, wszystkiego, co najlepsze na rynku. Fakty są takie, że ze smartfonem w ręku spędzamy (niestety) coraz więcej czasu, dlatego prezentacja treści wizualnych i dźwiękowych powinna stać na jak najwyższym poziomie. Jak sobie z tym radzi Motorola Edge 20 Pro? O dziwo, mocno przeciętnie.
Wyświetlacz, choć duży, efektowny i odświeżany z imponującą częstotliwością 144 Hz, jest jedną z najdziwniejszych konstrukcji tego typu, z jakimi miałem do czynienia w smartfonach. Początkowo miałem wrażenie, że warstwa dotykowa jest tu nieco przesunięta względem ekranu, przez co miałem problemy z trafianiem w klawisze. Po kilku dniach problem samoczynnie zniknął, pozostawiając w głowie niewyjaśnioną zagadkę o jego przyczynie.
Inne, równie nieciekawe wrażenie, pozostało ze mną do końca testu. Kolory prezentowane przez ten wyświetlacz są do tego stopnia nienaturalne, że w pierwszych dniach testów musiałem przesyłać zdjęcia na komputer, by upewnić się, że wszystko z nimi w porządku. Na ekranie smartfona prezentowały się wyjątkowo niekorzystnie, niezależnie od tego, w jakim trybie wyświetlania kolorów pracował.
W warstwie dźwiękowej, niestety, jest jeszcze gorzej. Pojedynczy głośnik mono, w dodatku naprawdę marnej jakości, to coś, co nie przystoi smartfonowi za 3299 złotych. Próbując słuchać muzyki na głośniku Edge 20 Pro, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że trzymam w dłoni smartfon czterokrotnie tańszy. Pusto, niezbyt głośno, po prostu źle.
Fajny aparat, ale tylko w dzień
Projektanci smartfona Motorola Edge 20 Pro, musieli doskonale zdawać sobie sprawę z tego, jak istotnym, dla potencjalnego klienta, jest jak najlepszy aparat. Takie podejście zaowocowało umieszczeniem, na fotograficznej wyspie smartfona, trzech aparatów: głównego, o rozdzielczości 108 Mppix, tele (8 Mpix), z peryskopowym obiektywem, optyczną stabilizacją obrazu i możliwością pięciokrotnego przybliżenia optycznego, a także ultraszerokokątnego, o rozdzielczości 16 Mpix.
W teorii, to wszystko, czego potrzeba, by robić świetne zdjęcia. W praktyce – dokładnie tak jest, jednak tylko pod jednym warunkiem – zdjęcia muszą być robione w dobrych warunkach oświetleniowych. W takich okolicznościach, nie sposób zarzucić im czegokolwiek, może poza zbyt mocnym efektem HDR w niektórych ujęciach.
Zdecydowanie gorzej sytuacja wygląda, gdy warunki oświetleniowe ulegają pogorszeniu. W takim przypadku, z całą pewnością, przydałaby się optyczna stabilizacja głównego obiektywu, której tutaj nie znajdziemy. O dedykowanym trybie nocnym trudno powiedzieć cokolwiek ponadto, że jest i działa. Niektóre smartfony, zwłaszcza z tej półki cenowej, stać na więcej.
Do selfie trudno mieć większe zastrzeżenia. Z przeznaczeniem do publikacji w mediach społecznościowych, jak znalazł.
B jak Błyskawiczna Biometria
Zabezpieczeniem biometrycznym Motoroli Edge 20 Pro jest skaner linii papilarnych, umieszczony na ramce urządzenia, z prawej strony. Oznacza to, że smartfon będziemy odblokowywać, przede wszystkim, przy pomocy kciuka. Gdy już przyzwyczaimy się do miejsca, w którym umieszczono włącznik ze zintegrowanym skanerem, o jakości zabezpieczenia można wypowiadać się w samych superlatywach – bardzo szybkie, bardzo celne, bezproblemowe.
Do rozmów zastrzeżeń nie mam, ale co z tym 5G?
Smartfon to wciąż również telefon, dlatego mimo upływającego czasu, nie można zapomnieć o jakości rozmów telefonicznych. Ta, w urządzeniu Motorola Edge 20 Pro, stoi na odpowiednio wysokim poziomie. Głośnik odtwarzający głos rozmówcy jest wystarczająco głośny, by bardzo wyraźnie słyszeć kierowane do nas słowa, a mikrofon zbiera to, co mówimy dokładnie tak, jak powinien. Nie spotkałem się z jakimikolwiek zastrzeżeniami ze strony moich rozmówców, sam również ich nie miałem.
Odrębny akapit muszę poświęcić na łączność 5G, która, mam wrażenie, pracowała tutaj naprawdę dziwnie. Standardem jest, że wyższą prędkość przesyłu danych można osiągnąć z wykorzystaniem LTE – to kwestia konfiguracji polskich sieci nowej generacji. Problem w tym, że Motorola Edge 20 Pro, gdy już łapała 5G, nie zawsze potrafiła z niej korzystać.
Nagle okazywało się, że smartfon zupełnie stracił dostęp do internetu, a sytuację ratowało tylko ręczne przełączenie na LTE. Podobnie, zdarzało się, że w niewyjaśnionych okolicznościach, zamiast łączyć się z siecią 5G, smartfon wybierał nie LTE, a… 3G, która w Polsce jest już powoli wygaszana.
Nie jestem pewien, czy to wina smartfona, czy mojego operatora, dlatego nie zapiszę tego po stronie minusów urządzenia. Muszę jednak, z recenzenckiego obowiązku, opowiedzieć Wam o moich odczuciach.
Ready For, czyli smartfon jako komputer
Pomysł alternatywnego interfejsu dla systemu Android, obsługiwanego przy pomocy klawiatury i myszy, nie jest nowością w smartfonowym świecie. Warto wspomnieć, między innymi, o Samsungu i oprogramowaniu DeX, pozwalającym wyświetlać zawartość smartfona niemal tak, jak w przypadku podłączenia komputera stacjonarnego czy laptopa.
W przypadku Motoroli, z rozwiązania Ready For można korzystać na różne sposoby: przewodowo i bezprzewodowo. Obraz ze smartfona można wyświetlić na komputerze z systemem Windows, a także na telewizorze czy monitorze. Dla potrzeb niniejszej recenzji przetestowałem dwa warianty: przewodowe połączenie z komputerem oraz bezprzewodową łączność z telewizorem.
By wyświetlić ekran ze smartfona na monitorze komputera, należy pobrać odpowiednią aplikację towarzyszącą ze strony Motoroli, a następnie zainstalować ją na komputerze. W rzeczywistości wspomniana aplikacja to bardzo proste rozwiązanie, pomagające udostępnić ekran ze smartfona jako pulpit zdalny.
Jakie są zalety takiego rozwiązania? Chociażby takie, że możemy w ten sposób odpisywać na wiadomości SMS, co równie dobrze działa z poziomu windowsowej aplikacji Twój telefon. Niestety, jako że jest to pulpit zdalny, a nie klonowanie ekranu, zabezpieczenia smartfona nie pozwalają na uruchomienie wrażliwych aplikacji, w tym aplikacji bankowych. Cóż, przyzwyczajeni do wygodnego płacenia Blikiem z pomocą DeX, nie będą zadowoleni.
W przypadku bezprzewodowego połączenia ze smartfonem, mamy do czynienia z typowym klonowaniem ekranu, tyle że ze zmianą interfejsu systemowego z dotykowego na klasyczny. Motorola Edge 20 Pro zmienia się wówczas w płytkę dotykową, dzięki czemu, po wyświetlonym ekranie można nawigować zupełnie tak, jak gdybyśmy korzystali z laptopa.
Tryb Ready For to, z całą pewnością, naprawdę fajna ciekawostka. O jego przydatności trudno mi jednak wypowiedzieć się jednoznacznie – testy trwały zbyt krótko, bym znalazł sytuację, w której mogłoby mi się to przydać, poza wspomnianym korzystaniem z Blika.
Z pewnością znajdą się jednak nabywcy tego smartfona, którzy wskażą sytuacje, w których Ready For okaże się przydatny. Jeśli to czytacie, podzielcie się spostrzeżeniami w komentarzach, a ja pozwolę sobie przejść do podsumowania.
Motorola Edge 20 Pro mogłaby być świetnym smartfonem. Jest tylko bardzo dobrym
Na samym początku tej recenzji, przywołałem przykład Huawei P30 Pro. Nie bez przyczyny. Było to urządzenie, które mimo tego, że nie zostało wyprodukowane przez jednego z potentantów w segmencie flagowych smartfonów, dosłownie otarło się o ideał. Poza drobnostkami, które śmiało można przemilczeć, w P30 Pro przekombinowano, stosując pojedynczy, słaby głośnik. Decyzję uzasadniano wzornictwem i dążeniem do bezramkowości, w wyniku czego nawet głośnik do rozmów telefonicznych wylądował pod ekranem, co swoją drogą było opłakane w skutkach.
Motorola Edge 20 Pro i Huawei P30 Pro mają tę samą cechę wspólną – katastrofalny głośnik mono. Niestety, tu, gdzie lista wad Huawei się kończy, w Edge 20 Pro dopiero zaczyna. P30 Pro był, w momencie rynkowego debiutu, najlepszym smartfonem fotograficznym na rynku. Motorola Edge 20 Pro jest tylko bardzo dobra, z zastrzeżeniem, że konkurencja w postaci Samsunga, Apple czy Oppo, oferuje, w tej półce cenowej, nieco więcej. Huawei P30 Pro miał ładowanie bezprzewodowe (także zwrotne), Motorola nie ma go wcale.
Czy to oznacza, że Motorola Edge 20 Pro jest skazana na porażkę? Rzućmy okiem na konkurencję, pamiętając, że jej obecna cena to 3299 złotych. Samsung Galaxy S20 FE, w wersji bez 5G, kosztuje obecnie 2799 złotych, a coraz częściej zdarza się, że jego cena spada w okolice 2000 złotych – w zależności od promocji. Samsunga Galaxy S21, czyli pełnoprawnego flagowca, kupimy obecnie za 2999 złotych. Oppo Reno 6 Pro – 3349 złotych.
Gdyby recenzowany smartfon kosztował mniej niż 3000 złotych, z pewnością by mu było łatwiej powalczyć o serca klientów. Jak tylko to się stanie, będę mógł, z czystym sumieniem, zarekomendować go każdemu, kto nie zwraca uwagi na głośnik.